czwartek, października 13, 2016

(2075+4). Dziewictwo lanczowe utracone

 wpis przeniesiony 25.03.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

Do dziś nie przyszłaby mi do głowy opcja „zestaw lunchowy”. Bo do dziś kulinarnie byłam ostrożna — jadłam pewniaki, a jak trafiłam coś pysznego, reszta menu przestawała dla mnie istnieć, bo po co ryzykować.

Do dziś. Bo dziś, od rana było wiadomo, że idziemy na lunch — cieszyłam się jak dziecko. Romesco skradło mi serce i z niebywałą łatwością obudziło we mnie zalążek odwagi kulinarnej, by próbować nowych smaków, nieznanych potraw. Jeszcze długo nie zamierzam powtarzać dań, bo to obłędnie fantastyczna Przygoda, a nie tylko uzupełnianie składników odżywczych.

Sadownik:
(spróbował booooskiego dania Jabłoni:
Bakłażany z pieczoną papryką,
zapiekane kozim serem
oraz tortilla ziemniaczana)
Gdyby mi ktoś tak w domu gotował,
to mógłbym być wege.

(za jakiś czas przy tym samym stoliku)

Jabłoń:
(delektowała się jeszcze głównym daniem,
ale widząc, co się dzieje z Sadownikiem,
pyta o wrażenia z
Crema Catalana)
I jak?

Sadownik:
(z rozanieloną miną od dłuższej chwili)
Najchętniej zrobiłbym to*, co nasza Suka,
ale nie wypada.

_____________
* Heniutka uwielbia wylizywać pojemniczki po śmietanie czy jogurcie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz