Cotygodniowe odliczanie literek, dwa. Chronologicznie książka ta powinna być odliczona jako pierwsza, ale. Z trzecią łączy je i kolor na okładce, i materia, bo czytelniczo ostatni tydzień był dla mnie, jeśli chodzi o język polski, tygodniem sportowym.
Dwie kobiety, olimpijka i paraolimpijka, jeden kraj. Dwie książki warte tego, by potraktować je jako sąsiadujące lektury. W obu najbardziej niepełnosprawny, arcyułomny jest system.
Gospodarczo nieźle nam poszło gonienie najbogatszych krajów świata, mentalnie i społecznie wciąż jesteśmy pod zaborami. Światowa czołówka marnowania ludzkiego potencjału to zdecydowanie wszechpolski kraj nad Wisłą. Marny powód do dumy.
[K.D.] Początkowo trochę się krępowałam, czy nie przekroczę jakiejś granicy, ale teraz mam poczucie, że wszystko dzieje się naturalnie. Przede wszystkim, gdy Karolina czegoś potrzebuje albo coś jej się nie podoba, to jasno to komunikuje. Na pytanie, jak się zachować, odpowiada niezmienne: wystarczy zapytać.
🖇
[K.H.] Dla mnie niepełnosprawność to jest jedna z wielu cech. Jak ktoś mnie pyta o tożsamość, to odpowiadam, że przede wszystkim jestem kobietą, aktywistką, a niepełnosprawność pojawia się jako jeden z aspektów mojego życia.
🖇
[K.H.] Trenowałam w Wigilię, w sylwestra. Najgorszy był 25 grudnia, bo wtedy wszystko jest pozamykane. Ale już drugiego dnia świąt basen otwierano o 14.00. Więc ja tup-tup o 14.00 z plecakiem szłam na basen.
🖇
– Karola nauczyła nas podejścia do niepełnosprawności z dystansem, mówiła na przykład „kolega po fachu” na kogoś bez nogi. Czasami to było na granicy dobrego smaku. I my tak potem mówiłyśmy, a ludzie się na nas dziwnie patrzyli – wspomina Asia.
🖇
[…] włącza się Gosia – […] Równocześnie, jeśli mogę być szczera, Karolina zawsze uważała, że jako osoba niepełnosprawna…
– …z niepełnosprawnością – poprawia Karolina.
– …z niepełnosprawnością ma prawa. Ja ci to kiedyś powiedziałam i się tego wstydzę do dzisiaj – kończy Gosia. […] –
[…] Ale pamiętam, że mi się wydawało, że jednak powinnaś wziąć pod uwagę, że jesteś niepełnosprawna…
– Z niepełnosprawnością – poprawia Karolina.
– …z niepełnosprawnością nie tylko w sytuacjach, w których jest ci z tym wygodnie.
🖇
[K.H.] Mama mnie nauczyła, że jak coś jest nie tak, jakaś sprawa urasta do takich rozmiarów, że mam wrażenie, że mnie zaraz zmiażdży, to powinnam pójść spać. I to działa, następnego dnia widzę całość zupełnie inaczej.
🖇
[K.H.] Dopiero parę lat temu spojrzałam na to trochę inaczej. Moi rodzice ogarniali, bo państwo nie pomagało. Moja starsza o sześć lat siostra bardzo szybko stała się moją opiekunką, bo mama poszła do pracy. Wszyscy byliśmy poddani przemocy systemowej.
🖇
[K.H.] […] wybitnie uwielbiam sobie pogadać, ale nie tak paplać, tylko tak zabrać coś wzajemnie od siebie.
🖇
[K.H.] Każdy z nas ma coś takiego, jakieś słowo klucz lub też jakąś sytuację, której wspomnienie nas mega rozluźnia.
🖇
[K.D.] Co cię napędzało?
[K.H.] Marzenie. Marzenie, żeby przechytrzyć system.
🖇
[K.H.] Pamiętam, że zdarzało się, że ktoś mi mówił: jak nie masz pieniędzy, to idź do pracy. Na co odpowiadałam: a czy Justynie Kowalczyk powiedziałbyś to samo? […]. Od dawna obserwowałam zawodników na Zachodzie, którzy byli traktowani profesjonalnie, mieli umowy sponsorskie, warunki nieodbiegające od warunków sportowców pełnosprawnych. Bilety na igrzyska paraolimpijskie w Londynie były wyprzedane. A u nas co? Korwin-Mikke mówiący, że zawody dla osób z niepełnosprawnościami to jak organizowanie szachów dla debili.
🖇
[K.H.] Moim ukochanym filmem jest Matrix. Widziałam go z miliard razy, ukształtował mnie. Ja rozumiem go tak, że ten, kto mnie nie kuma, to agent Smith, i trzeba go omijać.
🖇
[K.H.] Często się uważa, że jak ktoś ma niepełnosprawność, to seks go nie dotyczy. Albo że to fajnie, że w ogóle ma jakiegoś partnera albo partnerkę. Tu według mnie wkraczamy w kwestię przemocy wobec siebie samej, bo to jest sprawa szacunku do siebie. Ja jestem gotowa na miłość, ale nie za wszelką cenę. Miłość na równych warunkach.
🖇
[K.H.] Jak ktoś mówił: „Ale masz marzenia”, to ja się wkurzałam i mówiłam, że nie mam marzeń, tylko mam wielkie cele. Jest to rodzaj daru.
🖇
[K.H.]
[…] mówię od lat: jakby stanął przede mną diabeł i powiedział mi, że zabiera mi niepełnosprawność, ale razem z nią pływanie i ciekawość świata, to prawdopodobnie bym się zgodziła, ale tylko na dwa dni. Mówię poważnie. Dlatego że to pływanie było tak ważne.
[K.D.] Ludzie, którzy nie doświadczają niepełnosprawności, mają tendencje do postrzegania niepełnosprawności jako rodzaju braku.
🖇
[K.H.] Świat powinien być przystosowany do wszystkich, a tak nie jest. Zastanówmy się, co by się stało, gdybyśmy się obudzili w świecie, gdzie większość ludzi ma niepełnosprawności. Co by się stało, gdyby większość była niewidoma bądź głucha? Przestańmy myśleć, że to, że coś pasuje nam, jest dobre dla wszystkich.
🖇
[K.D.] Czemu nie znosisz tego sformułowania
[integracja społeczna]?
[K.H.] Bo my jesteśmy częścią społeczeństwa. Najlepiej o tym mówi konwencja ONZ, która zakłada prawo do niezależnego, samodzielnego życia, prawo do edukacji, prawo do aktywności zawodowej, prawo do decydowania o sobie i swoich prawach reprodukcyjnych. To jest całość. No i teraz możemy się zastanowić, gdzie, jako kraj, jesteśmy? Polska ratyfikowała tę konwencję w 2012 roku. W teorii jest to odejście od modelu opiekuńczego do społecznego, czyli wdrożenia osób z niepełnosprawnościami do społeczeństwa, z założeniem potencjału.
🖇
[K.H.] Zdarza się, że ludzie pytają: czy gdybyś była zdrowa, to czy miałabyś dzieci? Albo stwierdzają: jakbyś była zdrowa, tobyś miała dzieci, męża i patrzyłabyś na pewne rzeczy inaczej.
[K.D.] Czyli ludzie uważają, że to, że nie chcesz mieć dziecka, jest związane z niepełnosprawnością?
[K.H.] Mnie to dziwi. Naprawdę można tak myśleć? Ja jestem taką osobą, że jakbym się uparła, że chcę mieć dzieci, to pewnie bym je miała.
[…] Od zawsze wiem, że to nie jest moje spełnienie marzeń, nie poświęcę życia, nie dostanę czterech garbów tylko po to, żeby zostawić potomka.
🖇
[K.D.] Chodzenie własnymi drogami ma swoją cenę, prawda?
[K.H.] Na pewno.
🖇
🖇
[K.H.] […] niepełnosprawność […] raz jest obciążeniem, raz jest błogosławieństwem, a innym razem jest kompletnie bez znaczenia.
🖇
[K.H.] […] w momencie gdy piszemy książkę, żyję za tysiaka miesięcznie – to myślę, że to niewiarygodne, że po tylu osiągnięciach można być w takiej sytuacji. Pewna część mnie się buntuje, oskarża państwo polskie i pyta: co jeszcze mogę dla was zrobić? Jest też we mnie część, która przyznaje, że takie życie jest trudne, ale uczy też fajnych rzeczy, na przykład minimalizmu.
🖇
[K.H.] Chyba dopiero protest osób z niepełnosprawnością w Sejmie uświadomił mi, że nie chodzi o to, żeby wszystko po prostu dźwigać na swoich barkach. […] jako dziecko żyłam w klimacie „padłaś–powstań”. […] Czy całe życie mam spędzić na tym, żeby nie zostać w tyle? To nie jest życie. Ja bym chciała mieć spokój w sobie, a nie być superbohaterką, bo to jest obciążające i nudne. Ja już siłaczką byłam. Nie ma w tym nic zajebistego.
🖇
[K.D.] Czym ona jest
[mała solidarność]?
[K.H.] Wspieraniem się nawzajem wbrew wszystkiemu. Siostrzeństwo, braterstwo, które wynikają ze świadomości, że chcemy kształtować ten świat i wiemy, jak to zrobić. Jak poszłam do podstawówki, to trudno było się spodziewać, że wszystko będzie dostosowane do mnie, wręcz przeciwnie – nic nie było. Więc dzieciaki podawały mi rękę, żebym mogła przejść. I to jest ta mała solidarność. Wyprzedzanie, przechytrzanie systemu w dobrej wierze. Nieocenianie. Wspieranie.
To jest pewien rodzaj wrażliwości. Zawsze byłam bardzo wrażliwa i to powoduje, że widzę rzeczy, na które inne osoby nie zwracają uwagi. Mała solidarność to umiejętność wykorzystania tej wrażliwości do ulepszania świata. Osoby, które kumają, że świat jest dla wszystkich, jest piękny i zróżnicowany, i stają w jego obronie, są jak Avengersi, a nawet Avengerki, bohaterki, które ratują świat.
[K.D.] Ja to rozumiem tak, że mała solidarność nie oznacza, że ty sięgasz po pomoc, tylko że wszyscy jesteśmy sobie nawzajem potrzebni. Czyli że ona pokazuje społeczeństwu, że stać je na więcej.
[K.H.] […]
mała solidarność jest świetna i uratowała mi życie, ale system nie może być oparty tylko na pokonywaniu barier i na małej solidarności. Mała solidarność używana non stop powoduje, że wszyscy są zmęczeni, mają dosyć. Mała solidarność to jest taki znak, że skoro dajemy radę teraz, gdy na świecie jest pełno dyskryminacji i wykluczenia, to co będzie, jak zmienimy system? To dopiero będzie wow!
🖇
[K.H.] [mała solidarność] działa, gdy system nie działa, opiera się na życzliwości ludzi.
Karolina Hamer, Karolina Domagalska, Niezatapialna,
Wydawnictwo W.A.B., Warszawa 2020.
(wyróżnienie własne)
[K.H.] Ale jak już przytrafiły mi się ten biseksualizm, ta niepełnosprawność, ta kobiecość, ten rodzaj zaczepności, to chcę to wykorzystać na maksa. W moim życiu nie ma przestrzeni na dzieci. […] ludzie naprawdę mogą być różni i żyć różnie. Każdy powinien robić to, co chce.
🖇
[K.H.] Powiedziałam: wystarczy, wyszłam i nie wróciłam. Poziom braku godności przekroczony miliardkrotnie.
🖇
[K.H.] Cała ja: sorry, ale to ja decyduję.
(tamże)
*
Tyska Galeria Sportu,
Karolina Hamer. Olimpijka z pasją.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz