niedziela, kwietnia 30, 2017

(2340+5). Majówkowe kąski (II)

powiedział też.

strach jest niczym wielki cień
odpowiednio podświetlonego
robaczka na ścianie
.

szukałam odpowiedniego, by zilustrować te ważne dla mnie słowa. dziś znalazłam. wkręt, który niczym pajączek swój krzyż niesie.

sobota, kwietnia 29, 2017

2344. Majówkowe kąski (I)

 wpis przeniesiony 30.03.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

Fraza: spotkajmy się na schodach w hallu tuż przy drzwiach zachwyciła mnie sposobem, w jaki rozwija się — powoli, w każdej kolejnej sylabie precyzując koordynaty spotkania. Ma podobny charakter jak fraza: przy narożnym stoliku w słynnej kawiarni na zabytkowej ulicy stolicy europejskiego kraju spojrzeli na siebie znad filiżanek z kawą. Ten zachwyt był tylko prologiem do zachwytu czytaniem spowodowanego.

Nim jednak tak się stało, było dziwnie, bardzo dziwnie. Jedna książka, nie. Druga książka, nie. Trzecia, czwarta, piąta, szósta i siódma też nie. Może czytanie mi się przeżarło, czkawką się odbija lub alergen na literki aktywowało?

Aż trafiam na tę książkę stu opowieści i trafiam do nieba zachwytu. Ten pan, pewien pan — dokładniej kilkudziesięciu panów, kilka pań, kilku rycerzy, smoków, duchów oraz jeden pomnik i antysystemowiec i anarchistka we mnie wyli z zachwytu, podziwiając ironię, spostrzegawczość, niebywałą zabawę słowem, stereotypem, sceną i rekwizytami.

Słów kilka od tłumaczki na koniec (dzięki Bogu, że na końcu umieszczonych), niczym dobrze skrojona praca maturalna oceniona na sześć na temat analizy i interpretacji utworu, nijak nie mogło odnaleźć się w moim osobistym doświadczaniu tej książki.

Jaka szkoda, że nie będzie można nigdy już przeczytać nowych centurii o ludziach, wróżkach, duchach próbujących odnaleźć się w dwudziestym pierwszym wieku w jakimś pochłoniętym neokapitalizmem kraju.

Ten pan z miną osoby drażliwej, całym swym wyglądem zdradzający napięcie, jak gdyby bez ustanku musiał stawiać czoło sytuacjom niezwykle trudnym, jest właściwie zakochany; a ściślej, w ten sposób określiłby się w tym momencie, jako że jest dziesiąta rano i od tej chwili aż do jedenastej, najpóźniej jedenastej piętnaście, kocha on pewną panią dystyngowaną, szlachetną, wykształconą, lekko despotyczną, milczącą i nieco słabego zdrowia.

*

Tam, gdzie się nie rozumie, jest się bliskim punktu kluczowego, gdzie się rozumie, jest się na dalekich peryferiach, poza nawiasem.

*

Otóż zawodowemu mordercy potrzeba niewiele, ale chodzi tu o potrzeby szczególne. Musi posiadać broń wyborową i łatwą do ukrycia, niezawodne oko, zleceniodawcę i osobę do zabicia, zleceniodawca z kolei musi mieć odpowiednią dozę nienawiści, motyw i dużo pieniędzy. Trudność polega na tym, by wszystkie te warunki zostały spełnione jednocześnie.

*

Ten mężczyzna spotka się z kobietą, w której nie sądzi, by był zakochany, i w której, obawia się, jest zakochany. Będąc człowiekiem ostrożnym, czuwa nad swoimi uczuciami: analizuje je po kolei. Żadne z nich nie wskazuje na zakochanie, ale nieprzerwane poddawanie analizie i badanie nadają każdemu z nich jakiś odcień winy, który nie różni się od rumieńca miłości.

*

W tym mieście każdy posiada coś, co jest niezbędne drugiemu, a z czym posiadacz nie wie, co robić, albo nie wie wręcz, że to ma; wszyscy wiedzą, że brakuje im czegoś absolutnie niezbędnego, ale nikt nie wie, kto to posiada, ani nawet czy wie, że to posiada, a jeśli wie, czy jest gotów to oddać. Trzeba dodać, że o ile wiadomo, nie zdarza się nigdy, aby dwie osoby miały to, co nawzajem jest im niezbędne […].

*

Jego zawodem jest być Postacią ze Snu; to zawód, który mu się podoba, bo pozwala mu nie mieć jednej stałej formy, ale oscylować między wszystkimi możliwymi formami, jakie może przyjmować we śnie, z jednym tylko zastrzeżeniem, że on jest Postacią Złowrogą, a więc należą do niego role związane z występkiem, od faszysty do czarownicy. […] Ma kilku przyjaciół wśród Koszmarów i jest z tego dumny, tak samo jak dumny jest z tego, że dopuszczany bywa czasami, przy kolacji, do stołu Znaczeń.

*

Ten młody mężczyzna, który siedzi zamyślony i smutny na ławce w parku […] znajduje się bowiem w trudnej sytuacji; jest zakochany w trzech kobietach, co samo w sobie byłoby już przesadą i ekstrawagancją; trzeba jednak dodać, że aczkolwiek on właściwie o tym nie wie, z owych trzech kobiet dwie żyły — jedna trzy wieki, druga wiek temu — a trzecia urodzi się dwa wieki po jego śmierci.

*

Czyż historia nie jest pełna nieustraszonych, którzy zabijali smoki i dostawali za to kobiety i pałace, i japońskie motocykle? Może pomylił smoka?

*

Od niedawna czuje się bardzo głupi. „Głupi też umierają”, mówi sobie na pociechę. Potrząsa głową, jakby chciał powiedzieć: „Czego to się nie mówi”.

*

[…] nie należy do tych mężczyzn, którzy mają dosyć żon tylko dlatego, że widują je codziennie. […] Przypomina sobie, że nie ma żadnej żony. Czemu służyć mają dobre postanowienia, skoro nie ma się żony? […] Stojąc w miarę możliwości bez ruchu, próbuje zrozumieć, jak to się stało, że nie ma żony. Wszyscy mają. A on niby kto, pies? Dlaczego jego żona zdołała nie dać się poślubić? A może to on jej nie poślubił?

*

Nie wie jednak o tym, że trzy duchy, dwie wróżki i widmo czekają na następnego lokatora, który pojawi się tu po jego bliskiej już śmierci; anioł i demony są tutaj, by dopilnować formalności biurokratycznych. W dalekiej prowincji przyszły lokator gorączkowo pakuje walizki, by opuścić definitywnie dom nawiedzony przez duchy.

*

[…] doświadczenie nauczyło go, że „tak” to nic innego jak „nie” odłożone na później.

Giorgio Manganelli, Centuria. Sto krótkich powieści rzek,
przeł. Halina Kralowa, PIW, Warszawa 2016.
(wyróżnienie własne)

piątek, kwietnia 28, 2017

2343. Po czym poznać żonatego?

 wpis przeniesiony 30.03.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

Studenci o projekcie dla dentystów rozmawiają. Jabłoń pyta o wiek prowadzącego, co im ten projekt zadał, bo zęby zgrzytają, gdy słucha się o procedurach dentystycznych. Chwilę trwało i trudność sprawiało Studentom szacowanie wieku, bo przecież dla dwudziestolatków wszyscy powyżej trzydziestego piątego roku życia to stare mamuty, a jak do tego mowa o żonatym mamucie, to ów człowiek pewnikiem jest już prawie trupem — co, na marginesie, jest zgodne z doświadczeniem wielu rozwodzących się ludzi.

W takich oto właśnie okolicznościach przyrody Student spłakał Jabłoń ze śmiechu.

Student:
Żeby wiedzieć, czy człowiek jest żonaty,
nie trzeba patrzeć na dłoń.

Jabłoń:
???

Student:
Jak ma wyprasowaną koszulę i dobrze wygląda,
to musi być żonaty.

Jabłoń:
Muszę to sprzedać mężowi!


*

Jabłoń:
(w przerwie sprzedaje przez telefon)

Sadownik:
(grzmi, co Jabłoń będzie robić)
Od jutra…!

Jabłoń:
No to chyba się rozwiedziemy.

czwartek, kwietnia 27, 2017

2342. !

Jabłoń:
(kur ją opiał, ślepej kurze ziarno się trafiło
i zamiast miejskimi środkami transportu
wieziona była przez Sadownika na właściwe miejsce
)

Sadownik & Jabłoń:
(rozmawiali o tekście piosenki, o Jej Aniele, co chroni Jego
i Jego Aniele, co chroni ją i wyrwało się synchronicznie obojgu
)
życie jest po to, by człowiek przestał się bać.

*

Ginger, Zamknij oczy.

widziałem tyle wschodów słońca,
nie uwierzę w noc bez końca,

[…]
zawsze wstaje nowy dzień.

środa, kwietnia 26, 2017

(2319+22). Przecinki cieszą

Poprosiłam o autoryzację. Dostałam.
Od wczoraj nie zmieniło się nic, wciąż zachwyca mnie ta wymiana literek.
Upuszczam ją tu, by mieć ją pod ręką (dialogi).

Kaan:
(wczoraj napisała)
______, dobre, tylko, mam uważać, na _____,
pić pokrzywę, jeść krowy, itakietam.
Wybierz sobie przecinki.
Taki żarcik czerstwy.

Jabłoń:
(odpisuje i płacze ze śmiechu)
boziu, uwielbiam czerstwe przecinki.

wtorek, kwietnia 25, 2017

2340. Osti, och, Osti!

powiedział. i byłam u siebie, w domu dobrych łez wdzięczności:

otwartość i ciekawość są formą miłości.

*

Tinashé Fazakerley, Zambezi.

2339. Żyjąc z łowcą serca

Sadownik:
Posłuchaj tekstu!

Bogusław Mec, Na pozór.

Jabłoń:
(pod koniec utworu)
Kochanie, ależ on śpiewa o kawie!

Sadownik:
(uśmiechnął się miłośnie)
Oczywiście!

2338. nad ranem o poziomach rzeczywistości

 wpis przeniesiony 30.03.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

nie wiem.
opcja pierwsza: nie mam pojęcia. nie dam rady. nie nadaje się. nigdy nie zrozumiem. itepe, itede do całkowitego zniechęcenia i rezygnacji.

nie wiem.
opcja druga: ty jako łowca przygúd. poszukiwacz skarbúw. tropiciel tajemnic. odkrywca. badacz. eksplorator. itepe, itede do całkowitego zachwytu możliwością, ktúra otwiera się w tej chwili.

wiesz.
wybieraj! opcja pierwsza czy druga?

***

Zadałam sobie ostatnio pytanie: co mnie interesowało zawsze? Od dzieciństwa.

*

Wie pan, dobrze, jeśli człowieka od początku coś przerasta. Dlatego że wtedy rodzi się wyzwanie. Musi dowiedzieć się, co to znaczy. A nawet jeśli się nie dowie, to może odpowiedzieć sobie, dlaczego te słowa zrobiły na nim wrażenie.

Mariusz Szczygieł, Projekt: Prawda,
Dowody na Istnienie, Warszawa 2016.
(wyróżnienie własne)

***

Piotr Zioła, Safari.

nim dosięgnie nas stado dzikich lwów

2337. Wybierając

 wpis przeniesiony 30.03.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

Zaczęłam wiele miesięcy temu. Utknęłam na nieszczygłowych literkach i odłożyłam. Czy trzeba nieszczygłowe literki przejść, zrozumieć, wchłonąć? Nie trzeba i machnęłam na nie ręką.

Z niebywałą przyjemnością wróciłam do tej książki. Przygoda w Intercity, miniatura o Nastolatce i katechecie — palce lizać i płakać ze śmiechu, i pękać z dumy!

W byciu człowiekiem najpiękniejsze jest poznanie innego człowieka, którego oczami możemy spojrzeć na to, co widzimy od dawna. Jego oczy patrzą dla nas. Dostrzegają rzeczy, których nie mogły dostrzec nasze. Ktoś znajduje nowe znaczenia tego, co zaliczyliśmy już do oczywistości.

*

Ach, jo! — napisałem (tak mawiają Czesi i Krecik, gdy dociera do nich jakaś świeża prawda).

*

Jeżeli żyje się w Polsce i mają być z tego jakieś plusy, to poezja jest właśnie nagrodą. Nie ma przecież przeszkód, żeby samemu się nagrodzić.

*

     — I co teraz? — spytałem cicho kolegów.
     Cezary zastanawiał się półgłosem:
     — Trzeba by zacząć trenować…
     — Co?
     — Trudną sztukę dzielenia rzeczywistości. A także jej ostateczne wartościowanie. Ale przyjąć to? Odrzucić? Czy dopić kawę i dokończyć racucha?
     Zgodziliśmy się, że w tej sytuacji dokończymy racuchy.
     — Zawsze „tak” dla małych rzeczy — powiedział zadowolony Cezary
.

*

[…] zabrać, postawić w ogrodzie. Nawet jak się już nie da na nim siedzieć, to mogą tam przysiąść ptaki lub motyle.

*

     — Może Jezus czasami musi się odkleić od krzyża? Bo nie wytrzymuje?

*

[…] jesteśmy sami dla siebie największym darem i nie mamy nic cenniejszego, bo przecież bez siebie nie istniejemy.

*

Mariusz Szczygieł, Projekt: Prawda,
Dowody na Istnienie, Warszawa 2016.
(wyróżnienie własne)

*

Philip Glass, The Hours.

niedziela, kwietnia 23, 2017

sobota, kwietnia 22, 2017

2334. Konfiturka z placu Zamkowego

2333. Włóczmy się!

 wpis przeniesiony 29.03.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

Plan. Spacer, wystawa, ciacho z kawą na miejscu dwa razy.

Spacer był, wystawa była, ale gdy już mieliśmy ją opuszczać, okazało się, że jest spotkanie z Autorem fotografii przedstawianych na wystawie. Ponieważ sentymentem i szacunkiem ogromnym darzymy Autora, z przyjemnością słuchaliśmy go przez godzinę.

Ciacho z kawą na miejscu dwa razy będzie jutro, po innej wystawie.

To [o świecie matematyki] jest inny świat. Tak jak powiedziałem wczoraj, zostaje sposób myślenia i to jest bardzo ważne. Jest bardzo duża różnica między człowiekiem, który szuka prawdy i takim, który powtarza opinie innych ludzi. Jak ktoś jest matematykiem, to szuka prawdy i to zostaje na całe życie. I to zawdzięczam matematyce.

*

Włóczę się i przede wszystkim nic nie chcę.
Tylko czekam, żeby coś się wydarzyło.

Marian Schmidt

(fot. M. Mikołajczyk, fragment)

piątek, kwietnia 21, 2017

2332.

Wczoraj między zajęciami. U Antenki oglądałam ilustrowana książkę, którą drukarnia zostawiła u Niej jako próbnik jakości ilustracji. „Czytałyśmy” obie o relacyjnym pomyśle Lukasa — nie mógł pozostać niezapamiętany.

Jabłoń:
(wieczorem pokazuje pomysł Lukasa)

Sadownik:
(z miną wybitnego znawcy kobiet)
Kobietę na serek? Chyba żartujesz!

Jabłoń:
(ryknęła śmiechem)

Christel Amundsen, Juhuuu! På vej i skole — til børn fra 5 år, 2009.
(paluszki Antenki)

(2306+18+7). Zamyślona przez książkę

Skończona. Zamyśliła mnie.

Jesteśmy czymś więcej niż kumulacją danych empirycznych, powiedziałam, więcej niż zbiorem zarejestrowanych szczegółów, więcej niż naszymi wędrówkami, spotkaniami i pracami, ale czym jest to „więcej”?

Siri Hustvedt, Świat w płomieniach,
przeł. Jerzy Kozłowski, W.A.B., Warszawa 2017.
(wyróżnienie własne)

czwartek, kwietnia 20, 2017

2330.

gnam dziś. pęd, zawirowania i galop. od samego rana towarzyszą mi słowa, które nic sobie z tego wszystkiego nie robią:

2329. Gdybasiek

Jabłoń:
Gdy byłam mała, byłam zła na swój wzrost,
w szkole byłam z jego powodu nieszczęśliwa,
teraz jestem wściekła!
Gdybym miała swoje wymarzone 1,55, byłoby mi łatwiej.

Sadownik:
Gdybyś miała metr pięćdziesiąt pięć, nie byłabyś ze mną!
(po chwili)
Z twoim charakterem,
gdzie ty byś znalazła faceta metr czterdzieści?

Jabłoń:
No tak.
(cofa wściekłość)

środa, kwietnia 19, 2017

2328.

scena z dzieciństwa. i głos:
     — wyjdź stąd.
hipotetyczna diagnoza.
     — wyjdź stąd.
konflikt jakiś. z kimś.
     — wyjdź stąd.
fantazja. prognoza. strach.
     — wyjdź stąd.
wspomnienie. sytuacja. gest.
     — wyjdź stąd.

wyszła, nie ruszając się z miejsca.
     i co teraz?
wszystko!

wdech.

[suplement pikselowy: 27.05.2021]

wtorek, kwietnia 18, 2017

2327. Kudłata kontrol

rzucam nogę na ścianę. i taki widok mam przed oczami. kochana Ona, że pilnuje. no to reksio!

mój aktualny stan posiadania:

(2325+1). Podczas reanimacji

Jabłoń:
Co było najtrudniejsze w twoim dzieciństwie?
W moim… dojmująca samotność.

Miejsce:
(które nas reanimowało)

2325. Lanie

Wielki Piątek 2017.

Jabłoń:
(pisze z pracy)
Baka! Idziemy?

Sadownik:
(odpisuje)
Tak!


Lany Poniedziałek. W trakcie.

Jabłoń:
(w kinie, po pierwszych kilku scenach jęknęła)
To chyba nie jest komedia.

Sadownik:
(też jęknął)
Jak coś jest retrospektywą, to raczej nie jest komedią.

Mały Jakub, 2016.


Lany Poniedziałek. Po wyjściu z kina.

Sadownik & Jabłoń:
(wynoszą na barkach ciężar filmu oraz kontakt z własnym,
najtrudniejszym uczuciem z dzieciństwa
)

Sadownik:
(odreagowuje)
Nie możemy choć raz pójść do kina
na film typu „zabili go i uciekł”?

Jabłoń:
Nie patrzyłam, jaki to film, tylko że Baka.

*

Jabłoń:
(reanimują się rozmową o filmie i wrażeniach przy dobrym jedzeniu)
Powiedz mi, jak oglądają takie filmy ludzie,
którzy nie chwytają metafor?

Sadownik:
Nie oglądają!

poniedziałek, kwietnia 17, 2017

(2306+18). Wiele wrażeń

 wpis przeniesiony 29.03.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

Pierwsze wrażenie. Delikatność zatrzymana w literkach. Nie śpieszyłam się z czytaniem, chłonęłam wyraz po wyrazie, zdanie po zdaniu.

Drugie wrażenie. Fantastyczna! Obłędna ilustracja różnicy pomiędzy buntowaniem się przeciwko czemuś, a stanięciem za czymś. Czasem nie ma wyjścia, trzeba się zbuntować, ale za czym się opowiadasz?

Trzecie wrażenie. Magiczne myślenie jest jednym z etapów rozwoju psychicznego człowieka. Opuszcza nas, robi miejsce nowym funkcjom odbierania siebie, innych i świata. Pozostaje w wersji szczątkowej u niektórych pod niegroźnym odruchem łapania się za guzik na widok kominiarza. Liczą się już tylko fakty, fakty i sukces! Ubogo, bo fakty są precyzyjne i nudne.

#F00 i #E21E13 to konkrety, których zrozumienie można zamknąć w słowie: czerwień, ale czerwień — myślę od rana — to symbol, wytrych, drzwi. Magiczne myślenie nie przechodzi automatycznie w umiejętność myślenia symbolicznego. Tego ostatniego trzeba się uczyć latami, tak jak siebie.

Jeszcze nie skończyłam, nie śpieszę się, może pojawi się czwarte wrażenie, choć drugie i trzecie to duży kaliber.

Wszyscy jesteśmy dla siebie mitami.

*

Podejrzewam, że wszyscy chcielibyśmy, żeby ludzie i rzeczy zajmowali swoje stałe miejsca, starannie nakreśleni czarno na białym, ale świat po prostu taki nie jest.

*

[…] prawda często brzmi jak coś wymyślonego, a prawdziwie brzmią tylko wymysły.

*

Gdy pojawia się tajemnica, mówiła Harry, luki można zapełnić podejrzeniami.

*

To znaczy dokładnie to, co czujesz, mówiłem, jeśli coś czujesz. To znaczy dokładnie to, co ci się wydaje, że znaczy.

*

Zamykam oczy. Zamykam oczy. To teraz mój czas. To mój czas i nie pozwolę go sobie odebrać. Grecy wiedzieli, że maska w teatrze nie jest przebraniem, lecz drogą do objawienia.

*

[…] czy to nie dziwne, że nie wiemy, kim jesteśmy? To znaczy wiemy o sobie tak wstrząsająco mało. Opowiadamy sobie jakąś historyjkę i nie przestajemy w nią wierzyć, a potem się okazuje, że to niewłaściwa historia i że nasze życie do tej pory było takie, jakie powinno.

*

Interesowało mnie co innego — percepcja i jej zmienność, zjawisko, że przeważnie widzimy to, czego się nie spodziewamy.

*

[…] o tym, kim jesteśmy, nie stanowi to, co mówimy. Raczej to, co pozostaje niewypowiedziane.

*

Gromadzone doświadczenia zawsze modyfikują percepcję przeszłości.

*

[…] empatia jest głęboką formą wiedzy.
Edmund Husserl
(1859–1938)

*

Wszyscy nosimy w sobie chmury i je nazywamy, ale nazwy wprowadzają podziały, które nie zawsze istnieją.

Siri Hustvedt, Świat w płomieniach,
przeł. Jerzy Kozłowski, W.A.B., Warszawa 2017.
(wyróżnienie własne)

2323. Hymn zniknięty!

made by Kaan.

2322. Niedzielny ranek

Normalnie jest tam stado ludzi. Wczoraj po siódmej rano byliśmy tylko my i biegacze, i deszcz, który, zgodnie z prognozą, deptał nam po piętach.

Lunęło, gdy byliśmy już w ulu po rehabilitacyjnym spacerze, przed świątecznym śniadaniem.

(fot. Sadownik, fragment)

sobota, kwietnia 15, 2017

2321. Start!

sałatka. skrojona.
indyk. upieczony.
wołowina. uduszona.
ciasto. piecze się.
uprane. odkurzone.
my. nieżywi!
fascynujący wielkanocny początek.

2320. Sezon na złe synowe otwarty

Jabłoń:
(uwielbia gapić się na szczęśliwego Sadownika,
więc się gapi na Niego całą sobą)

Sadownik:
(godzinkę wcześniej odebrał Motonga z serwisu;
właśnie podciąga sobie spodnie ciągnąc w górę za kołnierz
)
Jak zadzwoni mamusia, powiedz, że jestem na motocyklu.

Jabłoń:
Jak zadzwoni mamusia, mam jej powiedzieć,
że jesteś na motocyklu… Serio?

Sadownik:
Serio! Weź to na klatę!

Jabłoń:
Ja mam wziąć to na klatę?

Sadownik:
Oczywiście! Syn jest idealny!
Miewa głupie pomysły, ale po to ma
mądrą żonę, by wybiła mu to z głowy!

Jabłoń:
(mądra, ale głupia, również bardzo dumna
i nic nie będzie Sadownikowi wybijać
)

Sadownik:
(pojechał na rekonesans)

2319. Automatyczna kurwa bankowa esemesa słała

 wpis przeniesiony 29.03.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

Równie kiepskie, jak o politykach i hierarchach kościoła katolickiego, zdanie o bankach mam. Rozumiem, że sprzedawać można wszystko. Rozumiem, że interpunkcja, ortografia i przyzwoitość to słowa zbyt archaiczne i kompletnie niezrozumiałe dla arcyważnych decydentów bankowych. Rozumiem żerowanie na ludzkich pragnieniach, ale nie na lękach, kura przez wu!

Przyjmuję do wiadomości nawet złożoność świata. Jednak gdy przeczytałam tego esemesa trzy dni temu, oniemiałam z wrażenia. Oniemiałam z wielu powodów — żaden nie spodobałby się pomysłodawcom.

Tak jak dbasz o zdrowie zadbaj tez o bezpieczenstwo finansowe na wypadek nowotworu. Kliknij i zobacz jak mozemy Ci pomoc […].

(pisownia oryginalna, czyli brak znaków diakrytycznych i przecinków)

Na stacji benzynowej możesz kupić alkohol, w sklepie spożywczym tabletki, na poczcie skarpety, a w banku ukoisz swoje egzystencjalne lęki. Wszystko w promocyjnej cenie — na bank! Tylko pogratulować! Potrzebujesz czegoś jeszcze?

2318. Pan Cant pod wpływem polityki (8)

A piersi widzisz? — zapytał i zachichotał.

(2316+1). Pan Cant pod wpływem wiersza (7)

Wpadł i wypadł świątecznie nad ranem.

2316. Znaki czasu

 wpis przeniesiony 28.03.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

We wtorek nie zająknęłam się, że w przeciągu kilku minut nie tylko Sadownik kupił mi książkę, ale że i ja kupiłam sobie zbiorek liter uporządkowanych — autor obu ten sam. Miałam ogromną nadzieję, że będzie do odbioru przed świętami. I tak się stało, wczoraj po pracy poleciałam odebrać i w drodze do domu przeczytać.

Zachwyciła mnie, jakby to powiedział Sadownik, maniera w tytule. Nie zachwyciły przekleństwa, które w wielu miejscach były dla mnie autorskim pójściem na łatwiznę. Dwa wiersze trafiają w punkt pięknie i nie wprost poprzez fantastyczne zestawienie słów, obrazów, tęsknot i współczesnego narcyzmu. I dla tych dwóch było warto, przynajmniej na razie.

SUTRA SERCA
Umierały za mnie koty.
Umierał za mnie Jezus.

Chujowo się z tym czuję
.

*

SŁODKIE LATA 90.
Żyliśmy jak zwierzęta.
Bez iPadów, LTE i internetu.
Dziewczyny bobry miały zarośnięte.
Rzadko goliły nogi.
Nic nie było wyjebane w kosmos.
Nic nie było zapisane na pendrivach.
Wszystko było zapisane w gwiazdach
.

Krzysztof Jaworski, .byłem,
Biuro Literackie, Wrocław 2014.

piątek, kwietnia 14, 2017

(2314+1). Bardzo inteligentny śmiech

Sadownik:
(z dumą znawcy kobiet przeczytał na głos)

(źródło)

Jabłoń:
(zamyśliła się, a potem zapytała)
Czyli przedwczoraj wieczorem
byłam dla Ciebie wredną suką?

Sadownik:
(zamilkł, ruszył mózgiem, a potem ryknął śmiechem, wielkim śmiechem)

Jabłoń:
Nie odpowiedziałeś na pytanie!
(po chwili ryknęła śmiechem, wielkim śmiechem)

czwartek, kwietnia 13, 2017

2314. Klasyka gatunku

Prosta sprawa. Śmieci.
Prosta czynność. Wyrzucić.
Nic. Nic! Nic nie jest proste, gdy człowiek lub człowieka zmęczone są.
Oba dwa były wczoraj skonane.

Ona. Prosi podniesionym głosem.
On. Przecież już idzie! A minę ma taką, że zabić masz ochotę.
Ona. Że przecież drugi dzień prosi, dokładnie trzeci raz.
On. Urażony.
Ona. Zła.
Śmieci. Wyrzucone.

A ponieważ specjalistką od dzielenia włosa na dziesięć jest, ona wyspana i uśmiechnięta w ułamku sekundy wiedziała: prosiłaś? Akurat!

2313. Dlatego

 wpis przeniesiony 28.03.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

Nie szukam książek, one nie szukają mnie, ale wciąż na siebie wpadamy. Zaczęło się więc niewinnie. Gepardzica udostępniła takie cudo:

(źródło)

Jak tylko to przeczytałam dwa dni temu przed szóstą rano, kliknęłam tu i tam, a wstającemu godzinkę później Sadownikowi, zaszczebiotałam, że pewnie jeszcze nie wie, ale kupił mi książkę. Nie zdziwił się. Książka idzie do nas, ale dzięki koledze Sadownika, przeczytałam ją już dwa razy. Gdy przyjdzie, chętnie przeczytam ją trzeci raz.

Dlaczego kobieta powinna mieć okrągłe kształty? Bo wtedy ją łatwiej przeturlać do kuchni. Ha! Ha! Ha! A z dobrymi dowcipami o mężczyznach jest jak z mężczyznami. Nie ma dobrych.

*

Tu spoczywają, nienapisane: Tak, Mein Führer (o moich złożonych relacjach z żoną) oraz Za dużo szczekasz, Blondie (to z kolei mojej żony, o dość złożonych relacjach ze mną).
     Jak na razie żadna nie kończy się morderstwem
.

*

Czy wiecznie wynajdujesz powody do narzekań? Czy odczuwasz zmęczenie i znużenie? Czy masz żal do świata i skupiasz się jedynie na swoich nastrojach, a w końcu dodajesz wątek zbliżającej się starości?
     Oznacza to, że dotarłeś właśnie do tomu trzeciego.

*

Starość musi się wyszumieć. I całe szczęście. Wreszcie przestaję pamiętać lata 90.

*

Masz chyba zegarek w tyłku.
(Moja żona do kota o 3:58).
(Muszę uważać, bo nie zawsze wiem, do kogo mówi, a też lubię jadać regularnie).
(A ma nas w domu trzy zwierzęta)
.

*

Socjolog rynny maluje
Filozof książki kseruje
Psycholog sprzedaje ubrania

Reszta na emigracji
.

*

     — Panie, w samej głowie masz pan coś ze 160 węzłów chłonnych, a w całym organizmie ze dwa kilo. Bo to kwestia osobnicza. Możemy je panu wyciąć wszystkie — uśmiechnął się do mnie sympatyczny pan chirurg.

*

Boże niekończących się korytarzy. Módl się za nami. Boże wkurwionych na cały świat. Módl się za nami. Boże niemych i ślepych bądź też nadwzrocznych i nadmiernie gadatliwych. Módl się za nami. Boże wkurwiających pozostałych w kolejce nieustannymi, bezsensownymi pytaniami w stylu dlaczego pani doktor dzisiaj nie przyjmuje, a jeśli przyjmuje, to gdzie, ale jak przyjmuje skoro nie przyjmuje, nie przyjmuje, to kiedy będzie przyjmować […], a dlaczego nie można się zapisać na następny termin, bo nie przyjmuje, nie, bo jeszcze nie ma kalendarzy na nowy rok, czyli, że dzisiaj nie przyjmuje, nie przyjmuje, i tak w kółko! po niezliczoną ilość razy dziennie! Myślę, że tak będzie wyglądać piekło. Módl się za nami.
     Módl się za nami grzesznymi
.

Krzysztof Jaworski, Do szpiku kości. Ostatnia powieść awangardowa,
Biuro Literackie, Wrocław 2013.
(wyróżnienie własne)

środa, kwietnia 12, 2017

2312. Przy porannej kawie

Jabłoń:
(„cytnęła”)
Ponadnormatywną inteligencję u chłopca da się łatwiej
skategoryzować i nie niesie ze sobą seksualnego zagrożenia
.*

Sadownik:
???

Jabłoń:
Ilu mężczyzn chce inteligentną kobietę?

Sadownik:
Mężczyźni — wszyscy, szmaciarze — żaden.

________________________
* Siri Hustvedt, Świat w płomieniach,
przeł. Jerzy Kozłowski, W.A.B., Warszawa 2017.

2311. Sadownik palcem pokazał

„Niemożliwe” jest tylko opinią.
*
Zrób pierwszy krok, nawet jeśli
nie znasz następnych
.

Rafał Badziąg

wtorek, kwietnia 11, 2017

2310. Telefoniczne rodzinne czesanie

Biały Kruk:
Gdybyś miała dzieci, inaczej byś patrzyła na tę sytuację.

nie mam dzieci. czy w związku z tym, sposób, w jaki patrzę
na wiele sytuacji, jest mniej realny, mniej prawdziwy?

Biały Kruk:
Myślę, że psychologia odebrała ci szczęście,
bo dzielisz włos nie na czworo tylko na dziesięć.

Jabłoń:
Gdy tak mówisz, nie masz zielonego
pojęcia o moim szczęściu.

2309. Przy śniadanku

Jabłoń:
(uwielbia kolorowe piżamki w żyrafki)

Sadownik:
Od następnych urodzin…
(macha grożąc wskazującym palcem)
…masz spać w koronkowych piżamkach.

Jabłoń:
Od następnych urodzin moich czy twoich?
Bo to zasadnicza różnica!

Sadownik:
Twoich!

Jabłoń:
Ale vacatio legis!

Sadownik:
Jest! Przecież mówię ci to dziś.

Jabłoń:
A stać cię na te koronkowe piżamki?

Sadownik:
Mnie? Zainwestuj w nasz związek!
A nie tylko książki i książki.

(po chwili)
W maju odpadnie ci jedna rehabka, to będziesz miała.

Sadownik & Jabłoń:
(rechoczą)

Jabłoń:
Wiesz, że za miesiąc i cztery dni zaczniemy dwudziesty rok razem?

Sadownik:
Boże, jaki ja jestem wytrzymały!

2308. Młodość, starość i mądrość w tramwaju

 wpis przeniesiony 29.03.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

Kobieta z wszelkimi atrybutami starości wsiadła do tramwaju. Środek komunikacji publicznej, jak na tę porę dnia, należało uznać za zapchany. Wszystkie miejsca siedzące były zajęte przez bardzo młodych mężczyzn. Staruszka kurczowo trzymała się życia i uchwytu, pokonując grawitację oraz dodatnie i ujemne przyspieszenie pojazdu pomiędzy przystankami. Obok niej przy rzędzie siedzisk znajdujących się po prawej stronie tramwaju, stała młoda kobieta, nerwowo patrząca po siedzących i z lewej, i z prawej. Sprawiała wrażenie, jakby nie mogła pogodzić się z zastaną rzeczywistością. Miała w sobie coś, co staruszkę przepraszało? A może było to coś, co chciało przearanżować przestrzeń tak, by staruszka usiadła? A może cokolwiek innego, co do głowy mi nie przyszło. Przystanek. Mężczyzna z miejsca siedzącego znajdującego się obok starej kobiety wysiada. Kobieta robi półobrot, by usiąść i… I nie siada, bo miejsce zajęła już młoda kobieta, która jeszcze chwilę wcześniej znajdowała się półtora metra dalej.

Oniemiałam z wrażenia, ale też olśniło mnie. Interpretacja tego, co widzimy — choćby nie wiem, jak błyskotliwa — może prowadzić i zwykle prowadzi na manowce.

Bez interpretacji byłoby tak: młoda kobieta intensywnie obracała głowę i patrzyła na siedzących mężczyzn. Bez interpretacji nie byłoby niemiłego zaskoczenia, że zdarzyło się coś, co do głowy mi nie przyszło.

I uśmiechnęłam się do siebie. Uwielbiam spotykać na ulicy mądrość podstaw psychologii procesu. Uwielbiam!

2307. Ha, ha!

 wpis przeniesiony 29.03.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

„Wojny” między blokowymi bandami w latach dziewięćdziesiątych? Wzajemna niechęć do siebie dwóch miast lub dzielnic? Zawody, które kpią wzajemnie ze swoich kompetencji? Znamy.

W pewnych kręgach naukowych mówi się z wyższością, że informatycy to tacy niedouczeni matematycy. Wczoraj Student uśmiał mnie do łez dowcipem:

Matematyk. Deska z dwoma gwoździami: jeden wbity do połowy, drugi do końca. I zadanie: wyjąć oba gwoździe z deski. Matematyk patrzy, ocenia, po czym stwierdza, że najpierw zajmie się tym wbitym do końca, bo to ciekawszy przypadek. Trudził się, trudził, ale w końcu dał radę i wyjął. Potem popatrzył na gwóźdź wbity do połowy i powiedział:
     — To już żadna trudność! — I wbił go w deskę do końca.

Wieczorem, gdy już wróciłam do domu, sprzedałam dowcip Sadownikowi. On śmiał się po raz pierwszy, a ja po raz kolejny.

niedziela, kwietnia 09, 2017

2306. Żywa akwarela

W życiu wiele jest jednak chwil, które można nazwać narodzinami, musimy tylko zrozumieć ich prawdziwą naturę.

*

Nie dajcie sobie wmówić, że czarodziejskie słowa nie istnieją.

Siri Hustvedt, Świat w płomieniach,
przeł. Jerzy Kozłowski, W.A.B., Warszawa 2017.

(1772+533). Na rehabilitacyjnym spacerze

Sadownik zarządził. I proszę. Można? Można.

niecały rok temu w tym samym miejscu:
1772, 1772+2.

(2303+1). Hurra! Poziom indywidualny

 wpis przeniesiony 29.03.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

Czeski ksiądz Tomáš Halík jest jedynym księdzem, którego słucham z uwagą — napisał Mariusz Szczygieł. W zasadzie to wystarczyło, gdy mój ulubiony serwis ibuków, poinformował mnie o promocyjnej cenie na tę książkę. Nie zastanawiałam się specjalnie, klik, klik i wiedziałam, że po Jastrzębiu to najwłaściwsza książka.

Do tej książki nie miałam pojęcia, jak bardzo głęboko jestem wierząca — nie zmieni tego żaden nadęty purpurat, nabzdyczony, z muchami pewności w nosie prałacik czy szydła, druty i agrafki rządowe, co świętsze od papieża.

Gdy ktoś twierdzi, że jest absolutnie niewierzący, często wtedy go pytam: jak wygląda ten Bóg, w którego nie wierzysz? Bo gdy coś odrzucam, muszę mieć przecież jakieś wyobrażenie o tym, co odrzucam.
     A gdy ten niewierzący opisze Boga, w którego nie wierzy, często mu muszę z ulgą pogratulować: Bóg zapłać, że w takiego Boga nie wierzysz! W takiego Boga nie wierzę i ja. W odniesieniu do takiego teizmu i ja jestem ateistą.

*

Rosyjski fizyk Nalimow napisał — pamiętam to dobrze — że człowiek otwiera się na prawdę na trzy sposoby: każdy z nich związany jest z jednym konkretnym wykrzyknikiem.
     „O” — oznacza zdziwienie, pełne podziwu zamilknięcie przed tajemnicą, która się przed nami otwiera.
     „Aha” — oznacza rozumowe zaakceptowanie danej myśli.
     I na koniec występuję też „ha, ha”, poprzez które człowiek wyraża, że zrozumiał dowcip
.

*

Drogi, które okazują się naprawdę owocne, zaczynają się zazwyczaj od trudności i chaosu.

*

[…] wiara nie jest niczym zdrętwiałym, ale jest nieustannym poszukiwaniem, nieustannym ruchem, dynamizmem. Nie tyle ruchem do przodu w rozumieniu współczesnej ideologii postępu ani ruchem do tyłu w duchu nostalgii tradycjonalistów i fundamentalistów, ile ruchem w głąb.

*

Boża moc objawia się w ludzkiej słabości; dopiero gdy będziemy mieli odwagę przyznać się do niej i przyjąć swoją słabość, otworzymy drzwi na działanie Bożej mocy. Dopiero gdy pozbędziemy się pewności właścicieli prawdy, gdy uświadomimy sobie, że jesteśmy w drodze, a nie u celu, nasza droga przestanie być błądzeniem w zaczarowanym kręgu beznadziejnego powtarzania.
     Dopóki ziarno nie obumrze, kłosy nie wzejdą
.

*

Cierpienia nie możemy przedyskutować, ale możemy je objąć.

*

Od wiary nie oczekujmy wygodnej pewności, ale umiejmy czerpać z niej odwagę do wkroczenia w obłok tajemnicy. Wiara jest umiejętnością życia z tajemnicą. […] Dojrzała wiara jest w stanie unieść otwarte pytania.

*

To, co Karl Rahner określił kiedyś pięknie: „Bóg ma swoją przygodę z każdym, czy jest to wierzący, czy ateista”, można byłoby powiedzieć i na odwrót: że każdy, czy to wierzący, czy ateista, ma swoją przygodę z Bogiem.

*

Przez całe życie uczymy się słuchać i rozróżniać, przez całe życie uczymy się rezygnować. Całe życie, jeśli nauczymy się rozumieć jego mowę, wyzwala nas z naszych wyobrażeń, dążeń, ambicji, fantazji i planów, ze wszystkich naszych „alternatywnych scenariuszy”.

*

[…] rzeczy są śladami nieskończoności […].

*

Bóg podarował nam świat i życie jako coś złożonego i niejednoznacznego.

*

[…] stworzyłem dla siebie roboczą definicję: wierzącym jest dla mnie ten, kto przeżywa swoje życie jako dialog, kto stara się zrozumieć wyzwania, inspiracje, dary, rady czy ostrzeżenia, które mu samo życie przynosi, i odpowiada na nie.
     A niewierzący to ten, kto przeżywa swoje życie jako monolog, kto słucha sam siebie, nie przyjmuje innych, a tym samym nie traktuje poważnie Tego, który przez innych i przez życiowe historie do niego przemawia
.

Tomáš Halík, Hurra, nie jestem Bogiem!,
Wydawnictwo Agora, Warszawa 2013.
(wyróżnienie własne)