wpis przeniesiony 25.03.2019.
(oryginał z zawieszkami)
Do dziś nie przyszłaby mi do głowy opcja „zestaw lunchowy”. Bo do dziś kulinarnie byłam ostrożna — jadłam pewniaki, a jak trafiłam coś pysznego, reszta menu przestawała dla mnie istnieć, bo po co ryzykować.
Do dziś. Bo dziś, od rana było wiadomo, że idziemy na lunch — cieszyłam się jak dziecko. Romesco skradło mi serce i z niebywałą łatwością obudziło we mnie zalążek odwagi kulinarnej, by próbować nowych smaków, nieznanych potraw. Jeszcze długo nie zamierzam powtarzać dań, bo to obłędnie fantastyczna Przygoda, a nie tylko uzupełnianie składników odżywczych.
Sadownik:
(spróbował booooskiego dania Jabłoni:
Bakłażany z pieczoną papryką,
zapiekane kozim serem
oraz tortilla ziemniaczana)
Gdyby mi ktoś tak w domu gotował,
to mógłbym być wege.
(za jakiś czas przy tym samym stoliku)
Jabłoń:
(delektowała się jeszcze głównym daniem,
ale widząc, co się dzieje z Sadownikiem,
pyta o wrażenia z Crema Catalana)
I jak?
Sadownik:
(z rozanieloną miną od dłuższej chwili)
Najchętniej zrobiłbym to*, co nasza Suka,
ale nie wypada.
_____________
* Heniutka uwielbia wylizywać pojemniczki po śmietanie czy jogurcie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz