wpis przeniesiony 21.03.2019.
(oryginał z zawieszkami)
„Trylogia”. Odwaga. Walka. Grzech. Walkę zostawiłam na koniec, zakładając, że będzie tak dobra jak Odwaga. Wzięłam się za Grzech. Grzech jest kobietą (?) Co za głupi tytuł, wręcz insynuacja. Natychmiast przypomniał mi się Marek Halter, którego zdjęłam z półki, by wygrzebać z jego książki najbardziej znaczące dla mnie zdania dotyczące grzechu.
W judaizmie, w odróżnieniu od chrześcijaństwa, ludzie przez swoje słabości i błędy nie grzeszą, lecz dopuszczają się nieposłuszeństwa. […] sama Biblia czynu Adama i Ewy wcale nie uznaje za grzech. Zarzuca im natomiast nieposłuszeństwo. Innymi słowy, obarcza ich odpowiedzialnością… za dokonanie złego wyboru.
*
Podoba mi się myśl, że posłuszeństwo i nieposłuszeństwo to wzięcie na siebie odpowiedzialności, nie zaś dowód uległości wobec silniejszego i potężniejszego ode mnie. Jestem nieomal pewien, moi drodzy, że jesteście na to tak przeczuleni jak ja. Czy każdy z nas doświadczając ojcowskiego nakazu: „Masz słuchać!”, nie odczuwał nieprzepartej chęci zapytania: „ Dlaczego?”.
Marek Halter, Judaizm. Opowieść dla moich chrześniaków,
przeł. Katarzyna Skawina, Wydawnictwo Książkowe Twój Styl, Warszawa 2001. (wyróżnienie własne)
Grzech. Reportaże. Z daleka śmierdziało mi tanim myśleniem i stereotypem. Uderzyło mnie, że wszystkie napisali mężczyźni. No tak, kto lepiej niż mężczyźni od wieków najlepiej, najpełniej i najpiękniej definiuje kobiece grzechy. Jeden z reportaży kompletnie nie trzyma jakiegokolwiek poziomu — Katarzyna W. wraca… komentarzami z sieci i wieściami z tabloidu — ja bym się wstydziła podpisać pod tym i jeszcze nazywać to reportażem, a pan autor się nie wstydził, pani prowadząca zbiór też nie, niesamowite.
Grzech. Reportaże. Mimo wszystko, kilka naprawdę dobrych w tej książce jest — nie jestem pewna czy o grzechu, na pewno nie o grzechu, co jest kobietą.
Pani Deptuchowa w ogóle uważała, że nadmiar wiedzy i kultury zabija w człowieku ducha, przysparza melancholii — każdy powinien w sobie pielęgnować odrobinę chama, a akurat pan Krzysio pielęgnuje całego.
*
Staruszka okrąża mnie, przyglądając się z podejrzliwością. Zatrzymuje się, gdy na stole zauważa plakietkę z napisem „Dziennikarz”. Recepcjonistka kazała mi ją przypiąć do piersi, ale zauważyłem, że na ludzi z plakietkami („Terapeuta”, „Pielęgniarka”, „Kuchnia”) pensjonariusze reagują jak kierowcy na policjantów — odruchowo robią się mniejsi.
— A o co młodzieniec chce zapytać? — docieka zdziwiona pani.
— O poczucie winy.
— Dla młodzieńca jest na to za wcześnie. Niech młodzieniec poczeka jeszcze parę lat, a Bóg na pewno zaspokoi jego ciekawość.
[…]
— Niech młodzieniec spojrzy na ten parking. Pusty. Widać, jak wielu młodych nie może udźwignąć czwartego przykazania: „Czcij ojca swego i matkę swoją”. I nawet się nie dziwię. Ono nie jest na dzisiejsze czasy. Bóg dał nam je dawno temu, ale zapomniał go znieść, gdy człowiek stał się długowieczny.
— Żyjemy teraz średnio siedemdziesiąt siedem lat, czyli o trzydzieści więcej niż nasi przodkowie na początku XX wieku — wtrącam.
— Oni nie mieli pojęcia o prawdziwej starości, dlatego mogli być rozliczani z czwartego przykazania. Dzisiejszym młodym jedyne, co po nim zostało, to poczucie winy.
Ewa Wołkanowska-Kołodziej (prow. zbioru), Grzech jest kobietą,
Dom Wydawniczy PWN, Warszawa 2014.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz