wtorek, marca 01, 2011

192. Burżujem jestem!

 wpis przeniesiony 1.03.2019. 
 (oryginał) 

Tak. We wtorki w tym semestrze jestem burżujem, bo otwieram oko dopiero o 6.30. Dzisiaj z radości posiadania takiego bogactwa wyskoczyłam z łóżka, jakbym spała do jedenastej. Kudłata była zachwycona. Poszłyśmy na dwór, gdzie trafił nam się nie lada bonus, gratis, coś całkiem ekstra --- czarne zabawiło się w berka z czarnym. W małym parku spotkałyśmy dwie duże kawki. Heńka z wrażenia wyhamowała i podziwiała. Ptaszki łypały na Heńkę. Heńka łypała na ptaszki. Ów pojedynek na miny trwał dopóki mięśnie psich kończyn nie porwały kudłatego ciała do przodu ku piórom. Zwykle jest to już koniec opowieści, ale nie dziś. Owe kawki, niczym ptasie, wyzwolone feministki z uporem maniaka parkowały swoje ciała dwa metry od Heńki udając, że nic się nie dzieje. Heńka patrzyła, zrywała się, ptaki podrywały się do lotu. Sierściuch zatrzymywał się, ptaszki podlatywały, lądowały i udawały, że wcale na Heńkę nie patrzą. Niutka była w miłym, poznawczym szoku. Cała procedura powtórzyła się kilka razy. Przyjemnie było na to patrzeć jednocześnie wygrzewając się w słonku. Dopiero gdy wracałam, uświadomiłam sobie, że po raz pierwszy w tym roku nie założyłam rękawiczek, tylko niosłam je w dłoni. Zapachniało wiosną. Do burżuja to i wiosna ma jakoś bliżej…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz