wpis przeniesiony 2.03.2019.
(oryginał bez twardych spacji)
Filozoficzny Bob Budowniczy wczoraj na chwilę obudził się we mnie. Choć zjawił się i znikł w przeciągu kilku sekund, pozostawił po sobie skończoną, fantastyczną konstrukcję. Z nagłego przypływu wrażeń, co znienacka zalały mnie nieznaną dotąd falą, zbudował mi... sitko na rzeczy do zrobienia.
Sprawy niecierpiące zwłoki, problemy natychmiast potrzebujące szczęśliwego rozwiązania, przypadki, wypadki wszelakie i „kejsy”, choćby nie wiem jak ciekawe, bez cienia dyskryminacji wrzucam od wczoraj do tego sitka pozostając w niemym zadziwieniu jak mogłam bez niego żyć. I zajmuję się tylko tym, co przez magiczne dziurki sitka przeleci.
Robię, bo:
— chcę to zrobić,
— sprawia mi to przyjemność,
— lubię się wzruszyć, zachwycić i zmieniać,
— bo robiąc to odnajduję sens mojego życia,
— TAK!
Nie robię, bo:
— należy, wypada,
— inni tak robią od lat, od zawsze,
— on, ona, oni chcą, uważają, grożą konsekwencjami,
— NIE!
Sitko. Nowe, imponujące narzędzie wśród moich życiowych utensyliów. A może całkiem stare, tylko dotąd nieużywane lub używane nieumiejętnie. Mistrzem sitka chcę być!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz