środa, września 30, 2020

3967. Pół(po)urlopownik

Ibukosnera kilka miesięcy od premiery czekała na przyzwoitą cenę tej książki — czekała biernie, bo miała co czytać. Doczekała się trzy miesiące temu, więc klik, klik i zaczęłam. Po troszku, po kawałku z długimi przerwami, bo trawienie kolejnych rozdziałów łatwe nie było.

Jeśli myślisz, że Rosja zaczyna się za naszą wschodnią granicą — jesteś w błędzie. Rosja już tu (w Polsce) jest i ma się świetnie, dzięki wykorzystaniu fantastycznego (i fanatycznego) mechanizmu, jakim jest katolicki darwinizm, który przydatność kobiet i rodzin wyraża liczbą potomstwa.

Nie łudź się, pro-life oznacza przeciwko kobietom, tradycyjne rodziny jest sy­no­ni­mem zinstytucjonalizowanej formy przemocy, a wartości chrześcijańskie w ustach polityków to gówno-wartości, parafrazując księdza Tischnera.

Do tej pory religia, jako narzędzie kontroli, od wieków używana była wyłącznie przez kościoły. Teraz religia stała się orężem polityków, którzy przeorganizowują nam świat, nie licząc się z nami wcale.

Do tej pory nie miało znaczenia, na kogo głosujesz i tak Episkopat był największym politycznym graczem. Czasy się zmieniają, Episkopat na naszych oczach staje się płotką. W Polsce nie mohery dyktują warunki, tylko faszyzujący młodzieńcy w garniturach.

Po tej książce dłuższą chwilę ma się dość. Wybranie cytatów osłabia nawet tydzień po skończeniu lektury, więc będzie ich tu niedużo, ale za to same perły, by nie być gołosłowną, że polscy prawicowi politycy nie pozostają w tyle, choć są mało twórczy w tym, co mówią.

A Putin nie lubił i nie lubi, kiedy mu się robi „poniżające” uwagi. Chciał, by Rosja „wstała z kolan” i była traktowana przez Zachód jako równo­prawny partner.

Innym poważnym wyzwaniem dla tożsamości Rosji — mówił Putin — są wydarzenia mające miejsce na świecie. (…) Możemy zauważyć, jak wiele krajów euroazjatyckich odrzuca obecnie swoje korzenie, w tym chrze­ści­jań­skie wartości, które stanowią podstawę zachodniej cywilizacji. Zaprzeczają moralnym zasadom i tradycyjnej tożsamości: narodowej, kulturowej, re­li­gij­nej, a na­wet se­ksu­alnej. Wprowadzają prawa zrównujące duże rodziny z partnerstwem tej samej płci, wiarę w Boga z wiarą w Szatana. […] Jestem przekonany, że to otwiera drogę ku bezpośredniej degradacji i pry­mi­ty­wiz­mowi, co objawia się w głębokim kryzysie demograficznym i moralnym.

Putin staje się „lwem chrze­ści­jaństwa”, „obrońcą wartości” […].

Zamiast mówić o gender studies — naukowych badaniach nad płcią kul­tu­ro­wą, czyli manifestacją kobiecości i męskości w kulturze — zaczęto prawić o „ideologii gender”.
     „Ideologia gender”, którą przywiózł w bagażu dyplomatycznym pa­triar­cha
[Cyryl] i która zagościła w polskim Episkopacie, a potem dotarła nawet do Watykanu, jest sprytnym narzędziem do uprawiania kre­mlo­wskiej geo­po­li­tyki. Pojęcie to sieje nienawiść i niszczy społeczeństwo, a jednocześnie nie jest rozpoznane jako mające cokolwiek wspólnego z Kremlem i jego polityką.

Klementya Suchanow, To jest wojna. Kobiety, fundamentaliści
i nowe średniowiecze
, Wydawnictwo Agora, Warszawa 2020.
(wyróżnienie własne)

Religia jest tylko narzędziem. Mowa o wartościach — ściemą. Tak naprawdę z Bogiem na ustach wyrządzają ludziom zło.

(tamże)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz