piątek, listopada 30, 2012

(609+7=615+1). Przedświąteczny groch z kapustą

 wpis przeniesiony 4.03.2019. 
 (oryginał bez twardych spacji) 

Groch. Tego nauczył mnie ostatni tydzień:

*

Kapusta. Miałam odebrać zamówioną książkę. Poszłam. Świąteczny czas przeciwdziałania narodowemu, wtórnemu analfabetyzmowi już się zaczął. Odstałam swoje w kolejce odbioru zamówień, by dowiedzieć się, że książka tak, ale jeszcze jest w podróży. Polski pech? Wiedziałam, że tak będzie? Pańcię objechać? Tak cudnie by było w majestacie niezbywalnych praw, posiłkując się polskim absolutem słuszności, wykrzyczeć pani, że do czego to podobne, że w tym kraju wszyscy, zawsze, że ja wiem, co ona sobie myśli, że kierownika poproszę, że drzewiej lepiej bywało. Stop! Stop! To nie ma być naprędce sklecona ilustracja potwierdzająca szczególną rolę polskiego Narodu w cierpieniu galaktycznym. To historia o sensie chwili złapanym na gorącym uczynku. Gdy pani szukała w komputerze potwierdzenia, że książki dzisiaj w żadnym razie nie dostanę, zamilkły na chwilę sklepowe ryczące zwykle głośniki, a potem drgnęły nietypowo. Dotknął mnie prawdziwy, fantastycznie szorstki głos, niebywała wrażliwość w drganie strun głosowych zamieniona. Słowo po słowie, fraza po frazie, nuta po nucie... ledwo usłyszałam fachowe bardzo panią przepraszam. Ależ nie ma za co, czasem tak się zdarza, czy mogłaby mi pani powiedzieć, kto to śpiewa? Nie wiedziała, ale była na tyle miła, że znalazła kogoś, kto wiedział i przyniósł nową Mieszkankę Przytuliska, Klamrę zamykającą ostatni tydzień:

Imany, Slow Down.

Groch z kapustą. Pełnymi szklankami wody popijany! :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz