Wiedziałam o tej książce, ale w zeszłym roku nie przemawiała do mnie. Przemówiła wczoraj. Klik, klik i miałam. I delektowałam się.
Nie mam pewności, czy słowa w tej książce zachwycą dzieci tak samo jak dorosłego. Zasięgam w tej sprawie języka.
Przerwał jeżozwierzowi raz jeż:
gdy ten mówił „ja jestem jeż…”,
natychmiast wtrącił „ja też”.
I patrząc na jeżozwierza,
do dzisiaj mu nie dowierza.
⚾
⚾
Słonko, co zachodziło,
złocistą barwą pokryło
hipopotama.
Widząc, że patrzy nań lama,
rzekł hipopotam:
ze złotam.
Na co ona: „a przypadkiem nie z miedziś?”.
A on na to: „przynajmniej nie dziś”.
⚾
Popatrz: ara
się stara,
orzeł orze,
jak może,
łania
na nogach się słania,
foka
nie zmrużyła dziś oka,
a ty coo?!…
⚾
⚾
Jeden koala
Nie dla przyjemności, lecz z musu
pije sok z eukaliptusów.
Nic dziwnego — mama
kropla w kroplę jest taka sama.
Czyli są to zwierzęta niewinne,
bo picie jest u nich rodzinne.
⚾
Jarosław Mikołajewski, Zoo,
ilustr. Elżbieta Wasiuczyńska,
Wydawnictwo Agora, Warszawa 2019.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz