wpis przeniesiony 20.03.2019.
(oryginał z zawieszkami)
Życie nie jest dla mnie biznesem. Relacje nie są aktywami, pasywami, nie podlegają dywersyfikacji, bywają ryzykowne, ale nie stanowią ryzyka. Mniej lub bardziej umiejętnie wchodzę w relacje, a nie inwestuję w nie, czy nimi zarządzam. To powoduje, że chwilami, przy kilku zdaniach tej książki wykręca mnie na lewą stronę — rozumiem, że taki styl, metafora, ale jednak nie.
Obrzydliwością jest wykorzystanie konkretnych nazwisk — żywych lub całkiem martwych już ludzi — nie mam zielonego pojęcia po co, poza pompowaniem autorskiego poczucia ważności. Fuj!
Reszta jest już czystą przyjemnością — pogaduchy dwóch mężczyzn (co mi to przypomina) — kilka, kilkanaście perełek w postaci zdań, akapitów, historii. Książka nie ukrywa prawdy — mówi wprost: praca, praktyka, praca, praktyka… inaczej się nie da i tak już do końca życia. I za to cenię sobie te spisane męskie spotkania.
[…] „znajdź w sobie karła”, bo on mieszka gdzieś po tej drugiej stronie. I razem z nim buduj olbrzyma. Ten karzeł może być prowadzony za rękę z najgłębszym współczuciem, które we mnie tkwi. Znajdując w sobie karła, mogę znaleźć w sobie bardzo głęboko ukrytą wewnętrzną moc, dobro, współczucie czy wrażliwość.
*
Gdy odkrywasz, że byłeś NIEOBECNY — ODZYSKUJESZ przytomność.
*
[…] wciąż chcę się uczyć, oduczać i uczyć na nowo.
*
[Sokrates] był już gotów iść na spotkanie, ale jeszcze przed wyjściem zapytał ucznia: „Tylko odpowiedz mi na pytanie, jako KTO idziesz do Protagorasa i jako do kogo?”. „A jakie to ma znaczenie?” — pyta uczeń. Sokrates na to: „Bo wiesz, jeżeli chcesz od kogoś nauczyć się, jak śpiewać piosenki, to możesz w każdej chwili wyjść z lekcji i po chwili zapomnisz piosenkę. Jeżeli próbujesz jakiejś potrawy, możesz w każdej chwili od niej wstać i już nie będziesz jej smakował. Natomiast jeśli ktoś uczy cnoty, to wystarczy, że na chwilę się otworzysz, a jedno wypowiedziane zdanie może zmienić cały twój umysł. Pytam więc, czy jesteś gotowy, żeby pójść do niego jako uczeń do mistrza i aż tak się otworzyć? Czy być może jako gospodarz Ateńczyk i przywitać go jako gościa?”. Pytanie „jako kto?” i „jako do kogo?” przychodzisz pozostały ze mną do dziś.
*
[…] liczy się każde słowo.
*
„Zaraz, zaraz, czego ja się mogę z tej sytuacji nauczyć? Czego potrzebują inni, co może dalej z tego wyniknąć. Czasem mam przecież ochotę komuś powiedzieć: „Głupstwa gadasz!”, albo coś jeszcze gorszego. Ale biorę oddech, przekładam zwrotnicę i pytam: „Jak do tego doszedłeś?”. Jest różnica? Mała, ale znacząca, bo otwiera przestrzeń do dalszej rozmowy.
Jacek Santorski, Jarek Szulski, Siła spokoju, którego nie ma,
Burda Publishing Polska, Warszawa 2015.
(wyróżnienie własne)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz