Tajgi już nie ma… powiedział mi Jej Pan. Coś we mnie wiedziało to ciut wcześniej, gdy szliśmy ku sobie.
To była moja ukochana kudłata Ciocia — jedyna taka. To była również jedyna przyszyta do psiego serca Ciocia Heniutki. Jedyny pies, przy którym Kudłata, pomimo płynącego czasu (mierzonego w latach), zawsze zachowywała się jak psie dziecię.
Psy odchodzą. Ludzie też. Ani na jedno, ani na drugie przygotować się nie można. Trzeba to przeżyć… zatrzymać się, pozbierać.
Pozostało (dziś już tylko) wspomnienie, trzy tysiące sto siedemdziesiąt pięć wpisów temu. Wróciłam do niego. To wydarzyło się naprawdę, a Heniutka i ja miałyśmy przywilej poznać Tajgę… naszą kudłatą Ciocię — pozostanie naszą kudłatą Ciocią już na zawsze, choć Jej już nie spotkamy po tej stronie tęczy.
Tajga
(2004–2019)
fot. Pani Tajgi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz