piątek, sierpnia 21, 2020

3916. Prezentoczytanie (III)

Prezentodawczynią byłam. Nie miałam pojęcia, że ten prezent mnie ze skóry żyw­cem będzie obierał. Sto lat minęło, a wciąż się niektórym wydaje, że muszą stać na straży honoru i godności kobiety polskiej. Utknęliśmy w czasie.

Panowie! Ja, kobieta, uprzejmie informuję: odpierdolcie się od mojego honoru, godności i czci. Gówno wam do tego. Odpierdolcie się od kobiet i łóżek, do których nikt was nie zaprasza.

Jabłoń:
W połowie Sadowskiej… tak mi ciężko,
że nie czytam o zamierzchłej egzotyce,
tylko o tym, co część społeczeństwa ma
w głowie w Polsce XXI w.

Serce mi pęka. To jednak nie był prezent,
bo prezenty serc nie łamią.

Oprezentowana:
Ja też już po 60%. Kopie w brzuch.
I tak, to jest prezent.
Od książek-prezentów oczekuję przeżyć.

Jabłoń:
Ale nie tak mrocznych. Chyba troszku
straciłam nadzieję na dobrą puentę.

Oprezentowana:
Bo ona jeszcze przed nami
(przed społeczeństwem).

Jabłoń:
I to jest dobra wiadomość.

Ta książka rani. W pierwszej wersji wyjęłam absurdalne cytaty, by móc napisać: spierdalajcie! W ostatecznej nie chcę im robić reklamy — większość wyrzuciłam.

Ulicy Rydygiera w Warszawie niedawno podarowano nowiuteńki asfalt, a powinno mu się podziękować za patronat — dla mnie od dziś to ulica Męskich Sierotek Marysiów na część wszystkich głupio-mądrych facetów zabierających głos w tej książce.

Tuwimowi lampki już nie zapalę, a tu zostawiam głównie te fragmenty, które nie patroszą. Zostawiam na pohybel tych, co piją zdrowie pań, ale jako organizatorzy życia społecznego, wyrażają niezadowolenie, bo choć nie mają nic przeciwko walce o swoje prawa, to grzecznie i z zachowaniem porządku społecznego i szacunkiem dla moralności!

Dzięki tej książce zrozumiałam w końcu, czym jest siła napędową męskiej homofobii — są nią erotyczna fantazja i lęk, że runie istniejący porządek. Panowie, fantazja erotyczna to nic złego, a porządek, w którym każdy człowiek jest człowiekiem, to byłaby jednak fajna rzecz — nie ma czego się bać.

Również dzięki tej książce ułożyło się we mnie, że męskość nie dotyczy mężczyzn, a kobiecość kobiet, choć ci od patriarchalno-heteroseksualnego porządku lubią upra­szczać świat. Kobiecośćmęskość to tylko etykietki (jak różowe i błękitne bu­ci­ki) przypisane specyficznym energiom. Każdy człowiek w swoim życiu potrzebuje mieć dostęp do obu, bez względu na to, czy jest kobietą, męż­czyz­ną, osobą niebinarną.

[Wojciech Szot] Nie chciałem być biografem, chociaż pewnie częściowo się nim stałem. Chciałem być przewodnikiem […] po bibliotekach i archiwach, artykułach i książkach, w których możemy szukać odpowiedzi na pytanie: kim była Zofia Sadowska? Przewodnikiem, który od początku się spodziewał, że nie uzyska na to pytanie — ani na żadne inne z niego wynikające — odpowiedzi.

Zofia Sadowska egzemplifikuje determinację w walce o god­ność własną, niczyją więcej. Tendencja do przy­wła­szcza­nia historii i postaci historycznych sprowadza je do jedno­wy­mia­ro­wych figur. W czasie, gdy lekarze zastanawiali się nad metodami leczenia homoseksualizmu, Sadowska mogła służyć innym jako przykład niezłomności i niezależności.

Przykład ten [Zofii Sadowskiej] pokazuje także, jak łatwo w przypadku dyskryminowanych mniejszości sfera prywatna zamienia się w sferę publiczną. Dlatego bierność i apolityczność to w przypadku gejów i lesbijek strategia samobójcza, bo zawsze może się pojawić prokurator, który stwierdzi, że nasi znajomi to szajka, a nasza praca to jedynie pretekst do uwodzenia. I wtedy lepiej nie być w skórze dr Sadowskiej, która może w innym kraju byłaby sztandarowym przykładem walki o godność osób homoseksualnych […].
// Krzysztof Tomasik

Jeffrey Weeks pisał, że każda historia seksualności, a zwłaszcza tej nienor­ma­tyw­nej, zawsze naznaczona będzie przez moment, w którym o niej piszemy. Dziś osoby nieheteroseksualne są obecne w przestrzeni publicznej — w ramach kampanii społecznych, wydarzeń medialnych, festiwali i innych aktywności kulturalno-politycznych. Współczesny gej i współczesna lesbijka mają możliwość wykrzyczenia swoich postulatów, zaakcentowania swojej obecności, choćby cały kraj uznano za „strefę wolną od LGBT”. Istnienie osób o nienormatywnej seksualności w polskiej historii wciąż jednak bywa negowane, czego przykładem jest kuriozalny spór o to, czy osoby LGBT+ brały udział w powstaniu warszawskim. Brały.

✎ ✎ ✎

Chociaż jeszcze w 1895 roku profesor medycyny Ludwik Rydygier grzmiał na łamach „Przeglądu Lekarskiego”:
      Biorąc rzecz zasadniczo, to równouprawnienie kobiet z mężczyznami jest non­sensem, bo się sprzeciwia odwiecznym prawom natury. […] Precz więc z Polski z dziwolągiem kobiety lekarza! […]
     Nie był Rydygier osamotniony w poglądach, ale szczęśliwie dla wielu tysięcy kobiet pozostawał w ariergardzie
.

Z charakterystycznym dla siebie zapałem Zofia — w imieniu nowoczesnej kobiety — pisze: „Nie chcę być wyłącznie przedmiotem miłości dla męż­czy­zny, nie chcę trwonić sił swych jedynie w miłości, chcę być samo­dziel­nym, żyjącym z pracy swej człowiekiem, chcę rozwijać wszystkie władze mej duszy, chcę pełni życia i swobody w miłości”.

[Julian Pruszynowski, 1931]  Gdy mowa o mniejszościach, występuje zazwyczaj logicznie nieumotywowana prześla­dow­cza postawa większości.

Ale męskość nie polega na tym, by nosić smoking, wyrażać się wulgarnie i zachowywać ordynarnie; męskość polega na tym, by do celu iść śmiało i zawzięcie, nie bać się odpowiedzialności, nie bać się walki, nie bać się wytężonej pracy. […]
     […]  stanowczość nie kłóci się z łagodnością, energia nie urąga gracji, pracowitość nie przekreśla subtelności.

 

Kobieta w patriarchalnej kulturze zawsze była widziana jako źródło nieszczęść, tym bardziej kobieta łamiąca społeczne i boskie zasady.

[…] doskonale działał aparat represji, który reprezentowały medycyna, szczególnie psychiatria, i władze państwowe. A nad tym wszystkim stała żądna krwi i seksu prasa.

     — Czy miłość lesbijską uważa pani za przestępstwo? — zapytał rzekomo mecenas Ettinger.
     — Nie — miała odpowiedzieć Sadowska.
     — A czy wedle pani nazwa lesbijki hańbi kobietę?
     — Nie
.

Wojciech Szot, Panna Doktór Sadowska,
Wydawnictwo Dowody Na Istnienie, Warszawa 2020.
(wyróżnienie własne)

Sto lat minęło. I co? I nic. Bez zmian. Poniższe cytaty (ze stuletnią brodą) brzmią jak aktualności z Polski AD 2020.

Nie ulega wątpliwości, że zagadnienie płciowe jest bardzo skomplikowane. Ale twierdzenie, że pomiędzy obiema płciami nie ma zasadniczego podziału, wydaje mi się nazbyt ryzykowne. Zgodzę się, że przewaga pierwiastków męskich lub kobiecych jest rozmieszczona nieraz bardzo kapryśnie, ale nie można chyba z tego wysnuwać zbyt wielkiej swobody.

[…] publicysta […] bardziej grozi, niż zachęca: „Już my sami postaramy się o to, aby w regulowaniu spraw życia publicznego nie zwy­cię­ża­ło to, co złem jest w kobiecie”. Na szczęście złem w kobiecie nazywa zapieranie się przy­ro­dzo­nych instynktów, które są potrzebne, bo pozba­wieni ich mężczyźni bu­do­wali gma­chy państwo­we i „może dlatego właśnie jest w nich tak duszno, ciem­no i chłodno”.

Wiadomość o wyroku skazującym redaktora „Expressu Porannego” […] w sprawie panny doktór Sadowskiej (...) zelektryzowała Warszawę.
     Zdumienie nie miało granic. Nikt nie mógł zrozumieć, dlaczego pismo, które zdemaskowało w interesie zdrowia moralnego społeczeństwa wysoce szkodliwe praktyki, deprawujące kobiety polskie, to pismo zostało ukarane i potępione wyrokiem sądowym
.

Między prawnikami:
     — Powiedzcie mi, kolego, dlaczego Sadowskiej nie pociągnięto do odpowiedzialności sądowej?
     — Kodeks karny nie zna takiego przestępstwa.
     — Jak to, a ochrona przeciwko nieuczciwej konkurencj
i?!
„Eroticon”, 1924

(tamże)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz