niedziela, lutego 26, 2023

4943. Z oazy (CXXII)

Niedzielne odliczanie literek, dwa. Gdy w poniedziałek wieczorową porą szo­ro­wa­łam swoją por­cję chodzenia na czworakach, z radia wypadli Autor i tytuł tej książki. Za­trzy­ma­ło mnie nazwisko Autora, zatrzymało mnie słowo żałoba. Szanuję rze­tel­ność dziennikarską Autora tej książki, żałobę jako dzikie zwierzę oswajam wtedy 67. dzień. Decyzja zapadła sama.

Dzień przed ukazaniem się książki, miałam ją już zakupioną. Dzień po jej publikacji miałam ją już przeczytaną.

Dzięki tej lekturze nauczyłam się słowa szylkretowy, by po zrobieniu klik, klik, do­wie­dzieć się dlaczego napotkanie trójkolorowego kota oznacza prawie zawsze spo­tka­nie kociej dziewczynki — do tej pory myślałam, że to pewniak.

To nie jest książka dla pacjentów onkologicznych. Kilkukrotne czytanie o wysokim, europejskim poziomie leczenia nowotworów w Polsce, choć jest doświadczeniem wyjętym z życia rodzinnego Autora, jest raczej wyjątkiem niż regułą lub jest regułą, ale tylko w przypadkach, gdy medycyna, również ta na światowym poziomie, ma już niewiele do zaproponowania. Tyle polemiki.

Całość. Przejmująca.

Wspólne spanie to było dla nas coś bardzo ważnego, zawsze uspokajało. Miałem nawet taką teorię, że naprawdę kochasz tylko tę osobę, z któ­rą możesz razem spać.

*

Znów książka Michała Cichego. Ta, z którą Agnieszka nie rozstawała się w ostatnich miesiącach życia. Chcę się cze­goś dowiedzieć o tym, co się dzia­ło w jej wnętrzu, gdy coraz bardziej zamykała się w sobie i coraz częściej leżała bez ruchu.
      […]. Tak właśnie – z uwa­gą – próbowałem ją czytać. Próbowałem, bo nie zawsze się udawało. Od­pa­da­łem przy fragmentach streszczających po­glą­dy chińskich filozofów i mi­strzów. To nigdy nie były moje kli­ma­ty. Ale starałem się jak mogłem. Gdy coś szło nie tak, wyobrażałem sobie Agniesz­kę, jak czyta te strony.

*

Kochałem jej głos.

*

Nikt nie zadzwoni z pytaniem, kiedy będziesz, nikt nie przyśle listy zakupów, nie napisze, że tęskni. Nie wyślesz mi już ikonki z roześmianymi duszkami. Mogę się włóczyć, jeździć bez sensu, wracać w środku nocy, wy­chodzić nad ranem. Nikogo to nie obchodzi, bo nikogo tu nie ma. Tylko kot, gdy jestem zbyt długo poza domem, porzuca swoją izolację i trochę się łasi, mrucząc. Czasem nawet pośpi w nogach czy przy boku. Mogę wszystko. Na nic nie mam ochoty. Bez Ciebie wszyst­ko jest niczym.

*

Życie i stawanie twarzą w twarz wobec wszystkiego, w co się pakujemy, to jest odwaga.

*

Napisałem jeszcze, że tam, gdzie jest wojna, bieda i ciągłe zagrożenie, było mi lżej niż w domu. W domu zaczynałem już odpływać, nie wiedziałem, skąd mam brać siłę, a potrzebowałem jej coraz więcej.

*

Czasami trzeba się kierować sercem, czasami umysłem, a czasami są takie momenty, że trzeba się poddać.

*

Wczoraj (1 sierpnia 2022) znalazłem mema z Kubusiem Puchatkiem i Pro­siacz­kiem. Taki dialog: – Mogę coś dla ciebie zrobić? – Bądź. – Tylko tyle? – Aż tyle.

*

[…]  najważniejsze jest to, co nieuchwytne.

*

Postanowiłem przyjmować wszystko, co się dzieje, jakby to było niezależne ode mnie. Bo tak naprawdę nie jest, ani ja, ani ty nie możemy zrobić zbyt wiele. Parę drobnych rzeczy, które znaczą coś tylko dla niewielu. Ale znaczą te drobne rzeczy nieskończenie wiele, i tylko to się liczy.

*

Mówiliśmy o życiu jako o rzeczywistości
rozciągniętej ponad czasem.

Wojciech Czuchnowski, Dzbanek rozbity. Sceny z życia,
choroby, śmierci i żałoby
, Agora Warszawa 2023.
(wyróżnienie własne)

Lista i odznaczone. Ja wiem, że jedna rzecz, jeden przed­miot, jedno skojarzenie może uruchomić lawinę myśli, a algorytm pytań i odpowiedzi maluje straszne wizje, w to się łatwo można wplątać, niestety.
     Wiem, że pokonasz to wszystko.

(tamże)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz