wpis przeniesiony 8.03.2019.
(oryginał z zawieszkami)
Wiele lat temu na przystanku w mieście Łodzi stali. Jabłoń i jej Ojciec. Nic wtedy nie zapowiadało rodzinnego sztormu, wskutek którego Jabłoń znajdzie się za burtą.
Na przystanku Ojciec powiedział do córki proroczym tonem:
— Nie będziecie bogaci, ale dacie sobie radę.
Nie odpowiedziała, bo zła na Ojca była, że w nią i w Sadownika nie wierzy i klątwę pewności ojcowskiej na nich rzuca. Przecież w planie miała zamiar bogatą być.
*
Zaduszkowy dziś dzień. Przeszłość wypełnioną Tymi, co przyszłości już nie mają, odwiedzam. Wspominam Tych, co odeszli na zawsze. Wspominam Tych, których ja porzuciłam w pół słowa w ciągu ostatniego roku. Między jednym obrazem a drugim zawieruszyło się wspomnienie tej przystankowej, łódzkiej niezgody, co reakcją na słowa Ojca była. Reakcji całkowicie uzasadnionej, bo wiele szczęśliwych lat przyszło potem. Choć nie zawsze wiążemy koniec z końcem. Jesteśmy bogaci! Cholernie bogaci każdym dniem! Nie wiem, co mogłoby być cenniejsze.
(fot. Sadownik, źródło)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz