niedziela, marca 19, 2023

(4966+4+1). Z oazy (CXXXI)

Niedzielne odliczanie literek, cztery. Od pół roku czekałam na przyzwoitą cenę tej książki. Przyzwoitą, bo nikt mnie nie przekona, że różnica ceny między papierem a wersją elektroniczną równa dwa złote jest uczciwa. Nie jest. Czekałam i, uwzględ­nia­jąc inflancję, doczekałam się.

Obiecałam sobie już nigdy nie czekać na kolejne książki Autora. Groźnie spojrzę na wewnętrznego, sportowo zajmującego się sknerstwem, ibukosknerę, zaklnę siar­czy­ście i nie będę patrzeć na cenę, klik, klik, kupię na pniu!

Jak mogłam tak długo cze­kać na lek­tu­rę tej książki? Mogłam, bo nie miałam po­ję­cia, jaki deser obok nosa mi przechodzi.

W 2014 roku nie było komet ani znaków na niebie. W gazetach trwały jeszcze dyskusje o nowoczesnym patriotyzmie. Liberalni publicyści na­rze­ka­li, że Polacy nie umieją się cieszyć. Był to bowiem, córeczko, ulubiony temat liberalnych publicystów: obywatele ponuracy nie potrafią się ra­do­wać. Rozpamiętują minione nieszczęścia, a tu trzeba – i bach! – z rozpędem wjeżdżało piętnaście tysięcy znaków ze spacjami. Nawet spacje tryskały opty­mizmem.
     A tymczasem coś wzbierało. Coś się szykowało. Coś większego się kroiło.

🦩

„Brak mi słów” to zazwyczaj rozbieg. Nie do wiary, to już przekracza wszelkie granice, brak słów – a potem westchnienie lub wielokropek, sekunda ciszy – i proszę! Słowa jakoś się znajdują.

🦩

Ciekawostka to wiedza zatrudniona w branży rozrywkowej.

🦩

Sprawa wydaje się prosta. – Z czego składa się książka? – spytam i zaraz padnie właściwa odpowiedź – Z liter. – A jak masz na imię? Agatka? Wiel­kie brawa dla Anetki! Książka składa się z liter! Dlatego dzisiaj będziemy malować litery!
     Wszystko już naszykowane. Szary papier, kolorowe flamastry, szablony, krepina, pędzelki. […]  Jednakże, jak powiadają nauczyciele metodycy: strzeżcie się pytań otwartych.
     – Powiedzcie, bez czego nie ma książki? – zaczynam rześko.
     – Bez pisarza!
     – A jak masz na imię?
     – Stanisława.
     – Brawo, Stanisławo, świetna odpowiedź. I bez czego jeszcze, kto wie?
     – Bez papieru.
     – Bez okładki.
     – Bez pisarza. – Stanisława liczy na kolejną porcję braw. Muszę zmienić taktykę.
     – Kto wie, co książka ma na okładce?
     – Obrazek! Pingwina! Tytuł! Pisarza!
     – A z czego jest tytuł?
     – Ze słów!
     – Tak jest! Ze słów. A słowa z czego
?
     – Słowa mogą być różne. Na przykład dom, papuga albo jeszcze inne. Albo brzydkie słowa. To nie są słowa, tylko wyrazy. Ja znam trzy wyrazy. Ja pięć! Ja milion!
     – A z czego składają się wyrazy?
     – Z niegrzeczności. Albo ze złości, jak się ktoś uderzy albo jak się na ko­goś wkurzy. Arbagedon to też jest takie słowo. A czy pan ma kota? Ja mam kota.
     – A co książka ma w środku? – pytam.
     – Papier!
     – A na papierze? Takie małe, czarne, w rządkach?
     – Mrówki. Różne przygody. Na przykład o Śwince Peppie. Wesele Świnki Peppy albo jak George dostał czkawki. Czy to pan napisał o Śwince Peppie?
     – Powiedzcie, jak pisarz pisze książkę?
     – Jak pisze, to dostaje pieniądze.
     – Tak, ale w jaki sposób pisze?
     – W sposób komputerowy. Albo przy stole. Albo w drukarni. Na telefonie pisze. Ja też umiem pisać.

🦩

Wytłumacz upadek cywilizacji w jednym zdaniu. „Cywi­lizacja upadła przez wyjaśnianie wszystkiego w jednym zdaniu”.

*  *  *

Cnoty boskie podlegają modom. Bywa, że zwyżkuje wiara. Czasem na pro­wadzenie wychodzi miłość. Popularność nadziei przypada na okresy wojen i kryzysów.
     Nikt jej nie potrzebuje, gdy wszystko idzie dobrze. Nadzieja jest mar­ke­rem ciężkich czasów.

🦩

Nadzieja nie jest programem politycznym. Ani cnotą. Ani błędnym ogni­kiem. Ani nawet złym rozpoznaniem sytuacji. Bywa najwyżej okolicznością łagodzącą, przygotowanym zawczasu alibi (dość słabym, szczerze mówiąc). Dowodem wyuczonej naiwności.

🦩

Nasze triumfy – jeśli kiedyś nadejdą – okażą się połowiczne. Potrwają krót­ko i szybko zaczniemy się ich wstydzić. Nadzieja jest przepustką do obo­zu przegranych. Zwycięzcy nie potrzebują nadziei.

*  *  *

     – Zapomniałeś hasła?
     – Tak, zapomniałem hasła. Proszę, przyślijcie mi kod. Przyślijcie mi link. Przysięgam, że nie jestem robotem. Rozpoznam samochody i znaki dro­go­we. Odczytam pokraczne litery falujące na pięciolinii. Rozpoznam wszyst­ko, tylko pozwólcie mi wymyślić nowe hasło.

🦩

Pierwsze prawo śmieciowe brzmi:
każdy woli ugniatać, niż wynosić.

🦩

Biedna Ziemia. Wyklęta, wybebeszona przez koncerny górnicze, uduszona plastikiem, przysypana śmieciami. Jeszcze tu była. Gdzieś pod płytami chod­ni­kowymi, asfaltem, granitem. Nasza ofiara ukryta na miejscu prze­stęp­stwa. Gdyby naprawdę zerwać bruk, moglibyśmy ją zobaczyć.
     […]  Przyjdą upały i huragany. Będą przerwy w dostawach energii elek­trycznej, kolejki do beczkowozów, kryzys śmieciowy. Nastąpią rzeczy, które miały się nie zdarzać. Może komuś, ale nie nam. Może gdzieś, ale nie tutaj. Może kiedyś, ale jeszcze nie teraz.

🦩

     – Zmagasz się?
     – Czasami.

🦩

Świat nie jest szczególnie obojętny. Świat ma po prostu ograniczoną pa­mięć. Zapchaną kartę. Nie daje sobie rady z przetwarzaniem danych.

🦩

I gdyby jeszcze jakoś nazwać ten lęk i zaskoczenie, które odczuwamy, gdy potwierdzają się nasze opinie. […] Kiedy faszysta okazuje się faszystą, a za­raza – zarazą. Kiedy nie został nam już żaden bufor przesady, żaden reto­rycz­ny naddatek, kiedy jest tak, jak wyglądało, właśnie tak – groza i nic już nie można dodać.

🦩

Wspomnienia z dzieciństwa mają własny punkt widzenia, wyrazisty detal i ciasne kadry.

Marcin Wicha, Nic drobniej nie będzie,
Wydawnictwo Karakter, Kraków 2022.
(wyróżnienie własne)

Kiedy żółw rozrywa włókna cykorii, można uwierzyć, że wszystkie kamienie świata są w środku różowe. Mają delikatne wnętrza, płuca, wątroby, nerki. Tylko nie za­wsze są głodne.

🦩

Karpie toną w polskiej tradycji
(jak my wszyscy).

🦩

W 2019 roku wejdzie do użytku dwunasta wersja Uni­co­de. Wiele wskazuje na to, że wśród emotikonów po­ja­wi się różowy flaming. Ptak otrzyma numer X1F9A9. Numer X1F9A5 czeka na leniwca.
     […]  Unicode najpierw wchłonął angielski, potem po­chylił się nad problemami innych alfabetów i ję­zy­ków. Ledwie skończył z ogonkami, umlautami i kre­ska­mi, a już się zabrał za znaki graficzne, za pomocą których Japończycy porozumiewają się z resztą świata.

(tamże)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz