piątek, lutego 08, 2019

3182. Tam (IV)

Zdjęcia. Nie robię, jeśli jeszcze niezrobione nie szarpną mnie za uczucia, nie zatrzymają, nie potrząsną mym jestestwem, nie przemienią czegoś we mnie. W poniedziałek wczesnym popołudniem nie wiedziałam, co z nimi będzie; czy w ogóle będą, bo to przecież już czwarty raz…

Za pierwszym razem leżałam na trzech różnych salach — ani razu nie wyściubiłam nosa z żadnej z nich bez diagnostycznego powodu. Za drugim nie zdążyłam dostać łóżka. Za trzecim pilnowałam dziennej kilometrówki. Raz, dwa, trzy, cztery…

Czwarty raz. Robiąc kilometrówkę pierwszego dnia wieczorem, zobaczyłam klapki przy łóżku nieznanej mi jeszcze wtedy pani — zobaczyłam inaczej i oniemiałam. Uderzyła mnie świadomość, jak wielkim przywilejem jest to, że przy łóżku stoją kapcie. Zobaczyłam i poczułam, jak wielki tkwi w nich potencjał możliwości.

Nie przy każdym łóżku na tym oddziale stoją kapcie, pantofle, klapki, buty…



Każde zdjęcie to
     żywa opowieść, osobista historia,
     karty od losu znaczone (kodem ICD-10),
     człowiek, życie, lęki i nadzieje.




Każde zdjęcie to również spotkanie. Każdą osobę poprosiłam o zgodę na zrobienie zdjęcia. O prywatność każdej osoby zadbałam, bo fisia na tym punkcie mam nie od wczoraj. Każdej osobie podziękowałam. Nie każde zrobione zdjęcie wykorzystałam, ale z każdą osobą dzieliłam jakiś czas na oddziale.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz