światło w sobie. odnaleźć. nie zadeptać.
121/366
*
Nikt z nas nie wkracza w dojrzałość
duchową z własnej woli lub w wyniku
całkowicie wolnego wyboru.
Richard Rohr
(ur. 1943)
[suplement pikselowy: 14.04.2022]
Jabłoń, która nie rodzi, należy wyciąć, usłyszałam.
Jak to jest: żyć, być, śnić i nieprzerwanie marzyć,
gdy prawie ci wmówiono, że jesteś taką Jabłonią?
Jak to jest kwitnąć przez cały rok? Rozkwitać każdego dnia?
światło w sobie. odnaleźć. nie zadeptać.
121/366
*
Nikt z nas nie wkracza w dojrzałość
duchową z własnej woli lub w wyniku
całkowicie wolnego wyboru.
Richard Rohr
(ur. 1943)
[suplement pikselowy: 14.04.2022]
Pewnego wiosennego dnia, gdy drzewa znajdą w sobie odwagę i uwierzą, że zima już minęła, […] każdy delikatny pęd ma rosnący czubek, który wysuwa się w nieznane. Mimo że jest tak delikatny, ten pęd powtarza akt stworzenia, który przetrwał miliardy lat. To fizyczna oznaka wiary w siebie przez życie.
Deepak Chopra, Rudolph E. Tanzi, Twój supermózg,
przeł. Jarosław Mikos, Grupa Wydawnicza Foksal, Warszawa 2014.
*
Jestem tylko szczegółem. Jedyne pytanie:
czy robię różnicę?
Anna Ciarkowska, Chłopcy, których kocham,
Wydawnictwo Otwarte, Kraków 2018.
nieuleczalna, postępująca choroba to koan.
nic nie możesz poradzić na towarzyszące chorobie przymiotniki. ale wszystko jest w twoich rękach.
120/366
Mózg ludzki […] kiedyś nazwano „trzykilogramowym kosmosem” — przeczytałam w darmowym fragmencie tej książki, który natychmiast mnie porwał, rozwiewając mgłę wątpliwości, czy czytanie tej książki ma dla mnie sens.
Usterka tego kosmosu zwaliła mi się na łeb jakiś czas temu. Od tej pory czytam astronomiczne książki o człowieku. Ponieważ czytałam już jedną książkę tych Autorów, łatwiej było mi zdecydować się na tę.
To niesamowita książka. Dla mnie filozoficzno-kontemplacyjna. Odkładana wiele razy, by przemyśleć i sprawdzić przeczytane fragmenty, które mnie poruszyły. Stała się dla mnie lekturą obowiązkową w kategorii „wróć do mnie nieraz”.
Wybieranie cytatów z zaznaczonych (znaczących dla mnie) fragmentów, po przeczytaniu całości, zajęło mi trzy dni. Dopiero dziś, gdy do końca opadły fusy wrażeń po tej książce, mogłam przecedzić wybrane cytaty i zostawić tylko te najważniejsze na ten moment — są tu wyłącznie supercytaty.
Wszystko, do czego zmuszamy siebie samych, ostatecznie nam się nie uda.
*
Sekret skutecznego zmagania się z każdym utrwalonym nawykiem polega na tym, aby przestać walczyć ze samym sobą i znaleźć w sobie miejsce, które nie jest w stanie wojny.
*
Ścieżka zaczyna się od nadziei, prowadzi przez coraz silniejszą wiarę i wreszcie kończy się solidną wiedzą.
*
Starajmy się zostawiać miejsce na nieoczekiwane rozwiązania.
*
[…] jesteśmy świadomością. W pełni ukształtowany, dorosły człowiek przypomina chodzący wszechświat myśli, pragnień, popędów, lęków i preferencji zgromadzonych przez lata.
*
[…] nigdy nie wiemy, jakie będzie nasze następne nagłe olśnienie. Potencjał takiego nagłego olśnienia kryje się w każdej sytuacji, jeśli tylko nauczymy się postrzegać ją w nowy sposób.
*
Gdzieś w milczeniu najbardziej podstawowa cegiełka stworzenia, światło, pojawia się w rzeczywistości w chwili, w której otwieramy oczy.
*
Wyobraźmy sobie wszechświat raczej jako pewne doświadczenie, a nie rzecz.
*
Każda zmiana stylu życia zaczyna się w umyśle. Musimy przede wszystkim pragnąć zmian, a następnie skłonić nasz mózg, aby stworzył nowe sieci neuronowe wspierające taką decyzję.
*
Dokądkolwiek skierujemy następny krok, rzeczywistość pójdzie za nami.
*
W mózgu istnieją sieci połączeń, ale nie ma kabli. Te połączenia tworzy żywa tkanka. Co ważniejsze, sieci neuronalne stale zmieniają swoją postać pod wpływem naszych myśli, wspomnień, pragnień i doświadczeń.
*
Podobnie jak to się dzieje ze wszystkim w życiu, droga od pierwszego kroku do ostatniego nie biegnie po linii prostej, ale zygzakiem. U każdego wygląda inaczej.
*
Życiowy kryzys stanowi jedynie wyzwanie powiększone do drastycznych rozmiarów, a wyzwania są naturalną częścią życia. Nikomu nie uda się uniknąć tych mrocznych chwil, w których problem zmienia się w kryzys, ale nadciągająca katastrofa często staje się punktem zwrotnym w życiu.
Ostateczna ocena naszego życia zależy od tego, w jaki sposób radzimy sobie z jego najmroczniejszymi momentami. Czy staną się one punktem zwrotnym, czy też przeszkodą nie do pokonania.
*
[…]
czy nam się to podoba czy nie, poważne kryzysy pochłaniają całą naszą uwagę. Musimy się wtedy zmierzyć z wewnętrznym światem, który nagle okazuje się pełen zagrożeń i lęków, złudzeń w służbie życzeniowego myślenia, zaprzeczeń, sposobów na odwracanie uwagi od konfliktów. Świat „zewnętrzny” nie zmieni się, dopóki nie zmieni się nasze „wnętrze”. Zadajmy więc sobie pytanie: w jaki sposób mogę sięgnąć do głębszych zasobów mojego Ja w poszukiwaniu rozwiązań?
[…]
rozwiązania nigdy nie pojawiają się na tym samym poziomie, na którym występuje problem.
*
Odpowiedzi zawsze przychodzą, ponieważ umysł nigdy nie odcina się od kanałów komunikacji. Zadawanie pytań całemu wszechświatowi, jak niektórzy by to ujęli, pobudza go do reakcji. Tak czy inaczej, mądrość pokoleń przemawia na rzecz przekonania, że twórcze rozwiązania pojawiają się spontanicznie.
Deepak Chopra, Rudolph E. Tanzi, Twój supermózg,
przeł. Jarosław Mikos, Grupa Wydawnicza Foksal, Warszawa 2014.
(wyróżnienie własne)
Jesteśmy pewni istnienia mnóstwa rzeczy, które nie wydawałyby się rzeczywiste, gdybyśmy mierzyli je za pomocą widocznych, fizycznych świadectw, poczynając od muzyki i matematyki, a kończąc na miłości i współczuciu.
*
Nauki ścisłe są dumne ze swojego statusu w społeczeństwie, ale miałem także okazję osobiście przekonać się, że ta duma może przemienić się w arogancję w odniesieniu do wkładu, jaki w rozwój wiedzy wnoszą metafizyka i filozofia. Takie ryczałtowe odrzucanie wszystkiego, czego nie da się zmierzyć i sprowadzić do danych liczbowych, wydaje mi się nieprawdopodobnie ograniczone. Jak można sensownie odrzucać istnienie umysłu, nawet jeśli jest niewidoczny i wydaje się nieuchwytny, skoro cała nauka jest całkowicie intelektualnym przedsięwzięciem? Największe odkrycia naukowe przyszłości często zaczynają się jako ulotne marzenia przeszłości.
*
Zadawanie pytań i poszukiwanie odpowiedzi jest dla intelektu czymś naturalnym. Umysł ludzki ma nienasycony apetyt na wiedzę. W naszym życiu można wyróżnić dwie równoległe trajektorie. Przeżywamy swoje doświadczenia, a jednocześnie zadajemy sobie pytania dotyczące tych doświadczeń. Kora mózgowa, najmłodsza część mózgu, zajmuje się procesem myślenia we wszystkich jego aspektach, takich jak podejmowanie decyzji, wydawanie sądów, rozumienie i porównywanie. Dla neurologa kora mózgowa to najbardziej zagadkowa część mózgu. W jaki sposób neurony nauczyły się myśleć, a także, co jeszcze bardziej tajemnicze, w jaki sposób nauczyły się myśleć o myśleniu?
(tamże)
co się we mnie dzieje, gdy myślę o Tobie? co się we mnie zmienia, gdy stoisz koło mnie? jest inaczej.
117/366
„tylko dziś” to dla mnie teraz za dużo. dzielę dzień na kilkadziesiąt części. tylko jeden kawałek na raz, ale od brzegu do brzegu!
115/366
Chilly Gonzales, Oregano, Solo Piano.
sprzyjasz swojemu życiu? sprzyjasz doświadczeniom, jakie ono ze sobą niesie? no, masz!
114/366
Chilly Gonzales, DOT, Solo Piano.
Amortyzować… przeczytałam i natychmiast przypomniało mi się, że zupełnie zapomniałam zająknąć się na ten temat. Dawno nie czytałam o męskiej perspektywie dbania o związek, tak pięknie ujętej w słowa. Po męsku i po czesku napisane — przetłumaczone — po polsku i po damsku płakałam ze śmiechu. Nie ma to jak dobra męska rada. Amortyzujmy!
Muszę to tu mieć (w osobnym wpisie). Mam nadzieję, że stali bywalcy tego miejsca (myślę o Was ciepło) uśmiechną się (amortyzująco) przy okazji tych dialogów, nim pobiegną amortyzować w swoich światach.
— Chrzani się wam, co?
A ten, co rzyga danymi w biurze, nic nie mówi.
— No tak, trzeba amortyzować.
A ten, co rzyga danymi w biurze, nic nie mówi.
— Niwelować wstrząsy z komendantkami. Amortyzować związek. Mówię to tu wszystkim, ale nikt mnie nie słucha. Nikt tego tu nie rozumie.
A ten, co rzyga danymi w biurze, nic nie mówi.
— Kto nie amortyzuje, ten przepadł.
*
A zza ściany, gdzie jest basenik i sauny dla kobiet, z tego drugiego świata, słychać babski chichot. A potem ktoś skacze do wody i stęka.
— Słyszysz je? Słyszysz te wiedźmy? Jak one się nad nami znęcają!
— Tylko że bez nich też by się nie dało, co nie?
— Ale dlaczego baby się tak nad nami znęcają?
— Może my też się nad nimi znęcamy.
— Nie, nie. One znęcają się nad nami. One nas krzyżują. Da się od tego ubezpieczyć? Od głupich związków?
— Nie.
— Hm.
— Musisz po prostu amortyzować.
*
— A u żony i dzieci w porządku?
— Tak. A u ciebie?
— Nauka z życia z komendantkami: tylko na początku jest dobrze, potem się cieszysz, że jest dobrze chociaż od czasu do czasu. Trzeba amortyzować!
— A u ciebie w porządku?
— No tak, u mnie w porządku. Amortyzuję.
*
— Wyślę ci mejlem jakąś ofertę.
— Dobra.
— Jedno, na co nie mogę ci dać ubezpieczenia, to dożywotnie szczęście z komendantką. Tu musisz amortyzować.
Obaj się uśmiechają, wstają i idą do sauny.
*
— Wszyscy tak trochę cierpimy.
— Ja cierpię strasznie.
— To się rozwiedź.
— No jasne, i będę sam. To by dopiero było cierpienie.
— No tak, kto by chciał żyć bez bab.
— Tylko czemu nas tak ciągle męczą?
— Może my tak trochę chcemy, żeby nas męczyły.
A ten, co sprzedaje ubezpieczenia, podchodzi do nich i mówi:
— Panowie, musicie po prostu amortyzować. Patrzcie na mnie. Amortyzuję i w domu wszystko jest w porządku.
Jaroslav Rudiš, Czeski raj, przeł. Katarzyna Dudzic-Grabińska,
(wyróżnienie własne)
Książkowe Klimaty, Wrocław 2019.
Pani Maria tydzień przed świętami poleciła tę książkę — chwilę po tym, gdy skończyłam Macochę i miałam (po damskim przegięciu) dość beletrystyki (w szczególności czeskiej). Zaznaczyłam tylko do upolowania. Upolowałam jakiś czas później i udającemu się do sauny Białemu Krukowi poleciłam. Zajrzałam na chwilę do środka, za głowę się chwyciłam, co ja temu Krukowi… no ale dodałam przecież, że pani Maria poleciła.
A Biały Kruk zainspirowany rekomendacją pani Marii długo nie czekał i dobrze przy książce się bawił, informując mnie, że puenta dobra. Zaciekawiona, przeczytałam i ja ten drobiazg książkowy, szowinistyczny do łez (i co z tego, że ze śmiechu). To nie jest wielka czeska literatura i dlatego dobrze się czyta między innymi poważnymi książkami.
A ten, co rozwozi psie żarcie, mówi:
— Jak tak pana słucham, panie doktorze, to widzę, że z babami nigdy nie było lekko.
— Nie było. Ale z nami też nie. Wiecie co, ja nie wiem, skąd to się bierze w ludziach, że wszystkim się wydaje, że ma być lekko.
*
Bo tu nic nie może się stać. Tu w saunie jesteśmy zabezpieczeni przed światem, my, faceci. Tu nie mają wstępu ani baby, ani problemy, ani choroby. Zostają grzecznie za ścianą.
*
A ten, co ma przejść na emeryturę, mówi:
— Słuchaj, i tak myślę, że go mam.
A ten, co jest lekarzem chorób kobiecych, mówi:
— Co znowu?
— No tego alzheimera.
— Jakbyś go miał, tobyś nie wiedział, że go masz. Ludzie, jesteście mistrzami świata. Wiecie co, nie czytajcie tych internetów. Do mnie ciągle przychodzą baby, co gdzieś coś przeczytały, i od razu, że to mają, tak samo jak wy. To potworna choroba, te internety. Myślałem, że tylko baby to mają.
*
Kolego, czasem słyszę rzeczy, których nie chciałbym nigdy widzieć.
*
— […] Panie doktorze, to woreczek żółciowy, co nie?
A ten, co jest najmłodszy z nas, mówi:
— Ale pan doktor jest lekarzem chorób kobiecych.
A ten, co jest na emeryturze, mówi:
— Kobiety mają takie same narządy, oprócz jednego.
A ten, co był mistrzem kraju w tenisie stołowym, mówi:
— Oprócz dwóch, zapomniałeś o mózgu.>
*
A ten, co jest na emeryturze, mówi:
— Uwielbiasz balet, co?
— No, strasznie lubię chodzić na balet. Ale spróbuj to powiedzieć głośno, no. Tu co najwyżej może ci się podobać piłka nożna.
— Ja tam lubię popatrzeć na piłkę, ale poza tym czytam wiersze. Tego też nie można tu powiedzieć na głos. A poezja to też jest taki balet, taki taniec między słowami.
*
A ten, co jest najmłodszy z nas, mówi:
— O, też już chciałbym być na emeryturze.
— Słuchaj, miałbyś właśnie depresję i jeszcze zacząłbyś czytać książki.
— Ja nie czytam.
— No to jest dla mnie jasne jak słońce, że nie czytasz.
— Nie bawi mnie to.
— Mnie to też nigdy za bardzo nie bawiło, a widzisz, teraz czytam.
Jaroslav Rudiš, Czeski raj, przeł. Katarzyna Dudzic-Grabińska,
Książkowe Klimaty, Wrocław 2019.
A ten, co był mistrzem kraju w tenisie stołowym, mówi:
— Ciekawe, co tam jest po drugiej stronie, jak to wygląda u bab.
— A jak miałoby wyglądać? Tak samo jak tu, w naszym świecie.
— Byłeś tam?
— Nie.
— A co, jak tam mają inaczej?
— No to mają inaczej. Przecież to wszystko jedno.
— To nie jest wszystko jedno.
A ten, co sprzedaje ubezpieczenia, podchodzi do nich i mówi:
— Jest tak samo. Te same problemy. Ta sama mordęga. Ja wiem, bo je też ubezpieczam. Wszystko jest wszędzie takie samo.
(tamże)
bez stawiania żadnych warunków życiu.
bądź szczęśliwy. tylko dziś.
109/366
*
doceń to, co jest. uciesz się tym, co jest. tylko dziś.
109/366
* * *
bez bemoli i krzyżyków. można? można!
Chilly Gonzales, White Keys, Solo Piano II.
Sięgnęłam dna.
— Pamiętasz trening pływacki? — zapytał. — Nie zdejmuj płetw, bo nie damy rady.
*
Nie dam rady również bez muz.
Kaan.
po wszystkim będzie tak samo, jak było, tylko bardziej. bogaci będą bogatsi, reszta będzie znacząco biedniejsza. chorzy w najlepszym razie będą tylko bardziej chorzy.
108/366
szykowałam się na spacer. suka patrzyła na mnie zadziwiona.
— kudłaty krystusie, coś ty pożarła na podwórku, skoro musisz wychodzić teraz w kagańcu? — zapytała ze współczuciem.
107/366
myśli (niektóre) wywołują uczucia (trudne). odsunąć, ominąć, porzucić myśli (wszystkie). jakie wtedy spotyka mnie uczucie?
106/366
gdzie we mnie dziś jest? ten kawałek życia lekki jak piórko? gdzie pewność wroniego kroku?
104/366
Mądre słowa profesora Izdebskiego uruchomiły wspomnienie i pognały mnie wczoraj do biblioteki w ulu po szczególny album. Był nagrodą w konkursie, który wygrałam, nie zauważając nawet, że w nim startuję.
To była szczególna konferencja, której organizatorzy zawsze zapraszali kogoś spoza nauk technicznych, by uczestnikom poszerzać horyzonty. W 2005 roku zaproszoną osobą był właśnie prof. Izdebski i na swoim wykładzie opowiadał o tym, jak internet wpłynął na zachowania seksualne Polek i Polaków. W paru miejscach byłam zszokowana wynikami Jego badań (byłam młoda i łatwo było mnie zszokować). Profesor mądry, delikatny… konferencja… musiałam wrócić do tego albumu. Święta dały mi czas, by się nim delektować.
Ten album po piętnastu latach smakuje jeszcze lepiej. Niestety, choć starsza i mądrzejsza o piętnaście lat, spóźniłam się. Nie ma już ludzi, których mogłabym spytać, kto decydował o naturze nagród książkowych. Ile bym dała, by móc zadać kilka pytań.
Of these letters you could say, then, that they are exercises for the left hand. In fact, a heart is also on the left hand side of the body.
To look at what everybody sees and see a little more or in a different way—isn’t it hapiness?
Wherever I go, my thoughts run ahead of me, and I’m happy anticipating the joy of return. I would be probably the unhappiest man on the earth, if—for some reason—I couldn’t come back.
We’re thinking with ready-made forms, we’re juggling with them, we’re trying to invent, but in fact you just have to carefully look around—everything is already here.
How difficult it is to collect everything in your memory and to render in a visual form what you’ve seen, and how to show what you’ve felt?
Noah planted the first grape-wine in the company of the devil. When it was planted, the devil watered it with the blood of a lamb, lion, monkey and pig. That’s why after drinking wine in a reasonable quantity man is gentle and cheerful like a lamb, having drunk more becomes warlike, like a lion, after an abuse of wine—gets funny like a monkey and, finally, acts like a pig.
As every city has its own face, so it also has its own soul. These are the backyards.
Tadeusz M. Siara, Letters for the Left Hand,
Wydawnictwo Książnica, Katowice 1997.
Ma premierę za miesiąc i tydzień. To się nazywa wyższość ibuka nad „papierzu”. Chociaż raz!
Jeśli chcecie przeczytać o nienawiści i homofobii (zewnętrznych i uwewnętrznionych) z życia wprost wyjętych, trafiliście pod właściwy książkowy adres. Ta książka boli. Nie da się jej przeczytać na raz — trzeba robić przerwy, by nie wyć. Ból koją troszkę dopiero eksperci (wszyscy minus jeden).
Milczenie to najgorszy wariant. Mogła powiedzieć cokolwiek, dać jakieś minimum wsparcia. Nie ma odpowiedzi zwrotnej, więc człowiek, który przeżywa dramat, znowu czuje się osamotniony.
*
Piszę: «Tęsknię za kimś, kogo spotkałem na stacji metra, w pewne sierpniowe przedpołudnie». Naciskam «wyślij». Daniel wie, że chodzi o niego. Obaj też wiemy, że ten jeden SMS uwalnia coś, nad czym nie będziemy już w stanie zapanować, czego nie będzie można zanegować, zapakować, odłożyć, schować, zapomnieć.
*
Proszę pamiętać, to były siermiężne lata siedemdziesiąte. Inna orientacja seksualna — to tyle co zboczenie. I chociaż tyle się zmieniło, to piętno nadal jest we mnie.
*
Czy gej jest dumny z tego, że jest gejem?” — zapytałam Romana. „A czy heteryk jest dumny z tego, że jest heterykiem? Nie! Gej jest dumny z tego, że nie siedzi już cicho w kącie szafy. Mówi otwarcie: «Popatrz, jestem»!”
*
[…] coś we mnie pękło i narodziło się zarazem.
*
I tak wyjście Adama «z szafy» wobec mnie spowodowało, że to ja się w niej znalazłam. Stałam się zakładnikiem naszej nowej sytuacji. Byłam zagubiona, przerażona i zupełnie bezradna.
*
Czy potrafię mu wybaczyć? Jeszcze nie wiem. Chciałabym, bo wybaczyć komuś, to przede wszystkim samemu uwolnić się od poczucia krzywdy.
*
Bycie w klatce to nie móc komuś powiedzieć: „jestem gejem”. Że podoba mi się ten facet, który tam stoi. Wychodzisz z klatki i nagle… możesz przytulić przy innych ukochanego. Patrzysz na zdjęcie fajnego faceta w gazecie i nie musisz kontrolować, czy inni widzą, że mu się przyglądasz. To są takie małe rzeczy, które cieszą. Większa część społeczeństwa sprowadza te nasze pragnienia tylko do seksu. Ale to wyjście z klatki jest czymś więcej. Mogę usiąść z moim facetem w restauracji pełnej innych osób, jeść z nim obiad… I nie mówię, żeby się z nim obściskiwać, tylko wymienić między sobą spojrzenia czy też dotknąć delikatnie ręki, okazać czułość bez lęku, że ktoś cię nazwie pedałem i będzie oceniał.
*
Otworzyłem dawno zatrzaśnięte drzwi. Nie było odwrotu.
*
Milczenie też było ucieczką. Dopiero teraz mnie olśniło — że my oboje cały czas uciekaliśmy. Ja przed staropanieństwem, on przed gejostwem. Ja przed jego gejostwem, przed niską samooceną, on przed moją kobiecością i własną niską samooceną.
*
Dużo ludzi młodych — to wychodzi w czasie naszych rozmów w moim gabinecie — próbuje znaleźć odpowiedź na pytanie: „Dlaczego taki jestem? Jak to się stało, że jestem gejem?”. Albo: „Jak to się stało, że jestem biseksualny?”. To nie jest dla nich takie łatwe do przyjęcia, zaakceptowania. Gdybyśmy dali możliwość wyboru swojej orientacji, jestem przekonany, że zdecydowana większość osób homoseksualnych wybrałaby heteroseksualną orientację, mając poczucie, że jednak jest to coś łatwiejszego w sensie społecznym, bardziej akceptowalnego. Łatwiej byłoby zrealizować ważne potrzeby, taka homoseksualna osoba może chciałaby mieć dzieci, może chciałaby kultywować pewne tradycje związane z funkcjonowaniem rodziny, świąt i tak dalej. Jako zadeklarowany gej ma w naszym społeczeństwie o wiele mniej takich możliwości niż osoba heteroseksualna.
// prof. dr hab. Zbigniew Izdebski
Maria Mamczur, Żony gejów. O tym, czego nikomu się nie zdradza, Wydawnictwo Otwarte, Kraków 2020.
Na pewno nie jest tak, że zagraża nam homoseksualność, że ona zacznie dominować. Bo to nie jest prawda, ale myślę, że zacznie u ludzi dominować większa odwaga w tym, żebyśmy po prostu dali sobie prawo do swojego kolorytu seksualnego.
// prof. dr hab. Zbigniew Izdebski
*
Jestem subiektywnie, ale głęboko przekonany, że takie osoby nie wybrałyby takiej ścieżki, gdyby nie społeczna presja. Bo to jest jednak robienie czegoś pod prąd, wbrew sobie. Powstaje dysonans. Trzeba wybierać, czy żyć w zgodzie ze sobą, ale narażać się na ostracyzm, czy żyć wbrew sobie, ale nie narażać się na tę presję rodziny czy społeczeństwa. Ciągle jest dylemat.
// Paweł Kurczak
*
Dużo wyjeżdżam za granicę. Pamiętam, jak ze zdziwieniem zauważyłem w Stanach Zjednoczonych, że na niektórych uniwersytetach spotykało się trzy rodzaje toalet: dla kobiet, dla mężczyzn i dla różnych płci. My jesteśmy przyzwyczajeni, że jest toaleta dla kobiet, mężczyzn i niepełnosprawnych, ale nie dla różnych płci. Ale to pokazuje też, jak można być otwartym wobec drugiego człowieka. Genitalnie jesteś kobietą lub mężczyzną, ale to, co się dzieje w twojej tożsamości, może być różne.
// prof. dr hab. Zbigniew Izdebski
wielkanocny czas tuż, tuż. co było pierwsze: jajko czy kura? wolność czy miłość?
102/366
(od wczoraj wieczorem w wersji dwa gołąbki w niebie
po wczorajszej pandemicznej awanturze dziesięciolecia)
Sadownik & Jabłoń:
(dziś rano obok siebie rano na łóżku siedzieli,
ustalając, co z tą poranną kawą)
Heniutka:
(wyprowadzona i nakarmiona macha ogonem
i wgapia się intensywnie w Sadownika)
Sadownik:
Co jest? Z tobą też mam rozmawiać?
Jabłoń:
(ryknęła śmiechem)
Sadownik:
(wrócony do domu po prawie ostatnich
przedświątecznych zakupach)
To jsem já, tvůj velbloud!
Jabłoń:
To jsem já, vaše klempa!
Dwa i pół tygodnia temu w ciaseratti — jadąc, by sfotografować warszawskiego Mitoraja — łomolili włoszczyzną, aż blachy falowały (jadąc bez suki, mogą głośno lub głośniej). Drzewko lubi wyłapywać pojedyncze słowa i zachwycać się muzycznym akcentem bezokoliczników po włosku, gdy razem drą się: credere! immaginare!
Ta piosenka, odrobina logiki, troszkę arytmetyki i pod Mitorajem, w pięknym słońcu wyrwało się Drzewku z dumą w stronę Sadownika:
il mio vicino, ti amo*!
_____________
* mój sąsiedzie, kocham cię!
*
Jabłoń:
(molestowała jakiś czas Pana Ciasteczko,
by spytał Meastrę-Di-Italiano, czy zdanie jest poprawne)
Maestra-Di-Italiano:
(napisała)
Sì, è corretto.
Pan Ciasteczko:
(przekazał)
Jabłoń:
(nie ma złudzeń, znacznik
z włoszczyzną musi już mieć)
czytam trzy: o mózgu, o żonach gejów, o Rosji — negatywnie nacechowane zdanie uderzyło mnie swoją mocą i zatrzymało.
pogrzebałam przy tym zatrzymaniu, wyrzuciłam „nie”, dokleiłam kilka literek i odstępów międzywyrazowych, formę zmieniłam, dorzuciłam przecinek i mam świeżutką słowną konstrukcję, co robi mi różnicę i stanowić może wyzwanie.
myśląc o sobie, bądź swoim przyjacielem.
99/366
Do połowy bawiłam się przy tej książce fantastycznie, pewnie dlatego, że to nie jest wielka czeska literatura, do której mam za małą głowę. Od połowy męczyłam się ciut lub okrutnie (na zmianę), bo to jednak nie jest wielka czeska literatura. Skończyłam wczoraj i chwilowo czeskiej literatury mam dość, bez względu na jej wielkość. Chwilowo mam dość w ogóle beletrystyki, w którą z taką przyjemnością rzuciłam się po trzech niezmyślonych książkach.
No, dalej, zgłaszać się, ręka do góry!, drę się na całe gardło z balkonu, lekko już pod wieczór podwiniona. Kto z was marzy o życiu gorszym, niż ma? Las rąk, las uniesionych rąk, aula pełna humanistów, ubóstwiających taplanie się w depresji, pewnych, że cierpienie zbliża do istoty rzeczy, zresztą, może i racja, zważmy jednak, że wśród osób, co sporo w życiu wycierpiały, jest o wiele więcej świń niż wśród tych, którzy nie cierpieli wcale lub tylko okazjonalnie.
[…]
Wołam, ale nigdy nie podnoszą wzroku, jakby całkowicie pewni, że to, czego szukają, kryje się w wyschniętej kałuży na chodniku, którym drepczą do pracy. I że to znajdą, jeśli tylko wytrzymają kolejny tydzień, rok, kolejne całe życie.
Wcale nie jojczę, tylko stwierdzam fakty.
*
[…] punkty widzenia bywają różne, tak samo jak podejścia, przejścia i wyjścia.
*
„Nie będziesz robić tego i owego”, mawiał, a słowa te tyczyły się dzieci, alkoholu i mojej pracy, dokładnie w takiej kolejności, moja praca zawsze na ostatnim miejscu, dzieci na pierwszym, a mnie brak. Ze mną nikt się nie liczył.
*
[…] kobiety, nawet te z harlekinów, są teraz mocno wyemancypowane. Nie siedzą jak mysz pod miotłą w oczekiwaniu na księcia, tylko na tę miotłę wsiadają i same po niego lecą, nierzadko wbrew jego woli. Wiedzą, czego chcą, i wcale nie chodzi tylko o pierścionek zaręczynowy, bukiet róż i wyrozumiałość.
*
Przeszłość jest ślepa, trzyma się za rękę ze ślepą przyszłością, a gdzieś w splotach ich palców jest tu i teraz, a w tej ciszy ja i brzęk szkła…
*
[…] a te prawdziwe okna, w mieszkaniu, tylko bez przerwy bardzo powoli spływają, choć nigdy nie spłyną do końca. Nie uda im się, nie zdążą, nawet w ciągu całego życia człowieka. Takie jest krótkie. To wasze też. Że nawet szkło szyby nie zdąży spłynąć. I jak niby człowiek ma zdążyć osiągnąć coś sensownego przy tak morderczym deadlinie?
*
Wy też nie mówicie głośno, co naprawdę uważacie o drugiej osobie? Mówią na to dorosłość, ale nie mają racji […]
*
Bo jeśli ma się o czymś pojęcie, znaczy, że to coś już trochę się dzieje, a głośno wypowiedziane słowa zaczynają jak oszalałe ganiać w zabłoconych kaloszach po czystym dywanie […]
*
[…] podobnie jak kornik zmienia drzewo w pył, a pszczoły leśne sok mszycy w miód, tak i matka, po której przebiegną się w tę i we w tę jej dzieci (głowa i dusza rodzicielki zostają skonsumowane przez ich głowy i dusze), zmienia się w kogoś innego.
Petra Hůlová, Macocha, przeł. Julia Różewicz,
Wydawnictwo Afera, Wrocław 2017.
Autor dręczy siebie i czytelnika, autora z kolei zadręcza udręczony krytyk, który ma już dość całej tej udręki, a to się z kolei nazywa czekanie na wielką czeską powieść.
*
Zwykle najlepiej pomodlić się do świętego Antoniego (jest specjalistą od znajdywania złotej trójki: klucze, telefon i portfel), zresztą, może dałby także radę coś wskórać w przypadku utraty szacunku do drugiego człowieka, który to przydarzył się mężowi i mnie. Tyle że do Antoniego zaczęłam się modlić dopiero po rozpadzie małżeństwa, bo kiedy jeszcze trwało, wystarczał mi mąż, który doskonale orientował się w miejscach pobytu mojego telefonu, kluczy i pieniędzy, i niczym pies tropiący potrafił raz-dwa zwąchać, gdzie jest to, czego akurat szukałam.
*
Słowa rozpuszczają uczucia, jak praca rąk zmienia kostkę mydła w gęstą sztywną pianę […].
(tamże)
Gdy ma się psa pozbawionego możliwości wydzielania odpowiedniej ilości leptyny (taka rasa), wszystko jest o jedzeniu. Że zjadłoby się coś, że oczy kłamią przekonywująco odwiedzającym: ciociu, ja od miesięcy nic nie jadłam i wieczna skarga: oni mnie nie karmią, głodna, bardzo głodna jestem.
Z powodu powyższego, gdy otwierasz szafkę w kuchni, lodówkę, przesuwasz talerz, na plecach zawsze masz psi wzrok. Przybiegnie z najdalszego kąta ula, by inwentaryzować każdy kęs. Gdy tak się nie dzieje, czuję się dziwnie i dopiero po chwili to uczucie dziwności dogania fakt, że Heniutka z Sadownikiem wyjechali, są na spacerze — nie ma ich w ulu.
Wczoraj sięgam w kuchni po jabłko. NIC. Urywam ogonek, bo przecież wiem, komu trzeba podać ogryzek. NIC. Dziwne uczucie nie jest dogonione przez fakt, bo wiem, że Heniutka jest w domu, a Sadownik w sklepie. NIC. Idę do sypialni, ostentacyjnie nadgryzając jabłko. NIC. Nie miałam pojęcia, że suka umie w środku dnia tak twardo spać. NIC. Gryz. NIC. Gryz. NIC. Siadam na swoim skraju łóżka obok psiego posłania i jem dalej, nie kryjąc się z towarzyszącymi temu dźwiękami. NIC. Zjadłam całe jabłko bez wbitych we mnie psich oczu. NIC. Ogryzek przed psim dziobem położyłam. NIC. Dziesięć minut na kundla patrzyłam, nim zdziwiona psica zauważyła łup. Miałam nadzieję, że jawa okazała się równie smaczna jak sen.
restrykcje. i zakazy są o braku zaufania wobec ludzi — zrozumiałam.
sztywno narzucane samemu sobie ograniczenia (np. mniej żreć / więcej ćwiczyć) są o braku zaufania wobec siebie, swojego ciała i życia — ekstrapolowałam mechanizm braku.
96/366
— zatrzymało mnie — powiedziała przytomnie. — zaczynam robić rzeczy w nowy sposób; jest trudno, ale nie poddaję się.
kupiłam tę perspektywę — niech!
94/366
corona w głowę uwiera, w myśli się wbija. wracam do ciała. tylko w nim mogę odnaleźć spokój i sens chwili.
92/366
*
[…] zdmuchuję lekko pył z paznokci i wracam do życia, przekonana, że terapia szokowa jest zbawienna. Co nas nie zabije, to nas wzmocni, a jeśli znajdujesz się w sytuacji, która ma nawet własne przysłowie, to już połowa sukcesu, bo pomału zaczynasz chwytać, o co chodzi w tym całym życiu.
Petra Hůlová, Macocha, przeł. Julia Różewicz,
Wydawnictwo Afera, Wrocław 2017.
Tytuł — nie! Szata graficzna okładki — nie ma mowy! Matematyka — miałam z nią miłosną relację, więc po co? Trzy razy „nie”, ale coś mnie tknęło, gdy dowiedziałam się o istnieniu tej książki. Nie odpuszczała, natrętnie przychodziła do mnie przez kolejnych kilka dni, więc zajrzałam do darmowego fragmentu i… wiedziałam, że muszę ją przeczytać! Na haczyk neuroplastyczności dałam się złapać. I dobrze, pyszny był ten haczyk.
Wspaniała jest ta książka — siedem kropek… 18×5… po prostu fenomenalne i już! Zostawiła mnie z żywą zmianą w dłoniach.
Napisałam tę książkę, ponieważ wiem, że gdy dowiadujemy się o rozwoju mózgu, nastawieniach oraz wielowymiarowym, głębokim i opartym na współpracy myśleniu, otwiera to różne aspekty naszych osobowości. Teorie te nie zmienią nas w innych ludzi, ale mogą uwolnić coś, co i tak w nas tkwiło, z czego zawsze mogliśmy skorzystać, tyle że najczęściej sobie tego nie uświadamialiśmy.
*
Twierdzi on [Etienne Wenger], że kiedy się czegoś uczymy, nie chodzi tylko o proste przyswajanie wiedzy albo zbieranie informacji i faktów, ponieważ proces uczenia się rozwija nas jako ludzi.
*
[…] dzielenie się myślami to przecież uczenie się.
*
Ale myślenie z natury ma charakter społeczny. Nawet kiedy czytamy samotnie książkę, wchodzimy w interakcję z refleksjami innej osoby. Zapewne najważniejszą częścią procesu uczenia się jest to, by kiedy już rozwiniemy w sobie zdolność łączenia się z cudzymi koncepcjami, umieć wcielać je do naszego myślenia i dzięki nim wkraczać w nowe obszary.
*
[…] nasze reakcje ukształtują naszą przyszłość. Zmiana nastawienia wpływa nie tylko na sposób, w jaki myślimy o rzeczywistości; ale także na tę rzeczywistość.
*
Błędy są częścią życia, a im odważniejszych wyborów dokonujemy, tym więcej pomyłek zaliczymy. Pogodzenie się z błędami nie wpływa na ich liczbę, ale można je postrzegać pozytywnie albo negatywnie. Jeśli wybierzemy tę pierwszą postawę, pomoże nam ona pozbyć się ograniczeń.
*
Wszystko, czegokolwiek pragnąłeś, leży po drugiej stronie strachu.
*
[…] nauczcie się cenić porażki i pokonywanie przeszkód, ryzykować, i nie pozwólcie, by inni stawali wam na drodze. Jeśli natkniecie się na przeszkodę, znajdźcie sposób, żeby ją obejść, podejdźcie do problemu z innej strony.
*
Kiedy rezygnujemy z czegoś, uznając, że nie damy sobie rady, rzadko robimy to z powodu rzeczywistych ograniczeń; przeważnie wynika to z niewiary we własne możliwości.
*
Nie ma sensu rozważać, co by było gdyby… Co się stało, to się nie odstanie. Pozostaje jedynie się z tym pogodzić. Życie jest dużo prostsze i o wiele radośniejsze, kiedy patrzysz na to, co możesz zrobić, a nie na to, czego zrobić nie jesteś w stanie.
Każdy nowy dzień to dobry dzień.
// Henry Fraser
Jo Boaler, Umysł bez granic, przeł. Artur Ubik,
HarperCollins Polska, Warszawa 2019.
Można krok po kroku, mozolnie, pracować nad rozwiązaniem problemu, wychodząc z różnych koncepcji. Ale kiedy już zrozumiemy istotę rzeczy i zaczniemy postrzegać ją jako całość, w umyśle zachodzi niesamowita kompresja. Można odstawić tę wiedzę na półkę, szybko i całkowicie przywołać ją w razie potrzeby i skorzystać z niej jako kolejnego kroku w innym procesie rozumowania. Wgląd związany z tą kompresją jest jedną z tych frajd, jaką daje matematyka.
(tamże)