sobota, sierpnia 22, 2020

3917. Poprezentoleczenie (I)

Podczas czytania o dr Sadowskiej musiałam robić przerwy, szukać kół ratunkowych, by mnie ta książka nie zatopiła. Na fejsbuku jeden z moich znajomych umieścił takie cudo:

(...) wiesz kiedy zaczyna się szczęście?
Wtedy, kiedy człowiek przestaje się bać
Tego, co ludzie powiedzą.
Tego, jak go ocenią.
Tego, co zrobią, jak się dowiedzą.
Kiedy przestaje się bać:
Żyć po swojemu.
Żyć na własny rachunek i odpowiedzialność.
Wybierać, chociaż wybory te nie zawsze są oczywiste i klarowne.
Kiedy przestaje się bać:
Chwilowej samotności.
Własnego towarzystwa.
Własnych uczuć.
Kiedy zaczyna wierzyć, że życie jest dobre.
I rozumie, że sam strach zabija życie
.
  — Guus Kuijer*

__________
* na pewno jest autorem pierwszych dwóch wersów; czy reszty — nie wiem.

Myśląc, że Guus Kuijer jest poetą, zrobiłam klik, klik z nadzieją na tomik poezji. Klik, klik i… okazało się, że to autor książek dla dzieci. Klik, klik, jedną z jego książek przetłumaczono i wydano po polsku. Klik, klik, jest w ibuku! Byłam w niebie.

Ta książka była jednym z dwóch wspaniałych kół ratunkowych, które pomogły mi utrzymać się na powierzchni. Pani Van Amersfoort jako pierwsza podała mi rękę.

     Bach!
     „Bóg…”
     Bach!
     „nie…” Bach!
     „istnieje…” Bach!
     „Bóg…”
     Bach!
     „nie…” Bach!
     „istnieje…”.
     Kiedy lanie wreszcie się skończyło, a on naciągnął majtki i spodnie na płonące pośladki, wiedział, że Bóg Ojciec został z niego raz na zawsze wybity
.

Obróciła się w stronę regałów. — Kim właściwie chciałbyś zostać?
     — Szczęśliwym — odpowiedział Thomas. — Jak dorosnę, zostanę szczęśliwym
.
     Pani Van Amersfoort miała sięgnąć na półkę po jakąś książkę, ale zaskoczona obróciła się do Thomasa. Popatrzyła na niego ze śmiechem i oznajmiła:
     — To cholernie dobry pomysł. A wiesz, kiedy zaczyna się szczęście? Wtedy, kiedy człowiek przestaje się bać
.

Dopiła kawę, a Thomas skończył oranżadę.
     — Byłeś dzisiaj bardzo dzielny — pochwaliła. — Wszedłeś do mojego mieszkania, choć inne dzieci mówią, że jestem czarownicą.
     Thomas nie śmiał na nią spojrzeć. Wiedziała o tym! Mówi mu to bez ogródek, prosto w twarz.
     — Zresztą, mają rację — dokończyła. — Jestem czarownicą
.

Rozłożył list, przeczytał i westchnął głęboko. Świat wstrzymał oddech. Czy Thomas to zrobi? Czy się ośmieli? Świat tego nie wiedział — czekał w napięciu na rozwój wypadków.

Jezus stał przed kominkiem w miedziane jaszczurki. Patrzył na modlącego się mężczyznę.
     — A więc to on? — upewnił się Jezus.
     — Tak — potwierdził Thomas.
     — Wydaje mi się, że ma dobre zamiary — ocenił Jezus. — Ale się boi. Właściwie to tchórz, wiesz?
     — Nie wiem — odpowiedział Thomas.
     — Chowa się jak wystraszony dzieciak za szerokimi plecami Boga — wyjaśnił Jezus
.

„Tata się na to nie zgodzi” — pomyślał, ale tego nie powiedział.
     — O nic się nie martw, Thomasie — pocieszyła go pani Van Amersfoort. — Nie ma obawy. Życzyłeś sobie przecież plag egipskich, prawda? Nie żaby, nie komary i nie zaraza, tylko my jesteśmy najlepszą plagą. My, kobiety i dzieci. Żaden faraon się nam nie oprze
.

     — Tylko darmozjady i ciamajdy są szczęśliwi — po­wie­dział tata. — Życie to walka.
     […]
     — Naprawdę musiał pan walczyć? — podjęła starsza pani z zębami. — Był pan w ruchu oporu? Jest pan dzielny? Chroni pan dzieci i żonę przed złem świata? Bierze pan w obronę słabszych? Okazuje pan serce zwierzętom
?

W jej wzroku nie było złości, nie było też życzliwości, po prostu patrzyła. Z jej oczu nie dało się nic wyczytać.
     
[…]
     „Margot już się nie bała — napisał Thomas w 
Książce wszystkich rzeczy — i na moich oczach zmieniała się w czarownicę”.

Guus Kuijer, Książka wszystkich rzeczy, przeł. Jadwiga Jędryas,
Wydawnictwo Dwie Siostry, Warszawa 2012.
(wyróżnienie własne)

     — No i, Thomasie? — zapytałem ostatniego dnia. Od dawna byliśmy na ty. — Udało ci się?
     — Co takiego, Guus?
     — Zostać szczęśliwym.
     — Tak — odpowiedział.
     Po czym wypiliśmy po kubku gorącego kakao
.

     — Czy nadal jest pan zuchwały? — zapytałem, gdy staliśmy już w drzwiach.
     Pan Klopper skinął twierdząco głową.
     — W pańskim wieku?
     — Nie inaczej — odparł i zniknął za zasłoną gęsto padającego śniegu
.

(tamże)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz