wpis przeniesiony 4.03.2019.
(oryginał bez twardych spacji)
To nie był brzask czy blady poranek w listopadowy dzień. To był pierwszy z trzech pełnych dni z Dawn Menken. Powiedziała dziś wiele rzeczy, za którymi, nic o tym nie wiedząc, tęskniłam przez całe swoje życie. Nazwała wiele rzeczy, które pragnęły w mym życiu postawić mocno stopy istnienia i dookreślenia. Moje uczucia wobec Świata przestały być dla mnie mrzonką, wymysłem mej wyobraźni, rojeniem i fikcją. Moje wewnętrzne dziecko znów zadaje mi ważne pytania: po co jestem na świecie? gdzie mieszkają moje pragnienia? jak wygląda spełnienie? jak pachnie miłość? co porusza moje serce?
*
Mając zgodę Dawn, postanowiłam zapamiętać na blogu, że mówiąc o sobie, wspomniała, że żyje w związku z kobietą i ma syna. Nie chodzi o fakt, ale o sposób w jaki to powiedziała. Tak mówi się o normalnych, oczywistych, akceptowanych społecznie rzeczach. Ożywiło się na krzesełku moje marzenie, bym dożyła takich czasów w Polsce, gdy sprawą polityczną nie będzie kształt, ale dobrostan rodzin.
*
Dawn. Dziś. Poprowadziła wspaniały warsztat dla rodziców. Zaszczytem było móc tam być.
Dziękuję, dziękuję, dziękuję Światu za przywilej, jakim jest uczestnictwo w całym tym warsztacie. Dziś „Dziękuję” w moim wewnętrznym dialekcie brzmi „Dawn”. Och! Tak, tak!
Dawn, Dawn, Dawn!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz