sobota, października 19, 2013

(870+1). W wydziale komunikacji

 wpis przeniesiony 8.03.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

W poniedziałek, jeszcze razem, wieczorem wracaliśmy od Antenki i zachwyciła mnie tabliczka w tunelu. Bez gróźb, bez strategii członków partii małych ludzi, bez Boga, honoru i ojczyzny wywlekanych nadaremno. Tak, po prostu, po ludzku informowała ze świata żyrafy wprost:

*

W czwartek wieczorem, gdy już było wiadomo co, w jakiej kolejności, kiedy, jak, rozmawiając z Sadownikiem, dowiedziałam się, że moje samochodowe notowania są w dużo gorszym stanie, niż notowania Hanki Stoliczanki.

Sadownik:
Wiesz, co pomyślałem,
gdy cię rano usłyszałem?

Jabłoń:
(przypomina sobie własny, poranny, cieniutki,
przerażony głosik, próbujący przebić się przez łzy
)
Noooo?

Sadownik:
Że rozwaliłaś samochód.

Jabłoń:
(padłaby ze śmiechu, gdyby nie leżała już w łóżeczku)

*

Tak, to prawda, że w tym roku, udało się Jabłoni wraz z Bliźniaczą Liczbą utknąć 220 km od Przytuliska, gdy wracały z warsztatu nad morzem, bo nawaliła im pompa paliwowa i trzeba było Sadownika, co uratuje organizując transport zastępczy.

Tak, to prawda, że gdy Sadownik bywał na południu w lipcu, Jabłoń od elektryka przywiozła wgięte drzwi, bo się odrobinkę nie wyrobiła.

Tak, to prawda znana Jabłoni od czwartku, że gdy zadzwoniła do Sadownika, jadąc na staż, przyszło mu do głowy tylko jedno „co tym razem?”.

Nie, nieprawdą jest, że rozwaliła samochód.

*

Zawsze się można czegoś o sobie dowiedzieć...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz