wtorek, sierpnia 12, 2025

5859. Z oazy (CCCLXVI)

Co­tygodniowe odliczanie literek, dwa. To ta książka cisnęła, by odliczyć pierwsze literki, by ona nie utknęła w chronologicznej książkowej poczekalni. W zeszłym ty­god­niu minęła osiemdziesiąta rocznica zrzucenia bomby atomowej i z tej okazji się­gnę­łam po tę przejmującą lekturę. Choć w oryginale ukazała się w 1965 roku, jej wy­mo­wa wciąż jest do bólu aktualna. Niestety, nie ma pewności, czy jako ludzkość na­uczy­li­śmy się tego, czego trzeba z doświadczeń milionów istnień, które pochłonęła II Wojna Światowa czy, skoro mamy pamięć rybki akwariowej, tysięcy istnień, które teraz pochłaniają działania w Gazie czy w Ukrainie.

Publikacja ta nie dopełnia jednak Hiroszimy, którą w sobie noszę. Można powiedzieć, że ledwie musnąłem jej powierzchnię. Hiroszima nigdy się nie kończy – chyba że ktoś zakryje na nią oczy, zatka sobie uszy i zaknebluje usta.

🖇

Chciałbym opowiedzieć przede wszystkim o ludzkiej godności: najbardziej fundamentalnej kwestii, jaką odkryłem w Hiroszimie, i bez wątpienia do­kład­nie tym, z czego pragnę czerpać teraz siłę. Piszę „odkryłem”, lecz jak dla mnie ludzkiej godności nie sposób precyzyjnie zdefiniować. Wykracza poza zakres pojęć, których istotę da się odwzorować przy pomocy słów. […]  Była to godność niezwykle ludzka w swojej naturze, taka jaką podziwiałem od dziecka i zastanawiałem się, kiedy będzie mi dane ją osiągnąć. Gdy teraz o tym myślę, głównym psychologicznym czynnikiem przesądzającym o mo­ich częstych podróżach do Hiroszimy była właśnie ludzka godność, jaką czu­łem w tutejszych mieszkańcach.

🖇

[Yoshitaka Matsuzaka]  Pojawiło się we mnie pragnienie, by samodzielnie zająć się kuracją, by odrodzić się jako człowiek, i choć ucierpiałem w ataku nuklearnym, zdobyć na własność śmierć niebędącą jego następstwem, taką samą jak śmierć ludzi, którzy go nie doświadczyli.
     […]  „Proszę pamiętać, że istnieją też hibakusha pełni optymizmu, którzy nie cierpią przez powikłania i nie chcą, by inni robili z nich eksponaty ruchu na rzecz zakazu broni atomowej, i zamiast tego wolą na powrót stać się zwy­kłymi ludźmi, którymi byli wcześniej.

🖇

Oddajcie mnie
Oddajcie ludzi
Ze mną związanych

Wieczny pokój
Ludzkiego
Całego ludzkiego świata
Oddajcie pokój

[Sankichi Tōge (1917–1953)]
     To wołanie poeta wydobył z siebie właśnie dla nas, tych, którzy przeżyli…

🖇


O strefie zero nie ma się od kogo dowiedzieć.
[z:] Iri Maruki, Toshiko Akamatsu, Pikadon,
Potsudamu Shoten, Tokio 1950.

🖇

Tego ranka latem 1945 roku także przyjechało tu wielu podróżnych. Ci, któ­rzy osiemnaście lat temu wyjechali tego samego lub następnego dnia, prze­ży­li; ci, którzy nie opuścili miasta, musieli doświadczyć naj­okru­tniej­sze­go losu, jaki mógł spotkać człowieka w XX wieku. Niektórzy wyparowali na­tych­miast, inni zmagają się z nim do dziś, żyjąc ze strachem na myśl o licz­bie białych krwinek.

🖇

Cała Hiroszima to cmentarz. W każdym zakątku stoją pomniki ku pamięci zmarłych, niektóre nie większe od zwykłego kamienia.

🖇

[…]  gdy tylko wychodzę na zewnątrz, od razu napotykam zupełnie dla mnie nową, prawdziwą Hiroszimę. Wnikam w nią, chcę ją poznać bliżej, głębiej. Czuję, że to moja pierwsza wizyta w tym mieście, która dała mi szansę prawdziwego spotkania z nim; że będę tu wracał wiele razy i do­kła­dał starań, by zrozumieć ludzi prawdziwie hiroszimskich.

🖇

„Wie pan, jaki poziom białych krwinek ma zdrowa osoba?” Na moment ule­gam złudzeniu: „Skoro można mieć nawet osiemset trzydzieści tysięcy, to u zdrowego człowiek pewnie też jest ich całkiem dużo…”. Dowiaduję się, że mój poziom nie przekracza sześciu tysięcy. Nie mam odwagi dalej patrzeć przez mikroskop.

🖇

Kiedy mówi o pacjentach z białaczką, doktor [Fumio] Shigetō ma w oczach głęboką ciemność pełną smutku, której nie potrafię zapomnieć. On sam rów­nież jest hibakusha, on także widział piekło. Po dziś dzień z wielką ludz­ką godnością walczy przeciwko bombie atomowej, której cień nadal kryje się w organizmach ofiar – należy do ludzi, jakich nie ma nigdzie poza Hi­ro­szi­mą, jest prawdziwym człowiekiem hiroszimskim.

🖇

Redaktor [Toshihiro] Kanai pyta: „Z czego jest znana bomba atomowa: ze swojej potęgi czy z cierpienia, jakie wyrządza ludziom?”. Odpowiada bez cienia wątpliwości, że w oczach świata w Hiroszimie i Nagasaki chodzi o ni­szczycielską siłę broni nuklearnej, nie o tragedię ofiar.

🖇

[…]  zaniedbuje się podstawowy wysiłek, który powinien polegać na przed­sta­wianiu całemu światu doświadczenia ofiar broni nuklearnej. Hibakusha z Hiroszimy i Nagasaki, tak żywi, jak i umarli, z całego serca pragną, by cały świat dowiedział się o ludzkim cierpieniu, jakie zsyła bom­ba, nie o jej potędze.

🖇

Jakże wiele osób zwierzało mi się, że o ile wcześniej nic im nie dolegało, o ty­le od dnia ataku nie byli już zdrowi, choć nie wykazywali też jed­no­znacz­nych symptomów. W Hiroszimie panuje w tej kwestii pewien pa­ra­doks: z jednej strony obowiązuje pogląd, że ekspozycja na wybuch ato­mo­wy – doświadczenie, z jakim nikt wcześniej w historii ludzkości nie musiał się zmagać – może wywoływać najróżniejsze objawy i nie sposób z pew­no­ścią wykluczyć jej związku z żadnym z nich; z drugiej strony ofiary mogą liczyć na pomoc z państwowej kasy, dopiero gdy choroba osiągnie śmier­tel­ne stadium.

🖇

Pozostaje nam jedynie wolność do tego, by nosić w naszych ubogich wnę­trzach pamięć o tych, którzy mimo wszystko nie odbierają sobie życia. […]  Jestem przeżarty niemocą jak pleśnią, gdy jednak odkrywam na nowo głę­bo­ko ludzką, fundamentalną moralność w tutejszych ludziach, którzy wbrew wszystkiemu nie wybierają śmierci z własnej ręki, wraca mi odwaga.

🖇

Nawet kiedy człowiek wszystko traci, to jednak coś zyskuje – od czasu Błysku dogłębnie się o tym przekonuję.

🖇

Sentymentalne myślenie, powie ktoś? A gdybyście sami mieli ciało oszpe­co­ne keloidami i pragnęli punktu zaczepienia, który pomógłby wam uporać się z powodowanymi przez nie ranami na psychice, co innego by wam zo­sta­ło poza wiarą, że wasze blizny posiadają kluczową wartość potrzebną do zakazania broni jądrowej? Jak inaczej można dokonać sublimacji cier­pie­nia i strachu jałowego umierania na białaczkę w coś mającego sens?
     Hiroszima jest w każdym człowieku w Japonii, w każdym człowieku na świecie – my, którzy tylko przypadkiem jej uniknęliśmy, po­win­ni­śmy my­śleć o życiu i śmierci, plasując to nastawienie w samym centrum.

🖇

Hiroszima jest nie tyle dowodem potęgi nowej broni, ile dowodem eks­tre­mal­ne­go cierpienia, jakie ona wywołuje. Ludzie chcą o tym za­po­mnieć i żyć jakoś dalej, to powszechna postawa na całym świecie. I na Wschodzie, i na Zachodzie przywódcy mówią jednym głosem: utrzymujemy arsenał ato­mo­wy jako gwarancję pokoju. Istnieje zapewne miejsce na różne prze­wi­dy­wa­nia i teorie co do rzeczywistych skutków, jakie to przyniesie w kontekście prawdziwego pokoju […].

🖇

Spędzać dni, starając się od niej oddalić, nie wracać do niej świadomie – szczególnie jeśli uda się wyzdrowieć, wrócić do społeczeństwa i nie mieć z Hiroszimą nic wspólnego – to dla pacjenta największe szczęście. Jakże byłoby wspaniale, gdyby wszyscy mogli tego doświadczyć.

🖇

Zamiast uciekać, przyjął Hiroszimę całym sobą. Dla kogo to robił? Dla wszystkich ludzi, którzy będą żyć dalej, kiedy on poniesie już tragiczną śmierć – dla nas. Płomienne zaangażowanie Sadao Miyamoto wynikało właśnie z faktu, że widział przed sobą nieuchronny koniec. […]
     By pokonać lęk przed własnym tragicznym końcem, trzeba wierzyć, że pomoże on pozostałym stawić czoła śmierci.

🖇

Są ludzie, którzy nadal mieszkają w Hiroszimie i wcale nie milczą o eks­tre­mum ludzkiej tragedii, jaka się tu wydarzyła, nie zapominają, zamiast tego mówią o niej, badają ją, dokumentują – to ponure zajęcie wymagające nie­zwy­kłego wysiłku. […]  Mają, jako jedyni, prawo zapomnieć, zachować mil­cze­nie, a mimo tego dokładają starań, by jednak opowiadać, by zgłębiać i upamiętniać tę tragedię.

🖇

[…]  w Hiroszimie, gdzie miała być zrzucona bomba, żyją ludzie, którzy dołożą starań, by zmienić to piekło w coś bardziej ludzkiego.

🖇

Czy jest jednak coś straszniejszego i bardziej groteskowego niż potężni po­li­tycy, którzy rozumują tak lekceważąco – którzy zakładają, że ludzie i tak jakoś się wyratują, choćby zrzucić ich w najpotworniejsze bagno? Czy gdzie­kol­wiek indziej istnieje humanizm obleczony w równie absolutną po­dłość? Moim zdaniem odpowiedź brzmi: nie.

🖇

Pewnego dnia zapytał starszego lekarza, dlaczego Hiroszima musi cierpieć, mimo że wojna już się skończyła. […]  „Dlaczego? Przecież już po wszyst­kim”, myślał, zapewne przeczuwając, że dla mieszkańców Hiroszimy praw­dzi­wa, tragiczna wojna wcale się nie skończyła. Zrozumiał, że wręcz prze­ciw­nie: najgorsza, pełna niepewności walka dopiero się rozpoczęła i będzie trwać jeszcze całe dekady (w chwili obecnej trwa już dwie) albo nawet w nie­skończoność, pod postacią ryzyka wystąpienia syndromu atomowego u następnych pokoleń […].

🖇

„Dlaczego Hiroszima musi cierpieć, mimo że wojna już się skończyła?”, py­tał młody dentysta (inna rzecz, że następna okrutna wojna dopiero co się rozpoczęła) starszego lekarza, a w odpowiedzi usłyszał jedynie milczenie. Nawet gdyby wykrzyczał tę skargę tak głośno, by usłyszeli go ludzie na ca­łym świe­cie, nikt z nas nie potrafiłby odpowiedzieć. To absurd, którego ża­den człowiek nie jest w stanie wyjaśnić. […]  milczenie starszego nie by­ło milczeniem jednostki, ale całej ludzkości.

🖇

Nadal nie ma dowodu, który pozwalałby wierzyć, że dobro ludzi ratujących ofiary wygrało ze złem ludzi, którzy stworzyli bombę atomową. Każdy jed­nak, kto sądzi, że ostatecznie odrodzą się na tym świecie ludzka har­mo­nia i ludzki porządek, powinien bacznie przyglądać się trwającym od dwóch dekad zmaganiom hiroszimskich lekarzy, ich walce o wątpliwych szansach na zwycięstwo.

🖇

Nie wolno nam zapominać, że naiwne sumienia nas wszystkich, całej ludzkości, pozostają nietknięte właśnie dzięki samokontroli hibakusha, którzy nie poddają się mimo ogromnej rozpaczy.

🖇

Nas, ludzi spoza Hiroszimy, podobne historie przebudzają jak kwas wlewany prosto do oczu i uszu – ale szybko wyrzucamy je z pamięci.

🖇

Błysk sam nie spada, ktoś musi go zrzucić.

🖇

Przeszła kilka operacji – nie ze względów zdrowotnych, ale właśnie dla przy­wró­ce­nia dawnego wyglądu. Nauczyły ją jednego: „utraconego pięk­na” nie da się odzyskać. […]
     Pani Murato skorzystała z okazji i porzuciła chorobliwy stan przy­wią­za­nia do przeszłości, odmawiania kontaktu z rzeczywistością i odosobnienia. Nawróciła się na realny świat i przyszłość. […]
     Tamtego dnia pani Murato aż do ostatniej chwili wahała się, czy zabrać głos przed kamerami. To pokazuje, że jej przemiana nie jest niczym wyryta w kamieniu prawda wiary, przeciwnie, jej nawrócenie opiera się na co­dzien­nej walce.

🖇

[…]  ludzkie tragedie, które widziałem w Hiroszimie (choć były to tylko zerk­nię­cia okiem turysty), nawet te napełniające największą rozpaczą, upewniały mnie przynajmniej – bo nie mam odwagi sugerować, by we wszyst­kich można było odnaleźć coś pozytywnego – że w sercach Ja­poń­czy­ków bez żadnych wątpliwości kryje się ludzka godność.
     Spotkałem ludzi nieugiętych, którzy wciąż żyją na ziemi pełnej kieł­ku­ją­cych nasion najgłębszej rozpaczy i nieuleczalnego szaleństwa. […]  Mogłem wysłuchać ludzi, którzy mimo wszystko nie tracą zmysłów i sumiennie re­a­li­zują swoje dążenia, choć nie ma dla nich żadnej solidnej nadziei. W Hiro­szi­mie znalazłem okazję do realnej refleksji nad autentycznym człowieczeństwem.

Kenzaburō Ōe, Zapiski z Hiroszimy,
przeł. Dariusz Latoś, PIW, Warszawa 2024.
(wyróżnienie własne)

A jednak tydzień później, gdy wyjeżdżaliśmy [Autor i Ry­ō­suke Yasue] z Hiroszimy, obaj wyraźnie czuliśmy pod palcami punkt zaczepienia niezbędny, by zacząć wy­dra­py­wać się ku realnej poprawie z dna przy­gnę­bie­nia, na które opadliśmy.

🖇

Skrupulatnie znajdował zajęcia, by za­peł­nić dni – tak nie robią ludzie, którzy stracili nadzieję.

🖇

Można powiedzieć, że ci, którzy zginęli przez bombę, od­dali za nas życie. Ich ofiara jest święta. Powinniśmy iść drogą pokoju, a oni, szlachetni ludzie, którzy oddali ży­cie, będą nad nami czuwać.

(tamże)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz