Cotygodniowe odliczanie literek, dwa. To ta książka cisnęła, by odliczyć pierwsze literki, by ona nie utknęła w chronologicznej książkowej poczekalni. W zeszłym tygodniu minęła osiemdziesiąta rocznica zrzucenia bomby atomowej i z tej okazji sięgnęłam po tę przejmującą lekturę. Choć w oryginale ukazała się w 1965 roku, jej wymowa wciąż jest do bólu aktualna. Niestety, nie ma pewności, czy jako ludzkość nauczyliśmy się tego, czego trzeba z doświadczeń milionów istnień, które pochłonęła II Wojna Światowa czy, skoro mamy pamięć rybki akwariowej, tysięcy istnień, które teraz pochłaniają działania w Gazie czy w Ukrainie.
Publikacja ta nie dopełnia jednak Hiroszimy, którą w sobie noszę. Można powiedzieć, że ledwie musnąłem jej powierzchnię. Hiroszima nigdy się nie kończy – chyba że ktoś zakryje na nią oczy, zatka sobie uszy i zaknebluje usta.
🖇
Chciałbym opowiedzieć przede wszystkim o ludzkiej godności: najbardziej fundamentalnej kwestii, jaką odkryłem w Hiroszimie, i bez wątpienia dokładnie tym, z czego pragnę czerpać teraz siłę. Piszę „odkryłem”, lecz jak dla mnie ludzkiej godności nie sposób precyzyjnie zdefiniować. Wykracza poza zakres pojęć, których istotę da się odwzorować przy pomocy słów. […] Była to godność niezwykle ludzka w swojej naturze, taka jaką podziwiałem od dziecka i zastanawiałem się, kiedy będzie mi dane ją osiągnąć. Gdy teraz o tym myślę, głównym psychologicznym czynnikiem przesądzającym o moich częstych podróżach do Hiroszimy była właśnie ludzka godność, jaką czułem w tutejszych mieszkańcach.
🖇
[Yoshitaka Matsuzaka]
Pojawiło się we mnie pragnienie, by samodzielnie zająć się kuracją, by odrodzić się jako człowiek, i choć ucierpiałem w ataku nuklearnym, zdobyć na własność śmierć niebędącą jego następstwem, taką samą jak śmierć ludzi, którzy go nie doświadczyli.
[…] „Proszę pamiętać, że istnieją też hibakusha pełni optymizmu, którzy nie cierpią przez powikłania i nie chcą, by inni robili z nich eksponaty ruchu na rzecz zakazu broni atomowej, i zamiast tego wolą na powrót stać się zwykłymi ludźmi, którymi byli wcześniej.
🖇
Oddajcie mnie
Oddajcie ludzi
Ze mną związanych
Wieczny pokój
Ludzkiego
Całego ludzkiego świata
Oddajcie pokój
[Sankichi Tōge (1917–1953)]
To wołanie poeta wydobył z siebie właśnie dla nas, tych, którzy przeżyli…
🖇
O strefie zero nie ma się od kogo dowiedzieć.
[z:] Iri Maruki, Toshiko Akamatsu, Pikadon,
Potsudamu Shoten, Tokio 1950.
🖇
Tego ranka latem 1945 roku także przyjechało tu wielu podróżnych. Ci, którzy osiemnaście lat temu wyjechali tego samego lub następnego dnia, przeżyli; ci, którzy nie opuścili miasta, musieli doświadczyć najokrutniejszego losu, jaki mógł spotkać człowieka w XX wieku. Niektórzy wyparowali natychmiast, inni zmagają się z nim do dziś, żyjąc ze strachem na myśl o liczbie białych krwinek.
🖇
Cała Hiroszima to cmentarz. W każdym zakątku stoją pomniki ku pamięci zmarłych, niektóre nie większe od zwykłego kamienia.
🖇
[…] gdy tylko wychodzę na zewnątrz, od razu napotykam zupełnie dla mnie nową, prawdziwą Hiroszimę. Wnikam w nią, chcę ją poznać bliżej, głębiej. Czuję, że to moja pierwsza wizyta w tym mieście, która dała mi szansę prawdziwego spotkania z nim; że będę tu wracał wiele razy i dokładał starań, by zrozumieć ludzi prawdziwie hiroszimskich.
🖇
„Wie pan, jaki poziom białych krwinek ma zdrowa osoba?” Na moment ulegam złudzeniu: „Skoro można mieć nawet osiemset trzydzieści tysięcy, to u zdrowego człowiek pewnie też jest ich całkiem dużo…”. Dowiaduję się, że mój poziom nie przekracza sześciu tysięcy. Nie mam odwagi dalej patrzeć przez mikroskop.
🖇
Kiedy mówi o pacjentach z białaczką, doktor [Fumio] Shigetō ma w oczach głęboką ciemność pełną smutku, której nie potrafię zapomnieć. On sam również jest hibakusha, on także widział piekło. Po dziś dzień z wielką ludzką godnością walczy przeciwko bombie atomowej, której cień nadal kryje się w organizmach ofiar – należy do ludzi, jakich nie ma nigdzie poza Hiroszimą, jest prawdziwym człowiekiem hiroszimskim.
🖇
Redaktor [Toshihiro] Kanai pyta: „Z czego jest znana bomba atomowa: ze swojej potęgi czy z cierpienia, jakie wyrządza ludziom?”. Odpowiada bez cienia wątpliwości, że w oczach świata w Hiroszimie i Nagasaki chodzi o niszczycielską siłę broni nuklearnej, nie o tragedię ofiar.
🖇
[…] zaniedbuje się podstawowy wysiłek, który powinien polegać na przedstawianiu całemu światu doświadczenia ofiar broni nuklearnej. Hibakusha z Hiroszimy i Nagasaki, tak żywi, jak i umarli, z całego serca pragną, by cały świat dowiedział się o ludzkim cierpieniu, jakie zsyła bomba, nie o jej potędze.
🖇
Jakże wiele osób zwierzało mi się, że o ile wcześniej nic im nie dolegało, o tyle od dnia ataku nie byli już zdrowi, choć nie wykazywali też jednoznacznych symptomów. W Hiroszimie panuje w tej kwestii pewien paradoks: z jednej strony obowiązuje pogląd, że ekspozycja na wybuch atomowy – doświadczenie, z jakim nikt wcześniej w historii ludzkości nie musiał się zmagać – może wywoływać najróżniejsze objawy i nie sposób z pewnością wykluczyć jej związku z żadnym z nich; z drugiej strony ofiary mogą liczyć na pomoc z państwowej kasy, dopiero gdy choroba osiągnie śmiertelne stadium.
🖇
Pozostaje nam jedynie wolność do tego, by nosić w naszych ubogich wnętrzach pamięć o tych, którzy mimo wszystko nie odbierają sobie życia. […] Jestem przeżarty niemocą jak pleśnią, gdy jednak odkrywam na nowo głęboko ludzką, fundamentalną moralność w tutejszych ludziach, którzy wbrew wszystkiemu nie wybierają śmierci z własnej ręki, wraca mi odwaga.
🖇
Nawet kiedy człowiek wszystko traci, to jednak coś zyskuje – od czasu Błysku dogłębnie się o tym przekonuję.
🖇
Sentymentalne myślenie, powie ktoś? A gdybyście sami mieli ciało oszpecone keloidami i pragnęli punktu zaczepienia, który pomógłby wam uporać się z powodowanymi przez nie ranami na psychice, co innego by wam zostało poza wiarą, że wasze blizny posiadają kluczową wartość potrzebną do zakazania broni jądrowej? Jak inaczej można dokonać sublimacji cierpienia i strachu jałowego umierania na białaczkę w coś mającego sens?
Hiroszima jest w każdym człowieku w Japonii, w każdym człowieku na świecie – my, którzy tylko przypadkiem jej uniknęliśmy, powinniśmy myśleć o życiu i śmierci, plasując to nastawienie w samym centrum.
🖇
Hiroszima jest nie tyle dowodem potęgi nowej broni, ile dowodem ekstremalnego cierpienia, jakie ona wywołuje. Ludzie chcą o tym zapomnieć i żyć jakoś dalej, to powszechna postawa na całym świecie. I na Wschodzie, i na Zachodzie przywódcy mówią jednym głosem: utrzymujemy arsenał atomowy jako gwarancję pokoju. Istnieje zapewne miejsce na różne przewidywania i teorie co do rzeczywistych skutków, jakie to przyniesie w kontekście prawdziwego pokoju […].
🖇
Spędzać dni, starając się od niej oddalić, nie wracać do niej świadomie – szczególnie jeśli uda się wyzdrowieć, wrócić do społeczeństwa i nie mieć z Hiroszimą nic wspólnego – to dla pacjenta największe szczęście. Jakże byłoby wspaniale, gdyby wszyscy mogli tego doświadczyć.
🖇
Zamiast uciekać, przyjął Hiroszimę całym sobą. Dla kogo to robił? Dla wszystkich ludzi, którzy będą żyć dalej, kiedy on poniesie już tragiczną śmierć – dla nas. Płomienne zaangażowanie Sadao Miyamoto wynikało właśnie z faktu, że widział przed sobą nieuchronny koniec. […]
By pokonać lęk przed własnym tragicznym końcem, trzeba wierzyć, że pomoże on pozostałym stawić czoła śmierci.
🖇
Są ludzie, którzy nadal mieszkają w Hiroszimie i wcale nie milczą o ekstremum ludzkiej tragedii, jaka się tu wydarzyła, nie zapominają, zamiast tego mówią o niej, badają ją, dokumentują – to ponure zajęcie wymagające niezwykłego wysiłku. […] Mają, jako jedyni, prawo zapomnieć, zachować milczenie, a mimo tego dokładają starań, by jednak opowiadać, by zgłębiać i upamiętniać tę tragedię.
🖇
[…] w Hiroszimie, gdzie miała być zrzucona bomba, żyją ludzie, którzy dołożą starań, by zmienić to piekło w coś bardziej ludzkiego.
🖇
Czy jest jednak coś straszniejszego i bardziej groteskowego niż potężni politycy, którzy rozumują tak lekceważąco – którzy zakładają, że ludzie i tak jakoś się wyratują, choćby zrzucić ich w najpotworniejsze bagno? Czy gdziekolwiek indziej istnieje humanizm obleczony w równie absolutną podłość? Moim zdaniem odpowiedź brzmi: nie.
🖇
Pewnego dnia zapytał starszego lekarza, dlaczego Hiroszima musi cierpieć, mimo że wojna już się skończyła. […] „Dlaczego? Przecież już po wszystkim”, myślał, zapewne przeczuwając, że dla mieszkańców Hiroszimy prawdziwa, tragiczna wojna wcale się nie skończyła. Zrozumiał, że wręcz przeciwnie: najgorsza, pełna niepewności walka dopiero się rozpoczęła i będzie trwać jeszcze całe dekady (w chwili obecnej trwa już dwie) albo nawet w nieskończoność, pod postacią ryzyka wystąpienia syndromu atomowego u następnych pokoleń […].
🖇
„Dlaczego Hiroszima musi cierpieć, mimo że wojna już się skończyła?”, pytał młody dentysta (inna rzecz, że następna okrutna wojna dopiero co się rozpoczęła) starszego lekarza, a w odpowiedzi usłyszał jedynie milczenie. Nawet gdyby wykrzyczał tę skargę tak głośno, by usłyszeli go ludzie na całym świecie, nikt z nas nie potrafiłby odpowiedzieć. To absurd, którego żaden człowiek nie jest w stanie wyjaśnić. […] milczenie starszego nie było milczeniem jednostki, ale całej ludzkości.
🖇
Nadal nie ma dowodu, który pozwalałby wierzyć, że dobro ludzi ratujących ofiary wygrało ze złem ludzi, którzy stworzyli bombę atomową. Każdy jednak, kto sądzi, że ostatecznie odrodzą się na tym świecie ludzka harmonia i ludzki porządek, powinien bacznie przyglądać się trwającym od dwóch dekad zmaganiom hiroszimskich lekarzy, ich walce o wątpliwych szansach na zwycięstwo.
🖇
Nie wolno nam zapominać, że naiwne sumienia nas wszystkich, całej ludzkości, pozostają nietknięte właśnie dzięki samokontroli hibakusha, którzy nie poddają się mimo ogromnej rozpaczy.
🖇
Nas, ludzi spoza Hiroszimy, podobne historie przebudzają jak kwas wlewany prosto do oczu i uszu – ale szybko wyrzucamy je z pamięci.
🖇
Błysk sam nie spada, ktoś musi go zrzucić.
🖇
Przeszła kilka operacji – nie ze względów zdrowotnych, ale właśnie dla przywrócenia dawnego wyglądu. Nauczyły ją jednego: „utraconego piękna” nie da się odzyskać.
[…]
Pani Murato skorzystała z okazji i porzuciła chorobliwy stan przywiązania do przeszłości, odmawiania kontaktu z rzeczywistością i odosobnienia. Nawróciła się na realny świat i przyszłość.
[…]
Tamtego dnia pani Murato aż do ostatniej chwili wahała się, czy zabrać głos przed kamerami. To pokazuje, że jej przemiana nie jest niczym wyryta w kamieniu prawda wiary, przeciwnie, jej nawrócenie opiera się na codziennej walce.
🖇
[…]
ludzkie tragedie, które widziałem w Hiroszimie (choć były to tylko zerknięcia okiem turysty), nawet te napełniające największą rozpaczą, upewniały mnie przynajmniej – bo nie mam odwagi sugerować, by we wszystkich można było odnaleźć coś pozytywnego – że w sercach Japończyków bez żadnych wątpliwości kryje się ludzka godność.
Spotkałem ludzi nieugiętych, którzy wciąż żyją na ziemi pełnej kiełkujących nasion najgłębszej rozpaczy i nieuleczalnego szaleństwa. […] Mogłem wysłuchać ludzi, którzy mimo wszystko nie tracą zmysłów i sumiennie realizują swoje dążenia, choć nie ma dla nich żadnej solidnej nadziei. W Hiroszimie znalazłem okazję do realnej refleksji nad autentycznym człowieczeństwem.
Kenzaburō Ōe, Zapiski z Hiroszimy,
przeł. Dariusz Latoś, PIW, Warszawa 2024.
(wyróżnienie własne)
A jednak tydzień później, gdy wyjeżdżaliśmy [Autor i Ryōsuke Yasue] z Hiroszimy, obaj wyraźnie czuliśmy pod palcami punkt zaczepienia niezbędny, by zacząć wydrapywać się ku realnej poprawie z dna przygnębienia, na które opadliśmy.
🖇
Skrupulatnie znajdował zajęcia, by zapełnić dni – tak nie robią ludzie, którzy stracili nadzieję.
🖇
Można powiedzieć, że ci, którzy zginęli przez bombę, oddali za nas życie. Ich ofiara jest święta. Powinniśmy iść drogą pokoju, a oni, szlachetni ludzie, którzy oddali życie, będą nad nami czuwać.
(tamże)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz