środa, grudnia 17, 2025

(5968+3). Z oazy (CDIII)  // Panna cotta (CLXXXI)

Druga z dwóch wydanych w tym roku. Dziesiąta w kolejności w ramach cyklu. Pozostawia z pytaniem: co jest śniegiem, za którym się uganiasz?

Uśmiecham się na myśl, że właśnie teraz przyszedł czas czytania tej książkowej nowości. Synchroniczne z jej czytaniem zrozu­mia­łam, dlaczego uganiałam się za moim śniegiem. Zrozumiałam, że nie potrzebuję już tego robić. I… spadł śnieg.

Nuvola era una giovane leprottina dal manto soffice e chiaro che viveva tra le alte montagne. Nei suoi ricordi d’infanzia, tutto intorno a lei era bianco e silenzioso: la neve cadeva leg­ge­ra sui prati, come una delicata vernice bianca.
Chmurka była młodą zajączką o miękkim i jasnym futerku, która mie­szka­ła wśród wysokich gór. W jej wspomnieniach z dzieciństwa wszystko wokół niej było białe i ciche: śnieg opadał lekko na łąki, niczym delikatna biała farba.

🖇

Nuvola amava così tanto la neve perché suscitava in lei una sensazione di pace e serenità rendendo tutto più bello e spe­ciale.
     — Se solo nevicasse, sarebbe perfetto... — sospirava da qualche tempo osservando il paesaggio dalla finestra della sua casetta.
     — Se solo tornasse la neve, sarei davvero felice!
Chmurka tak bardzo kochała śnieg, ponieważ wzbudzał w niej poczucie spokoju i harmonii, czyniąc wszystko piękniejszym i bardziej wy­jąt­kowym.
     — Gdyby tylko spadł śnieg, byłoby idealnie… — wzdychała od pewnego czasu, obserwując krajobraz z okna swojego domku.
     — Gdyby tylko wrócił śnieg, byłabym naprawdę szczęśliwa!

🖇

Un giorno sentì due vecchi stambecchi parlare tra loro.
     — Dicono che sulle cime sta iniziando a nevicare!
     A quelle parole, il cuore di Nuvola iniziò a battere forte. Non c'era tempo da perdere: doveva raggiungere la vetta della montagna!
Pewnego dnia usłyszała dwa rozmawiające ze sobą koziorożce.
     — Mówią, że na szczytach zaczyna już padać śnieg!
     Na te słowa serce Nuvoli zaczęło bić mocno. Nie było cza­su do stra­ce­nia: musiała dotrzeć na szczyt góry!

🖇

Nuvola corse a prendere il suo zainetto e si mise in cammino. Ma quando arrivò a destinazione, dopo aver camminato per giorni, la neve non c'era più: si era già sciolta sotto il sole.
     — Se solo fossi arrivata prima sarei riuscita a vederla!
Chmurka pobiegła wziąć swój plecaczek i ruszyła w drogę. Ale kiedy po wielu dniach marszu dotarła do celu, śniegu już nie było: zdążył się już stopić w słońcu.
     — Gdybym tylko dotarła wcześniej, dałabym radę go zobaczyć!

🖇

Nuvola continuò a cercare la neve, ma non faceva altro che correre senza accorgersi di ciò che accadeva intorno a lei.      […]
     — Vieni, Nuvola! Stiamo preparando la marmellata di more, vuoi assaggiarla?
      Ma Nuvola scosse la testa: — Non posso, non ho tempo! Nella valle accanto sta nevicando!
Chmurka nadal szukała śniegu, ale nie robiła nic innego poza bieganiem bez zauważania tego, co działo się wokół niej.
     […]
     — Chodź, Cmurko! Robimy konfiturę z jeżyn, chcesz jej spróbować?
     Ale Chmurka pokręciła głową:
     — Nie mogę, nie mam czasu! W sąsiedniej dolinie pada śnieg!

🖇

Nuvola, imbronciata, guardò il cielo e gridò: — Per­ché sei così limpido e azzurro? Se solo nevicasse, io sarei finalmente felice!
Chmurka, nadąsana, spojrzała w niebo i krzyknęła:
     —Dlaczego jesteś tak czyste i błękitne? Gdyby tylko spadł śnieg, byłabym w końcu szczęśliwa!

🖇

🖇

Nuvola era arrabbiata con la neve che si faceva tanto de­si­derare.
     Anche se era stanca, faceva freddo e aveva tanta fame, continuò a camminare.
Chmurka była wściekła na śnieg, który kazał na siebie tak długo czekać.
     Mimo że była zmęczona, było zimno i była bardzo głodna, szła dalej.

🖇

Quando Nuvola, esausta, raggiunse finalmente la cima, fu colta da un improvviso acquazzone. Si riparò sotto un vec­chio pino, ma nella fretta inciampò in un sasso e cadde, fa­cen­dosi male a una zampina.
Kiedy wyczerpana Chmurka dotarła w końcu na szczyt, zaskoczyła ją na­gła ulewa. Schroniła się pod starą sosną, lecz w pośpiechu potknęła się o kamień i upadła, raniąc się w łapkę.

🖇

La leprotta rimase per due giorni raggomitolata sotto il grande pino […].
     Non potendo muoversi, iniziò a osservare ciò che prima ignorava: le formiche che lavoravano instancabili, le gocce di rugiada che brillavano come diamanti, i giochi di luce tra i rami.
     Il terzo giorno un raggio di sole la svegliò illuminandole il musino. Nuvola aprì gli occhi e, stiracchiandosi, si accorse che la zampa le faceva meno male. Alzò lo sguardo e vide, per la prima volta, il meraviglioso spettacolo dell'alba tra le montagne.
Zajączka przez dwa dni pozostawała zwinięta w kłębek pod wielką sosną […].
     Nie mogąc się ruszyć, zaczęła obserwować to, co wcześniej ignorowała: mrówki pracujące niestrudzenie, krople rosy lśniące jak diamenty, grę świa­teł między gałęziami.
     Trzeciego dnia promień słońca obudził ją, oświetlając jej pyszczek. Chmurka otworzyła oczy i przeciągając się, zauważyła, że łapka mniej ją boli. Podniosła wzrok i po raz pierwszy ujrzała cudowny spektakl wscho­du słońca wśród gór.

🖇

Un merlo che l’aveva seguita nel suo viaggio, le sussurrò: — Dici sempre: ‘Se solo nevicasse sarei felice’. Ma la ve­ra fe­li­ci­tà sarà quando dirai: ‘Sono felice anche se non nevica’.
     Nuvola sentì quelle parole arrivarle dritte al cuore.
Kos, który podążał za nią w tej podróży, szepnął jej:
     — Zawsze powtarzasz: ‘Gdyby tylko padał śnieg, byłabym szczęśliwa’. Ale prawdziwe szczęście nadejdzie, gdy powiesz: ‘Jestem szczęśliwa, na­wet jeśli nie pada śnieg’.
     Chmurka poczuła, jak te słowa trafiają ją prosto w serce.

🖇

Per la prima volta Nuvola si sentì felice nell’assaporare il momento presente. Tutto intorno a lei sembrava diverso, non perché il paesaggio fosse cambiato, ma perché erano cambiati i suoi occhi. Aveva imparato a fermarsi e ad as­col­ta­re il canto degli uccellini. Sentiva il vento che le por­ta­va il profumo dei fiori d’alta quota, che prima non ave­va mai no­tato. […].
     — Che belle le stelle! - ripeteva incantata.— Brillano pro­prio come piccoli fiocchi di neve.
Po raz pierwszy Chmurka poczuła się szczęśliwa, rozkoszując się chwilą obecną. Wszystko wokół niej wydawało się inne — nie dlatego, że zmienił się krajobraz, ale dlatego, że zmieniły się jej oczy. Nauczyła się za­trzy­my­wać i słuchać śpiewu ptaków. Czuła wiatr, który przynosił jej zapach wy­so­kogórskich kwiatów, których wcześniej nigdy nie zauważała. […]
     — Jakie piękne gwiazdy!— powtarzała urzeczona. — Błyszczą do­kład­nie tak, jak małe płatki śniegu.

🖇

Da quel giorno, Nuvola iniziò a vivere in modo diverso: si fermava a fare merenda con le marmotte, giocava con gli amici del bosco. Scopri che poteva essere felice nonostante non ci fosse la neve. Nonostante le difficoltà di ogni giorno. Nonostante le mancanze.
     “La felicità non è nella neve,” pensò un giorno “ma in quel­lo che ho già. Non devo aspettare che nevichi per essere fe­li­ce”. E questo pensiero le riempì il cuore di una calma che non aveva mai provato prima.
Od tego dnia Chmurka zaczęła żyć w inny sposób: zatrzymywała się, by zjeść podwieczorek ze świstakami, bawiła się z leśnymi przyjaciółmi. Od­kry­ła, że może być szczęśliwy, mimo że nie ma śniegu. Pomimo trudności dnia codziennego. Pomimo braków.
     „Szczęście nie tkwi w śniegu,” pomyślała pewnego dnia „ale w tym, co już mam. Nie muszę czekać na śnieg, by być szczęśliwą”. I ta myśl wy­peł­ni­ła jej serce spokojem, jakiego nie zaznała nigdy wcześniej.

🖇

Per la prima volta dopo tanto tempo, si addormentò serena. E proprio mentre chiudeva gli occhi, un piccolo fiocco di ne­ve, il primo della stagione, scese leggero dal cielo, po­san­do­si sul davanzale della sua finestra.
Po raz pierwszy od dłuższego czasu zasnęła spokojna. I właśnie wtedy, gdy zamykała oczy, mały płatek śniegu, pierwszy w tym sezonie, spadł lekko z nieba, osiadając na parapecie jej okna.

Luca Mazzucchelli, Felice anche se,
ilustr. Giulia Telli, Giunti Editore, Firenze/Milano 2025.
(wyróżnienie własne)

     — Posso essere felice nonostante tutto! — sus­sur­rò. — Non importa se piove, nevica o c’è il sole. La mia felicità è qui, nel mio cuore.
     — Mogę być szczęśliwa mimo wszystko! — wyszeptała. — Nie­waż­ne, czy pada deszcz, śnieg, czy jest słońce. Moje szczęście jest tu, w moim sercu.

(tamże)

wtorek, grudnia 16, 2025

5970. Czekariat (CXXVII)


Kaan.
 

Artysta tym różni się od rzemieślnika, że nie chce się podobać. Chce coś powiedzieć, po raz pierwszy jak Bóg. Nikt u niego nie obstalował świata, a opinie o nim są różne…

Manuela Gretkowska, Przeprawa,
Wydawnictwo Znak, Kraków 2023.

Musimy daleko podążać za naszym istnieniem i przyj­mo­wać je z największą otwartością; wszystko, także to, co nie­sły­cha­ne, musi być w nim możliwe. Jest to w gruncie rzeczy je­dy­ny rodzaj od­wa­gi, jakiego się od nas wymaga: odwa­ga wobec tego, co może nas spotkać, tego, co naj­dziw­niej­sze, najosobliwsze i najtrudniejsze do wyjaśnienia.
   — Rainer Maria Rilke (1875–1926)

[w:] Ana Claudia Quintana Arantes, Śmierć warta przeżycia. Jak
myślenie o końcu nadaje życiu sens
, przeł. Barbara Bardadyn,
Wydawnictwo Feeria, Łódź 2025.
(wyróżnienie własne)

5969. 350/365   // Łódeczka dla Białego Kruka

trzy lata to dla ludzi niedotknętych stratą tylko czas. dla mnie osiem liter, któ­re od­mie­rzyły do dziś to, co niemierzalne. skryć się mogę tyl­ko w muzyce.

350/365


fot. Häwwä, fragment.

*

Astor Piazzolla, Chiquilín de Bachín, New York Tango Trio,
Richard Galliano (akordeon), Sebastien Giniaux (gitara),
Diego Imbert (kontrabas).


Autor(ka) nie do ustalenia.

Vinciane Despret pisała, że śmierć to początek relacji. W ża­ło­bie uczy­my się żyć ze zmarłymi w nowy sposób. Robimy im miejsce w naszej codzienności. Gotujemy jak oni, słuchamy ich muzyki, czytamy ich książki […]. Częściej myślimy: „A co on by zrobił? Jak ona by się zachowała?”. Więcej uwagi po­świę­camy snom, w których się pojawiają.

Ich zniknięcie jest tym bardziej nierealne, że 
obok mnie życie jest tak bardzo tu i teraz.

Chciałabym, żeby […].
     Chciałabym spróbować […].
     Chciałabym zapytać, czy […].
     Chciałabym jeszcze raz posłuchać historii o tym, jak […].
     Chciałabym poprosić […]
     Chciałabym jeszcze raz usłyszeć, jak mówi do mnie […].

Kolekcjonuję wspomnienia po nich. Rozmawiam z książ­ka­mi, które czytali, szukam zapisków na marginesach.

Kiedy umiera kruk, inne kruki zlatują się, żeby krzyczeć nad jego ciałem. Być może go opłakują. Ale również ostrzegają siebie nawzajem, że w tym miejscu stało się coś złego. […]
     Gdy czuwanie się skończy, kruki zaczynają omijać miejsce śmierci. Zmieniają swoje przyzwyczajenia i ścieżki. Śmierć jest dla nich przestrogą, wpływa na ich życie.

Katarzyna Boni, Którędy do wyjścia?,
Wydawnictwo Agora, Warszawa 2025.

poniedziałek, grudnia 15, 2025

5968. Z oazy (CDII)  // Panna cotta (CLXXX)

Miałam nadzieję, że duet autorski, jak co roku od lat, da głos. Gdy sprawdzałam pod koniec li­sto­pada, czując, że już czas, zdziwieniu nie było końca. Były dwie. Nowe dwie książki!

Lubię konsekwencję tej serii. Bohaterzy, którym od pierwszej części się kibicuje. Styl i sposób tworzenia ilustracji charakterystyczny, niezmienny. Zaskoczyła mnie więc okładka tej części. Nie pasuje do wcześniejszych, nie pasuje do wydanej później książki.

Wszystko wyjaśniło się we wstępie, a zrozumiało się po dysonansie poznawczym: niepasujący do niczego bohomaz głowy i ramienia na ilustracji w środku opowieści. Wróciłam natychmiast do wstę­pu, wy­szu­ka­łam miejscowość i… byłam w domu! Nazwy własne nie są przypadkowe, wiele ele­mentów na ilustracjach również nie jest dziełem przypadku czy poczynań wyo­braźni. Wiem, bo jeszcze raz dokładnie obej­rza­łam wszystkie ilustracje.

A historia? Zaprasza, by rozstać się z oślim uporem. Ale nim się na to odważymy, dobrze jest dowiedzieć się, co pod nim się kryje. Odkryłam, co jest pod moim naj­oś­lejszym, i mogę puścić, zachowując to, co dla mnie najważniejsze. Dotarło do mnie, że ten rok jest dla mnie rokiem rozstań, wdzięcz­no­ści i pożegnań.

[…]  abbia­mo avuto il piacere di passare alcuni giorni a Peccioli, uno splen­di­do borgo toscano ricco di arte, bellezza e creatività. […]  immersi in una distesa di margherite e papaveri rossi e ac­com­pa­gnati dalle sculture dei due possenti giganti, ci siamo inter­ro­gati su quanto i pregiudizi possano precluderci delle op­por­tu­ni­tà. Proprio come era successo a noi, che ci aspet­ta­va­mo di trovare una discarica maleodorante e ci siamo invece trovati ad am­mi­ra­re un vero tesoro di arte e bellezza.
     Da qui l’idea di dedicare un libro a questo piccolo e prezioso bor­go, pro­prio per riflettere sull’importanza di andare oltre i pre­giu­dizi e farci un’idea più reale di ciò che ci circonda.
[…] mieliśmy przyjemność spędzić kilka dni w Peccioli, małej przepięknej toskańskiej wio­sce, pełnej sztuki, piękna i twórczości. […] zanurzeni w bezkresie pełnym stokrotek i ma­ków, w towarzystwie rzeźb dwóch potężnych gigantów, zadaliśmy sobie pytanie: na ile uprzedzenia mogą pozbawiać nas okazji? Dokładnie tak, jak przytrafiło się to nam. Ocze­ki­wa­li­śmy, że natkniemy się na śmierdzące wysypisko, a zamiast tego sta­nę­li­śmy przed praw­dzi­wym skarbcem sztuki i piękna.
     Stąd pomysł, by zadedykować książkę tej małej cennej wiosce, właśnie po to, aby za­sta­no­wić się nad tym, jak ważne jest, by wyjść poza uprzedzenia i wyrobić sobie bardziej real­ny pogląd na to, co nas otacza.

Luca e Giulia


[dostęp 15.12.2025], źródło.

🖇 🖇

[Simba] al primo timido raggio di sole, salutò le bellissime mar­gherite che aveva posizionato nel punto più luminoso del suo davanzale, sali in sella della sua bicicletta e andò a tro­va­re l'orso Lillo: doveva assolutamente chiedergli un consiglio.
[Simba] z samego rana, przy pierwszym nieśmiałym promieniu słońca, przywitał się ze swoimi pięknymi stokrotkami, które dawno temu ustawił w najjaśniejszym miejscu na parapecie. Potem wsiadł na rower i pojechał odwiedzić niedź­wie­dzia Lillo: koniecznie musiał poprosić go o radę.

🖇

     — Mah... Simba che ci fai qui all’alba? — borbottò Lillo.
     — Non riuscivo più a dormire per l’emozione! Tra pochi giorni è il mio compleanno e non so ancora dove posso fare la festa... Tu cosa mi consigli? Nel grande prato fio­rito? Nel Par­co Preistorico? Oppure sulla bellissima ter­raz­za del Palazzo Senza Tempo? Eh, eh?
     — Eee… Simba! Co ty tu robisz o świcie? — wymamrotał Lillo.
     — Nie byłem w stanie dłużej spać, z emocji! Za niespełna kilka dni są mo­je urodziny i wciąż nie wiem, gdzie mógłbym zrobić imprezę… Co mi ra­dzisz? Na wielkiej ukwieconej łące? W Parku Prehistorycznym? A może na prze­pięknym tarasie Palazzo Senza Tempo? Eeee, ech?

🖇

Lillo, sorseggiando il suo tè, non ci pensò due volte, e rispose: — Vai al triangolo verde. Alla discarica. Quello è il posto ideale per una festa!
     […]  Simba iniziò a preoccuparsi: — Una festa in discarica? Non ci penso neanche. La discarica è un brutto posto, e sono convinto ci sia anche una terribile puzza.
     — E chi te lo ha detto? — replico Lillo.
     — Beh, lo sanno tutti!
     — Ma tutti chi? — indagò Lillo.
     — Tutti! — insisteva Simba.
     — E allora dimmi un po: questi “tutti” lo sanno che nel­la dis­ca­rica nascono fiori stupendi, come quelle margherite che ti ho regalato e che ogni mattina, prima di uscire di casa, saluti con gratitudine?
     Simba incredulo disse: — Le mie belle margherite vengono dalla spazzatura?
     — Certo! Che c’è di strano? Non pensare male di qualcosa o qualcuno solo perché “lo dicono tutti”. Vai a visitarla tu stes­so e fatti una tua idea.
Lillo, sącząc swoją herbatę, nie myślał o tym dwa razy i odpowiedział:
     — Idź do Zielonego Trójkąta. Na wysypisko. To idealne miejsce na imprezę!
     […] Simba zaczął się martwić:
     — Impreza na wysypisku? Nawet o tym nie myślę. Wysypisko to brzydkie miejsce i jestem przekonany, że strasznie tam śmierdzi.
     — A kto ci to powiedział? — odparł Lillo.
     — Cóż, wszyscy to wiedzą!
     — Ale wszyscy to kto? — dociekał Lillo.
     — Wszyscy! — nalegał Simba.
     — A zatem powiedz mi: czy ci „wszyscy” wiedzą, że na wysypisku rodzą się przepiękne kwiaty, takie jak te stokrotki, które ci podarowałem, i które każdego ranka, przed wyjściem z domu, witasz z wdzięcznością?
     Niedowierzający Simba powiedział:
     — Moje piękne stokrotki pochodzą ze śmieci?
     — Oczywiście! Co w tym dziwnego? Nie myśl źle o czymś lub o kimś tyl­ko dlatego, że „wszyscy tak mówią”. Idź odwiedzić to miejsce osobiście i wy­rób sobie własne zdanie.

🖇

     — Ah, la discarica! Che brutto posto... è piena di gabbiani affamati in cerca di qualcosa da rubare tra i vari rifiuti da smaltire... — disse [Nello, il postino] scuotendo il capo con­tra­riato.
     — Ma chi te lo ha detto che la discarica è così brutta? — ri­batté Simba.
     — Beh, lo sanno tutti!
     — Ma tutti chi?
     — Tutti Simba!
     — Ach, wysypisko! Co za brzydkie miejsce… jest pełne głodnych mew szukających czegoś do ukradzenia wśród najróżniejszych odpadów do utylizacji… — powiedział [Nello, listonosz], potrząsając głową z de­za­pro­batą.
     — Ale kto ci powiedział, że to wysypisko jest takie brzydkie? — odparł Simba.
     — Cóż, wszyscy to wiedzą!
     — Ale wszyscy to kto?
     — Wszyscy, Simba!

🖇

Appena Berta udì quella parola iniziò ad agitarsi:
     — Cra! Cra! Cra! La discarica è più avanti... ma non an­dar­ci! È un brutto posto puzzolente!
     Simba, sempre più curioso di capire dove era nata questa idea, chiese: — Ma tu l'hai mai vista?
     E Berta, tenendo tra le zampe la scopa rubata allo spa­ven­ta­pas­seri, gracchiò: — Non ci penso nemmeno!
     — E chi te lo ha detto allora che è brutta?
     — Beh — disse Berta stupita — lo sanno tutti! Cra!
[Gdy tylko Berta usłyszała to słowo, zaczęła się burzyć:
     — Kra! Kra! Kra! Wysypisko jest dalej… ale nie idź tam! To brzydkie, śmierdzące miejsce!
     Simba, coraz bardziej ciekawy, skąd wziął się ten pomysł, zapytał:
     — Ale ty je kiedykolwiek widziałaś?
     A Berta, trzymając w łapach miotłę ukradzioną strachowi na wróble, zakraczała:
     — Nawet o tym nie myślę!
     — A kto w takim razie ci powiedział, że jest brzydkie?
     — Cóż — powiedziała zdziwiona Berta — wszyscy to wiedzą! Kra!

🖇

Dopo pochi minuti, Simba trovò la discarica. Appena varcò la soglia si trovò davanti uno spettacolo inaspettato: una distesa infinita di margherite. Non poteva credere ai suoi occhi. Come era possibile che nella discarica ci fossero così tanti fiori?
     E soprattutto, come mai per tanti anni aveva dato retta al parere degli altri, senza mai trovare il tempo per andare a ve­de­re se fosse vero? Spingendo la bici, Simba, si addentrò nel cuore della discarica: più avanzava e più il paesaggio era di­ver­so da come se lo era immaginato. Tutto gli sembrava, fuor­ché un posto brutto.
Po kilku minutach Simba znalazł wysypisko. Gdy tylko przekroczył próg, znalazl się przed nieoczekiwanym widokiem: nieskończenie rozległą łąką pełną stokrotek. Nie mógł uwierzyć własnym oczom. Jak to możliwe, że na wy­sy­pisku jest tyle kwiatów?
     A przede wszystkim, dlaczego przez tyle lat słuchał opinii innych, nigdy nie znajdując czasu, by samemu sprawdzić, czy to prawda? Popychając ro­wer, Simba zapuścił się w głąb wysypiska: im dalej szedł, tym bardziej kra­jo­braz różnił się od tego, co sobie wyobrażał. Przypominało mu wszystko, tylko nie brzydkie miejsce.

🖇

Simba si fermò ad ammirare la scultura di un immenso gi­gan­te bianco che pareva uscire dalla terra per porgergli la sua grande mano.
     In quel momento passò di lì, tutto indaffarato, un piccolo scarabeo stercorario.
     Porgendo a Simba un tappo luccicante gli disse: — Prova questo per la tua ruota... a occhio dovrebbe essere quello giu­sto.
     Simba provò immediatamente ad aggiustare la ruota e... — Incredibile! È perfetto! Grazie, ma come ti chiami?
     Simba non riuscì nemmeno a finire la frase che il piccolo stercorario stava già rotolando giù dalla collina dove sorgeva un altro gigante bianco […]. A ogni angolo della discarica, sorgeva una nuova meraviglia.
Simba zatrzymał się, by podziwiać rzeźbę olbrzymiego, bia­łego giganta, który zdawał się wyłaniać z ziemi, by podać mu swoją wiel­ką dłoń.
     W tym momencie przeleciał tamtędy, cały zajęty, mały żuk gnojarz.
     Podając Simbie błyszczącą nakrętkę, powiedział mu:
     — Spróbuj tego do swojego koła… na oko powinna pasować.
     Simba natychmiast spróbował naprawić koło i…
     — Niewiarygodne! Jest idealne! Dziękuję, ale jak masz na imię?
     Simba nie dał rady nawet dokończyć zdania, a mały gnojarz staczał się już w dół ze wzgórza, gdzie wznosił się kolejny biały gigant […]. Na każdym rogu wysypiska, wznosił się nowy cud.

🖇

Restava solo un problema: convincere i suoi amici a venirci. Infatti, con tutti quei pregiudizi, alla festa non si sarebbe pre­sen­tato nessuno.
     Simba corse alla pasticceria di oca Olivia, certo di trovare orso Lillo. Gli raccontò tutto quello che gli era successo e de­fi­ni­ro­no il piano: per il suo compleanno Simba avrebbe fatto una festa a sorpresa in discarica.
Pozostał tylko jeden problem: przekonać jego przyjaciół, żeby tam przyszli. Przecież przez te wszystkie uprzedzenia, nikt nie stawiłby się na przyjęciu.
     Simba pobiegł do cukierni gęsi Olivii, pewny, że zastanie tam niedź­wie­dzia Lillo. Opowiedział mu wszystko, co mu się przydarzyło, i ustalili plan: urodzinowa impreza Simby odbędzie się na wysypisku w wersji nie­spo­dzianka.

🖇

E così arrivò il grande giorno.
     […] 
     Gli invitati non credevano ai loro occhi […].

I tak przyszedł wielki dzień.
     […]
     Zaproszeni nie wierzyli własnym oczom […].

Luca Mazzucchelli, Tutto è speciale se osservi bene,
ilustr. Giulia Telli, Giunti Editore, Firenze/Milano 2025.
(wyróżnienie własne)

La discarica, che molti pensavano fos­se solo un cumulo di spazzatura, si è rivelata un tesoro di bellezze e av­ven­ture.
     Ogni persona, ogni luogo ha qualcosa di spe­cia­le, an­che se a volte non lo vediamo subito.
     Sai qual è il segreto? Prima di giudicare, meglio guar­da­re e toccare con mano.
Wysypisko, o którym wielu myślało, że jest wyłącznie stosem śmieci, oka­za­ło się skarbcem piękna i przygód.
     Każda osoba, każde miejsce ma w sobie coś wy­ją­tko­we­go, chociaż cza­sa­mi nie widzimy tego od razu.
     Wiesz, na czym polega sekret? Zanim cokolwiek ocenisz, lepiej jest popatrzeć i do­tknąć własnymi rękami.

(tamże)

­

niedziela, grudnia 14, 2025

5967. 348/365

nie mu­szę już mieć zdania, planu, statusu społecznego. niczego już nie potrzebuję na­prawiać, nadrabiać, łatać, sztukować, już nie.

nie szepcze tak czemuś, co jeszcze nie przedstawiło się z imie­nia czy uśmiechu losu.

348/365

Kiedy myślisz, nie słuchasz.

Edward Stachura, Fabula rasa,
Wydawnictwo Estymator, Toruń 2000.

5966. —

To, że nie chcesz czasem żyć, oznacza, że nie chcesz TAK żyć.

Piotr [w:] Manuela Gretkowska, Przeprawa,
Wydawnictwo Znak, Kraków 2023.

piątek, grudnia 12, 2025

5965. 345–346/365  // Panna cotta (CLXXIX)

la vita è un’occasione per ascoltare la musica bella. per leggere le poesie. per aprire* finalmente il cuore.**

345–346/365

__________
   *  IITI
 **  życie to okazja, by posłuchać pięknej muzyki. by czy­tać wiersze. by otworzyć w końcu serce.

*

Richard Galliano, Chat Pître, New York Tango Trio,
Richard Galliano (akordeon), Sebastien Giniaux (gitara),
Diego Imbert (kontrabas).

Mogłam być sobą – ale bez zdziwienia,
a to by oznaczało,
że kimś całkiem innym.
/
Potevo essere me stessa – ma senza stupore,
e ciò vorrebbe dire
qualcuno di totalmente diverso.

Wisława Szymborska, przeł z j. polskiego Pietro Marchesani [w:] Posłuchaj, jak mi prędko bije twoje serce / Ascolta come mi batte forte il tuo cuore,
Wydawnictwo Znak, Kraków 2025.

     – Dlaczego? Czy tak ciężko jest ro­zu­mieć, że nie mogę temu podołać? Jestem na to za słaby?
     – Jesteś na to za silny. Jesteś siłą. Jesteś wysiłkiem. Każda twoja manifestacja to wysiłek. Wysiłek i rozumienie wza­jem­nie wykluczają się. Rozumienie nie ma abso­lut­nie nic wspól­ne­go z najdrobniejszym wysiłkiem. Rozumienie przychodzi samo tam, gdzie nie ma wysiłku, gdzie wysiłek skończył się.

Edward Stachura, Fabula rasa,
Wydawnictwo Estymator, Toruń 2000.

5964. Z oazy (CDI)

Czysty przypadek pod nos podstawił mi ten wybór wierszy, a gdy dokładniej przyj­rza­łam się okolicom strony re­dak­cyj­nej, okazało się, że to szósta pozycja serii. Szybciutko za­zna­czyłam do upolowania te z wcześniejszych, które udało mi się na­mierzyć.

W moim życiu wszystko jest proste jak sznurek w kieszeni (zapożyczenie od Aku­sze­ra tego malowniczego, dzia­ła­ją­ce­go na wyobraźnię porównania) — gdy nic nie działa, poezja dzia­ła zawsze.

Wczoraj, nie czekając na złe dni, delektowałam się. Każdy wiersz w tym wyborze opatrzony jest datą (powsta­nia/pu­bli­ka­cji: nie­wła­ściwe skreślić, nie znam się). W przy­padku jednego umieszczonego tu (w dużej części) wiersza data ma ogromne znaczenie, więc też tu jest. Niczego nas tamto wydarzenie nie nauczyło. Nadal z upo­rem ma­nia­ka idzie­my na ścianę. Kiedyś powiedziałabym, że to efekt chci­wości, dziś powta­rzam na­zwę nie tak dawno odkrytego mechanizmu: to tylko brak.

[…]  są też takie [książki jak ta], które po­ja­wia­ją się jak światło latarni po sztormie: przypominają, że język istnieje nie po to, by uspokajać, lecz żeby lepiej widzieć.

Miłość i gniew w pisaniu amerykańskiej autor­ki nie są prze­ci­wień­stwa­mi. To dwie postawy uważności, dwie formy troski o świat: czułość i odmowa.

[…]  to tom o świecie, który nie zmienia się wystarczająco szyb­ko – i o języku, który nie godzi się na czekanie. Rich wie­dzia­ła, że gniew kobiet jest systemowo baga­te­li­zo­wa­ny, a gniew ludzi spoza centrum – często sprowadzany do emocjonalności, nie do diagnozy. Czytana dziś w Polsce – w kraju, który wciąż boi się słowa „queer”, w czasie, gdy język władzy próbuje narzucać sztywne definicje ciał i ról społecznych – Rich brzmi nie jak głos przeszłości, ale jak głos ko­niecz­ny. Odzywa się nie po to, by dolewać oliwy do ognia, lecz aby przypomnieć, że gniew może być formą myślenia. I że my­śle­nie, jeśli ma być uczciwe, czasem musi boleć.

To nie jest wybór „najważniejszych wier­szy”. To wybór naj­ko­niecz­niej­szych: takich, które pokazują, jak rodzi się świa­do­mość. Jak gniew przechodzi w język, a język w dzia­ła­nie. Jak osoba staje się „my”, a prywatne doświadczenie – doświad­cze­niem wspól­no­towym. Czytamy te utwory nie jak dokument epo­ki, lecz jak mapę drogi, która wciąż trwa. I może dlatego te wiersze się nie starzeją: mówią o tym, co wciąż trzeba nazywać – mimo sprzeciwu, mimo wstydu, mimo zmęczenia.

[…]  gniew, który nie jest wybuchem, lecz sposobem widzenia. Rich nie pyta, skąd bierze się złość. Pyta, co zrobić, żeby nie utracić godności. Jej gniew nie niszczy; on rozjaśnia kontury rzeczywistości.

Nie wybieraliśmy tych wierszy przeciw czemuś. Wybieraliśmy je za: za jasność, za odwagę, za niezgodę, która nie jest im­pul­sem, lecz formą troski.

To nie głos z epoki, która minęła, lecz słowa wypowiadane przez kogoś stojącego obok, widzącego rzeczy równo z nami i przy­po­mi­na­ją­ce­go, że język nie służy do dekorowania świata, lecz do jego roz­po­znawania.

Artur Burszta

🖇 🖇

Technologia milczenia
Rytuały, etykieta
 
zacieranie
terminów
milczenie nie brak
 
słów czy muzyki czy nawet
surowych dźwięków
 
Milczenie to może być plan
skrupulatnie realizowany
 
rozpiska życia
 
Milczenie to byt
milczenie ma historię ma     kształt
 
Nie pomyl go
z brakiem czegoś

🖇

Jak spokojne, jak uprzejme te słowa
zaczynają mi się wydawać
 
chociaż zaczęły się w smutku i gniewie

🖇

Miałam pytania ale nie odpowiedziałaś
 
Miałam odpowiedzi ale nie przydały ci się
Nie przyda się to tobie ani pewnie innym

🖇

to zawsze jednak wybieram
 
te słowa, te szepty, rozmowy
raz za razem pękające prawdą świeżą i zieloną.

🖇

[…]  żeby głos wybrzmiewał
w czasach jak te, trzeba
mówić o drzewach.

🖇

Gdy myślę o pejzażu, myślę o chwili.
Gdy mówię o podróży, chodzi mi o wieczność.
Powiedziałabym: tamte góry mają znaczenie,
ale niczego więcej bym nie powiedziała.
 
Zrobić coś bardzo zwykłego, po swojemu.

🖇

wgryźć się w strach raz i znowu
i przetrwać. Akumulując „wolność”

🖇

to zabierze tylko chwilę, to zabierze całą twoją uwagę
to zabierze całe twoje serce, to zabierze ci oddech
to będzie chwila, to nie będzie proste
 
to dotknie cię przez żebra, to zabierze całe twoje serce
to nie potrwa długo, to zajmie twoją uwagę
[…] 

Wchodzisz w nas, którzy nie mogą stawić ci oporu
wchodzisz w nas, którzy nigdy nie chcieli stawiać ci oporu
zabierasz części nas w miejsca nigdy nieplanowane
odchodzisz gdzieś daleko z kawałkami naszego życia
 
to będzie chwila, to zabierze ci oddech
to nie będzie proste, to stanie się twoją wolą

🖇

Słowa to zamierzenia.
Słowa to mapy.
[…] 
po to przychodzę:
po wrak a nie opowieść o wraku
po rzecz samą w sobie a nie po mit
[…] 
To my, to ja, to ty
przez tchórzostwo lub męstwo
odnajdujemy drogę

🖇

Pogrzebane żale
Pobity bohater łka
Duchy wstępują by ukryć jego łzy

🖇

zużywałam się sama, nie dawałam się użyć.
[…] 
Jakie by życie nie było, było własne,
 
od czasu do czasu nałożyć
dłonie na ciepłą cegłę,
 
dotknąć ducha słońca

🖇

Oddychaj głęboko! Bez bólu, bez pardonu
na zewnątrz na zimnie z tobą
tobą przypartym do muru.

🖇

Wolność kompletnej wariatki
[…] 
to nie jest, rzecz jasna, wolność,
jaką ty masz, gdy idziesz Broadwayem
i możesz zatrzymać się, zawrócić lub nie,
i przejść 10 przecznic; 20 przecznic
 
ale może być do pozazdroszczenia
dla wyniszczonej
 
zwiniętej w łożysku realnego
które miało ją karmić, a dusi.

🖇

Dzisiaj czytałam o Marii Curie:
[…] 
Wygląda na to że do końca wypierała
skąd wzięły się jej zaćma
popękana i ropiejąca skóra     opuszków palców
aż nie mogła utrzymać     probówki ani ołówka
 
Zmarła     jako sławna kobieta     wypierając się
ran
wypierając
że rany     wzięły się     stąd co jej siła

🖇

Co widzimy, widzimy
a zobaczyć to zmienić
[…] 
Przez całe życie stoję
wprost na linii baterii sygnałów
najtrafniej transmitowanego najmniej
przekładalnego języka wszechświata

🖇

Prawdziwą miłość czułam jedynie
do dzieci i innych kobiet.
Wszystko poza tym to żądza, politowanie,
samowzgarda, politowanie, żądza.

To wyznanie kobiety.
 
A teraz spójrz znowu na twarz
Wenus Botticellego, Kali,
Judyty z Chartres
z jej tak zwanym uśmiechem.

🖇

Jest bieda królestwa karaluchów i pordzewiałego klozetu
Bieda typu kradzież jedzenia po raz pierwszy
[…] 
Bieda dyplomu lub karty do głosowania które prowadzą donikąd
Książęta drapieżcy niech wam coś powiem
Jest bieda i jest bieda
 
Jest bieda taniej walizki przetrzepanej na granicy
Bieda odwróconej głowy spuszczonego spojrzenia
[…] 
Bieda zastawionej trąbki stłuczonych okularów do czytania
Bieda pchająca zasłane nosze bieda sprzątająca rzygi
Bieda ulicznego artysty bieda omdlała na chodniku
Książęta finansjery wy którzy tam nie leżeliście
Jest bieda i jest bieda
 
Jest bieda z dnia na dzień i od domu do domu
I bieda historii zszywanych na sprzedaż
[…] 
Jest bieda kamieni ściskanych w kieszeni
I bieda wioski zrównanej z ziemią
Jest bieda powrotu do domu zmienionego od wyjazdu
I bieda pytania jak niby masz to zakończyć
Książęta broni którzy nigdy nie zaznaliście wojny
Jest bieda i jest bieda
 
Jest bieda pieniędzy przelanych na pogrzeb na który ty
Nie możesz dotrzeć bieda ciał niepogrzebanych
[…] 
Książę pozwól że powiem ci chociaż słowa do ciebie nie dotrą
Jest bieda i jest bieda
 
Ty który podróżujesz prywatnym odrzutowcem jak mucha
Bzycząc z innymi muchami złupionej biedy
Książęta i dworzanie do których słowa nie dotrą
Oto lustro w nim możecie się przejrzeć: weźcie je: jest wasze.
[2009] 

🖇

ten siódmy zmysł który wyczuwa czego nie ma
a co jest zapewnione
[…] 
Przestań smęcić mówi do siebie
Jesteś człowiekiem przesiąkliwym jak wszyscy inni

🖇

Wolałabym żyć w świecie
kobiet i mężczyzn radośnie
w zmowie z zielonymi liśćmi, łodygami
wznoszących krystaliczne miasta, przejrzyste kopuły,
maleńkie chaty z plecionej trawy
każda o własnym wzorze –
spisek na rzecz współistnienia
z Mgławicą Kraba, wybuchającym
wszechświatem, Umysłem –

🖇

Chciała odnaleźć sens w przeszłości ale przyszłość wjechała
zabłąkanym czołgiem zbójeckim buldożerem
 
przestawiła przeszłość w mgnieniu oka
spójność roztrzaskana na szczątki

🖇

Wolałabym żyć w świecie
kobiet i mężczyzn radośnie
w zmowie z zielonymi liśćmi, łodygami
wznoszących krystaliczne miasta, przejrzyste kopuły,
maleńkie chaty z plecionej trawy
każda o własnym wzorze –
spisek na rzecz współistnienia
z Mgławicą Kraba, wybuchającym
wszechświatem, Umysłem –

🖇

Co takiego niosą w swoich tobołkach,
jakie próżności, przesądy, małe talizmany
   
Co przechwyciła władza
kto to zatrzyma

Adrienne Rich, Fenomenologia gniewu. 21 wierszy politycznych,
przeł. Jakub Głuszak, Magdalena Kleszczewska, Magdalena Kunz,
Biuro Literackie, Kołobrzeg 2025.
(wyróżnienie własne)
seria this is NOT america #6

Każdy akt zyskania świadomości
(tak mam tu w książce)
to akt nienaturalny

🖇

Kamień po kamieniu wznoszę
ten kopiec swoich intencji
[…] 
pracą własnych rąk
te z bólem zgromadzone
kamienie w kształt niczego,
co by istniało kiedykolwiek dotąd.
Stos kamieni: twierdzenie,
że ten kawałek ziemi jest ważny
z powodów wielkich i prostych.
Symbol oporu, znak.

(tamże)

środa, grudnia 10, 2025

5963. Z oazy (CD)  // Panna cotta (CLXXVIII)

Czterechsetna książka czytana w ulu w czasie wojny w sąsiednim kraju, której końca nie widać.

Jeszcze całkiem ciepły prezencik od Almy, książka dla „dzieciów” 6+. O bla­skach i cieniach wyobraźni. I o tym, że zawsze istnieje dobra wróżka. Błędem jest tylko oczekiwanie, że będzie to młodziutka, szczupła kobieta w długiej, wy­twor­nej suk­ni. Czasem to człowiek lub zwierzę, częściej sen czy tak drobny gest, że może wydawać się nic nieznaczącym przypadkowym grymasem. A tu, proszę! Otwierają się drzwi do zupełnie nowych nieznanych światów.

Il mio nome è Dory, ma tutti mi chiamano Birba. Questa è la mia fa­mi­glia, io sono la bambina piccola.


Mam na imię Dory, ale wszyscy wołają na mnie Urwis. To jest moja rodzina, ja jestem najmłodsza.

🖇

     «E allora?» chiedo io.
     «Allora, adesso che hai sei anni devi smetterla di comportarti come una bambina piccola!»
     «Perché dite sempre che sono una bambina piccola?» mi lamento.
     «Perché parli da sola» dice Viola.
     «E fai i capricci» dice Luca.
     «E giochi con i mostri» dice Viola.

     — A więc? — pytam ja.
     — Więc, teraz, gdy masz sześć lat, musisz przestać zachowywać się jak mała dziew­czynka!
     — Dlaczego zawsze mówicie, że jestem małą dziewczynką? — skarżę się.
     — Ponieważ gadasz do siebie — mówi Viola.
     — I kaprysisz — mówi Luca.
     — I bawisz się z potworami — dodaje Viola.

🖇

[…]  in realtà la mia casa è tutta piena di mostri. C’è il Mostro del Gabi­net­to, che entra in bagno se ci stai troppo tempo. C’è il Mostro del Ketchup, che fa degli strani rumori quando strizzi la bottiglia. C’è anche il Mostro del Bu­ca­to, il Mostro del Cassetto Rotto, il Mostro dell'Aspirapolvere, […], il Mo­stro del Salotto eccetera.
[…] w rzeczywistości mój dom jest pełen potworów. Jest Potwór Toalety, który wchodzi do łazienki, gdy jesteś tam zbyt długo. Jest Potwór Ketchupu, który wydaje dziwne dźwię­ki, kiedy ściskasz butelkę. Jest Potwór Prania, Potwór Popsutej szuflady, Potwór Od­ku­rzacza, […], Potwór Salonu, itd.

🖇

Dopo cena, Viola e Luca mi dicono che hanno una cosa importante da raccontarmi.
Po kolacji Viola i Luca mówią, że mają mi do opowiedzenia jedną ważną rzecz.

«Quindi, se fossi in te, smetterei di comportarmi come una bambina pic­co­la... così [signora Arraffagracchi] non verrà a prenderti» conclude Viola. Per un attimo rimango in silenzio.
     Devo pensare a un sacco di cose. Luca e Viola mi fissano, si aspettano che scoppi a piangere.
     «Come fa a entrare in casa? Passa dalla porta principale? Suona il cam­pa­nel­lo?» chiedo. Ma prima che rispondano, ho ancora qualche altra do­man­da da fare: «È pericolosa? Dovrò battermi con lei? Ha un lungo man­tel­lo nero? È fatto di pelliccia? È pelliccia vera o finta? Ha i denti marci? Se li lava? Ha un naso raccapricciante? Ha un gatto? Vive in una caverna? Ha le ossa molto lunghe?».
     «NON LO SAPPIAMO! LASCIACI IN PACE!» urlano Viola e Luca mentre scuotono la testa e se ne vanno a grandi passi.
     Li seguo per tutta la casa.
     «O santo cielo! Cosa abbiamo fatto?» dice Luca e si copre le orecchie.
     «È l’idea peggiore che ci sia mai venuta» dice Viola cercando di se­mi­narmi.
     «Pessima davvero» dice Luca.

     — Zatem, gdybym była tobą, przestałabym zachowywać się jak mała dziewczynka… w ten sposób [Łapigawronica] nie przyjdzie po ciebie — zakończyła Viola. Przez chwilę milczę.
     Muszę pomyśleć o masie rzeczy. Viola i Luca gapią się na mnie, spodziewając się, że wybuchnę płaczem.
     — Jak [Łapigawronica] wejdzie do domu? Wejdzie głównym wejściem? Zadzwoni dzwonkiem? — pytam. Ale zanim odpowiedzą, mam już kilka innych pytań. — Czy jest groźna? Będę musiała z nią walczyć? Ma długi czarny płaszcz? Futro? A futro prawdziwe czy sztuczne? Ma zepsute zęby? Myje je? Ma straszny nos? Ma kota? Żyje w jaskini? Ma długie kości?
     — NIE WIEMY TEGO! ZOSTAW NAS W SPOKOJU! — kręcąc głową, krzyczą Viola i Luca i dają nogę.
     Ciągnę się za nimi po całym domu.
     — Jasny gwint! Co my zrobiliśmy? — mowi Luca i zakrywa uszy.
     — To najgorszy pomysł, na jaki mogliśmy wpaść — mówi Viola, starając się mnie zgubić.
     — Naprawdę najgorszy — mówi Luca.

🖇

Mi arrabbio moltissimo perché ha rovinato il mio nascondiglio.
     «NON MI CERCARE. NON MI CERCARE!» grido.

Wkurzam się piekielnie, bo zniszczył moją kryjówkę.
     — NIE SZUKAJ MNIE. NIE SZUKAJ MNIE! — wrzeszczę.

🖇

«Mi presti una freccetta?» chiedo a Luca mentre mi asciugo le lacrime.
     «Tu sei matta» dice, e se ne va. Lo prendo per un sì.

     — Pożyczysz mi rzutkę? — pytam Lukę, ocierając łzy.
     — Jesteś szurnięta — mówi i idzie sobie. Biorę tę odpowiedź za tak.

🖇

Mi sdraio sull’amaca da sola e penso che forse Luca e Viola hanno ragione. Forse sono una bambina piccola.
Leżę sama w hamaku i myślę, że może Luca i Viola maja rację. Może jestem małą dziewczynką.

🖇

«Chi sei?» chiedo, e mi strofino gli occhi strizzandoli verso il sole.
     «Sono la tua fata madrina» dice l’ometto mentre scende giù dall’albero come un koala.
     «Sei sicuro?» gli chiedo, «Non sembri una fata madrina.»
     «Be’, ne sono abbastanza sicuro» dice, anche se a me sembra un po’ con­fu­so. «Be’, l’importante è che sono qui per aiutarti.» Dice che si chiama sig­nor Bocconcino e che vive nel bosco.
     «Ragazzi, mi serve eccome un aiuto!» dico. «Puoi trasformarmi in qual­cos’altro? Ho troppi problemi come umana
     «Certo» risponde. "Che ne dici di un ananas?»

     — Kim jesteś? — pytam i trę oczy, ktore mrużyłam patrząc pod słońce.
     — Jestem twoją dobrą wróżką — mówi maluch, schodząc z drzewa na dół niczym koala.
     — Jesteś pewny? — pytam go. — Nie wyglądasz na dobrą wróżkę.
     — Cóż, tego jestem wystarczająco pewny — mówi, chociaż jak dla mnie wydaje się odrobinę zagubiony. — No, ważne jest, że jestem tutaj, by ci pomóc.
     Mówi, że nazywa się pan Kąsek i że żyje w lesie.
     — Ludzie, naprawdę potrzebuję pomocy! — mówię. — Możesz zmienić mnie w coś innego? Mam zbyt dużo problemów jako osoba ludzka.
     — Pewnie — odpowiada. — Co powiesz na ananasa?

🖇

Il signor Bocconcino mi osserva attentamente. Mi annusa. Mi dà un colpetto con le dita. Poi tristemente scuote la testa.
Pan Kąsek obserwuje mnie uważnie. Wącha mnie. Stuka mnie palcami. Potem żałośnie kręci głową.


Przykro mi. Nieważne.

Ma poi mi viene un’idea. «Che ne dici di un cucciolo?» chiedo. «Mi puoi trasformare in un cucciolo?»
     «Come no!» dice saltando su tutto entusiasta.

Ale potem przychodzi mi do głowy pomysł:
     — Co myślisz o szczeniaku? — pytam. — Możesz zmienić mnie w szczeniaka?
     — Jasne! — mówi, skacząc z entuzjazmem.

🖇


URWISIE!
Co to za kipisz?
Kiedy zrobiłaś / ten bałagan?
NATYCHMIAST POSPRZĄTAJ!

🖇

«Eccola qui!» dico, e mostro la pallina rimbalzina con il braccio gocciolante di acqua del gabinetto.
     — Oto jest! — mówię i pokazuję piłeczkę odbijającą się od ramienia ociekającego wodą z toalety.

Abby Hanlon, Dory fantasmagorica,
z j. ang. przeł. Sara Ragusa,
Terre di mezzo Editore, Milano 2016.
(wyróżnienie własne)

poniedziałek, grudnia 08, 2025

5962. Z oazy (CCCXCIX)

Fusy wrażeń po tej lekturze opadały prawie tydzień. Aktor — bezwstydna wobec swo­jej ignorancji kojarzę łysego czło­wie­ka, grającego w filmach, które nie należą do gatunków, które lubię, oglądam czy rozumiem — nie był powodem, by sięgnąć po tę książkę. Powodem była opieka, długodystansowa opieka nad osobą dotkniętą cho­ro­bą neurodegeneracyjną.

Pamiętam, jak po kilku latach chorowania ujrzałam to, co było pod moim nosem od początku. Trudności się nie stopniują, gdyby jednak na chwilę zawiesić to prawo, to długi czas wydawało mi się, że chorując mam gorzej niż Sadownik, choć zarówno mo­je jak i na­sze marzenia runęły w tej samej chwili. Aż przyszedł jakiś czas temu mo­ment, gdy zro­zu­mia­łam, że ja, chorując, mierzę się z atrakcjami, które serwuje mi okrutna pomysłowość cho­ro­by, a Sadownik? No właśnie! On każdego dnia, świa­do­mie lub nie, wybierając ży­cie ze mną, wybiera również trudne chwile. I kto ma gorzej, jeśli jeszcze na chwilę zawiesimy prawo o niestopniowalności życiowych trudności?

Miesiąc temu rozpoczęłam ósmy rok życia z diagnozą i wciąż zdarzają się szybcy głupio-mądrzy z najlepszymi radami. Należy takim zadedykować parafrazę słów wyjętych z tej książki: Jeśli widziałeś jedną osobę z demencją, to widziałeś… jedną osobę z demencją […]. Szłoby to tak: Jeśli widziałeś jedną osobę z SM, to widziałeś… jedną osobę z SM. Brzmi podobnie, ale jest tak samo w 365% prawdziwe. Zanim zaczniesz uzdrawiać swoimi radami, zapytaj, czy chorująca osoba ma na nie prze­strzeń wewnętrzną, czy ma wyporność, czy może ma ochotę, by wykorzystać te rady jako świetny powód, by w końcu powiedzieć ci: spierdalaj!

I chyba najważniejsze, o czym trzeba zawsze pamiętać: [o]pieka nad kimś jest rolą […]. To tylko część ciebie, ale nie jedyna rzecz, która cię definiuje […]. Jeśli jesteś opiekunem, pamiętaj, że nikt nie zastąpi cię w roli bliskiej czy najbliższej osoby. Pozostałe role w miarę możliwości można, a nawet trzeba, outsourcingować, by mieć siłę i czas, by pobyć z chorującą osobą czy ze sobą samym, by podładować baterie, by życie było warte życia.

[…]  nikt nie jest w stanie przejść tej drogi sam.

🖇

To jak przepływanie rzeki, w której jest mnóstwo wirów. Czasami człowiek czuje, że któryś z nich go wciąga, i myśli, że zaraz utonie. Ale w końcu do­cie­ra na drugi brzeg. A kiedy już tam trafia, jest inny. Potrzeba tylko dużo wia­ry i podjęcia decyzji o pogodzeniu się ze smutkiem.

🖇

Tym, co naprawdę ściska mi serce, są te wszystkie pozornie drobne zdarzenia, które się nie odbędą.

🖇

Uparłam się więc, że znajdę promyki nadziei w naszej sytuacji i sprawię, żeby stały się częścią DNA naszej rodziny:
     – Każdego dnia szukaliśmy chwil, w których dosięgały nas promienie światła.
     – Wypełniliśmy kuchenne szafki kubkami z napisem „Dostrzegaj dobro”, mantrą czujności.

🖇

Trzeba zaakceptować niejednoznaczność, ponieważ nie zniknie ona sama.

🖇

Dotarłam bardzo daleko i kiedy pojawi się kolejna przeszkoda, dam sobie z nią radę.

🖇 🖇

Wy, którzy trzymacie tę książkę w rękach: Dziękuję za zaufanie, jakim mnie obdarzyliście, poświęcając swój czas.

Choroba Bruce’a zmieniła wszystko. A jednak ze smutku i rozpadającego się świata wyłoniło się coś, co całkowicie odmieniło moje serce.
     W jaki sposób podziękować osobie, czyjej zmagania ukształtowały naszą drogę? Nie cierpię, że to go spotkało. Zmieniłabym to wszystko w mgnieniu oka. Ale nie mogę, choć naprawdę próbowałam. Muszę więc z tym żyć i znaleźć w tym piękno.

🖇 🖇

Nie obchodziło go, co myślą o nim inni. „Kiedy kierujesz się uczciwością i do­brymi intencjami, nie możesz pozwolić, żeby opinie innych cię po­wstrzy­my­wa­ły”, mawiał. W mniej poetyckich momentach myśl ta przybierała fo­rmę: „Jebać ich, Emma”. Tego zwrotu używam do dziś.
      […]  Podczas gdy ja martwię się o wszystko, Bruce nie tracił czasu na takie rzeczy. Zawsze znajdował powody do czerpania radości z życia.

🖇

Kiedy porzucimy przeszłość i nauczymy się
doceniać to, co mamy teraz, będziemy mogli
odnaleźć radość i poczucie więzi.

Teepa Snow

🖇

Nie jest to łatwa podróż […]. Jeśli to miało być nasze nowe życie, to chcę czerpać z niego jak najwięcej.
     Nie zyskałam tej perspektywy z dnia na dzień. Na początku było mi do niej bardzo daleko, dlatego cieszę się, że trzymacie teraz w rękach tę książkę.

🖇

Każdego ranka wkładam świadomy wysiłek w myślenie, jak spra­wić, żeby ten dzień był lepszy i bardziej satysfakcjonujący. […]  robię wszystko, by świadomie odnajdywać małe radości, gdzie tylko mogę.

🖇

[…]  akceptacja nie oznacza poddania się czy pogodzenia z sytuacją. To uzna­nie rzeczywistości takiej, jaka jest, bez zaprzeczania jej i znajdowanie sposobów na życie w niej.

🖇

„Uczy się nas, że gniew jest zły, ale to emocja, która nas chroni”, twierdzi moja terapeutka. […]  gniew mi pomógł. […]  wygenerował energię, która pomogła mi pójść naprzód.

🖇

„On/ona jest swoim największym problemem”. Nigdy nie rozumiałam tego wyrażenia, dopóki pewnego dnia mnie nie olśniło: jestem swoim naj­więk­szym problemem.

🖇

Nie budujemy zaufania, oferując pomoc,
budujemy je, prosząc o nią.

Simon Sinek

🖇

[…]  czasami wydaje się, że jedyną emocją, jaką możemy wyrażać jako opie­ku­nowie, jest smutek. Dzielenie się frustracją, żalem, złością, wy­czer­pa­niem, a nawet chwilami radości może prowadzić do błędnych osądów. W oczach osób, które nie są partnerami-opiekunami, chory ma gorzej niż my.

🖇

Jednym z trudniejszych aspektów opieki są osądy, komentarze i opinie innych osób, nawet tych, które mają dobre intencje.

🖇

To niesamowite, jak najmniejsze szczegóły mogą zmienić interakcję z drugą osobą. […]  Dla osób z demencją czarna powierzchnia może wyglądać jak dziura – i tak osoba w czarnej koszulce jest dla niej unoszącą się w po­wie­trzu głową, a czarna wycieraczka – dziurą w ziemi.

🖇

[…]  nie powinniśmy wzbraniać się przed pomocą. Jeśli chcemy odbyć tę podróż bez utraty siebie, musimy przyjąć wyciągniętą rękę, nawet jeśli czujemy się z tym niekomfortowo […]

🖇

Prawda jest taka, że każda z podróży przez chorobę jest wyjątkowa, kształtowana przez indywidualne potrzeby bliskiej osoby, relacje rodzinne i zdolności opiekuna; nie ma dwóch jednakowych sytuacji. To istotne, byś­my przestali porównywać się z innymi i zamiast tego skupili się na wza­jem­nym wspar­ciu. Tak tworzy się społeczność, w której każdy ma świadomość, że dajemy z siebie wszystko w sytuacji, jakiej większość z nas nigdy sobie nawet nie wyobrażała.

🖇

Ciągle słyszę, jak ludzie mówią: „Nie wiem, jak to robisz. Ja bym nie dał(a) rady”. Ale myślę, że nie doceniają siebie; większość ludzi by sobie poradziła, i to właśnie jest w nas piękne. Poza tym w przypadku tej choroby po prostu nie ma innego wyjścia. Nikt jej nie wybiera, ale kiedy zapuka do drzwi, trzeba je otworzyć.

🖇

Nigdy nie dowiemy się dlaczego, więc lepiej nie marnować czasu i energii. Lepiej pytać o to, czego możemy się nauczyć dzięki na­sze­mu doświadczeniu i jak rozwinąć się pod jego wpływem.

🖇

Nasze życie może wydać się pełniejsze, ważniejsze i barwniejsze, gdy zdecydujemy się zaakceptować myśl, że to, co pozytywne, i to, co bolesne, może współistnieć.

🖇

     – […]  Partnerzy-opiekunowie to niewidzialni bohaterowie, których zwykle nikt nie chwali;
     […] 
     – zaproponować konkretną pomoc, zamiast mówić: „Daj mi znać, jeśli będziesz czegoś potrzebować”. Większość opiekunów nie prosi o pomoc, ponieważ czuje wstyd. Nie chcą być ciężarem, myślą, że potrafią wszystko zrobić sami, lub nie wiedzą, w czym potrzebują pomocy, bo samo myślenie o tym jest dla nich zbyt przytłaczające. Zastanówcie się nad wszystkimi czynnościami, które wykonujecie, dbając o siebie. Prawdopodobnie są one podobne do tych, które powinien ogarnąć partner-opiekun, ale nie ma czasu ani energii.

🖇

[…]  tęsknię za brakiem planów, pustym kalendarzem, za czasem, gdy będę mogła przekonać się, co przyniesie dzień. Te nieplanowane chwile często dają najwięcej radości.

Emma Heming Willis, Nieoczekiwana podróż.
Jak odnaleźć siłę i nadzieję i nie zgubić siebie
w opiece nad bliskim
, przeł. Piotr Grzegorzewski, Grupa Wydawnicza Foksal, Warszawa 2025.

Bez względu na to, na jakim etapie tej podróży jesteście, wiedzcie jedno: kolory powrócą. Może nie będą wy­glą­dać tak samo, ale na swój sposób będą piękne. Podzię­kuj­cie sobie za pracę, którą wykonujecie – jedną z naj­trud­niej­szych na świecie.

🖇

[…]  to my decydujemy o naszych reakcjach, nawet jeśli jest bardzo trudno. Możemy pozwolić, żeby złe do­świad­cze­nie nas złamało, albo możemy wykorzystać je jako paliwo […] nawet w najgorszych okolicznościach wciąż mamy siłę wywoływania zmian.

🖇

[…]  muszę wykazać się wiarą i zaufaniem, dopiero wów­czas uzyskam wsparcie. Zdałam sobie sprawę, że wypowiedzenie trudnych słów wymaga odwagi, ale jest bardzo ważne. Kiedy to robimy, pozbawiamy je mocy.

🖇

[…]  można znaleźć oparcie w rzeczywistości, nawet je­śli zmienia się ona każdego dnia. Że można za­ak­cep­to­wać łzy i ból jako narzędzia, a nie karę, odkryć w sobie siłę, o której istnieniu nie mamy pojęcia.

🖇

Czas dać odpór opiniom ludzi, którzy nigdy nie byli w na­szej sytuacji, a także tych, którzy byli, ale roz­wią­za­li ją inaczej.

🖇

Nic tak nie zmienia opinii jak
własne doświadczenie.

Kathleen Murphy

🖇

Każdy ma prawo do swojego zdania, ale należy pa­miętać, że za opiniami większości osób nie stoi do­świad­cze­nie. Miejmy nadzieję, że nigdy go nie zdobędą.
     A skoro tak, to nie powinny się wypowiadać, a wy nie powinniście zwracać na nie uwagi.

🖇

I tak, na wielu etapach jesteśmy zupełnie sami, godzina po godzinie, dzień po dniu. Ale zmiana spojrzenia na naszą podróż może ją nieco ułatwić […].

🖇

Popieranie pewnych rozwiązań to przekształcanie smutku w działanie.

(tamże)

5961. 342/365

wszystko, co mam. wszystko,
co ma jakąkolwiek wartość.
to  t e r a z*.

342/365

__________
  *  wczorajsze teraz zatrzymane w pikselu; obiecane, by powtarzać, dopóki będzie to możliwe.

Nie ma przypadków, przynajmniej w psychicznej warstwie świata.

Manuela Gretkowska, Przeprawa,
Wydawnictwo Znak, Kraków 2023.

[11.12.2025]
     – Jed­nym chociaż słowem, jak można by określić to-co-jest?
     – Niewysłowione. Nie da się żadnym słowem tego określić. Każde słowo nie­uchron­nie jest literaturą.

Edward Stachura, Fabula rasa,
Wydawnictwo Estymator, Toruń 2000.

sobota, grudnia 06, 2025

5960. Panna cotta (CLXXVII)

alternatywny tytuł wpisu:
5960. W warzywniaku (XIV)


Danilo Paparelli,
źródło.

nie wiem, jak
to panu powiedzieć, ale pan
nie istnieje
…!!

*

 ale prezent zaistniał. jest zaskakujący.
 [nie chodzi o książkę]

 jutro będziemy go testować. jeśli się sprawdzi, wyląduje w niezbędniku podróżniczym, czyniąc świat dla mnie bardziej dostępnym.

🍆

[…]  ważne jest odnalezienie w sobie zdolności do prze­formułowania wszystkich przeszkód, na jakie na­traficie.
     […]  Ten tunel może się wydawać mrocz­ny i bez końca. Wiem, bo tam byłam. Wciąż tam jestem. Ale nie mogę igno­ro­wać szcze­lin, przez które wpada do niego świa­tło, i ufam, że na jego końcu jest coś pięk­ne­go i wspaniałego. Wciąż ku temu idę.

Emma Heming Willis, Nieoczekiwana podróż.
Jak odnaleźć siłę i nadzieję i nie zgubić siebie
w opiece nad bliskim
, przeł. Piotr Grzegorzewski, Grupa Wydawnicza Foksal, Warszawa 2025.
(wyróżnienie własne)