The material you’re made of changes, but the essence of that material might have been here timelessly.
Arnold Mindell, The Leader’s 2nd Training: For Your Life and
Our World, Gatekeeper Press, Columbus (OH) 2019.
Jabłoń, która nie rodzi, należy wyciąć, usłyszałam.
Jak to jest: żyć, być, śnić i nieprzerwanie marzyć,
gdy prawie ci wmówiono, że jesteś taką Jabłonią?
Jak to jest kwitnąć przez cały rok? Rozkwitać każdego dnia?
The material you’re made of changes, but the essence of that material might have been here timelessly.
Arnold Mindell, The Leader’s 2nd Training: For Your Life and
Our World, Gatekeeper Press, Columbus (OH) 2019.
ci metto i miei sogni per imparare chi sono.
ci metti i tuoi sogni per imparare chi sei.
ci mettiamo i nostri sogni per essere insieme felici.*
332/365
ci vuole un caffè.
e ci vogliono due cornetti.
e ci vuole un bel libro per essere
una persona felice la mattina.**
____________
* // à la Leon Leszek Szkutnik:
potrzebuję moich snów, by dowiedzieć się, kim jestem.
potrzebujesz swoich snów, by dowiedzieć się, kim jesteś.
potrzebujemy naszych marzeń, by być razem szczęśliwi.
** potrzeba filiżanki kawy.
i dwóch rogalików.
i jednej wspaniałej książki, by być / szczęśliwą osobą rano.
alternatywny tytuł wpisu:
4848. Panna cotta (LXX)
Tydzień temu Go zasypało. Po śniegu w środę już prawie nie było śladu, ale rekordowy sopelek trzymał się dziarsko. Dziś odkryłam, że w piątek dosłał jeszcze jedno stadko sopelków. Piękne! Wszystkie one. Dziś już nie ma w Małej Danii śladu ani po śniegu, ani po sopelkach, ale te ostatnie tu zostaną na dłużej.
Biały Kruk, fragmenty.
Niedzielne odliczanie literek, cztery. Po tamtej książeczce, gdy odkryłam istnienie całej serii, mimo że Sadownik obdarował mnie książkami na wiele miesięcy, musiałam wykorzystać listopadowy deputat na tę opowieść. Bo ja często się boję, więc pochylenie się nad pomysłem, by pozwolić wykiełkować odwadze ze strachu, wydawało mi się atrakcyjne na wielu poziomach. Po tej książce można nie tylko pochylić się nad naturą osobistych strachów, ale również im podziękować za to, co szepczą, mówią, a czasem wrzeszczą do nas.
Zachwyciły mnie ilustracje, drobne detale, do których nie da się nie uśmiechnąć. Mam hipotezę, że myszka jest bardzo cichą bohaterką każdej opowieści z tej serii. Sprawdzę przy okazji grudniowego przydziału na włoskie literki.
Tra queste [emozioni universali] figurano la rabbia, la tristezza, la sorpresa, il disgusto, la gioia e la paura.
Come mai non vi è traccia del coraggio? Perché è un derivato dell’emozione e esso antagonista: la paura.
Tanto più riusciamo ad affrontare le nostre paure, infatti, tanto più ci sentiamo coraggiosi e capaci di gestire le difficoltà.
[Między tymi [podstawowymi emocjami] znajdują się: złość, smutek, zaskoczenie, wstręt, radość i strach.
Jakim cudem nie ma śladu po odwadze? Dlatego, że jest to pochodna emocji, jest antagonistą strachu.
Im częściej możemy mierzyć się z naszymi strachami, tak naprawdę tym częściej czujemy się odważni i potrafimy radzić sobie z trudnościami.]
* * *
Nel Grande Bosco di Carta, l’ultimo giorno d’autunno, si celebrava la “Festa delle Lanterne magiche”.
Su un vecchio cartello all’ingresso del bosco era incisa questa frase:
Se il tuo desiderio su un bigliettino scriverai, regalalo al cielo e avverarsi to vedrai.
Tutti gli animali aspettavano questo evento con grande emozione.
Volpe, che abitava nella casetta più graziosa di tutto il bosco, ogni sera controllava che il bigliettino con il suo desidero fosse sempre al sicuro nella tasca del gilet.
[W Wielkim Lesie z Papieru ostatniego dnia jesieni obchodzono „Święto magicznych lampionów”.
Na starym znaku przy wejściu do lasu było wyryte takie zdanie:
Jeśli zapiszesz swoje życzenie na karteczce, wyślesz ją do nieba, to zobaczysz, jak ono się spełnia.
Wszystkie zwierzęta oczekiwały na tę imprezę rozemocjonowane.
Lis, który mieszkał w jednym z najładniejszych domków w lesie, każdego dnia sprawdzał, czy karteczka z jego życzeniem jest na pewno bezpieczna w kieszeni jego kamizelki.]
A Volpe, che aveva sempre paura di tutto,
iniziarono a tremare i baffi, poi le zampe
e persino la punta della coda!
[Lis zawsze bał się wszystkiego,
zaczynało się od trzęsących wibrysów, potem dołączały łapy,
a nawet końcówka ogona!]
*
— Sei in ritardo, Volpe! Corri, le lanterne stanno già volando!
Volpe no si mosse dal suo nascondiglio e, con un filo di voce, rispose: — Tasso, amico mio, scappa! Ho vito qualcosa di spaventoso laggiù nel bosco!
Tasso […] continuò: — […] Dai, vieni fuori! No ti interessa più il tuo desiderio?
[ — Spóźniasz się, Lisie! Biegnij, lampiony już latają!
Lis nie opuszczając swojej kryjówki, cienkim głosikiem odpowiedział:
— Borsuku, mój przyjacielu, uciekaj! Widziałem coś przerażającego tam na dole w lesie!
Borsuk […] dodał:
— […] Dawaj, wyłaź! Już cię nie obchodzi twoje życzenie?]
*
*
— Volpe, sai cosa mi diceva sempre mio nonno? “Più scappi dalla paura e più lei diventa forte!”
[ — Lisie, wiesz, co mówił zawsze mój dziadek?
Im bardziej uciekasz od strachu, tym bardziej on staje się wielki!]
Voul dire che evitare […] non serve a nulla. Scappare da ciò che ti spaventa, no farà andare via la paura.
[Chciał powiedzieć, że unikanie […] nic nie daje. Uciekanie od tego, co przeraża, nie sprawi, że strach zniknie.]
*
— Sai, una volta io avevo paura del buio… — sussurrò Tasso. — E poi ho scoperto che è solo nella notte scura che posso vedere il volo delle lucciole o il bagliore delle stelle.
[
— Wiesz, kiedyś bałem się ciemności… — wyszeptał Borsuk. — A później odkryłem, że jedynie w ciemną noc mogę zobaczyć lot świetlików i blask gwiazd.]
Volpe aveva ascoltato con molta attenzione le parole di Tasso e, timidamente, aveva tirato fuori anche una zampetta da sotto la coperta. Quatta quatta si era avvicinata alla porta. E fu proprio in quel momento che sentì un brivido attraversarle la schiena.
[Lis słuchał z uwagą Borsuka i, nieśmiało, wysunął łapkę spod kołdry. Bezszelestnie zbliżył się do drzwi. I w tym momencie poczuł dreszczyk na plecach.]
Così Volpe trovò il coraggio di fare un altro passettino in avanti.
[Tak Lis znalazł odwagę, aby zrobić kolejny kroczek naprzód.]
*
E così, passo dopo passo, brivido dopo brivido, arrivò quasi sotto l’albero. […] Si sentiva così forte ora, così coraggiosa!
[W ten sposób, krok po krok, z dreszczykiem emocji, dotarł prawie pod drzewo. […] Czuł się teraz tak mocny, taki odważny!]
*
Quando finalmente Volpe arrivò alla festa, le lanterne magiche stavano già tutte volando in cielo.
[Kiedy w końcu Lis dotarł na imprezę, wszystkie magiczne lampiony były już wysoko na niebie.]
*
Forse basta trovare il coraggio di affrontare, poco alla volta, le cose che ci spaventano.
[Może wystarczy znaleźć odwagę, by zmierzyć się krok po kroczku z rzeczami, które nas przerażają.]
Luca Mazzucchelli, La paura che diveta coraggio, ilustr. Giulia Telli,
Giunti Editore, Firenze/Milano 2020.
(wyróżnienie własne)
Niedzielne odliczanie literek, trzy. Jedna z wielu książek, które przywiózł dla mnie Sadownik. Została mi wręczona z komentarzem: nie będziesz czytać tylko książek dla dzieci. No, nie będę, ale ta, choć nie jest dla kilkulatków, jak wszystkie te dla dzieci, też jest o miłości. Co zrobić?
Paradiso.
Ufficio dei desideri. Tanti angeli vanno e vengono nella stanza. Arriva un’e-mail. L’ha mandata qualcuno dalla Terra, un uomo. Quando gli uomini vogliono qualcosa, i loro desideri diventano e-mail e arrivano in questo ufficio, in Paradiso.
[Raj.
Biuro pragnień. Wielu aniołów wychodzi i wchodzi do pokoju. Przychodzi e-mail. Przysłał go ktoś z Ziemi, jakiś mężczyzna. Kiedy ludzie chcą czegoś, ich pragnienia stają się mejlami i przychodzą do tego biura w Raju.]
*
L’angelo Pippo è un angelo specializzato. Fa questo lavoro da secoli e secoli. Ha fatto incontrare milioni di uomini e donne. In Paradiso è famoso perché vuole essere sempre originale e cerca sempre nuovi modi per aiutare le persone che si sentono sole. […] È davvero molto bravo, ma qualche volta pensa proprio come un uomo e quindi, anche lui, sbaglia.
[Anioł Pippo jest aniołem-specjalistą. Wykonuje swoją pracę od wielu wieków. W ramach swoich obowiazków spotkał ze sobą miliony mężczyzn i kobiet. W Raju jest słynny, ponieważ chce być zawsze orygialny i szuka ciągle nowych sposobów, by pomóc osobom, które czują się samotne. […] Jest w tym naprawdę dobry, chociaż czasem myśli dokładnie jak mężczyzna i wskutek tego, niczym mężczyzna, myli się.]
*
— Allora, Pippo? *
Il tempo passa […]. Michele continua a dire la verità […], ma in questo caso la verità non lo aiuta molto. * — Allora, Pippo. IL CAPO ha detto di si. *
Cerca di dormire. Pippo è vicino a lui e gli canta una ninnananna angelica. * — Sei un angelo, Pippo. Giovanni
Ducci,
Amore in Paradiso,
— Tutto bene. Si sono conosciuti al telefono.
— E come?
— Perla, la donna, è venuta a Roma. Sulla metropolitana io le ho rubato il portafoglio. L’ho messo per terra e Michele l’ha trovato. Poi lui l’ha chiamata al cellulare.
— Hai fatto cosa? Le hai rubato il portafoglio?
— Esattamente.
— Ma sei matto?
— Nessuno mi ha visto, io sono invisibile.
— Tu sei un angelo e non puoi rubare.
— Dobbiamo aiutare quell’uomo a trovare l’amore.
— Sì, ma non così. Mi dispiace, ma non posiamo accettarlo.
— È troppo tardi; si sono già conosciuti.
— Oh, no! Adesso il CAPO sicuramente si arrabbia con me. — dice l’angelo rosa — Pippo, devi fermare questa storia d’amore.
— Fermarla? E come?
— Perla non deve più vedere Michele. Una nuova famiglia non può nascere da un furto.
[ — Więc, Pippo?
— Wszystko dobrze. Poznali się przez telefon.
— A jak?
— Perla, ta kobieta, przyjechała do Rzymu. W metrze ukradłem jej portmonetkę. Rzuciłem go na ziemię i Michele go znalazł. Później zadzwonił do niej na komórkę.
— Co zrobiłeś? Ukradłeś jej portmonetkę?
— Dokładnie.
— Zwariowałeś?
— Nikt mnie nie widział, jestem niewidzialny.
— Jesteś aniołem, nie możesz kraść.
— Musimy temu mężczyźnie pomóc znaleźć miłość.
— Tak, ale nie w ten sposób. Przykro mi ale nie możemy tego zaakceptować.
— Jest za późno, już się poznali.
— O, nie! Teraz SZEF na pewno się na mnie wścieknie — mówi różowy anioł — Pippo, musisz zatrzymać tę miłosną historię.
— Zatrzymać? A jak?
— Perla nie może więcej zobaczyć Michele'a. Nowa rodzina nie może narodzić się z kradzieży.]
[Czas płynie […]. Michele nie przestaje mówić prawdy […], ale w tym przypadku prawda niezbyt mu pomaga.]
— Meraviglioso!
— Non ho mai visto nessuno essere così contento di andare a vivere sulla Terra.
— Non hai mai visto nessuno perché nessun angelo lo ha mai chiesto prima.
[ — Więc, Pippo, SZEF powiedział: tak.
— Wspaniale!
— Nigdy nie widziałem nikogo, by był tak zadowolony z faktu, że idzie żyć na Ziemi.
— Nigdy nie widziałeś nikogo, bo żaden anioł nigdy wcześniej o to nie poprosił.]
[Próbuje zasnąć. Pippo jest blisko niego i śpiewa mu anielską kołysankę.]
— Non più, Perla. Non più.
Pippo guarda il cielo e fa OK con le dita. Nella sala dei Desideri, gli angeli applaudono.
[ — Jesteś aniołem, Pippo.
— Już nie, Perla. Już nie.
— Pippo spojrzał w niebo i palcami wykonał znak OK. W centrum Pragnień aniołowie bili brawo.]
Alma Edizioni, Firenze 2015.
(wyróżnienie własne)
Niedzielne odliczanie literek, dwa. Osiemdziesiąt książek temu, już w czasie wojny, ale długo przed Noblem czytałam jedyną, dostępną wówczas w języku polskim, książkę tej Autorki. A potem przyszedł Nobel, chwila czekania i trzy książki wydane w jednej miały swoją polską premierę jedenaście dni temu.
Poraziła mnie ta książka, a w zasadzie trzy, które się na nią składają. W efekcie dużo teraz myślę o tych, którzy swoją obecnością lub zdecydowaną nieobecnością mieli wpływ na to, jak myślę, jak żyję, jak przeżywam to, co mnie spotyka.
Spadały na mnie grube warstwy ciszy.
*
[…] trzymam się jak najbliżej zasłyszanych słów i zdań, podkreślając je czasami kursywą. […] te słowa i zdania mówią o granicach i kolorycie świata, w którym żył mój ojciec i w którym żyłam ja. A w tamtym świecie nigdy nie mylono jednego słowa z drugim.
*
Jak opisać wizję świata, w którym wszystko drogo kosztuje?
*
Fakt, że lubiłam łamać sobie głowę, wydawał mu się podejrzany. Brak życia w kwiecie wieku. Czasami wyglądał tak, jakby uważał, że jestem nieszczęśliwa.
Coraz bardziej kochał życie.
*
Przypominam sobie ten moment, kiedy łudziłam się, że jeszcze nic nie jest stracone, gdy tymczasem jego wysiłek, aby uczepić się świata, świadczył o tym, że się od tego świata oddalał.
*
Wkrótce nie pozostanie mi nic do napisania. Chciałabym opóźnić ostatnie strony, mieć je zawsze przed sobą.
*
Wślizgnęłam się w tę połowę świata, dla której druga połowa jest tylko dekoracją.
Annie Ernaux,
Miejsce [w:]
Bliscy, przeł. Agata Kozak,
Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2022.
* * *
Moja matka umarła […].
*
[…] i nagle: „Jej już nie będzie na świecie, nigdy i nigdzie”. Przestałam rozumieć zwyczajowe zachowania ludzi […].
Ten stan stopniowo zanika. […] pierwsza wiosna, której nie zobaczy.
*
Błędem jest udawać, że sprzeczność jest niepojęta, ponieważ to właśnie w bólu istoty żywej ma ona prawdziwe istnienie.
// Georg Wilhelm Friedrich Hegel (1770–1831)
*
Dla mnie matka jest osobą bez historii. Po prostu zawsze była. […] Chciałabym również dotrzeć do kobiety, która istniała poza mną, rzeczywistej kobiety […]. To, o czym mam nadzieję napisać i co byłoby najprawdziwsze, sytuuje się niewątpliwie na styku tematyki rodzinnej i społecznej, mitu i historii. Mój projekt ma charakter literacki, ponieważ polega na poszukiwaniu prawdy o matce – prawdy, do której można dotrzeć jedynie poprzez słowa.
*
Bojąc się, że nie będzie kochana za to, kim jest, miała nadzieję być kochaną za to, co może dać.
*
Staram się nie traktować przemocy, przesadnej czułości i wyrzutów matki jako jej cech wyłącznie osobistych, lecz umiejscowić je również na tle jej historii i kondycji społecznej. Ten sposób pisania, który wydaje mi się nastawiony na prawdę, pomaga mi wyjść z osamotnienia i mroku indywidualnej pamięci poprzez odkrycie ogólniejszego znaczenia.
*
Nauka przemknęła przez nią, nie wywołując żadnych pragnień. Nikt nie „popychał” swoich dzieci, one musiały mieć te chęci „w sobie”, a szkoła służyła jedynie temu, by przeczekały do momentu, kiedy przestaną być na utrzymaniu rodziców.
*
Funkcja mowy pozostała nienaruszona, spójne zdania, poprawnie wymawiane słowa, tyle że oddzielone od rzeczy, podlegające jedynie wyobraźni. […] Czasami jednak WIEDZIAŁA: „Obawiam się, że mój stan jest nieodwracalny”. Albo też WSPOMINAŁA: „Zrobiłam wszystko, co w mojej mocy, żeby moja córka była szczęśliwa, a ona wcale nie była przez to szczęśliwsza”.
*
Ludzie, którzy ją znali w przeszłości, pisali do mnie: „Nie zasłużyła na to”, i uważali, że byłoby lepiej, gdyby została szybko „uwolniona”. Być może pewnego dnia całe społeczeństwo będzie tego samego zdania. Nie odwiedzali jej, dla nich była już martwa. Ale ona chciała żyć.
*
Trzeba było, żeby moja matka, urodzona w zdominowanym środowisku, z którego chciała się wydostać, stała się historią, abym ja mogła poczuć się mniej samotna i sztuczna w dominującym świecie słów i idei, do którego przeszłam, tak jak tego chciała.
Już nie usłyszę jej głosu. To ona, jej słowa, ręce, gesty, sposób, w jaki się śmiała i poruszała, łączyły kobietę, którą jestem, z dzieckiem, którym byłam. Straciłam ostatni łącznik ze światem, z którego się wywodzę.
*
Czasem w domu natykam się na przedmioty, które do niej należały […]. Natychmiast ogarnia mnie świadomość jej śmierci, znajduję się w czasie rzeczywistym, w którym jej już nigdy nie będzie.
Annie Ernaux,
Pewna kobieta [w:]
Bliscy, przeł. Agata Kozak,
Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2022.
(wyróżnienie własne)
* * *
Nie wiem, czy ludzie dużo myślą przy grobach.
*
Zachowałam w pamięci tylko tę opowieść, której miałam nie słyszeć, nieprzeznaczoną dla mnie, skierowaną do eleganckiej młodej kobiety, słuchającej jej zapewne z fascynacją, jaką budzi nieszczęście, którego sami chcielibyśmy uniknąć. […] Jedyna opowieść – innej nigdy nie będzie – inaugurująca dla mnie świat, w którym istniejesz jako zmarła i jako święta. Opowieść, która mówi prawdę i mnie wyklucza.
*
Dzieci radzą sobie lepiej, niż nam się wydaje, z sekretami, z tym, o czym jak sądzą, nie należy mówić.
*
„Ty” jest pułapką. Ma w sobie coś duszącego, wprowadza między mną a tobą wyimaginowaną intymność zaprawioną żalem, zbliża, aby robić wyrzuty. Dyskretnie dąży do tego, by uczynić cię przyczyną mojego istnienia, zredukować całość mojej egzystencji do twojego odejścia.
*
Rzeczywistość jest kwestią słów, systemem wykluczeń. Więcej/mniej. Lub/i. Przed/po. Być albo nie być. Życie lub śmierć.
*
Grzeczna znaczyło również tyle co czuła, przymilna, „przyjemniusia”, jak mawiano w gwarze normandzkiej w odniesieniu do dzieci i psów. Zdystansowana wobec dorosłych, wolałam ich obserwować i słuchać, niż obejmować, toteż nie przypisywano mi tej cechy. […]
Sześćdziesiąt lat później wciąż potykam się o to słowo, próbując rozsupłać jego znaczenia […].
*
Na pewno to tam trzeba cię szukać, w osobistym, nieczytelnym dla innych repertuarze wyobraźni, aby cię odkryć dzięki pracy, której nikt nie może wykonać za mnie.
*
W swoim pokoju u rodziców zawiesiłam zdanie Claudela, starannie przepisane na dużym arkuszu papieru o brzegach przypalonych zapalniczką, jak cyrograf: „Tak, wierzę, że nie przyszedłem na świat na próżno i że było we mnie coś, bez czego świat nie mógł się obejść”.
Annie Ernaux,
Druga córka [w:]
Bliscy, przeł. Agata Kozak,
Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2022.
(wyróżnienie własne)
Niedzielne odliczanie literek, raz. Nie wybrałam tej książki. Nie miałam o niej pojęcia. Została mi zaanonsowana.
Cztery lata temu, gdy znałam już diagnozę, spotkałam La Tesorę — wtedy była jeszcze Kobietą-Aniołem — i poprosiłam Ją, by dała mi znać, jak znajdzie coś, co mogłoby mi ulżyć w życiu z chorobą. Jakieś czterdzieści dni temu powiedziała mi, że ma coś dla mnie, pomogła mi zacząć i… Dziś kończę: (a) miesiąc praktyki i (b) prawie cały miesiąc, pierwszy od czterech lat, gdy nie muszę w nocy nawiedzać toalety i nie mam dodatkowego śródnocnego czasu na czytanie.
Kilka dni przed moim wyjazdem na gigant, La Tesora — również uwiedziona włoską kulturą — pokazała mi tę książkę. Na szczęście była dostępna w ibuku. Ta książka nie zrobiłaby na mnie takiego wrażenia, jakie zrobiła, gdyby nie doświadczenie podarowane przez La Tesorę. Nie da się ukryć, że w nieszczęściu wymagającej choroby, mam niebywałe szczęście do Ludzi.
Początek tych ćwiczeń, tak jak początek jakichkolwiek ćwiczeń, był do dupy.
*
Moje pierwsze próby poruszenia nieba i ziemi w celu dotarcia do utraconej sztuki oddychania pozostawiły mnie z toną słownego gruzu. Chciałbym przez to powiedzieć, że napisanie niniejszej książki, jak to z większością książek bywa, wymagało mnóstwa czasu i aż nazbyt często przypominało syzyfową pracę.
Courtney Young, mój redaktor […] przemielił liczące sobie 270 000 słów gruzowisko wielosylabowych i trudnych terminów w nieco bardziej strawną cegłę, którą trzymacie właśnie w dłoniach.
*
[…] nos to cichy wojownik, strażnik naszego ciała, farmaceuta naszych umysłów i wiatrowskaz naszych emocji.
*
Ogólnie rzecz biorąc, ludzie mają wątpliwy zaszczyt bycia najbardziej „zatkanym” gatunkiem na Ziemi.
*
Mopsy, mastify, boksery i inne psy brachycefaliczne zostały wyhodowane tak, aby mieć krótki pysk, płaską kufę i mniejsze zatoki, przez co narażone są na wiele przewlekłych dolegliwości oddechowych podobnych do ludzkich. Pod wieloma względami współczesny człowiek stał się Homo odpowiednikiem tych powstałych w wyniku chowu wsobnego ras psów.
*
[…] ewolucja nie zawsze oznacza postęp. Ewolucja oznacza po prostu zmianę.
*
[…] dostrzegłem w historii badań oddechowych swego rodzaju sinusoidę: różni naukowcy, różne dziesięciolecia, te same wnioski, ta sama cykliczna zbiorowa amnezja.
*
Prawidłowe oddychanie nic nie kosztuje, wymaga niewiele czasu i wysiłku, możesz je uprawiać, gdziekolwiek zechcesz, kiedykolwiek potrzebujesz.
*
[…] współczesna medycyna jest zdumiewająco skuteczna w wycinaniu i zszywaniu różnych części ciała w nagłych przypadkach, niestety niedomaga jednak, jeśli chodzi o leczenie łagodniejszych przewlekłych chorób poszczególnych układów, takich jak astma, bóle głowy, stres i problemy autoimmunologiczne, z którymi boryka się większość dzisiejszej populacji.
*
To, w jaki sposób oddychamy, naprawdę ma znaczenie.
*
Ani razu nie obudziłem się też na siku. Nie musiałem, ponieważ moja przysadka mózgowa prawdopodobnie prawidłowo wytwarzała wazopresynę. Nareszcie spałem długo, dobrze i głęboko.
*
Kluczem […] jest cierpliwość, elastyczność i powolne przyswajanie tego, co oddech ma do zaoferowania.
*
Statystycznie rzecz biorąc, zaczerpniesz 670 milionów oddechów w ciągu swojego życia. Być może połowę z nich masz już za sobą. Być może bierzesz oddech po raz 669 000 000. Być może chciałbyś zaczerpnąć kilka milionów więcej.
James Nestor, Oddech. Naukowe poszukiwania
utraconej sztuki, przeł. Patrycja Przełuska,
Wydawnictwo Galaktyka, Łódź 2021.
(wyróżnienie własne)
Na najbardziej podstawowym poziomie wszelka materia jest po prostu energią.
*
Powinieneś postawić sobie wyzwanie,
a jednocześnie nie przesadzić.
*
[…] oddech to coś więcej niż tylko wprowadzenie powietrza do naszego ciała. To najbardziej intymna relacja, jaka nas łączy z otaczającym światem.
Powietrze, które ty, ja lub jakakolwiek inna oddychająca forma życia kiedykolwiek zaczerpnęła przez usta, nos bądź wchłonęła przez skórę, to nic innego jak używany, przeżuty i wypluty pył kosmiczny, który istnieje od 13,8 miliarda lat.
(tamże)
Kaan.
Należysz do tego świata, a do tej chwili, do tego miejsca, w którym właśnie się znajdujesz, przyprowadziła cię jakaś siła wyższa.
Toko-pa
Turner, Przynależność. Jak przypomnieć sobie
drogę do domu,
przeł. Dorota Pomadowska,
Wydawnictwo Kobiece, Białystok 2022.
lubię ten obraz. wspomnienie dla jednych, marzenie dla drugich, dla trzecich marzenie niedoścignione. i teraźniejszość — Gonia w kolejce do sklepiku w depeesie, a ja cyk.
329/365
— wiesz, jeszcze nie jestem ciężarem dla rodziny — powiedział z nieukrywaną dumą w głosie.
nie wiedziałam, czy mam usunąć pierwsze trzy słowa oraz przecinek z jego wypowiedzi i postawić na końcu kropkę. a może znak zapytania?
328/365
Nasz oddech zawiera w sobie jeszcze jakąś inną niewidzialną energię – potężniejszą i silniej oddziałującą niż jakakolwiek molekuła znana zachodniej nauce.
James Nestor, Oddech. Naukowe poszukiwania
utraconej sztuki, przeł. Patrycja Przełuska,
Wydawnictwo Galaktyka, Łódź 2021.
Wczoraj zdjątko przysłał, nim dziś zasypało Małą Danię na całego.
Biały Kruk, fragment.
Dwuniedzielne odliczalnie literek, cztery. Czy to już tradycja? Pierwszą książkę o Pandzie i Smoku zamówiłam rok temu, jeszcze w ulu, ale przyszła do mnie i towarzyszyła mi na zeszłorocznym, listopadowym gigancie. Drugą książkę o Pandzie i Smoku, czyli tę, zamówiłam na tym turnusie giganta i szczęśliwie trafiła w moje ręce w ostatni piątek, wróżąc wspaniały weekend.
Zupełnie inna niż pierwsza część, choć ci sami bohaterzy, ale równie doskonała. Tak samo pięknie wyciska łzy wzruszenia. Zryczała mnie okrutnie…
The story begins with change […] and ends with change […]. Both of these changes are scary, but both could be considered necessary to move through life and become less fearful and more content.
When I first set out to create the book, I decided to base it on the idea of a spiritual journey which starts not simply with discontent, but the acknowledgement of this discontent and the desire to do something about it.
// z posłowia.
* * *
*
*
*
*
*
‘Something needs to change, my little friend,’
said Big Panda.
‘But if making the change was easy,
it probably wouldn’t make very much difference.’
Great change requires great effort.
*
*
*
Even the greatest storm will pass...
*
‘This is not where we would
choose to be,’ said Big Panda,
‘but it is where we are...
And if you try to forget about what has
happened, just for a moment,
and look around,
you might see that this is
one of the most beautiful moments
we have ever experienced.’
*
*
I just trust in life to take us where we need to be.
*
*
And he began to feel that the emptiness inside him
was like a cup waiting to be filled.
Filled with all the wonders the world had to offer.
There was pain, of course,
but there was much beauty too.
*
‘It seems that the more I unclench my hand,’ said Tiny Dragon,
‘the more the world seems to place into it.’
*
‘But you always seem to know the answers,’ said Tiny Dragon.
Big Panda grinned.
‘Well, I have made a lot more mistakes than you.’
*
James Norbury, The Journey. A Big Panda and Tiny Dragon,
Michael Joseph, London 2022.
(wyróżnienie własne)
Dwuniedzielne odliczalnie literek, trzy. Ostatnia, skończona przed gigantem książka. Polska to nie jest kraj dla głuchych ludzi! To w ogóle nie jest kraj dla kogokolwiek poza politykami i embrionami. Ta książka jest pozycją obowiązkową dla osób słyszących. Niesłyszący i ich dzieci znają jej zawartość niestety z autopsji. To opowieść o dyskryminacji od a do żet, milion razy bardziej dojmującej niż ta, której doświadczam, wynikającej z wysokich krawężników czy królującego wszędzie w Polsce, niczym symbol wyższego statusu społecznego, chociaż jednego (pierdolonego!) schodka, schodeczka, schodunia do prawie każdego lokalu.
Język migowy pozostanie dla mnie w tym życiu marzeniem niespełnionym. Nie dam już rady zamigać nawet tego, co znam: dzień dobry, dziękuję czy do widzenia — miganych szczerych, dobrych intencji i życzeń — znaków, które podarowały mi w tym życiu kilka wzruszeń.
Zaskakującym może wydać się fakt, że miłość do języka włoskiego zawdzięczam… kulturze Głuchych! Nie rozumiejąc zupełnie nic, zakochałam się w tym języku, wdzięczna za ekspresję niewerbalną, na jaką pozwala mężczyznom, dla których jest pierwszym językiem. Nic się nie zmieniło — może poza tym, że więcej rozumiem — bo wciąż uwielbiam tę rozmowę z Mauro Iandolo, sprawdziłam chwilkę temu.
Głusza – to miejsce z dala od ludzi. Po naradach z głuchymi bohaterami tej książki zdecydowaliśmy, że słowo „głusza” przetłumaczymy na PJM, używając określenia „pusto dookoła”.
To właśnie ten znak miga postać na okładce.
*
Na początku nie było słów – tak zaczynają się historie ludzi głuchych.
*
Cisza. Dziwne słowo. Słyszący mówią, że głusi „żyją w świecie ciszy”. Daniel nigdy tak o swoim świecie nie myślał.
Pytał słyszących, czym jest dla nich cisza. Mówili, że jest wtedy, gdy szumi morze, albo że kojarzy się im ze śmiercią.
Kiedy nosił aparaty słuchowe i później, po wszczepieniu implantu ślimakowego, odbierał jakieś dźwięki, których nie rozumiał. Hałas, zbyt dużo odgłosów naraz, których nie potrzebował, które nic mu nie dawały. Przypomniał sobie, że po zdjęciu aparatów albo zewnętrznej części implantu wszystko wracało na swoje miejsce.
A więc to jest ta cisza.
*
[…] głusi nie są niemi, bo mają swój język.
*
Jedno z pierwszych pytań, jakie zadają słyszący: głusi nie słyszą, ale przecież chyba mogą nauczyć się czytać?
Gdy dowiadują się, że nie – nie wszyscy głusi w Polsce potrafią ze zrozumieniem czytać po polsku – słyszący dziwią się jeszcze bardziej: przecież to Polacy, kończą polskie szkoły, żyją w kraju, w którym wiadomości, pisma urzędowe, diagnozy i wyroki są po polsku. Jak to możliwe, że nie znają polskiego?
Żeby to zrozumieć, trzeba cofnąć się do samego początku. Czyli do momentu narodzin głuchego dziecka.
*
– Jestem głuchy. Piszę „Głuchy” przez duże G, gdy chcę podkreślić odrębność kultury Głuchych, ich języka i wspólnego doświadczenia. Kiedy mówię o mojej głuchocie w kontekście medycznym, zapisuję słowo „głuchy” małą literą. Dzisiaj jest takie modne słowo „nienormatywni”. Głusi są właśnie nienormatywni. Oni są normalni, ale inni niż reszta – precyzuje Bartosz [Marganiec].
*
– Kiedy jesteśmy sami ze sobą, głusi z głuchymi, możemy do siebie migać, nie czujemy się inni – powiedział mi jeden z głuchych rozmówców. – Jesteśmy niepełnosprawni tylko wtedy, gdy jesteśmy między wami, słyszącymi.
Być może Amanda zostawiła mnie na chwilę w stołówce, bo uznała, że najlepiej poznam to miejsce, jeśli zostanę sama wśród głuchych.
I gdy poczuję przez chwilę to, co oni – samotność wśród ludzi.
*
– Espresso or cappuccino? – zapytał głośno mężczyzna, nie spuszczając oczu z moich ust.
– Double espresso – odpowiedziałam głośniej niż zwykle.
Mężczyzna uśmiechnął się, puknął dłonią w ucho i za kilka minut przyniósł cappuccino. Głusi mają tak na co dzień: proszą o jedno, lecz nie rozumieją się ze słyszącymi, więc dostają co innego.
*
„Tłumaczka skradła show”, „widzowie pokochali migającą tłumaczkę” – gdy słyszący piszą o tłumaczeniach debat prezydenckich czy koncertów, głusi reagują sprzeciwem. Dla nich to, co się dzieje, nie jest żadnym spektaklem, jest zwykłym użyciem języka. Języka, który był przez blisko trzy stulecia uznawany przez słyszących pedagogów za gorszy od mówionego.
*
Gdyby głusi mieli wybrać człowieka, od którego wszystko się zaczęło, byłby nim ksiądz Charles-Michel de l’Épée nazywany ojcem głuchych. […] Dla nich de l’Épée był człowiekiem, który jako jeden z pierwszych powiedział: macie prawo do własnego języka.
*
– Czy wiesz, jaka jest różnica między głuchymi dziećmi, które chodzą do szkół dla głuchych z internatem, wracają do domu tylko na weekendy, święta i wakacje, a głuchymi dziećmi, które są w szkołach integracyjnych, czasami z tłumaczem? – miga na filmie Miller. – Te pierwsze mają dostęp do języka migowego. Od rana do wieczora kwitnie ich życie towarzyskie. Ale są z dala od swojej rodziny. Te drugie mieszkają z rodziną, czasami głuchą, jednak w szkole nie mają przyjaciół, a wieczorami brakuje im kontaktów z rówieśnikami. Co jest gorsze?
*
Niektórzy mówią, że głuche dziecko, które przychodzi na świat w głuchej rodzinie, ma szczęście. Dostaje coś, do czego dzieci w rodzinach słyszących nie mają początkowo dostępu: język.
– Język głuchych dzieci z głuchych rodzin widać po oczach – mówi nauczycielka ze szkoły dla niesłyszących. – I po tym, jak migają. Bez zawahania, dumnie. To dzieci z rodzin dynastycznych, w których głuchota sięga kilku pokoleń.
*
– Zdarza się, że głusi odkrywają jeszcze jedno – dodaje Wiśniewska-Jankowska. – Jako dorośli zdają sobie sprawę, że to oni musieli się dopasować do słyszących. A jeśli ani ich matka, ani ojciec nie nauczyli się dla nich języka migowego, to znaczy, że nie uznali kontaktu z nimi za na tyle cenny, by włożyć w niego wysiłek. […] Głusi uświadamiają sobie, że zostali opuszczeni językowo.
*
Znaki miga się przy różnych częściach ciała: na czubku głowy, na tle korpusu, z prawej lub lewej strony twarzy, poniżej pasa. Niektóre znaki, jak na przykład „pies”, miga się tuż przy udzie. Żeby to pokazać, moja nauczycielka kieruje na chwilę kamerę w dół i miga „pies”.
To nieprawda, że znaki języka migowego są intuicyjne.
*
Zapytała o implant z taką pretensją, jakby mój głos należał do niej. Nie była ciekawa, jak żyję, co robię. Jako głuchy zostałem zredukowany do głosu.
Zastanawia się przez chwilę i dodaje: – To tak, jakby najważniejszym celem głuchego było nauczyć się być jak słyszący.
*
„Słyszaki” – mówią czasem głusi o słyszących.
*
– Jako były uczeń szkół dla głuchych, wiem, że dla głuchego dziecka ważne jest, by nie koncentrować się tylko na tym, czy dobrze posługuje się językiem polskim. Trzeba w nie uwierzyć i pokazywać możliwości. Głuche dziecko musi po prostu dostać pierwszy język – język migowy. Dopiero kolejnym krokiem jest nauczanie języka drugiego – języka polskiego, a drogą do polszczyzny jest polski pisany – mówi Marek Krzysztof Lasecki, malarz, grafik, nauczyciel w szkole przy Łuckiej oraz inicjator i współzałożyciel Grupy Artystów Głuchych, głuchy od urodzenia.
*
Ręce migających mogą szeptać. Poruszają się dyskretnie, niezauważalnie, ruchy są ograniczone. Głusi mówią, że miga się wtedy nisko, by inni nie mogli zobaczyć dłoni.
*
„Migasz jak głuchy” – to największy komplement dla tłumacza.
*
Przez ostatnie trzydzieści lat wyjaśniałam [Eunika Lech]: głusi nie potrafią czytać ze zrozumieniem po polsku. Przynajmniej większość z nich. Dlatego nie doczytają informacji w internecie, nie zgooglują. Język polski jest dla nich trudny, obcy. Bez tłumacza nie zrozumieją, co się dzieje.
*
„Kwarantanna” – nowe słowo dla głuchych. Od razu widać, którzy tłumacze mają stały kontakt z głuchymi. Jeśli literują nowy termin, oznacza to, że nie mają. Jeśli migają dwa krzesełka, nad nimi daszek – mają. Taka jest zasada: nowe słowa na początku się literuje, ale głusi szybko wymyślają na nie znak, trzeba tylko wiedzieć jaki.
*
Uzdrowienie chorych…
– Migam: „chory”, „zdrowy” i „już”. Dodanie znaku „już” na końcu zdania oznacza, że coś się dokonało, w tym przypadku chorzy ozdrowieli – mówi tłumaczka.
– Można też zamigać literkę „u”, a potem „zdrowy”, czyli „uzdrowić” – twierdzi ksiądz, który był na kursie SJM i tam poznał takie rozwiązania.
Ucieczko grzesznych…
– Tłumaczenie nabożeństw jest bardzo trudne. Myślę, że rzadko zastanawiamy się nad znaczeniem słów, odmawiając modlitwę, często ją „klepiemy” – nie wytrzymuje Bożena. – Gdy zaczynamy ją tłumaczyć, okazuje się, że sporo tu pustych zdań. Bywa, że największym wyzwaniem są kazania. „Umiłowani w Chrystusie” – jak to przetłumaczyć? Migam: „Moi mili”. „Ucieczko grzesznych” − trzeba zamigać „grzech” i „uciekać”.
– Tak, „grzech” i „uciekać” – ksiądz rozkłada bezradnie ręce.
[…]
Amen.
– Ręce złożone – zgadzają się i tłumaczka, i ksiądz.
[…]
W naszym kościelnym miganiu dużo jest starych znaków, zabytków języka, które głusi przekazywali sobie z pokolenia na pokolenie. Jednym z nich jest słowo „grzech”.
Anna Goc, Głusza,
Dowody na Istnienie, Warszawa 2022.
Każda głucha osoba ma swój znak migowy, czyli przydomek, który zastępuje imię i nazwisko. Może być związany z nazwiskiem, cechami charakteru, wyglądem, wykonywanym zawodem.
Znaki migowe dostają też słyszący.
Donalda Tuska miga się jak Kaczora Donalda, od dzioba.
Jarosława Kaczyńskiego jak kaczkę, naśladuje się płetwy.
Aleksander Kwaśniewski to kwaśny.
Angela Merkel – dłonią wskazuje się bruzdę na policzku, która pojawia się przy uśmiechu.
Donald Trump – robi się falę nad głową, co ma nawiązywać do jego fryzury.
Świętego Piotra miga się jak klucze, bo katolicy wierzą, że ma klucz do nieba.
*
Historia ciągle się powtarza: trudności komunikacyjne ludzi głuchych trzeba uświadamiać od nowa. Głusi czasem żartują, że urzędnikom i politykom zajmuje średnio cztery lata zorientowanie się, na czym polega bycie głuchym.
Jeśli po czterech latach przychodzą nowi, wszystko trzeba zaczynać od początku.
*
Z raportu powstałego w ramach prac Komisji Ekspertów ds. Osób z Niepełnosprawnością przy Rzeczniku Praw Obywatelskich opublikowanego w 2014 roku: „W ocenie Rzecznika Praw Obywatelskich prawo osób głuchych do edukacji w najdogodniejszym dla nich języku – polskim języku migowym – nie jest w Polsce realizowane”.
I tak jest do dziś.
*
Zgromadzenie Ogólne Organizacji Narodów Zjednoczonych przyjęło Konwencję ONZ o prawach osób niepełnosprawnych pod koniec 2006 roku, polski rząd podpisał ją kilka miesięcy później, a we wrześniu 2012 roku Polska ratyfikowała konwencję. Ale od tego czasu niewiele się zmieniło.
*
– Czytam na głos, bo tego oczekuje ode mnie Rzeczpospolita Polska – wyjaśnia Daniel Kotowski, artysta wizualny. – Zgodnie z artykułem dwudziestym siódmym Konstytucji RP „w Rzeczypospolitej Polskiej językiem urzędowym jest język polski”. A więc ja, obywatel głuchy od urodzenia, mam mówić po polsku. Nawet jeśli nie potrafię, mimo że przez kilkanaście lat próbowałem się nauczyć. Nawet jeśli nie słyszę swojego głosu.
*
[…] Andrzej Duda obiecał nam, że wprowadzi do konstytucji zapis, że PJM jest językiem urzędowym w Polsce.
Głusi ciągle czekają na spełnienie tej obietnicy.
(tamże)
Dwuniedzielne odliczalnie literek, dwa. Znów, gdyby nie wojna, ten wpis miałby tytuł: Gwiazdka w listopadzie II, bo dziewięć dni temu zostałam obdarowana drukowanymi włoskimi literkami. Tę książeczkę też połknęłam jeszcze w „zaprzeszły” piątek, nim Sadownik zdążył rozpakować swoją walizkę. Nim spakował moją, miałam wszystkie ilustracje nie tylko w pamięci podręcznej, ale również w sercu.
Alma i Pan Ciasteczko mają kilka wspólnych zdjęć. Wszystkie uwielbiam. Na nich od obojga bije radość istnienia, spokój i niebywałe ciepło, choć fizycznie pod każdym względem, w dość przerysowany sposób, są diametralnie różni. Od Almy do mnie dwa uściski dłoni, wiele dobrych słów i myśli, zastrzyki, których nie można kupić w Polsce oraz marzenie, by przy jednym stole przy czymś pysznym razem usiąść. Jakby było mało, teraz jeszcze ta książeczka, która jest najwspanialszym listem z najlepszymi życzeniami. Powiedzieć grazie, to nie powiedzieć nic.
Read, Exercise, Dream!
Leggi, esercita, sogni!
* * *
[Dla ciebie chciałabym zawsze pogodnego nieba / i beztroski.]
*
Per te vorrei abbraci a non finire
[Dla ciebie chciałabym uścisków bez końca]
*
Vorrei una cima da conquistare
[Chciałabym szczytu do zdobycia]
*
sorrisi in amicizia e tenerezza.
[uśmiechów w przyjacielskich relacjach i czułości.]
*
[i czegoś, co cię zaskoczy.]
*
e il sapore delicato
della lentezza.
[i delikatnego posmaku nieśpiechu]
*
[Dla ciebie chciałabym skarbów bez końca]
*
e piccole sfide da affrontare.
[i małych wyzwań do pokonania.]
*
[Chciałabym ochrony na każdą okazję]
*
Tutto questo vorrei
[Wszystkiego tego chciałabym]
e forse anche
di più…
[a może nawet
więcej…]
perché quello
che conta per me
[ ponieważ tym,
co liczy się dla mnie,]
sei tu!
[jesteś Ty!]
*
[Chciałam dla ciebie chwil / intensywnego piękna]
Amy Krouse Rosenthal, Per te vorrei…, ilustr. Tom Lichteheld,
z j. angielskiego przeł. Marinella Barigazzi,
Nord-Sud Edizione, Milano 2021.
*