wpis przeniesiony 1.04.2019.
(oryginał z zawieszkami)
Pozostaję pod wrażeniem słów Profesora Snydera. Moi bliscy wiedzą, że normalna całkiem nie jestem z wielu powodów. Najskromniejszym z nich jest miłość do przecinków. Cenię słowa, światło i pauzy między nimi, pozostawione na zrozumienie, przeżycie i uczucia. W książeczce Profesora jest o słowach i jest przepięknie napisane. Amerykański Profesor, mówiący po polsku, przypomniał mi o pewnej przygodzie sprzed siedemnastu lat.
Zimą, przed Bożym Narodzeniem byłam na miesięcznym stażu we Francji. Przywiozłam sobie stamtąd kilka przekleństw po francusku; jeszcze większy osobisty upór, dotyczący tego, co chcę robić; wiele płyt, w tym świeżutko wydanego, nowo odkrytego przeze mnie Richarda Galliano i serdeczną nienawiść do frazy: „tu jest Francja; tu się mówi po francusku”.
Dopiero dziś, w świetle słów Profesora Snydera, odkryłam, dlaczego każdego późnego popołudnia podczas stażu, gdy wysiadałam z uniwersyteckiego autobusu, tak wielką przyjemność sprawiała mi wymiana słów i uśmiechów z kierowcą:
Merci. [akt wdzięczności]
Au revoir! [akt nadziei]
Dziękuję. Do widzenia. Jak wiele dla mnie dziś, teraz, od dzisiaj znaczą. Magiczne słowa. Zaklęcia. W wielu językach. Wytrychy do dobrej przyszłości. Modlitwa i łaska.
*
Piotr Kostrzewa's Big Band, Libertango.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz