Jakiś czas temu… prawie się skusiłam. Kusił Szczygieł entuzjazmem Gepardzicy. Rozeszło się po kościach. Jakiś czas potem… byłam jeszcze bliższa skuszenia się, gdy Gepardzica opowiadała mi, że Szczygieł na wuefie też mocno ciśnie. Rozchodziło się po kościach ciut dłużej. I przyszedł dzień…
Winna wszystkiemu jest ta koszula. Namalowana dziesięć dni temu, przeniosła się na instagram. No to poszłam za nią jak w dym.
Autorka: Kaan.
I już mogłam poszczyglić, Dudiego tam nawiedzić, obserwować ulubionych książkożerców, ustosunkować się wewnętrznie do nowej formuły, przemyśleć to i owo, być za i przeciw.
Gdy w piątek szczygliłam, oglądając Stehlíka filmik z wystawy, wyrwało mi się: inny kadr bym chciała i zapadła decyzja — w niedzielę idziemy na wystawę. Poszliśmy… I było nam tam jak w MOCAKu.
#msn
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz