środa, lipca 12, 2017

2449. Literki wyniesione z autobusu

 wpis przeniesiony 1.04.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

Wstał raniutko, a może dopiero o dziewiątej. Pięciolatek. Jego mama na pewno dopilnowała, by zjadł śniadanie. Sam wybrał sobie spodenki i koszulkę, a może złapał pierwsze, co nawinęło mu się pod rękę. A może miał sześć lat. Kilka minut po dwunastej jechał z mamą i bratem autobusem.

Siedziałam w mknącym po stolicy środku komunikacji miejskiej. Przystanek. Przystanek. Przystanek. Wsiadał pan o kulach. Z przyjemnością ustąpiłam mu miejsca. Przesunęłam się na koniec autobusu. Kilkanaście minut po dwunastej.

Mój wzrok padł na napis na koszulce chłopca. Przypadek? Synchroniczność? Z pewnością zachwyt. Kupiłam sens tych słów. Reksio!

mój aktualny stan posiadania:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz