wtorek, sierpnia 05, 2025

5854. Z oazy (CCCLXIV)

Odlicza­nie literek, cztery. Poślizgnięte na zatorze, który utworzyły trzecie literki. Wyjęłam tę książkę właśnie z nich. Podczas czytania przy­po­mnia­ło mi się, że od naj­młod­szych lat chciałam być duża, by móc decydować o so­bie. Ten drobiazg książ­ko­wy powinien być obowiązkowy dla każdej dorosłej osoby, by traktowała lepiej nie tylko dzieci, ale każdą napotkaną istotę, bez względu na to, czy będzie człowiekiem, psem, kotem czy odbiciem w lustrze.

Od zarania wzrastamy w poczuciu, że większe — ważniejsze od małego.
     — Jestem duży — cieszy się dziecko, postawione na stole. — Jestem wyż­szy od ciebie — stwierdza z uczuciem dumy, mierząc się z rówieśnikiem.
     Przykro wspinać się na palcach i nie móc dosięgnąć, ciężko drobnemi kro­kami nadążać za dorosłymi; z małej ręki wyślizgnie się szklanka. Nie­zręcz­nie z mozołem pnie się na krzesło, do pojazdu, na schody; nie może ująć klamki, wyjrzeć przez okno, zdjąć lub zawiesić, bo wysoko. W tłumie zasłaniają, nie dostrzegą, potrącą. Niewygodnie, przykro być małym.
     Szacunek i podziw budzi to, co duże, więcej zajmuje miejsca. Mały — po­spo­lity, nieciekawy. Mali ludzie, małe potrzeby, radości i smutki.
     Imponują: wielkie miasto, wysokie góry, wyniosłe drzewo.

🖇

 Kto i kiedy, w jak wyjątkowych warunkach, ośmieli się dorosłego pchnąć, szarpnąć, uderzyć? A jak codzienny i niewinny klaps, wymierzony dziecku, mocne pociągnięcie za rękę, bolesny uścisk pieszczoty.
     Poczucie niemocy wychowuje cześć dla siły; każdy, już nietylko dorosły, ale starszy i silniejszy, może brutalnie wyrazić niezadowolenie, siłą poprzeć żądanie i wymóc posłuch: może skrzywdzić bezkarnie.
     Uczymy własnym przykładem lekceważenia, co słabsze.

🖇

     — Pamiętaj, wiedz, zrozum.
     — Przekonasz się, zobaczysz.

🖇

Nic to. Kochamy dzieci. […]
     Czemu jednak — jakby ciężar, zawada, niewygodny dodatek? […]  na dziecko za cudze winy spada odpowiedzialność.
     […]   Jak rzadko jest takie, jakbyśmy pragnęli, jak często jego wzrostowi towarzyszy uczucie zawodu.
     — Już przecież powinno…

🖇

Jawi się skarga na niewdzięczną pracę: kogo Bóg chce ukarać, robi go wychowawcą.

🖇

Oto pochyła upadku wychowawcy:
     lekceważy, nie ufa, podejrzewa, śledzi, przyłapuje, karci, oskarża i karze, szuka dogodnych sposobów, by zapobiec;
     coraz częściej zabrania i bezwzględniej zmusza,
     nie widzi wysiłku dziecka, by zapisać starannie kartkę papieru lub go­dzi­nę życia; stwierdza oschle, że źle.
     Rzadki błękit przebaczeń[,] częsty szkarłat gniewu i oburzeń.

🖇

[…]  nie dzieci, a żywioł.

🖇

Dzieci stanowią dużą odsetkę ludzkości, ludności, narodu, mieszkańców, współobywateli, — stali towarzysze. Były, będą i są.

🖇

Istnieje kłamliwy zarzut, że życzliwość rozzuchwala dzieci, że odpowiedzią na łagodność będzie bezkarność i nieład.
     Ależ dobrocią nie nazywajmy niedbalstwa, niedołęstwa i bezradnej głupoty.

🖇

Zwaliliśmy na barki dziecka trud uzgodnienia rozbieżnych interesów dwóch równoległych autorytetów.
     Szkoła żąda, rodzice niechętnie dają. Konflikty między rodziną i szkołą obarczają dziecko.

🖇

Dziecko nie jest głupie; głupców wśród nich nie więcej, niż wśród dorosłych.

🖇

Ma dziecko przyszłość, ale ma i przeszłość: pamiętne zdarzenia, wspo­mnie­nia, wiele godzin najistotniejszych samotnych rozważań. Nie inaczej, niż my, pamięta i zapomina, ceni i lekceważy, logicznie rozumuje — i błądzi, gdy nie wie. Rozważnie ufa i wątpi.
     Dziecko jest cudzoziemcem, nie rozumie języka, nie zna kierunku ulic, nie zna praw i zwyczajów. Niekiedy samo rozejrzeć się woli; gdy trud­no, prosi o wskazówkę i radę. Potrzebny przewodnik, który grzecznie odpowie na pytanie.
     Szacunku dla jego niewiedzy.
     […]
     Szacunku dla niepowodzeń i łez.

🖇

Łzy uporu i kaprysu — to łzy niemocy i buntu, rozpaczliwy wysiłek pro­te­stu, wołanie o pomoc, skarga na niedbałą opiekę, świadectwo, że nie­ro­zu­mnie krępują i zmuszają, objaw złego samopoczucia, a zawsze cierpienie.

🖇

Winą dziecka będzie wszystko, co uderza w nasz spokój, ambicję i wygodę, naraża i gniewa, godzi w przyzwyczajenia, absorbuje czas i myśl. Nie uzna­je­my uchybień bez złej woli.

🖇

Hałaśliwie przemawiają złe czyny i złe dzieci, zagłuszają szept dobra, a dobra tysiąckroć więcej, niż zła. Silne jest dobro i niezłomnie trwa. Nieprawda, że łatwiej zepsuć, niż poprawić.

🖇

Rośnie nowe pokolenie, nowa wznosi się fala. Idą z wadami i zaletami; daj­cie warunki, by wzrastali lepsi. — Nie wygramy procesu z trumną chorej dzie­dzi­czności, nie powiemy chabrom, by były zbożem.

Janusz Korczak, Prawo dziecka do szacunku,
Wydawnictwo Avia Artis, Warszawa 2021.
(wyróżnienie własne)
[rok Autora]

Tylko wobec Prawa i Boga kwiat jabłoni tyle wart, co jabłko, zielona ruń, ile łan dojrzały.

🖇

[…]  dzieci zasługują na szacunek,
zaufanie i życzliwość […].

🖇

Szacunku dla bieżącej godziny, dla dnia dzisiejszego.

🖇

Pozwólmy ochoczo pić radość poranka i ufać. Dziecko tak właśnie chce. Nie żal mu czasu na bajkę, rozmowę z psem, chwytanie piłki, dokładne obejrzenie obrazka, przerysowanie litery, a wszystko życzliwie. Ono właśnie ma słuszność. […]  Chwila trwa tyle, ile uśmiech lub we­stchnienie.

🖇

Dzielimy nieudolnie lata na mniej i więcej dojrzałe; niema niedojrzałego dziś, żadnej hierarchji wieku, żad­nych wyższych i niższych rang bólu i radości, nadzieji i zawodów.
     Gdy bawię się czy rozmawiam z dzieckiem — splotły się dwie równie dojrzałe chwile mojego i jego życia […].

🖇

Ile cudów we wzroście rośliny i człowieka, w sercu, mó­zgu, oddechu. Najdrobniejsze wzruszenie czy wysiłek — już mocniej serce łopoce, już tętno żywsze.
     Tę samą, moc i trwałość ma duch dziecka.

🖇

Kiedy, jeśli nie teraz,
otrzyma kwiat uśmiechu?

🖇

Tu nic nie da się wyłudzić ani wymusić.

(tamże)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz