wpis przeniesiony 25.03.2019.
(oryginał z zawieszkami)
wczoraj o ósmej rano. ● stałam w zatłoczonym tramwaju o zaparowanych szybach w wielkim płaczącym mieście. wilgoć, ścisk i uśmiech. bo stoję, trzymam się poręczy, chronię kopytko, by nikt mi go nie przydepnął. wilgoć, ścisk i świadomość, że skończoną liczbę razy będę stać w zatłoczonym tramwaju. skończoną liczbę razy będę smutna, radosna, zmarnowana, pełna nadziei. skończona liczba miłosnych pocałunków i przyjacielskich uścisków przede mną. skończona liczba bezcennych chwil. poczucie własnej skończoności o ósmej rano uczyniło me życie przygodą. wielką przygodą.
wczoraj o ósmej rano. ● nie wiedziałam jeszcze, że po południu zacznę rzygać jak kot. wyrzygam poniedziałkowe emocje, wtorkowe wyczekiwanie, środową trudność relacyjną. wyrzygałam. ale wciąż mam w sobie to doświadczenie, że moje życie jest przygodą. wielką przygodą.
ツ
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz