Jabłoń:
(wysłała Ludziom Fidusa link do odgrzebanych zdjęć,
gdzie na jednym z nich i Fidus, i Heniutka)
Człowiek Fidusa:
(odpisał, dołączając zdjęcie,
które zmoczyło Drzewku oczy)
W kąciku po misce Fidusa,
dla naszych ośmiu łap 🐾🐾🐾🐾
Jabłoń, która nie rodzi, należy wyciąć, usłyszałam.
Jak to jest: żyć, być, śnić i nieprzerwanie marzyć,
gdy prawie ci wmówiono, że jesteś taką Jabłonią?
Jak to jest kwitnąć przez cały rok? Rozkwitać każdego dnia?
Jabłoń:
(wysłała Ludziom Fidusa link do odgrzebanych zdjęć,
gdzie na jednym z nich i Fidus, i Heniutka)
Człowiek Fidusa:
(odpisał, dołączając zdjęcie,
które zmoczyło Drzewku oczy)
W kąciku po misce Fidusa,
dla naszych ośmiu łap 🐾🐾🐾🐾
Nikt nie żałował, że kochał psa.
pies Fafik
🐾🐾
Gdy odejdzie człowiek, pozostaje pustka;
gdy odejdzie pies, zostaje ogromna pustka.
Człowieka Fidusa
Ten, kto | ||
nic nie wie, nic nie kocha. | ||
Ten, kto | ||
nic nie robi, nic nie rozumie. | ||
Ten, kto | ||
nic nie rozumie, jest nic niewart. | ||
Ale | ||
ten, kto rozumie, również kocha, zauważa, widzi… |
||
Im | ||
więcej wiedzy wiąże się z jakimś przedmiotem, | ||
tym | ||
większa jest miłość… | ||
Kto | ||
wyobraża sobie, że |
||
wszystkie | ||
owoce dojrzewają w tym samym czasie co poziomki, | ||
nic | ||
nie wie o winogronach. | ||
Paracelsus |
Na skraju śmierci było ogromnie dużo miłości. W ostatnim zwykłym dniu, gdy jeszcze nie wiedzieliśmy, że nadciąga nieodwracalne, odwiedziła Cię Młodość, która w przeciągu ostatniego roku przeistoczyła się w piękną młodą kobietę. W ostatnim dniu, który spędziliśmy jeszcze całym Stadem, pożegnały się z Tobą Pati i Rysia. Prawie całą ostatnią Twoją noc, spędziłam słuchając, jak oddychasz. Poza tymi momentami, gdy było to dla Ciebie trudne, była to dla mnie najpiękniejsza melodia świata. A potem przyszedł dzień. Ten, na który nigdy nie czekaliśmy. Bolesna świadomość ostatniego wspólnego ranka. Kilka godzin potem przyszła pożegnać się z Tobą Maggie. Ty — napisała mi tamtego wieczora Maggie — pożegnałaś się z Nią w ten sam sposób, w jaki się poznałyście: buziakiem.
Pani Wetka, która do nas przyszła (czekanie było największym koszmarem), okazała się być Twoją starą dobrą znajomą, podniosłaś głowę, patrzyłaś na nią swoimi niewidzącymi oczami. Znała Cię, jak ustaliliśmy, od trzynastu lat. Wspominaliśmy wszystkie gastrologiczne ratunki, opróżnianie gruczołów okołoodbytowych, Twoje radosne wskakiwanie na wagę zaraz po wejściu do gabinetu, choć nikt Cię o to nie prosił, i bezpardonowe pobieranie opłaty w chrupkowej walucie za każde grzeczne i dzielne przetrwanie procedury medycznej. Byłaś w najlepszych możliwych rękach. Zdalnie towarzyszyły Ci Timka, Kaan, Młodość i Jej Mama. To niesamowite, w ile ludzkich żyć wniosłaś radość. Na powierzchni utrzymywało nas wiele wspierających myśli dobrze życzących nam Ludzi.
Pan, który przyjechał po Twoje ciało. Nigdy nie zapomnę sposobu, w jaki przełożył Twój pyszczek na całun. Byłam bezgranicznie wdzięczna za jego delikatność. A potem już tylko przejmująca cisza w ulu; esemesy, wiadomości i rozmowy telefoniczne pełne wspomnień z Tobą w roli głównej.
W przyszłym tygodniu Sadownik odbierze Twoje prochy. Jeszcze czeka Cię podróż w ukochane przez nasze Stado miejsce. A póki co, parafrazując słowa Akuszera: psy, podobnie jak ludzie[,] nie znikają z powodu swojej śmierci. Nie, nie znikają!
fot. Sadownik, fragment, 2013.
chcę na zawsze zachować zdolność dostrzegania wszystkich kolorów, które nauczyłaś mnie widzieć, moja najukochańsza psia Duszo***, chcę zachować Twoją nieskrępowaną niczym radość życia, nieograniczone zaufanie do świata i nieustającą ciekawość.
jestem zaskoczona wyborem zdjęcia, ale żadne inne nie może się tu znaleźć dziś, tylko to. jutro będzie czternasta rocznica, gdy w pikselu zatrzymałam tamtą chwilę, za dziesięć dni Twoje urodziny.
114/365
Hexe
/hod. Nadia Comăneci*/
(2010–2025)
Heniutka**
___________
* Miot „N”. Miała pięć czarnych sióstr. Wśród nich Nicole Kidman i Naomi Campbell. Imion trzech pozostałych kudłatych dziewczynek nie pamiętam.
** Orzeszek wprowadziła do użytku imię Henia, ponieważ nie chciała do Kudłatej mówić po niemiecku.
*** pojaw się w moich snach, proszę, przyjdź nie raz.
💔
Ze śmiercią mojego psa
umiera we mnie kawałek świata.
Jarosław Borszewicz, Mroki,
Wydawnictwo Iskry, Warszawa 2015.
💔
Ktoś, mijając go przy skrzynce pocztowej, wspomina, że bardzo mu przykro z powodu jego straty, ale Sune nie chce, żeby im było przykro z powodu śmierci, a z powodu życia, które musi teraz wieść bez tego niewychowanego, niezdyscyplinowanego nicponia. Bez łap na ramie łóżka i bez śladów ugryzień na przegubach dłoni. Jak to teraz będzie? […] nie do końca rozumieją jego stratę. Bo przecież to tylko pies. Tak trudno wyjaśnić, że to coś o wiele więcej niż zwierzę, gdy jest się człowiekiem tego zwierzęcia. Wymaga to zapewne więcej empatii niż u przeciętnej osoby. Albo też więcej wyobraźni.
Fredrik Backman, Zwycięzcy,
przeł. Anna Kicka, Marginesy, Warszawa 2023.
(wyróżnienie własne)
💔
Jestem przekonana, że zwierzęta mogą wychowywać ludzi.
Elisabeth Kübler-Ross, Życiodajna śmierć. O życiu, śmierci i życiu po śmierci, przeł. Malina Stahre-Godycka,
Media Rodzina, Poznań 2021.
Cotygodniowe odliczanie literek, trzy. Poślizgnięte na świętach i chwili, by odcedzić wyimki z tej lektury. Mała książeczka, można by spokojnie określić ją jako wypasiona broszurka. Uwielbiam ponadczasowe, wielkie i mądre serce Autorki. Czytanie tej książki było opatrywaniem własnego serca, przyglądaniem się rozwidleniu dróg mojego życia, ukojeniem.
Zajmowanie się tymi wyimkami dziś ma dla mnie szczególny wymiar otaczania siebie ciepłem, życzliwością, które odsuwają ode mnie myśli, od których z powodu płaczu pęka mi głowa. Nieodwracalne nadciąga do ula.
Finding out how we think about what we see and hear, what we feel, what we say, and how we look and sound is the place to start the discovery of who and what we are.
🖇
The sun never really sets, it only appears that way, because we are not in a position to see the bigger picture. Sometimes we may not feel the sunshine, only the night, but the sun will be there in the morning, as surely as the earth turns. That is faith—faith in the existence of that which is, even though it is not always visible.
🖇
New thoughts and beliefs are the main source for Nopening up new possibilities. Our willingness to risk exploring these possibilities through action is the next step. There is a secure feeling about staying with what we already know, and a scariness about venturing out into areas unfamiliar to us. To go where we have not been, either literally or figuratively, usually has two parts—excitement and scariness—both of which involve the adrenal glands and come from the same root.
🖇
In scariness or anxiety,
breathe a little and
you feel the excitement.
Hold your breath and
you'll get scared again.
Fritz Perls
(1893–1970)
🖇
When we really take charge of ourselves, we have the power to cope differently and we can make our own map for our lives. That is our hope. That is our life process, and that is our opportunity.
🖇
What would happen, if when you allowed yourself to go into a new space, you armed yourself with three sets of expectations instead of one, any of which would be possible? Having three expectations instead of one is a psychological attitude to keep your options open. I find it useful to carry my options to their logical conclusion in my fantasy and then if I am still living at the end of them, I can go freely into the new thing. What I have found is that often none of my expectations materialize, but instead other possibilities that I had not even dreamed of did. […] The minimum payoff of any of my risk taking is that I have learned something. The biggest was that a whole new and wonderful experience opened before me. The biggest step that one has to take to open up new possibilities is namely to take the risk of going into the unknown.
🖇
[…] any change requires three phases: first, the honeymoon, when anxiety or excitement dominates; second, the phase when things seem all mixed and unfamiliar (how natural, when you stop to think you've never been there before); and third, the integration, when the new part becomes comfortable and familiar to you. Efforts to preserve the status quo (keep things as they are) are intended to protect one's security, to prevent chaos and confusion, which are thought of only as harmful instead of a normal development of change, since no change can take place without them. Many people have gone to their graves, perhaps prematurely, because they lived on the principle of maintaining the status quo. Staying with the status quo implies there is only one right way. When maintaining the status quo is viewed as a choice rather than a must, then new options reveal themselves.
🖇
Most of us have experienced an impasse when two parts are in conflict. Perhaps we have also had the feeling that our parts were screaming their heads off and the sound inside was so loud we couldn't hear anything on the outside. These are the times when we make our worst mistakes.
🖇
[…] you may experience a whole range of feelings: sadness, hope, anger, delight, well-being, and others that I haven't mentioned. Remember that these feelings are all yours—no matter what kind they are—and, treated well, your many faces are there to help you.
🖇
Plants will not grow because you tell them they must, and that they are bad and ugly if they don't.
🖇
Helplessness often disguises frustration. Once aware of it, you can begin to go in another direction.
🖇
You always have possibilities. With this new sense of power, it is possible to feel a new sense of responsibility for yourself. When we have choices and can apply the choice to the situation, then we are making choices in front of our face, rather than reacting […].
🖇
I would like to compare the words variation and differentness. When we see a garden of flowers and notice that there are differences among them, it is easy for us to think of them as variations. When we do this, we experience good feelings. Variation and variety are thought of as positive. When we see a group of people together and notice that they, like the flowers, are different from each other, we have an inclination to think of these as differences. Different somehow brings to mind difficulties and fear, and it is easy to prepare defenses.
Actually, whether it is people or flowers, we are talking about the same thing: how one is the same as or different from the other. If we were to think of people as having variation to each other and then have the good feelings that come with that, we could turn on our interest and discovery buttons. Witness the allure of travel to countries where people are very different looking and live in exotic ways. I go on the principle that everybody I meet will be different from me in some way, which gives me a lot of excitement and an opportunity to expand myself by encountering and incorporating differentness.
🖇
Change always carries with it a period of imbalance (the scariness and excitement of
new possibilities). This happens when something new is added or something old is discarded. The feeling of imbalance is often one of confusion. The picture of imbalance can be physical illness, internal troubles, competency problems, or spiritual desolation. I would go so far as to say that any imbalance is a message about some change taking place. This is a perfectly natural phase because, while we are in the process of rebalancing, imbalance has to take place first.
If one views any imbalance in this way, then one goes on with rebalancing, which involves listening for the message of imbalance and finding out what it’s about. There will probably be some trial and error, trying out some new knowledge and awareness. […] Every individual has beliefs about how they should be. There come times in every individual’s life where what they want is different from what they think they ought to do, and that is different from what they think they can do. This is a typical out-of-balance situation.
🖇
There was a time when I thought I had to kill all those parts of me that gave me trouble. Now I see they can become my greatest helpers if I decide to make them my friends.
[…] The secret is that when we pull away, we only increase the tension and get more and more scared because the trouble doesn't go away. In fact, it seems even bigger and stronger than it actually is. When we go closer, we relax the tension. Then we can see the situation for what it really is and make more fitting decisions. When you are in a dangerous situation, you need all your wits about you. Letting your energy go into maintaining tension draws it from the rest of yourself and freezes your body.
🖇
Having periods of imbalance is a natural consequence of living. To stay in an imbalanced state will cause great erosion and pain to the self. It is always scary when we are out of balance, because it feels like we have lost our center. When this happens, sit in the nearest chair, close your eyes, and breathe fully. Then tell yourself, “I am getting a message that my parts are out of harmony. I am getting an SOS message.” Then start listening to what your parts are telling you. Look at what is happening, figure out what your needs seem to be, and then think about how you can restore balance.
🖇
When something goes wrong, I try to make a picture in my mind of a circle with myself in the center. I then ask myself how internal factors (my thoughts, fears, nutrition, exercise, expectations, interpretations, and faith in being able to grow) and external factors (the weather, what others are telling me, and so on) might be contributing to the problem.
🖇
What would happen if instead of having a rule that covers all situations all the time, you were able to pick and choose within the situation? That is, sometimes you will choose your duty, sometimes your wishes, and sometimes what you feel you can do.
🖇
Students of life find out that there is such a thing as winning a battle and losing a war, as for every gain there is a loss and, conversely, for every loss there is a gain. So therefore, each decision is a new creation with a new set of losses and gains. In other words, you are balancing out your needs with your responsibilities and your wishes, making that decision fresh each time.
🖇
Today is an exciting time because almost every day some new information about life’s processes comes to light. Maybe one of the kindest things we can do for ourselves at this moment is to take a look at everything we believe in and ask ourselves if it really fits or if it’s something that we were told should fit.
🖇
Suppose we think of the negative parts of ourselves as hungry dogs that we want to keep out of our awareness and certainly hide from other people. So we cage them inside (deny their existence) and feed them only when we absolutely have to, and then as little as possible. As they get hungrier and hungrier, we have to increase our guard, for if we let our guard down for even a second, they will come out and make terrible trouble. Continuing in this way, we will soon feel exhausted and bankrupt. Despair will soon follow. That is the time when we say we couldn’t help it. Someone else made us do it.
The answer is not to get more guards, as many people seem to think, but to start paying attention, caring for, and learning to understand these parts. Then instead of using all our energy for guarding, we will be able to use it for discovery and change.
Let’s continue the dog story. Suppose we think of the dogs as representing parts of ourselves that have only learned one way of being, and we want to teach them others. Anyone who has ever trained an animal knows you must use love, patience, and praise. Would you be willing to be loving and patient and praise yourself? Each dog represents a friend and companion yet undiscovered. To many of us, it looks only like a vicious mongrel. We and our faces are not different from any other living thing. We thrive on being nurtured.
Virginia Satir, Your Many Faces.
The First Step to Being Loved (revised),
Celestial Arts, Berkeley 2009.
(wyróżnienie własne)
The beginning of new possibilities starts when you believe that there are no fixed, permanent sets of roadways inside of you, that they are all capable of being resurfaced, reshaped, reconstructed, bypassed, and built anew. We come into this world at birth and leave at death. The time between these two points is our time to develop our own map. It will continue to unfold, if you allow yourself to explore your many parts and risk going into the unknown.
🖇
Explorers have a goal, but they also take time to see other possibilities along the way, which may change their course.
🖇
You are the only one like you. […] It is helpful to remind ourselves that we all stem from the same life force.
(tamże)
Cotygodniowe odliczanie literek, dwa. Poślizgnięte na świętach. Ponad rok czekałam na przyzwoitą cenę tej części (drugiej) autobiografii. Doczekałam się, a podwójne klik, klik zmiotło z cyfrowego stolika wszystkie zaczęte książki, bym wgryzła się w tę — pisaną z perspektywy czasu, opowieść o życiu.
To obraz życia w otulinie amerykańskich lat czterdziestych zeszłego wieku, doświadczania co dnia konsekwencji posiadania czarnego kobiecego ciała.
Zaznaczyłam do upolowania trzecią część, ale mam nadzieję, że jej upolowanie zajmie jakiś dłuższy czas.
Królowało poczucie tryumfu i braterstwa. Każdy był bohaterem. Czyż wszyscy nie połączyliśmy sił, by skopać tyłek szkopowi i grubemu makaroniarzowi, a mikremu, wcinającemu ryż Japońcowi pokazać, gdzie jego miejsce?
[…] Z ambon podzwaniało: „A nie mówiłem?” w wykonaniu pastorów, którzy wiedzieli, że Bóg jest po stronie dobra i że nie opuściłby sprawiedliwych […].
Pomyślałam, że gdyby wojna nie zakładała zabijania, chętnie oglądałabym ją każdego roku. Trochę jak jakieś święto.
[…]
Nie było potrzeby rozmawiania o uprzedzeniach rasowych. Czyż wspólnie, czarni i biali, nie wyrwaliśmy ocalałych Żydów z piekła obozów koncentracyjnych? Uprzedzenia rasowe umarły. Były zaledwie błędem popełnionym przez młody kraj. Czymś, co wybacza się jak niestosowne zachowanie pijanego przyjaciela.
🖇
Chłopcy zdają się myśleć, że dziewczyny są w posiadaniu klucza do wszelkiego szczęścia, ponieważ rodzaj żeński ma rzekomo prawo wyrażać zgodę i/lub niezgodę. […] Ciekawe, że ani w tych minionych latach tęsknoty, ani nawet współcześnie, w epoce zrozumienia, nie zdawali sobie sprawy, że o ile kobieta miała prawo decydować, o tyle cierpiała z powodu niemożności przejęcia inicjatywy.
🖇
Nie była na mnie zła; grała kartami, które rozdało jej życie, jak zawsze. Co więcej, grała po mistrzowsku.
🖇
Podobnie jak inne czarne dzieci z małych południowych miasteczek, akceptowałam całkowity rozdział ras, uznając go za źródło psychicznego komfortu. Biali istnieli, nikt temu nie przeczył, lecz w moim codziennym życiu byli nieobecni.
🖇
– Masz tę całą edukację. Jak to możliwe, że nie możesz znaleźć cholernej roboty, do której pójdziesz, wyglądając jak osoba na poziomie?
[…]
– Kurdemol. […] Wiesz, jak się gotuje ryż, prawda?
– Tak. – Umiałam gotować go aż do momentu, gdy każde ziarnko stało o własnych siłach.
🖇
Próbowałam zeskrobać z ich twarzy jakiekolwiek informacje, które udało im się zgromadzić. Jednak te twarze były wyćwiczone w nieokazywaniu niczego. […] Ale ja też przeszłam przeszkolenie – jego motto brzmiało: „Nigdy nie pozwól, by biali ludzie dowiedzieli się, co naprawdę myślisz. Jeśli ci smutno, śmiej się. Jeśli w środku krwawisz, tańcz”.
🖇
Powinnam była być mądrzejsza i nie okłamywać rządu. Ludzie zawsze mówili, że jeśli ukradniesz Wujkowi Samowi znaczek wart trzy centy, on wyda tysiąc dolarów, by cię przyskrzynić. Był bardziej mściwy niż Bóg.
🖇
– Weź to na spokojnie, Śliski, bo przed tobą długi ślizg.
Z liczącą sobie wiele wieków tolerancją udzielali rad lub je przyjmowali.
– Weź to na spokojnie – ale weź!
🖇
Jest taki moment w furii, gdy
człowiek wpada w rozpacz. W bezruch.
🖇
Maślana, miodowobrązowa, w odcieniu cytryny lub oliwki. Czekoladowa i śliwkowoniebieska, przypominająca brzoskwinie ze śmietaną. Kremowa. W barwie gałki muszkatołowej. Cynamonu. Zastanawiałam się, dlaczego mój lud opisuje kolory naszej skóry, odwołując się do przeróżnych smacznych kąsków.
🖇
Błyskotliwi młodzi mężczyźni, nadzieja naszej społeczności, rzucali się na zapieczętowane drzwi wzniesione przez ogół społeczeństwa i nie tylko nie zdołali ich otworzyć, lecz nawet nie wstrząsnęli ryglami.
Potencjalny wygadany prawnik, bystrooki naukowiec i chirurg o opanowanej dłoni zmienili więc zdanie w sprawie wyważania zamka i zwrócili się ku narkotykom, by móc przefrunąć przez dziurkę od klucza.
🖇
Ponieważ mnie nie okłamał, nie wolno mi było się gniewać. Ponieważ cierpliwie i z czułością nauczył mnie kochać, nie mogłam wykorzystać nienawiści, by ulżyć sobie w bólu. Musiałam go znosić.
Z perspektywy czasu jestem przekonana, że mnie kochał. […]
Utrata młodziutkiej pierwszej miłości jest tak bolesna, że graniczy to z niedorzecznością.
[…] Emocjonalne poturbowanie nie było dla mnie niczym nowym, nowe okazały się tylko intensywność i przyczyna tych doznań.
🖇
W swoim wczesnym stadium użalanie się nad sobą otula miękko niczym piernat. Dopiero gdy zaczyna twardnieć, robi się niewygodne.
🖇
Lwy mogą ryczeć, a kojoty wyć, lecz wibrowanie dwóch istot ludzkich walczących o fizyczną przewagę zapoznało mnie z przyprawiającym o mdłości i całkiem nowym rodzajem przerażenia.
🖇
Siłą nawyku wciąż nosiłam głowę wysoko, lecz moja ostatnia nadzieja przepadła. Każda droga wyjścia z labiryntu okazywała się w końcu ślepym zaułkiem. […] Kończyły mi się zasoby odwagi. Niestety hart ducha nie był jak kolor mojej skóry, raz dany i na zawsze mój. Każdego ranka trzeba go było wskrzesić i poddać bolesnemu treningowi. […] Pierwszy raz usiadłam bezbronna, czekając na kolejny cios ze strony życia.
🖇
Spojrzał prosto na mnie, zmuszając mnie, bym stawiła czoła swoim lękom.
– Słuchaj, Ma, jeśli podoba ci się bycie nieszczęśliwą, to baw się dobrze, ale nie proś mnie, żebym cię żałował. Po prostu zanurz się cała w swojej niedoli i się w niej taplaj. Nie śpiesz się, posmakuj wszystkich jej subtelności, ale nie przychodź do mnie, oczekując współczucia.
🖇
W ciągu kilku napiętych lat zdołałam zostać snobką na każdej płaszczyźnie: rasowej, kulturowej i intelektualnej. Byłam burdelmamą i uważałam się za moralnie lepszą od dziwek. Byłam kelnerką i wierzyłam, że jestem mądrzejsza od obsługiwanych przez siebie klientów. Byłam samotną matką bez ślubu i żyłam w przekonaniu, że mam więcej swobody niż spotykane przeze mnie mężatki.
🖇
– Umiem używać mózgownicy. Mówiłem ci: „Każda wiedza jest walutą możliwą do spożytkowania, w zależności od rynku”. […]
– Bailey, nie zostaniesz chyba alfonsem, co?
– Pozwól, że coś ci wyjaśnię. Alfonsi to mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet albo się ich boją. Ja szanuję kobiety i jak mógłbym się ich bać, skoro najstraszniejsza, o jakiej kiedykolwiek słyszałem, jest moją matką? – Spojrzał na mnie ostro.
🖇
Nie miałam pojęcia, co zrobię ze swoim życiem, ale złożyłam obietnicę i odnalazłam niewinność. Przysięgłam sobie, że nigdy więcej jej nie stracę.
Maya Angelou, Zgromadźcie się w imię moje,
przeł. Elżbieta Janota,
Grupa Wydawnicza Relacja, Warszawa 2022.
(wyróżnienie własne)
Muzyka nurkowała i kołysała się, ciągnąc i pchając. Pozwoliłam ciału wesprzeć się o dźwięk […]. Kształty i formy rozmywały się, aż poczułam, że jestem wewnątrz szkicu węglem lub akwareli w odcieniach sepii.
🖇
Wszystko, co warto robić,
warto robić dobrze.
🖇
– To mężczyzna. Ma pracę, zdrowie i siłę. Niektórzy muszą iść przez życie bez tego. – I na tym stanęło.
🖇
Popierała trzymanie się każdego pomysłu, dopóki nie zostanie ponad wszelką wątpliwość dowiedzione, że był dobry albo zły.
🖇
Pomyślałam o babci Henderson, która z pomocą modlitwy kurczyła każdą zgryzotę do przystępniejszych rozmiarów. Zaczęłam się modlić.
🖇
– Potrzebuję pomocy […].
(tamże)
Cotygodniowe odliczanie literek, raz. Poślizgnięte na świętach. Polecona nie wprost. Wyklikana bardzo wprost i sprawnie pochłonięta. Rezonowała nie raz, odsłaniając zacienione gęste miejsca mojego jestestwa. Było nad czym się zadumać, by złapać kontakt z tym, co dla mnie w moim życiu najważniejsze, niepodlegające dyskusji, niewymagające uzasadnienia. Są kwestie, w których nie ma mowy o kompromisach.
Płaczesz przy każdym przejawie niesprawiedliwego gniewu ze strony dorosłych, nie rozumiesz, że ta złość to z kolei ich bezsilność.
Twój płacz będzie budzić gniew i bezsilność dorosłych.
🖇
Nigdy nie przestaniesz się zachwycać użytecznością gazet: najpierw są powodem spaceru, przypadkowych spotkań, rozmów ze sprzedawcą w kiosku, następnie stają się źródłem wiedzy, rozrywki, budzą emocje, dają tematy do rozmów, kończą jako jednorazowy obrus, latem wstawione pomiędzy szyby okien skrzyniowych służą jako żaluzje, później są najlepszym narzędziem do mycia właśnie okien, można je rozmiękczyć w wodzie i stworzyć z nich masę plastyczną, da się złożyć z gazet czapki, zabezpieczyć podłogi podczas malowania, a na końcu zużyte lądują jako podpałka.
🖇
Będziesz szukać równowagi między tym, kim jesteś w swojej głowie, a tym, jak wygląda twoje ciało.
🖇
Kac nie ma końca. Melanże mijają błyskawicznie, to kac się dłuży. Impreza to trzy kieliszki wina, impreza to pójść spać po dwudziestej trzeciej, impreza to piwo i towarzyski papieros, po którym jest mi niedobrze, impreza to czas, kiedy się uwalniam i mówię więcej, niż planowałam. Impreza to lody albo pizza, albo kanapka po dwudziestej drugiej. Nie wiem, gdzie są granice imprezy. Wszystko „ponad” mi szkodzi. […] Pogodziłam się z tym, że już nigdy [moje ciało] nie będzie tak sprawne jak kiedyś.
🖇
Nie spodoba ci się rola kobiety, ale przemówi do ciebie idea równouprawnienia. […] Oczywiście, że jesteście równi, wy, kobiety, i oni, mężczyźni. Jakie znaczenie ma końcówka słowa?! Przecież w tym samym języku kanadyjka to rodzaj kajaka, hiszpanka to odmiana grypy, japonki to klapki, a finka to nóż. Rodzaj żeński to przedmiot codziennego użytku. Ty myślisz: „jestem niecodzienna”.
🖇
W twoim kraju psy nie są szczególnie szanowane. Pewnie wpływ islamu.
– Z psa pożytku nie ma – powie babcia. – Ani mleka nie daje, ani jajek nie znosi, nawet myszy się go nie boją.
– Ale pilnuje domu – staniesz w obronie psów.
– Tak, ale my nie mamy nic cennego.
[…] Pierwszą pchłę zobaczysz w Polsce, do tego czasu nie będziesz pewna, czy naprawdę istnieją. Mityczne strażniczki psów.
🖇
Będziesz przekonana, że to kobieta wybiera mężczyznę, niemniej mnóstwo czasu zajmie ci pogodzenie się z tym, że raz czy drugi, tak w przybliżeniu, twój wybór nie będzie najlepszy.
🖇
W twoim kraju nie wolno odmawiać małym chłopcom. Pada wówczas argument: „bo coś mu się stanie”. Nie wiesz co. Nigdy się nie dowiesz. Pytasz, lecz tylko tajemniczo odpowiadają, że „coś”. Ta zasada nie dotyczy dziewczyn. Im nic nie grozi.
🖇
Dobre słowa to żadne i każde. Nie ma reguły. Czytam kilka ulubionych haseł z kartek, które wymyśliłam:
„Karma jest dla psów”.
„Bądź nie-dzielna w sobotę”.
„Mów, co chcesz usłyszeć”.
I jeszcze to: „Też się o ciebie boję” – to jest takie proste, biorę twój strach i przytulam do swojego, i fajnie, że nie jestem w tym sama.
Już od ponad roku ludzie wokół mnie nie wiedzą, co powiedzieć. Jedni mogą rzucić tekst, że „wszystko będzie dobrze”, i wybaczę im ten banał, a innym odmówię do niego prawa. […] Zapraszam cię, potknij się, powiedz, że nie wiesz, co w tej sytuacji powiedzieć.
🖇
Boli jak skurwysyn.
– Nie ma co boleć, nie powinna mieć pani tam czuciа, wszystko zostało wycięte. – Chirurg jest rozczulający. Jego wiedza medyczna wyklucza mój ból. Wspaniale. A mnie boli, sorry. Co mam powiedzieć?
🖇
Męczące myśli. Wieczne poszukiwanie związków przyczynowo-skutkowych, jakby mój rozum nie mógł się pogodzić z chaosem, przypadkiem i brakiem wpływu na rzeczywistość. Ani przez chwilę.
🖇
[…] więcej i tak nie mogłabym dostać. To jest w porządku, zwłaszcza że mam tendencję, by się zamartwiać: że za mało, że za późno, że trzeba było wcześniej. Wszystko jest po coś. Albo i nie.
🖇
Będziesz chciała tak telepatycznie przytulać ludzi, którzy sami ranią się cudzymi słowami. Nauczysz się, że telepatyczne przytulenie jest lepsze od słów pocieszenia. Tak będzie ci się wydawać.
🖇
Nie rozumiem. Czy jest coś normalniejszego od strachu przed śmiercią? Czy jest coś bardziej ostatecznego, kiedy ja chcę więcej? Jeśli mam nie bać się śmierci, to czego mam się bać?
🖇
Zapamiętać: łysi ludzie bez brwi się leczą, a nie umierają. Umieramy wszyscy.
🖇
Umiem nie liczyć na własne szczęście. To nawet nie umiejętność czerpania radości z małych rzeczy, lecz pogodzenie się z tym, że źródła szczęścia zawsze są małe. Złoty, kurwa, środek. I nawet bym uwierzyła, że już wiem, jak żyć: że dotykiem, powietrzem, pokorą, że pracą, spacerem, rozmową, że warzywem, owocem, winem. Gdyby nie odurzająca radość z córki i wszechogarniający strach przed rychłą śmiercią. Dziesięć stopni w skali Richtera.
🖇
Łapię się na tym, że chcę dokonać jedynego słusznego wyboru, boję się pomylić, żałować, nie wykorzystać szans, potencjału.
🖇
Czasami zapisuję je [swoje zaklęcia] w notatniku w telefonie:
Rozpierdalam ich instagramowe życie napędzane przez karierę, szalone wakacje i wyjebane meble na siedemdziesięciu dwóch metrach kwadratowych w lepszych dzielnicach miasta. Trzydzieści dwa metry kwadratowe zajmuje ich ego, które wysadzam słowami typu „mastektomia”, „chemioterapia”, „lek, który zapobiega przerzutom do kości”.
🖇
W czasach Szekspira kobiety były grane przez mężczyzn. Pewnie pierwsza kobieta, która wystąpiła na scenie, musiała mistrzowsko zrealizować męskie, bo wymyślone przez reżysera, wyobrażenie o kobiecie, którą grała. Była kobietą najlepiej grającą mężczyznę grającego kobietę wymyśloną przez mężczyznę (jakiegoś Szekspira). Od mniej więcej stu lat kobiety wchodzą na sceny zdominowane przez mężczyzn i powoli przejmują męskie role. Napisane przez mężczyzn dla mężczyzn. Grają bez zająknięcia, stopniowo, nie zawsze świadomie, tworzą nowe role. A w ich kobiecych nazwach zakodowane są trudne decyzje, poświęcenie czy nadludzka dyscyplina.
🖇
– Nie lubię swoich włosów. Chciałabym mieć proste i ciemne jak ty.
– Zawsze tak jest, wydaje ci się, że inni mają lepiej.
– Kręcone są brzydkie.
– Ja chciałam być niższa.
– Czemu?
Jak to jest, że dzieci lubią słuchać o słabościach dorosłych?
– Myślałam, że miałabym łatwiej. […]
– Ja też jestem wysoka, mnie to nie przeszkadza.
– Super.
Uff. Uwielbiam te rozmowy, ale to jest pole minowe. Otaczasz małego człowieka miłością i akceptacją, a on prędzej czy później wraca do ciebie z litanią na temat swojej niedoskonałości.
🖇
Pracowity idealista, człowiek ceniący porządek również poza własnym domem – to brzmi jak określenia cholernie spiętej osoby.
🖇
[…] inaczej patrzę na ten szpital. Widzę tu sporo miłości uprawianej publicznie, bezkarnie, w tłumie, zaduchu i strachu. Nigdzie nie zobaczysz tyle nieoczywistej czułości, co na Onkologii. Tutaj nie musisz być nastolatkiem, by trzymać dziewczynę/żonę/partnerkę za rękę, męża przytulić, a mamę przykryć szalem. Tutaj ludzie, którzy nie są chorzy, towarzyszą pacjentom, by wziąć na swoje barki trochę ich strachu i stresu. Gdy czeka się w kolejce, można natrafić na grupy osób, które niezgrabnie wymieniają się miłością, a wymiana czasem przybiera formę opierdalania czy innego biadolenia. Prawdziwe złoto.
🖇
Życie przed diagnozą jest w pewnym sensie nierealne, to życie wystraszonej nieśmiertelnej. Teraz jestem śmiertelna i boję się inaczej.
🖇
Mówię o raku, ponieważ nie chcę się go bać. Nie chcę, żeby bali się go inni ludzie. Jest ważniejszy od kolejnej afery korupcyjnej w unijnym parlamencie. Oswajam go dla siebie i dla innych.
– Ale „onkocelebrytka” brzmi pogardliwie.
– A „rak” brzmi jak śmierć i cierpienie. A ja żyję i mam się dobrze.
🖇
[…] to nie są myśli warte łez. To są myśli, które należy wypowiedzieć, przyjrzeć im się przez pięć minut i olać na zawsze.
🖇
[…] odpędzam te niepotrzebne myśli wzruszeniem ramion. Potęga wzruszenia ramion.
🖇
Tak strasznie bym chciała, żeby ludzie wreszcie
odpierdolili się od swoich ciał.
🖇
Nie odmawiam nikomu prawa do poszukiwania poczucia bycia sobą. Nawet jeśli jest to droga bezpowrotna i nie ma pewności, że zaprowadzi go w dobre miejsce. Wszyscy ciągle wybieramy drogi w jedną stronę.
🖇
Własną duchowość oprzesz na przypadkowych chwilach, kiedy poczujesz niezapowiedzianą moc w zwyczajnych okolicznościach.
Mira Suchowiejko, Też się o ciebie boję,
Biuro Literackie, Kołobrzeg 2025.
Cierpienie, śmierć, pustka. Myślę o tym, ale mnie to nie paraliżuje. Oddycham i widzę smutek jako kolor.
🖇
Raz otwarta furtka pozostanie otwarta na zawsze, a te zamknięte na zawsze zostaną zapomniane.
🖇
– Wiesz, że nasze życie to pierdolona bajka? – Oczywiście, że wiem.
– Taaa. – To on częściej o tym zapomina.
🖇
Choroba wystrzeliła mnie na inną planetę, gdzie porządkuję swoje lęki i dawkuję używki […]. I staram się nie bać.
🖇
Kiedyś przyjdzie czas, że żaden włos na twoim ciele nie będzie twoim wrogiem.
🖇
Czy coś się zmienia? Podróż w głąb siebie, owszem, ale którędy?
[…] Nazywasz, omawiasz, wyzywasz, przeklinasz, zaklinasz, wyrzekasz się i przyrzekasz. A może właśnie potrzebujesz ciszy?
🖇
Gadamy o […] walce, która zamienia się w drogę, gdy przestajesz wiedzieć, z czym walczysz, i już na tej drodze zostajesz.
🖇
Od babci nauczysz się, że zaklęcia są tworzone i rzucane przez ludzi. Poeci są w tym szczególnie wprawieni.
🖇
Świeczki to modlitwy, głupio oszczędzać
na rozmowach z Bogiem.
(tamże)
W drodze „ku” zderzyły się w mojej głowie kulki i przypomniało mi się włoskie powiedzenie. Podzieliłam się nim z Sadownikiem, bo okazało się, że byliśmy w kategorii wielkanocnego czasu bardzo włoscy, na długo zanim którekolwiek z nas podjęło się nauki języka półwyspu w kształcie buta, ponieważ kilkanaście lat temu wywalczyliśmy sobie świecki, nierodzinny, nasz czas. Puściliśmy dzisiaj to przysłowie w ruch, spędzając dzień z przyjaciółmi.
Natale con i tuoi, Pasqua con chi vuoi.
[Boże Narodzenie ze swoimi, Wielkanoc z kim chcesz.]
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
[częściowa asystencja: Sadownik] |
– Halo, mamo?
– Tak?
– Wszystkiego dobrego z okazji Wielkiejnocy! Alleluja!
– Alleluja?
– Tak! Jezus zmartwychwstał!
– Zmartwychwstał?
– Tak!
– Aha. A co mu było?
Marta Lau, On nigdy taki nie był,
Wielka Litera, Warszawa 2025.
gdy jeszcze schody z jedną poręczą nie były dla mnie barierą nie do pokonania, co dwa tygodnie Ją głaskałam.
nie mogłam oderwać oczu od uszu tej pięknej Osoby. były dziełem magii, a nie kwestią rasy.
107/365
Florka
(2012–2025)
fot. Człowiek Florki, fragment.
[asystencja: Sadownik]
Czuję na sobie czyjś wzrok. Próbuję wyłapać źródło tego spojrzenia. Mam! Mała mutantka. Czterolistna koniczyna! Rosła niedaleko mojej dłoni, którą opierałam się o ziemię. Zrywam ją i chowam do portfela. Poznałam kiedyś kobietę, mamę mojego przyjaciela, która potrafiła znaleźć dziesiątki czterolistnych koniczyn podczas jednego spaceru.
– Ja ich nie szukam, lecz wyłapuję ich spojrzenia. To proste – mówiła. Była to jedyna instrukcja, którą otrzymałam.
Tego dnia, kiedy poszłyśmy na spacer, sama znalazłam ich sześć albo siedem. Od tamtej pory nie czułam ich spojrzeń. Do dzisiaj.
Mira Suchowiejko, Też się o ciebie boję,
Biuro Literackie, Kołobrzeg 2025.
(wyróżnienie własne)
Autor(ka) nie do ustalenia.
Po smutku nadszedł czas refleksji, że skoro on był, to znaczy, że jest wdzięczność i tęsknota za czymś dobrym.
Marta Lau, On nigdy taki nie był,
Wielka Litera, Warszawa 2025.
*
Astor Piazzolla, Oblivion,
James Crabb (akordeon),
Benjamin Martin (fortepian),
Richard Tognetti (skrzypce),
Australian Chamber Orchestra.
White Raven’s Liked List ♥
odkryłam, jak niesamowicie blisko jest od żalu, smutku czy straty do wdzięczności za to, co się wydarzyło kilka, kilkanaście, kilkadziesiąt lat temu. wdzięczności za to, co można wydłubać pięknego, zaskakująco nieoczywistego, niebywale wzruszającego z chwili obecnej.
trzeba się tylko zatrzymać, ustać i żal, i smutek, i stratę, wziąć oddech.
106/365
[suplement 18.04.2025]
Przyjdzie moment, że przestanę widzieć w swoim otoczeniu listy z rzeczami do zrobienia i zobaczę świat, na który nie mam wpływu, który mnie cieszy taki, jaki jest.
*
I stajesz się wrażliwa na szarość, czepiasz się codzienności, zapisujesz ją w zeszytach, bo pamiętasz, że może nagle się skończyć, zamienić się w odliczanie.
Mira Suchowiejko, Też się o ciebie boję,
Biuro Literackie, Kołobrzeg 2025.
gdy rozmawiali o żalu, smutku i stracie, powiedziała:
— nie nażyłam się…
— jakiego swojego marzenia nie spełniłaś?
oboje zanurzeni w ciszy, ona bez słów wśród łez, on zdecydowany na to, by nie dać się zbyć milczeniem; zagroził, że poczeka ile trzeba na odpowiedź.
105/365
[suplement 16.04.2025]
Boję się […] powolnej śmierci.
[…]
Boję się rozczarowania, że to już.
Boję się rozstania z mężem i córką.
Boję się poczucia, że mogłam temu jakoś zapobiec.
Boję się, że strach mnie osłabia.
A może wystarczy się nie bać?
Czy umiem uwięzić strach na papierze? Tak jakbym malując portret tego, co straszne, umiała to poskromić. […]
Po kolei:
czyli
opisując to,
czego się boimy,
tworzymy bezpieczny dystans
i przestajemy się bać albo boimy się mniej?
Czy sportretowanie potwora czyni go mniej strasznym? Może chodzi o sam proces – wymaga to przecież długich godzin wpatrywania się w to, czego się boimy. Czy realistycznego portretu można się bać dalej? Mogę także swój strach opisać bezradnie. Nawet prawie na pewno opiszę go zaledwie w nielicznych wymiarach. Do niektórych jego fragmentów nie mam dostępu, są na powiece i widzę je najwyżej w postaci plam, gdy zamknę oczy. Są także dźwięki, słabe, gdzieś na granicy słyszalności.
Mira Suchowiejko, Też się o ciebie boję,
Biuro Literackie, Kołobrzeg 2025.
Cotygodniowe odliczanie literek. Poślizgnięte na opadaniu fusów wrażeń i wyborze cytatów. Było to czytanie-odreagowywanie (na ten sam temat) bardzo złej książki.
W Polsce mózg co trzeciej osoby zachoruje. Nie jesteśmy na to przygotowani. Indywidualne historie rodzin wydeptują wciąż od nowa stare ścieżki, których istnienia jako społeczeństwo nie chcemy przyjąć do wiadomości. Życie z neurodegeneracyjną chorobą nie jest łatwe (eufemizm!), ale nigdy nie zrozumiem, dlaczego państwo polskie prześciga się w pomysłach, by uczynić je nieznośnym nie tylko dla chorych, ale również dla ich bliskich.
Patchwork danych, faktów, ludzkich historii, metafor, uczuć i mądrych wypowiedzi specjalistów. Wart, po prostu wart przeczytania. Łatwiej jest skupiać się na trudnościach chorujących, ale mi ta książka uświadomiła, jak trudnym/wymagającym jest życie opiekunów, osób kochających chorującą osobę. Mam komu dziękować.
Czy powinnam się wstydzić tej swojej złości na chorego, bezbronnego człowieka?
Trudno nie mieć takich myśli, które przecież nie są niczym innym jak wyrazem zmęczenia wieloletnią opieką, poczucia utraty własnego życia, ale i perspektywy śmierci najbliższej nam osoby. Tak jak i myśli, że byłoby lepiej, gdyby to wszystko się już skończyło. […]
Poczucie winy niejednokrotnie zatrzymuje nas już na poziomie samego odczuwania złości. Przez to próbujemy ją pomijać, zatrzymujemy ją w sobie. W konsekwencji nie tyle pozbywamy się wściekłości, ile raczej ją kumulujemy, a potem wybuchamy.
🖇
Ryzyko zachorowania na chorobę Alzheimera po 65. roku życia praktycznie podwaja się z każdymi kolejnymi pięcioma latami. Oznacza to, że 3% osób w wieku 65–69 lat, 6% osób w wieku 70–74 lat i prawie połowa osób w wieku 85 lat i starszych zachoruje na chorobę Alzheimera.
🖇
To, że będziemy biegać, zdrowo się odżywiać i w ogóle dbać o siebie, nie oznacza, że nie zachorujemy na alzheimera. Ale jeśli będziemy prowadzili zdrowy styl życia, to po pierwsze być może będziemy łagodniej tę chorobę przechodzić, a po drugie możemy opóźnić jej dalszy rozwój. Dać sobie więcej czasu.
🖇
Kiedy ktoś słyszy „nowotwór”, to może od razu szuka w głowie rozwiązań i myśli, jak kupić czas. Statystyki dają nadzieję, że można z rakiem wygrać. A z alzheimerem, demencją – wiadomo, że nie.
🖇
Tak, nie ma leku na tę chorobę, ale możemy zadziałać, zwłaszcza na początku, by trochę dłużej było lepiej.
🖇
Nikt nas nie przygotowuje, co zrobić, jeśli się dowiemy, że jesteśmy poważnie chorzy.
🖇
I oczywiście, czym innym jest choroba nowotworowa, czym innym zaburzenia neuropoznawcze, a czym innym nadciśnienie tętnicze. Ale każda choroba to dla pacjenta wyzwanie.
🖇
[…] człowiek musi sobie radzić totalnie sam. W dodatku, kiedy kończysz sześćdziesiąt lat, dla systemu opieki zdrowotnej okazujesz się zbędnym kosztem, takim, którego najszybciej trzeba się pozbyć.
🖇
Najgorsze, że człowiek w tym współchorowaniu jest ze wszystkim sam, że na własną rękę szuka rozwiązań, wsparcia.
🖇
Proszę sobie wyobrazić, że przez piętnaście lat odczuwa pani non stop lęk, non stop traci pani możliwość rozpoznawania otoczenia i rozumienia słowa. Dlaczego chory cały czas mówi: „Idę do domu”? Nie chodzi o to, żeby iść do domu, tylko mówiąc „Idę do domu”, chcę znaleźć bezpieczne miejsce, ponieważ nie rozpoznaję tego, co jest dokoła. Czuję się zagrożony. Więc idę do domu. Ja nie wiem, gdzie jest ten dom, ale idę tam, bo tak mocno w głowie siedzi przekonanie, że dom to bezpieczne miejsce. A teraz się po prostu boję.
🖇
[…] „opieka” to takie słowo, które w sumie jest dobre, oznacza, że ja tak się tobą zajmę, że będzie ci bardzo dobrze. I niby okej, ale może to być zagrożeniem dla sprawczości i samodzielności. Ja się tobą zaopiekuję na moich warunkach, ja będę o tobie decydować.
🖇
[…] nie możemy dać niczego więcej,
czego sami w sobie nie mamy.
🖇
Do chwili obecnej w Polsce nie mamy takiego zawodu jak gerontolog. I tak przyczyniamy się do tego, że praca ze starszym człowiekiem kojarzy się tylko z opieką medyczną, w dodatku zapewnianą przez osoby, od których wymaga się jedynie książeczki sanepidu.
🖇
Osoby sprawujące opiekę nad niesamodzielnymi chorymi wśród obaw wymieniają m.in.: poczucie osamotnienia; deficyt poczucia własnej wartości; zmęczenie na granicy wypalenia; deficyt życia osobistego; frustrujące poczucie bycia marginalizowanym w sferze publicznej; obawy przed oceną ze strony innych; ograniczony dostęp do opieki lekarskiej i wsparcia rehabilitacyjnego; poczucie finansowej zależności od rodziny/partnera/państwa; życie na kredyt i obawy o przyszłość – swoją, swojej rodziny i podopiecznego.
🖇
Żyjemy dziś w kulturze ogromnego zaprzeczenia i wyparcia starości, ułomności, choroby czy właśnie umierania.
🖇
Jak się jest młodym, to jest to takie miłe hasełko, w którym zamykamy proste recepty i rady, żeby starsi ludzie zrobili to i to, a wtedy będzie łatwiej, milej, zdrowiej. Ale z wiekiem, z własnymi doświadczeniami staje się ono prawdziwe, bo często kryje się pod nim po prostu cierpienie fizyczne i psychiczne. […] I nie wiem, co sobie myślał Pan Bóg, gdy stwarzał człowieka, i jak to według Niego miało być, ale tak po ludzku to starość jest bardzo często potwornie trudna. […] jak zmienić myślenie starszego człowieka na „ja” się liczę? Nie wiem tego, ale próbuję choćby przy spowiedzi. Czasami zadaję taką pokutę – „proszę zrobić coś dobrego dla siebie”.
🖇
Chory przeklina nie przeciwko komuś i to nie jest zła wola, tylko po prostu próbuje coś powiedzieć.
🖇
Każdy dzień opieki nad osobą chorą, zwłaszcza terminalnie, to przekraczanie granic – intymności, wstydu, cierpliwości. I rozmów, których byśmy nie przeprowadzili z osobą zdrową.
🖇
To słowo „jestem” dla osoby zdrowej jest takie trochę romantyczne, może nawet banalne, ale dla osoby chorej – w momencie, kiedy grunt usuwa się spod nóg – to takie przekonanie, że jest ktoś, do kogo można się odezwać, i ten ktoś nie poczuje się zagrożony, daje duże poczucie bezpieczeństwa.
🖇
Idealnie, jakby została uruchomiona szeroka kampania uświadamiająca o zdrowiu mózgu, włączająca media, organizacje społeczne, stowarzyszenia lekarzy, firmy oraz rząd. Żeby efekt był taki, jak w przypadku nowotworów […].
🖇
Przez wszechobecną cyfryzację sami pozbawiamy siebie ćwiczeń mózgu, stymulowania go, ale też pozbawiamy kolejne pokolenia potrzeby kontaktu z innym człowiekiem, w takim realnym wymiarze – z jego talentami, emocjami, przeżyciami i zależnościami społecznymi. Z prawdziwym życiem po prostu.
🖇
Nikomu nie zależy na poprawie sytuacji starych, schorowanych ludzi, bo oni już nie głosują. Nie poprą ani partii, która ma chrześcijańskie wartości i programy typu za życiem, ani lewicy, która ponoć pochyla się nad słabszymi. A ty, człowieku, sobie radź, wypełniaj formularze i udowadniaj urzędnikom […].
🖇
Kiedy jestem wyczerpana, to żeby być w stanie trwać w roli opiekuna, muszę mieć odciążenie czy choćby moment, kiedy odzyskuję siły. Nie tylko dla siebie. Również dla tej drugiej strony, bo kiedy my przekraczamy swoje granice, nasza pomoc często przestaje być wspierająca. Przecież w opiece nad chorym doświadczamy osamotnienia ponad miarę. Zostajemy sami z tą rozpaczą, z tym ciężarem i z tą wściekłością. Więc też w tym wszystkim jest ważne, by dopuszczać do siebie ludzi, którzy mogliby się nami zaopiekować.
Marta Lau, On nigdy taki nie był,
Wielka Litera, Warszawa 2025.
(wyróżnienie własne)
Podoba mi się powiedzenie, że „głupi uczy się od mądrego, a mądry od każdego”.
🖇
[…] warto się zatrzymać, zobaczyć, co mamy w tym plecaku, co dostaliśmy, a czego nam brak, i jako dojrzali ludzie spróbujmy sobie ten plecak wypełnić tym dobrem, które sami pozyskaliśmy, i z tego czerpać.
🖇
[…] czujesz potworną samotność, bezsilność i lęk. […] Kiedyś jednak dojdziesz na brzeg tego morza. W końcu, bo kres tej drogi kiedyś nadejdzie.
(tamże)
L’ottimismo è il profumo della vita.
Tonino Guerra (1920–2012)
[Optymizm to zapach życia.]
*
Ze szklanką zawsze pełną. Nie że do połowy. Cała jest pełna, tylko wystarczy zobaczyć, co tam w niej jest, i wykorzystać na swoich zasadach.
Marta Lau, On nigdy taki nie był,
Wielka Litera, Warszawa 2025.
Dwutygodniowe odliczanie literek, sześć. Poślizgnięte na czekaniu na podzielny przez dziesięć wpis i malutkim huraganie życiowym.
Być może sam tytuł powinien zapalić w mojej głowie ostrzegawcze pulsujace światło, ale wiara w ludzi uznała, że tak ujęty tytuł to tylko chwyt marketingowy. To nie jest niewinna książka. To przede wszystkim świadectwo mentzenady, czyli tym, jak systemowo państwo polskie podchodzi do wielu chorób. Większość tego, co wydarzyło się w tej opowieści nie powinno się wydarzyć, ale niestety miało miejsce. Jeśli kiedykolwiek będziesz chciał_ przeczytać coś o chorobie Alzheimera lub demencji, nigdy nie sięgaj po tę pozycję, jest w niej za dużo małp z brzytwami w dłoniach.
Lektury tej można użyć do pewnego językowego ćwiczenia: wypisz negatywnie nacechowane określenia chorego na alzheimera. Uprzejmie proszę (tu nie wszystkie, ale z pewnością reprezentatywne): zombie; szaleniec; [ktoś], kogo nie ma; [t]o, kim i czym jesteśmy, mieści się w naszym mózgu. […] bez tej pulsującej galarety cała reszta staje się nic nieznaczącą padliną; [t]rudno jest kochać skasowany mózg, ale łatwo i wygodnie nienawidzić.
Człowieka z demencją nikt nie lubi — trudno się dziwić, bo jest jedynym przytomnym (wbrew diagnozie) w pomieszczeniu, który nie podkolorowuje rzeczywistości, nie dba o dobrostan odwiedzających go ludzi, po prostu jest z tym, co jest.
Advanced Alzheimer’s patients are extremely sensitive and extremely powerful, at least in one way. If they need a break or don’t like what is going on, they can stay inside or go farther away.
Tom Richards, Stan Tomandl, An Alzheimer's Surprise Party.
Unveiling the Mystery, Inner Experience, and Gifts of Dementia,
Interactive Media, Glenview (Illinois) 2009.
Galopem leczyłam się wyimkami z książki Richardsa i Tomandla, a potem przyszła przepiękna nowość autorstwa Marty Lau, ale o tym nie dziś, choć jeden fragmencik — à propos tego, o czym wyżej — po prostu muszę:
Słowa mają ogromne znaczenie. Od ich doboru zależy, jaką relację zbudujemy i jak pomogę […] nazywać to, co dzieje się z pacjentem, podmiotowo i z godnością.
dr Katarzyna Kożuch-Sajdak [w:]
Marta Lau, On nigdy taki nie był,
Wielka Litera, Warszawa 2025.
☆
Gdyby dane mi było wybierać, tobym odszedł na Zachód, jak Elfy.
Tata
🖇 🖇
Demencja to nie katar, nie istnieje żaden typowy przebieg choroby i każdy przypadek jest trochę inny.
[…]
Demencja przychodzi niepostrzeżenie, małymi kroczkami, nie spiesząc się […].
🖇
– Wypiszemy cię do domu, zasięgniemy dalszych opinii, zawalczymy, wyleczymy i nie poddamy się! – pocieszam go entuzjastycznie i przekonuję ze swobodą patologicznego kłamcy.
🖇
Na początku był tylko mój bunt, który niczym tarcza racjonalności i spadochron bezpieczeństwa, chronił mnie przed postępującym szaleństwem. Bunt wyprodukowany przez zdrowy mózg.
🖇
Co to znaczy „przestać istnieć”? To tylko pozornie proste pytanie. Kiedy widzimy człowieka pogrążonego we śnie, to bardzo dobrze wiemy, że on żyje. Gdy widzimy martwego, wiemy, że on nie śpi. Kiedyś Stanisław Lem zapytany o to, gdzie jego zdaniem znajdziemy się po śmierci, odpowiedział, że dokładnie tam, gdzie byliśmy przed narodzeniem. Trudno nie przyznać mu racji, choć w głębi serca pragniemy, żeby się mylił. […]. Nawet w kostnicy czujemy się niezniszczalni, niepokonani i wieczni, śmierć przytrafia się innym, tak jak rak mózgu, wypadek samochodowy czy dziecko z wodogłowiem. Natura była więc dla nas łaskawa, uśpiła naszą czujność i pozwoliła nam żyć. Tymczasowo, ale ze świadomością na zawsze danej wieczności.
🖇
Tak samo jak trzeba czasem przewietrzyć mieszkanie,
należy też niekiedy przewietrzyć ludzi.
🖇
Konsystencja ludzkiego mózgu nasuwa na myśl twarożek z tofu. Waży niewiele, bo średnio ok. 1,5 kg i składa się głównie z wody, białka oraz tłuszczu. Ta niepozorna z wyglądu breja stanowi najdoskonalszy w swej złożoności ewolucyjny cud natury, w którym sto miliardów neuronów przemienia bity informacji w działania. To dzięki niemu oddychamy i myślimy, decydujemy i tęsknimy, to dzięki niemu jesteśmy jedyni w swoim rodzaju i niepowtarzalni.
🖇
Fajnie jest mieć wokół siebie takie nagromadzenie słów i wszelkiej mądrości, ale jeszcze fajniej, gdy na regale pozostaje kawałek miejsca na np. zdjęcie w ramce lub na wazon z ulubionymi kwiatami.
🖇
[…] przeklinałam w myślach chorobę, a moje osierocone serce zalewała fala goryczy i osamotnienia. Przecież nie podzielę się z ojcem mózgiem, tak jak nerką czy kawałkiem wątroby, żeby naprawić i wyleczyć zepsuty kawałek ciała. Ciała, które wciąż chodzi i oddycha, budzi się i zasypia, i którego podstawowe życiowe funkcje w dalszym ciągu oscylują w granicach normy. Poza umysłem i jego zdolnością do transcendencji.
🖇
[…] zderzenie z rzeczywistą i namacalną chorobą nijak się ma do teoretycznych pouczeń przekazywanych w mediach społecznościowych przez personel medyczny czy opiekunów mądrali.
🖇
Człowieka z demencją nikt nie lubi. Bo to nie jest taki zwykły chory, którego można odwiedzić i pocieszyć, napić się z nim herbaty, a przy okazji omówić postępy w leczeniu, najważniejsze wydarzenia rodzinne i opowiedzieć mu, co się komu urodziło i w jakiej liczbie, a kto ogłosił upadłość i którego wujka syn nie zdał matury, robiąc wstyd rodzinie na całe miasto.
Chory na demencję pacjent nie opowie o swojej chorobie, przepisanych lekach ani zaplanowanej kuracji. Postępująca izolacja wciąga w głębię swego wiru najpierw bliższych i dalszych znajomych, a potem pochłania kolejnych członków rodziny, w tym najbliższych. Coraz rzadsze i czysto kurtuazyjne telefony zastępuje grobowa cisza.
🖇
Przeszłość przestała łączyć się z tu i teraz, stała się osobnym i zamkniętym bytem. Jak stary album ze zdjęciami, który wypłowiał i zbiera kurz. Przeszłość jest istotna, jednak jej potęga i siła tkwi w kontynuacji, w powiązaniu z teraźniejszością.
🖇
Poczucie winy zrodziło się wtedy, gdy moje codzienne życie zdominowały bezsilność i tłumiona agresja – a te dwa stany tylko czekały, żeby się wprowadzić do naszego domu. Obsesyjne zachowania ojca wyzwoliły we mnie bestię.
🖇
Ostatni przyjaciel, z którym tata w każdą niedzielę umawiał się na rytualną poranną kawę w cukierni Sowa, długo starał się zachować pozory normalności.
[…] Do czasu, gdy ojciec pewnego dnia bez słowa i pożegnania po prostu z tej kawiarni wyszedł.
Dzisiaj już wiem, znając wszystkie symptomy postępującej choroby, że ojciec nie tylko nie wiedział, po co tam przyszedł, ale również zapomniał, z kim tam był – po prostu przestał postrzegać swojego towarzysza jako znajomego.
Też bym wstała i wyszła.
🖇
[…] setki innych małych szpitalnych rzeczy, które rozciągnięty jak gumka od majtek czas przemieniają w poczucie czekania w nieskończoność. Czas w szpitalu, płynąc inaczej i na swoich zasadach, omija swym zębem tylko tych, którzy zjawiają się w nim w stanie błogosławionej nieprzytomności.
🖇
Syndrom zachodzącego słońca, czyli nadmierna ruchliwość i pobudzenie pod koniec dnia, pozostały niezmienne, zgodne z porą, i w takim samym stopniu natężone.
Ojciec jak nakręcony magicznym kluczykiem, biegał po mieszkaniu w poszukiwaniu samego siebie. Lub, patrząc na to z mojej perspektywy, w poszukiwaniu przeszłości.
🖇
Nikt z nikim nie rozmawia. Czasem ktoś z rodziny zada typowe dla tej choroby pytanie: czy pamiętasz? Ojciec nie wiedząc, gdzie jest, z kim jest i dlaczego się tu znalazł, z widocznym zadowoleniem wystawia twarz do słońca.
🖇
Członkowie rodzin są w różnym wieku i reprezentują różny stopień pokrewieństwa. Do swych najbliższych mówią zazwyczaj podniesionymi głosami, bo wydaje im się, że w ten sposób przebiją się do hermetycznie zamkniętego w mózgu obszaru rozumienia.
Mijani na korytarzu unikają wzrokiem innych odwiedzających, jakby zawstydzeni, a jednocześnie połączeni niewidzialnym węzłem wspólnego poczucia winy. Bo ich matki czy ojcowie są tu, a oni tam, w normalnym świecie, gdzie toczy się zwyczajne życie. Bo oni mogą pójść do kina, pojechać na wakacje i zrobić w sklepie zakupy. Mogą się cieszyć wolnością i zdrowiem, patrzeć w niebo i obserwować nad głową obłoki, mogą wdychać zapach nadchodzącej wiosny.
[…] czterdzieści oaz samotności […].
Obserwuję ich ukradkiem. Nikt mnie nie widzi i nikt mnie nie słyszy. Nikt nie wodzi za mną wzrokiem.
🖇
[…] szedł za coraz krótszą nitką z kłębka Ariadny. Zataczał coraz mniejsze kręgi, żegnając się powoli z życiem.
🖇
Hospicjum domowe to też życie.
[…]
Nie rozmawiamy o polityce, byłych wojnach i urazach, obecnie toczącej się wojnie i skrwawionych ziemiach. Skupiamy się na tym, co jest tu i teraz, skupiamy się na odchodzącym i gasnącym z dnia na dzień życiu.
Po niedających się policzyć bezsennych nocach wreszcie zasypiam otulona poczuciem spokoju.
Katarina Gos, Skasowany mózg. Osobisty portret rodzinny
z alzheimerem w tle, Pascal, Bielsko-Biała 2025.
(wyróżnienie własne)
Jak dziecko pozbawione właściwej opieki, przyłapuję się na tym, że każde miejsce i sytuacja, jakie napotykam, jakoś mi przypominają coś, co się wydarzyło, gdy jeszcze byli ze mną oboje rodzice.
🖇
Deszcz za oknem spadł symbolicznie, płacząc za mnie, przy mnie i nade mną.
(tamże)