niedziela, marca 05, 2023

4951. Z oazy (CXXVI)

Niedzielne odliczanie literek, trzy. Chciałam odpocząć od rzeczywistości. Zaordy­no­wa­łam sobie leczniczy regres czytelniczy. Ponieważ po kilkunastu latach nie tylko wznowiono opublikowane „w papierzu”, ale również wydano po raz pierwszy w wer­sji elektronicznej powieści Yaloma, wybór był dość prosty. Z przyjemnością wró­ci­łam do jednej z nich. Nic się nie zmieniło. Choć jestem inną osobą, niż ta, którą by­łam naście lat temu, to wciąż uwielbiam sposób, w jaki ów piszący psycho­te­ra­peu­ta konstruuje światy, a w nich nagłe zwroty akcji. Odpoczęłam.

Do swojego pudla imieniem Atman [Schopenhauer]  zwracał się: „Proszę pana”, ale gdy Atman źle się zachowywał, sztorcował go okrzykiem „Ty człowieku!”.
     […]  Nie lubił, gdy zagadywały go kobiety, nie lubił też pytań o partnerki czy małżeństwo – od razu robił się zgryźliwy. Kiedyś musiał znosić towa­rzy­stwo bardzo gadatliwej damy, która ze wszystkimi szczegółami opi­sy­wa­ła mu swoje nieszczęśliwe małżeństwo. Słuchał jej cierpliwie, ale gdy spytała, czy ją rozumie, odparł: „Nie, ale rozumiem pani męża”.

*

Bo co więcej jest nam dane, poza tym cudownym, błogo­sła­wio­nym okresem istnienia i samoświadomości? Jeśli coś zasługuje na hołd, to tylko to – bezcenny dar zwykłej egzystencji.

*

Próbując za wszelką cenę odzyskać samokontrolę, napominał się w my­ślach: nie walcz, nie stawiaj oporu, oczyść umysł, nic nie rób, jedynie obserwuj przesuwające się myśli. Pozwól im wpłynąć do świadomości, a potem zniknąć.
     Rzeczywiście, myśli się pojawiały, ale nie chciały się oddalić. Zamiast tego rozmaite obrazy rozpakowały walizki, rozwiesiły w szafach ubrania i na dobre rozgościły się w jego głowie.

*

Jego pałac wzniesiony z czystej myśli nie miał ogrzewania. Dziwne, że wcześniej tego nie zauważył.

*

[…]  przyszedł mi do głowy pewien obraz. Wyobraź sobie starożytne miasto, wokół którego zbudowano wysoki mur chroniący je przed burzliwym nur­tem płynącej nieopodal rzeki. Minęły całe wieki, rzeka już dawno wyschła, a mimo to miasto nadal inwestuje znaczne środki w konserwację muru.

*

Popularność nie definiuje ani prawdy, ani dobra, wręcz prze­ciw­nie, obniża poziom i upraszcza. Dużo lepiej jest szukać w sobie włas­nych celów i wartości.

*

[…]  ćwiczenie pod nazwą „Kim jestem?”. Uczestnicy udzie­lają na to pytanie siedmiu odpowiedzi, zapisują je na oddzielnych kartkach i układają według ważności. Następnie odrzucają po jednej kartce, zaczynając od najmniej ważnej, zastanawiając się za każdym razem, jak by to było przestać się identyfikować z daną odpo­wie­dzią, aż wreszcie dochodzą do właściwości opisu­ją­cych ich najgłębszą istotę.

*

– Wyobraź sobie, że na skali od jednego do dziesięciu miałbyś określić, do jakiego stopnia się odkryłeś. „Jeden” to punkt, w którym mówi się o sobie rzeczy bezpieczne, takie jak podczas rozmów na przyjęciach, a „dziesięć” oznacza ujawnienie najgorszej, najbardziej skrywanej tajemnicy. Rozumiesz?
     Gill skinął głową.
     – No to wróć do tego, co nam powiedziałeś. Na którym miejscu skali byś się umieścił?
     – Dałbym sobie cztery, może pięć – odparł szybko Gill, cały czas kiwając głową.
     – A co by się stało, gdybyś miał pójść o dwa punkty dalej?

*

Jung pisał, że uzdrawiać może tylko ten, kto sam doznał zranienia.

*

     – Jeśli uważamy, że coś jest niewybaczalne, to odsuwamy od siebie od­po­wiedzialność. Ale kiedy nie chcemy albo nie umiemy wybaczyć, to od­po­wie­dzialność jest po naszej stronie – wyjaśnił Philip.
     – Chodzi o to, że albo bierzemy odpowiedzialność za to, co robimy, albo obarczamy nią innych, tak? – spytał Tony.
     – Właśnie – przytaknął Philip. – Julius powiedział kiedyś, że terapia za­czyna się wtedy, gdy kończy się obwinianie innych i wyłania się odpowiedzialność.

*

Można też porównać życie z haftem, którego prawą stronę każdy może zobaczyć w pierwszej połowie życia, a lewą – w dru­giej; ta nie jest tak piękna, za to bardziej pouczająca, bo widać splot nici.
// Arthur Schopenhauer (1788–1860)

*

[…]  powstała cała intratna, posługująca się uproszczeniami branża „wy­ba­cza­nia”, która wyolbrzymiła i rozreklamowała ten aspekt terapii jako jej główny nurt i przedstawiła go jako absolutną nowość. Sztuczka się udała, a nowa dziedzina zyskała szacunek, łącząc się niezauważalnie z kli­ma­tem wybaczania w sferze społecznej i politycznej, zwłaszcza w od­nie­sie­niu do takich zbrodni jak ludobójstwo, niewolnictwo czy wyzysk kolonialny. Na­wet papież prosił niedawno o wybaczenie za grabież Konstantynopola przez trzynastowiecznych krzyżowców.

*

     SPONSOR: Co z twoimi priorytetami? Daruj sobie to przyjęcie, idź na spotkanie AA.
     GILL: Ale degustacja win to pretekst, żeby spotkać znajomych i przyjaciół.
     SPONSOR: Naprawdę? To zaproponuj im coś innego.
     GILL: Nie da rady. Nie zgodzą się.
     SPONSOR: W takim razie znajdź sobie innych przyjaciół.
     GILL: Rose nie będzie zadowolona.
     SPONSOR: I co z tego?

*

Żyj dobrze, powtarzał sobie, a dobro będzie od ciebie płynąć, nawet jeśli nigdy się o tym nie dowiesz.

*

Philip zamilkł na chwilę, żeby wsłuchać się w arię, nucąc pod nosem.
     – Una voce poco fa  to jedna z moich ulubionych – wyjaśnił, gdy wznowili rozmowę.

Gioacchino Rossini, Una voce poco fa, [z:] Cyrulik sewilski,
Joyce DiDonato (mezzosopran) z kontuzjowanym kopytkiem,
w kolorach scenerii rodem z obrazów Hoppera.

vincerò! vincerai! vinceremo!

*

Bliżej mi do uczuć, co może być oznaką rozwoju.

*

Każdy z nas żyje z wyrokiem śmierci. […]  ale to zupełnie co innego, kiedy ma się ten wyrok potwierdzony, podstemplowany, z niemal wyznaczoną datą.

*

[…]  esencja jednostki jest niezniszczalna.

*

Uporczywe myśli stają się często najbardziej zauważalne wtedy, gdy znikają.

*

[…]  miał swój sposób na uśmierzanie przerażenia: było nim pełne uczestniczenie w życiu.

Irvin Yalom, Kuracja według Schopenhauera,
przeł. Elżbieta Smoleńska, Czarna Owca, Warszawa 2021.
(wyróżnienie własne)

Jak większość ludzi z poważnymi chorobami, nie znoszę, jak się chodzi koło mnie na paluszkach. To mnie izoluje i wpędza w jeszcze większy lęk.

*

Miałem do czynienia z wieloma śmiertelnie chorymi pa­cjentami, którzy mówili mi, że w ich chorobie naj­gor­sza jest izolacja. Odcinanie się ma dwa aspekty. Po pierw­sze, chora osoba unika ludzi, bo nie chce wciągać ich w swój smutek. […]  A po drugie, wiele osób unika cho­re­go, bo nie wie, jak z nim rozmawiać, albo nie chce się sty­kać z jego śmiercią.

*

Spokojnie, nie muszę nic robić. Niech sobie płynie albo idzie na dno.

*

– Podczas mojej terapii powiedziałeś kiedyś, że życie to „przejściowa dolegliwość mająca trwałe rozwiązanie”. Czysty Schopenhauer.
     – Przecież to miał być żart.
     – Obaj wiemy, co twój guru Zygmunt Freud miał do powiedzenia na temat żartów.

(tamże)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz