wpis przeniesiony 21.03.2019.
(oryginał z zawieszkami)
Zasady są po to, by je łamać. Och, jakie to na czasie! Prorządowy Duch.
Zasada brzmi: nie kupuję książek droższych od 19,90 zł. Koniec. Kropka.
Zasada. Ale Hugo-Bader. Ale w czwartek idę na spotkanie autorskie. Więc?
O zasadach trochę z Białym Krukiem w sobotę wieczorem pogadaliśmy, a gdy tylko skończyliśmy buch, klik, klik, klik i jest! Świeżutki! Bo zasady są, by je łamać.
Dziś zobaczyłam, że premierę ta książka ma za dwa dni. Wczoraj ją skończyłam. I? I czekam na następną. Jestem wielbicielką ludzkiego, pełnego wrażliwości pisania Jacka Hugo-Badera. Chylę czoła przed pomysłem, którego realizacja czekała i dojrzewała tyle lat.
Okładka, skromna na pierwszy rzut oka, z każdym kolejnym rozdziałem staje się wielowymiarowa — są na niej wszystkie możliwe warstwy, płaszczyzny i punkty, z których można do tej książki podejść, z których można patrzeć, słuchać i usłyszeć.
— A więc nie żałuję w życiu ani jednego dnia — mówi jej ojciec i wyrywa Rudemu wielkiego, opitego kleszcza spod pachy. — Co mogłem zrobić, zrobiłem najlepiej, jak się da.
— A ja bym chciała powiedzieć politykom: spieprzyliście, dranie, wszystko, o co walczyli moi rodzice. Nieważne, skąd przyszliście i kim jesteście. Spieprzyliście! Wszyscy!
*
— Myśmy tworzyli społeczeństwo, a nie państwo podziemne — mówię. — Niesformalizowany, demokratyczny ruch ludzi wolnych.
*
— Nie szkoda ci życia?
— Dlaczego ma być szkoda? — dziwi się Janek. — Gdyby nie problem z córką, to wcale nie uważałbym mojego życia za przegrane… Chociaż z upływem lat narasta we mnie poczucie wstydu, że przyłożyłem rękę do budowy tego, co powstało na gruzach PRL-u.
*
— To jest środowisko, w którym mnóstwo wartościowych ludzi oddało najpiękniejsze lata swojego życia dla wielkiej sprawy, a teraz się okazuje, że na czele byli, kurwa, transseksualistka, współpracownik bezpieki i złodziej.
Ten gorzki rachunek ma tylko trzy, a nie cztery składniki, bo „kurwa” jest ozdobnikiem zdania, więc od razu jest jasne, że to słowa Maćka Zalewskiego.
— A jeszcze dołożyć paru i wychodzi, że na dodatek sami alkoholicy — brnie w sarkazm Maciek.
*
[…] jej jedyna córka wyszła za Niemca i mieszka w Szwajcarii.
— I ja ci, Jacek, jako zootechnik powiem, że te Szwajcary to jest zupełnie inny gatunek niż my — mówi Hanka i oplata mnie swoim chuligańskim spojrzeniem. — Zupełnie inne zwierzęta. Czy u nich byłoby możliwe, żeby od ponad dwudziestu lat kłócić się, czy ogrodzić nasze podwórko parkanem? Bo chodzi o to, żeby pijaki nie pili wódki pod naszymi oknami. A gdzie niby mają pić, jak to jest ich podwórko?
Jacek Hugo-Bader, Skucha,
Wydawnictwo Agora/Wydawnictwo Czarne, Warszawa 2016.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz