wpis przeniesiony 8.03.2019.
(oryginał z zawieszkami)
Chwila w saloonie. Panie na kanapie. Sadownik w hamaku. Patrzę na niego i widzę prawdziwego, rozluźnionego, zadowolonego mężczyznę. Mężczyznę, którym stawał się przez ostatnie naście lat. Magia świadomości, że jestem „dopuszczona” tak blisko jego życia, czyni tę zwykłą, banalną chwilę intymnym okruszkiem rzeczywistości.
Patrzę na niego i myślę, że panie, kanapa, hamak i Sadownik współistnieją, ponieważ kiedyś tam oboje wykazaliśmy się wiarą, odwagą, śmiałością, może nawet brawurą i... zaczęliśmy rozmawiać. Do dziś nie myślałam o nas jako o szczególnie śmiałych czy odważnych ludziach, a jednak chyba tacy jesteśmy.
Patrzę na niego i dociera do mnie po raz kolejny, że oczywistości są wyjątkowo mało oczywiste i wciąż mogą znaleźć się w kategorii cuda lub magia życia, bo nie było pewności, że panie, kanapa, hamak i Sadownik zaistnieją w takiej konfiguracji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz