wpis przeniesiony 8.03.2019.
(oryginał z zawieszkami)
Nie jesteśmy z pokolenia sklepów otwartych siedem dni w tygodniu. Staliśmy się honorowymi członkami tego pokolenia, o czym przypominają nam wigilie dni sklepów zabitych na głucho, gdy sklepy wezmą głęboki oddech i odpoczną od klientów. Przyparci do muru musieliśmy zrobić wczoraj zakupy na dwa dni. Nie poddaliśmy się zbyt łatwo. Najpierw skoczyliśmy na wystawę.
Uwielbiamy tę galerię. Surowe. Białe. Ściany. Fantastyczne oświetlenie. Przestrzeń. Dodana. Do tej rzeczywistej. Pierwszy haust „schizofreniczną ciut” kreską rysowanych fotografii zaczerpnięty. Wrócimy tam jeszcze. Do połowy listopada. To pewne. Pierwszy mój zachwyt to zachwyt portretem.
*
Dwa, które najbardziej mnie poruszają, dotykają, przemieniają...
(fot. Jacob Aue Sobol, Arrivals and Departures, źródło)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz