poniedziałek, maja 23, 2011

(216+45). Dlaczego psy kochają dzieci?

 wpis przeniesiony 1.03.2019. 
 (oryginał bez twardych spacji) 

Wydało się. Całkiem i do końca. Miłość Heńki do dzieci to jej dobrze wykalkulowana inwestycja o małym ryzyku, bazująca na zaufaniu i charakteryzująca się wyjątkowo wysoką stopą zwrotu. Ale od początku.

W sobotę byliśmy w Raju u naszych Przyjaciół. Kudłata była w siedemnastym niebie. My też. Z przyjemnością patrzyliśmy jak Dwulatek uczy się stawiać na swoim w kontaktach z psem. Heńka, gdyby tylko mogła zalizałaby go na śmierć, bo owo dziecko naprawdę jest bardzo słodkie. Najpierw odciągaliśmy Sierściucha, bo całus całusem, ale molestowanie to już troszkę za dużo. Po niedługiej chwili nie trzeba było już tego robić. Całkiem duży Maluch szybko nauczył się: (a) odwracać od paszczy psiej lwicy, (b) używać własnych rąk, by odepchnąć natrętną psią damę. Byliśmy dumni z Dwulatka.

Widok pokładającej się na poduszkach Pięciolatki, która chce leżeć koło Heńki, głaskać ją i trzymać za łapkę zapalił nam w głowie kilka ostrzegawczych światełek, że być może nasi Przyjaciele będą mieli psa szybciej niż myślą.

Gwoździem programu było jednak co innego. Rozczuliła nas Pięciolatka, która po cichutku karmiła Heńkę… orzechami. Sierściuch wiedział, że nie będziemy krzyczeć, bo przecież brał udział w procesie socjalizacji młodych ludzkich istot --- wiadomo: czym skorupka za młodu… --- a że przy okazji pobierała za to „co łaska”. No cóż, i pies może… Przychód był… Podatku nie było.

***

Innymi słowy, po POP-owsku... Dzieci mają bliższy kontakt ze śnieniem niż dorośli. Dzieci mają również bliższy kontakt z jedzeniem niż Heńka. Heńka, co tapla się w śnieniu od rana do wieczora i przez całą noc, ima się wszelkich sposobów, by mieć równie bliski, co dzieci, kontakt z jedzeniem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz