sobota, marca 11, 2023

4957. Czekariat (XXXVI)

Środa. Musiały opaść fusy wrażeń. Musiała osadzić się choć odrobina wiary, że dam radę zatrzymać w słowach bezcenne momenty tego dnia.

Pewnie nie udałoby mi się przekonać samej siebie, ale otrzy­ma­na Aniołka nie należała do ustępliwych. Miałam prawo wy­bo­ru, a skoro wybrałam sobie właśnie ją, to — argu­men­to­wa­ła — ona chce być już zawsze pod ręką. Trudno było się ze skrzy­dla­tą nie zgo­dzić. Więc tu jest i wy­jątko­wo za­chwy­ca mnie w jej foto­gra­fii do­rzu­co­ny przez los trzeci wy­miar. A gdy prze­czy­ta­łam sło­wa Grosz­ki, wiedziałam, że nie mam już wyboru, bo i słowa, i dwie Anie­li­ce — ana­lo­go­wą i cyfro­wą – tej samej Autorki, i wspo­mnie­nie śro­do­we­go słońca bezwzględnie chcę tu mieć.

*

W środowy poranek w Małej Danii, gdy z łóżka rzuciłam okiem na schody pro­wa­dzą­ce na piętro — od ponad roku będące dla mnie już tylko i wy­łącz­nie dziełem sztuki — miałam wrażenie, że zapomnie­liśmy na noc zgasić tam światło. Po chwili dotarło do mnie, że to sło­necz­ne światło tak intensywnie oświetla z góry drewniane stopnie, po których jeszcze trzy miesiące te­mu biegał Biały Kruk. Uśmiechnęłam się i uznałam to za wspa­nia­łe krucze zapro­sze­nie, by przeżyć kolejny dzień. Nikt wtedy nie przy­pu­szczał, że za kil­ka­na­ście godzin nadciągnie śnieg, jakiego całą zimę nie widzieliśmy.

Groszka:
(wczoraj cieplutkie słowa przysłała,
kończąc poniższymi
)
A za oknem zimowo,
brakuje środowego słonka.
Chyba zadzwonię
do Białego Kruka
😊

Jabłoń:
(długo uśmiechała się do otrzymanych słów
i schodowego wspomnienia
)

*


Alina Hejna,
[dostęp: 11.03.2023], źródło.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz