wpis przeniesiony 2.03.2019.
(oryginał bez twardych spacji)
Henia:
(upaja się wieczornym lataniem po parku
i czeka na psie towarzystwo)
Jabłoń:
(z fejsa, z opadniętą szczęką z wrażenia, przytargała link♫,
wysłała Sadownikowi, bo zdjęcia ładne...
świadomość wyparła, co widziała, ale teraz ją ciekawiło, co to było,
więc podczas telefonicznego zdawania raportu z dnia upewnia się,
że Sadownik odebrał pocztę)
Pamiętam, że wysyłałam Ci wczoraj link, ale nie pamiętam do czego...
Sadownik:
Naga joga♫, ale jeszcze nie oglądałem.
Jabłoń:
Te babeczki są tak cudownie sprawne, rzeźby a nie kobiety, harmonijne ciała...
(długo by tak mogła)
Sadownik:
A kobitki, płaskie jak deski?
Jabłoń:
Nie, w żadnym razie, ale też bez przesady w drugą stronę.
Sadownik:
(ze znawstwem w głosie)
Źle zheblowane.
Jabłoń:
Jakie?
Sadownik:
Źle zheblowane.
Jabłoń:
(bo świat lubi się czasem kręcić wokół pępka)
Płaskie jak deski, źle zheblowane... to co ja mam?
Sadownik:
Ty masz SĘK!
Jabłoń:
(zatkana z wrażenia)
???
Sadownik:
Wróć! Dwa sęki!
(ryknął śmiechem, który stał się tak zaraźliwy,
że i interlokutorka odetkana ryknęła)
[Ryk niósł się taki, że i na blogowisku zostawił ślad.]
_____________________
♫ link: Gabriel Bienczycki, The Goddess Series, Yoga Undressed
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz