sobota, października 15, 2016

2083. Peregrynacja, dzień 277. (aneks)

 wpis przeniesiony 25.03.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

Na rehabie wczoraj. Maga zadała mi nowe, piekielne, fantastyczne ćwiczenie, którego oczywiście nie jestem w stanie wykonać w pełnej czasowo-kątowej wersji. Jeszcze nie jestem w stanie. Już, na dzień dobry, uwielbiam tę zadaną mi kombinację ruchów i trwania. Jest wyzwaniem, ale też nagrodą, za drogę, którą już przeszłam.

Uwielbiam. Uwielbiam obserwować, jak rodzi się pamięć mięśniowa przy każdym nowym, piekielnym, ale jednocześnie fantastycznym ćwiczeniu-wyzwaniu, którego uczę się krok po kroku, które powoduje, że zdobywam milimetr po milimetrze nieznany lub niepamiętany ląd sprawności.

A na koniec. Gdy kopytko chłodziło się po wszystkim, usłyszałam po raz pierwszy w życiu tę piosenkę. Zapamiętałam fragment tekstu, by odnaleźć ją i mieć dla siebie.

Świętuję! Łomolę…

Marta Podulka, Mocna.

teraz czuję moc,
teraz czuję siłę.
pójdę własną drogą na sam szczyt
tego chcę!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz