wpis przeniesiony 2.03.2019.
(oryginał bez twardych spacji)
Dzisiaj pewien dziennik na pierwszej stronie poinformował obywateli, że w dziale „luksusowe” umieszczają mylnie marki zaledwie popularne, które ze światowym luksusem nie mają nic wspólnego.
***
Luksus... dla mnie — przedstawicielki kryzysowych dzieci — to wciąż:
...niemożliwie bezkresny regał przeróżnych czekolad, które są, leżą i mogę je po prostu kupić;
...niezrozumiałe poczucie wielkiego bogactwa, gdy jednym przeciągnięciem karty wymieniam wszystkie wyblakłe i umęczone życiem skarpetki na nowych, kolorowych, siedem par;
...banany, które w końcu mi się przejadły;
...żelki, które jeszcze mi się nie przejadły.
***
I nie byłoby wpisu. Nie byłoby zamyślenia, gdyby nie Heniutka, która ułożyła swoją głowę na mej stopie, gdy grzebałam w komputerze. Jej ciepło rozbroiło mnie, a do głowy przyszło tylko jedno słowo: „zaufanie”.
To jest dopiero luksus... być godnym zaufania lub móc zaufać. A Henia na to: Tak, tak, jesteśmy luksusowymi burżujkami!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz