Chyba pierwszy raz tę samą książkę we trzy w tym samym czasie zaczęłyśmy czytać. Kaan i Gepardzica w „papierzu”, ja w prezencie-ibuku. Kaan gryzdoli najczęściej ołówkiem, Gepardzica zakreśla długopisem, ja zaznaczam paluszkiem. Czytamy i podrzucamy sobie fragmenty, które nas zachwycają lub wyjmują z bucików (w moim przypadku).
Tyle wspaniałych fragmentów, przy których czułam, jak luzuje się zacisk, w jakim trzymane są moje skrzydła. Tyle, po których przeczytaniu znajdowałam się w oparach smutku, że relacje łatwe nie są, a życie społeczne to niemożliwość, która zawsze tak czy inaczej uwierać będzie.
Dla mnie ta książka to intensywne ćwiczenia z ambiwalencji. Dobra i już, ale nie wiem, czy do wracania — chyba nie, dla mnie nie.
W Indiach paradoksy i sprzeczności nie powodują aż takich napięć jak u nas. Tutaj łatwiej znosi się niejasność, niedopowiedzenie, nieoczywistość. Nie ma aż takiej potrzeby definiowania. Jakby to wszystko miało mniejsze znaczenie. W Indiach słowa też mają mniejsze znaczenie. Nie tną rzeczywistości równymi liniami o wyraźnych krawędziach. W tym świecie, stwarzanym ciągle od nowa przez tego samego boga zmieniającego tylko imiona, wszystko może istnieć naraz. Świat mógł się zrodzić z miłości, świat mógł się zrodzić z samotności, świat mógł powstać dla zabawy — co za różnica. Bo świat zrodził się z umysłu, który bezustannie opowiada siebie na nowo. Świat to opowieść, nic więcej.
*
Otworzył drzwi, spojrzał na stół. Jabłko, które zjadł wcześniej, ciągle tam było. W tym samym miejscu.
Roześmiał się. Poczuł, jak opada z niego lęk, cała ta troska o przyszłość.
*
Znajomy z Polski zapytał mnie niedawno, czy skoro trauma zostawia neurologiczny ślad w mózgu i może być przekazywana z pokolenia na pokolenie, to czy spełnianie marzeń też zmienia nam DNA?
*
W relacji odsłaniasz nawet najlepiej ukryte demony. Może i gałęzie sięgają nieba, ale korzenie tkwią głęboko w piekle. Co mnie zatrzymało? Wiedziałem, że jeszcze tyle jest do przeżycia. I chciałem to przeżyć z nią.
*
Kiedy wreszcie uda ci się coś pojąć, szybko odkrywasz, że to dopiero początek drogi.
*
Prawda jest trudniejsza do zaakceptowania. Nie ma gotowych rozwiązań. Jest tylko zaproszenie do ich szukania.
*
[…] bar-do jest w każdym z nas. Pojawia się w momencie zagubienia, momencie strachu, momencie paniki, momencie decyzji i momencie zmiany. Umieranie zdarza się również za życia. I również za życia mamy szansę narodzić się na nowo.
*
[…] rysował spiralę — symbol człowieka i jego działań. Do czegokolwiek byśmy się zabrali, zawsze oddalamy się od siebie. Jeszcze trochę, a będziemy sadzić marchewki na Księżycu. A wystarczyłoby odrobinę bardziej zadbać o to, co naokoło nas. Zadbać, czyli zostawić w spokoju.
*
2 stycznia 2019 roku Auroson przysłał mi wiadomość: czasem czujesz się lepiej, czasem gorzej. Czasem masz wątpliwości, czasem pewność. Czasem jesteś sam, czasem z kimś. Ale życie płynie dalej, a ty ciągle poruszasz się naprzód. Innej drogi nie ma. Jedyne, co masz, to ścieżka. Nie wiem, czy to głęboka myśl. Ale poczułem się dobrze, kiedy zrozumiałem, że tak wygląda życie.
Banalne, prawda?
*
Jeśli pragniesz zmiany, pokonaj własny opór.
*
Fanou urodziła się po wojnie, nie doświadczyła faszyzmu, ale tak właśnie go sobie wyobrażała. Brutalną zabawę większości, która nie liczy się z niczym i nikim.
Katarzyna Boni, Auroville. Miasto z marzeń,
Agora, Warszawa 2020.
(wyróżnienie własne)
Podziękowania należą się również zwierzętom. To one zakorzeniały mnie w miejscach, które nie są domem, i uczyły miłości. Książka nie powstałaby w takiej formie bez pana Colonela Mustarda, indie doga pierwszej wody i —klasy, który zdecydowanie chadzał własnymi drogami. To on pokazał mi, że są rzeczy ważniejsze niż „projekt książka” – chociażby spacer do lasu w poszukiwaniu rajskiego ptaka. A Gucio w te krótkie chwile, które spędzał w moim warszawskim mieszkaniu, wyciągał mnie z pisarskiej samolubności. Był jak klepsydra, która mówi: „już czas na przerwę”.
*
[…] słowa są umowne i […] to my nadajemy im znaczenie.
(tamże)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz