wpis przeniesiony 2.03.2019.
(oryginał bez twardych spacji)
Przez ostatni miesiąc lekarstwem na wszelkie zło, potencjalne zło, dobro chwilowo pomylone ze złem był... filmik i perspektywa, że już niedługo Dwunożne jadą na seminarium Joanny Hewelt.
Pada… Filmik.
Smutno… Filmik.
Nie wiadomo w co ręce włożyć… Filmik.
Kłopot… Filmik.
Na kilka dni przed seminarium okazało się, że jedziemy nie tylko w charakterze obserwatorów, ale jedzie również Sunix poćwiczyć. Radości nie było końca. Henia to ma szczęście!
***
Posobotni bilans.
Drużyna (Henia i ja) ma dwa nowe, cudowne ćwiczenia. Całe Stado ma perspektywę następnego seminarium z Joasią w sierpniu. A ja? Chodzę i przeżuwam filozofię Joasi, która powiedziała: „gdy trenuję, na każdą drużynę [człowiek i pies] patrzę jak na potencjalnych mistrzów świata”, by kilka zdań potem dodać „szkoląc nie należy zakładać, że pies ma limit możliwości”.
Chodzę i żuję zastanawiając się nad możliwością flancowania tej filozofii na ludzi. Uczyć się, uczyć innych, traktować siebie i innych jak potencjalnych mistrzów świata. W stwierdzeniu tym istotą nie jest tytuł, lecz wiara w siebie i innych. Nieskończona wiara w to, że możemy pójść do przodu. Nawet tylko z sadzonką tej wiary, nie wiedzieć czemu, życie ma już inny, bardziej intensywny smak. Nie wiem, skąd we mnie pewność, że tej wiary można się nauczyć.
W Wawie leje okrutnie… Filmik? Filmik!
Dobby & Joanna Hewelt, 5.11.2011.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz