Łyknęłam haczyk polecanej książki. Nie do zdobycia w ibuku, nie do zdobycia w ogóle. Sadownik ma swoje metody na niezdobywalne i na kundlu miałam chwilę po tym, jak poprosiłam, czy nie mógłby zaczarować świata.
Oczekiwałam więcej, dużo więcej. Pozostałam z jedną sceną. Ile mostów podpaliłeś? W słusznej sprawie podpaliłeś, to oczywiste, ale czy przyszło ci do głowy, że mogły ci jeszcze długo służyć, gdyby nie spłonęły?
Przez całą drogę, aż do mostu ich gonili.
Hanna przejechała przez most. A chłopi zatrzymali się przy moście. Na brzegu znaleźli beczkę smoły, rozbili ją na moście. Podpalili. Patrzyli potem, jak się most pali.
*
— To ty jesteś tą świętą? — powiedziała Traktorina Pietrowna. — Zawsze wiedziałam, że źle skończysz.
*
A ta nie wiadomo gdzie podrosła i wróciła. Odtąd już miałem siostrę, której dotąd nie miałem. Wszyscy się z niej śmiali, a ja kochałem ją nad życie, bo była lepsza niż wszyscy, chociaż głupia.
*
Zawsze czegoś od niej oczekuję. Codziennie czekam, że nagle mnie usłyszy albo przemówi, albo przestanie być głuptaską. Zawsze mi się wydaje, że właśnie teraz. Albo jutro… To przez to, że bardzo bliska jest mi dobra i piękna dusza Nadźki, na którą narzucono nie wiadomo czemu tępe, głuche i nieme ciało, jak gdyby wsadzono tę duszę do więzienia, gdzie nie ma żadnego dźwięku, żadnego krzyku.
Swietłana Wasilenko, Głuptaska,
przeł. Jerzy Czech,
Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2007.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz