niedziela, października 18, 2015

1504. Szajba z Szajką

 wpis przeniesiony 16.03.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

prolog.
     — Potrzebuję zakochać się w okularach z wzajemnością — napisałam.
     — To się uda, nie mam wątpliwości! Przewiduję opcję: zakochasz się w sobie-okularnicy — napisała Szajka.


akcja.
Czwartek. Recepta. Piątek. Czarodziejka Szajka zabrała mnie do swojej optometrystki, o której istnieniu dowiedziałam się, gdy jakiś miesiąc temu na warsztacie popłakałam się Szajce, że nie mogę już chodzić w kontaktach, że skazana na okulary już jestem, że światełka w moim tunelu optycznym już nie ma.

Szajka, Sadownik, moja nadzieja i ja. Magiczne wejście przez punkt pocztowy subtelnie próbuje zaanonsować, że koniec, w inny wymiar świata wchodzę, że właśnie wpadam w czarną dziurę miłości do okularów. Przeżyłam osobisty, wewnętrzny szok — około dwadzieścia par okularów skrojonych dla mojego dziecięcego rozstawu oczu; wszystkie były propozycjami dla kobiety, nie dla dziecka! Efekt? Magiczna Pani Optometrystka szykuje dla mnie dwie pary patrzałek. A ja? Zakochana, nie mogę się doczekać. Normalnie szajba, świr i zachwyt.


epilog.
     — Dlaczego stwierdziłeś, że nie jest prawdą, że noszę okulary od 35 lat? Przecież pierwsze okulary miałam w wieku siedmiu lat.
     — Nigdy nie nosiłaś okularów, ty ich tylko używałaś i nienawidziłaś — powiedział Sadownik.
     — Jakie ja mam szczęście i cudowne życie, będę w końcu nosić okulary! — zawyrokowałam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz