poniedziałek, sierpnia 25, 2025

5872. Z oazy (CCCLXXI)

Co­tygodniowe odliczanie literek, dwa. Chronologicznie książka ta powinna być od­li­czo­na jako pierwsza, ale. Z trzecią łączy je i kolor na okładce, i materia, bo czy­tel­ni­czo ostat­ni tydzień był dla mnie, jeśli chodzi o język polski, tygodniem sportowym.

Dwie kobiety, olimpijka i paraolimpijka, jeden kraj. Dwie książki warte tego, by po­traktować je ja­ko sąsiadujące lektury. W obu najbardziej niepełnosprawny, arcy­ułom­ny jest system.

Gospodarczo nieźle nam poszło gonienie najbogatszych krajów świata, mentalnie i społecznie wciąż jesteśmy pod zaborami. Światowa czołówka marnowania ludz­kiego potencjału to zdecydowanie wszechpolski kraj nad Wisłą. Marny powód do dumy.

[K.D.]  Początkowo trochę się krępowałam, czy nie przekroczę jakiejś gra­nicy, ale teraz mam poczucie, że wszystko dzieje się naturalnie. Przede wszyst­kim, gdy Karolina czegoś potrzebuje albo coś jej się nie podoba, to jasno to komunikuje. Na pytanie, jak się zachować, odpowiada niezmienne: wystarczy zapytać.

🖇

[K.H.]  Dla mnie niepełnosprawność to jest jedna z wielu cech. Jak ktoś mnie pyta o tożsamość, to odpowiadam, że przede wszystkim jestem ko­bie­tą, akty­wist­ką, a niepełnosprawność pojawia się jako jeden z aspek­tów mo­je­go życia.

🖇

[K.H.]  Trenowałam w Wigilię, w sylwestra. Najgorszy był 25 grudnia, bo wtedy wszystko jest pozamykane. Ale już drugiego dnia świąt basen otwie­ra­no o 14.00. Więc ja tup-tup o 14.00 z plecakiem szłam na basen.

🖇

     – Karola nauczyła nas podejścia do niepełnosprawności z dystansem, mó­wiła na przykład „kolega po fachu” na kogoś bez nogi. Czasami to było na granicy dobrego smaku. I my tak potem mówiłyśmy, a ludzie się na nas dziwnie patrzyli – wspomina Asia.

🖇

[…]  włącza się Gosia – […]  Równocześnie, jeśli mogę być szczera, Karolina zawsze uważała, że jako osoba niepełnosprawna…
     – …z niepełnosprawnością – poprawia Karolina.
     – …z niepełnosprawnością ma prawa. Ja ci to kiedyś powiedziałam i się tego wstydzę do dzisiaj – kończy Gosia. […]  – […]  Ale pamiętam, że mi się wydawało, że jednak powinnaś wziąć pod uwagę, że jesteś niepeł­no­spraw­na…
     – Z niepełnosprawnością – poprawia Karolina.
     – …z niepełnosprawnością nie tylko w sytuacjach, w których jest ci z tym wygodnie.

🖇

[K.H.]  Mama mnie nauczyła, że jak coś jest nie tak, jakaś sprawa urasta do takich rozmiarów, że mam wrażenie, że mnie zaraz zmiażdży, to powinnam pójść spać. I to działa, następnego dnia widzę całość zupełnie inaczej.

🖇

[K.H.]  Dopiero parę lat temu spojrzałam na to trochę inaczej. Moi rodzice ogarniali, bo państwo nie pomagało. Moja starsza o sześć lat siostra bardzo szybko stała się moją opiekunką, bo mama poszła do pracy. Wszyscy by­li­śmy poddani przemocy systemowej.

🖇

[K.H.] […]  wybitnie uwielbiam sobie pogadać, ale nie tak paplać, tylko tak zabrać coś wzajemnie od siebie.

🖇

[K.H.]  Każdy z nas ma coś takiego, jakieś słowo klucz lub też jakąś sytuację, której wspomnienie nas mega rozluźnia.

🖇

[K.D.]  Co cię napędzało?
     [K.H.]  Marzenie. Marzenie, żeby przechytrzyć system.

🖇

[K.H.]  Pamiętam, że zdarzało się, że ktoś mi mówił: jak nie masz pieniędzy, to idź do pracy. Na co odpowiadałam: a czy Justynie Kowalczyk po­wie­dział­byś to samo? […]. Od dawna obserwowałam zawodników na Zachodzie, którzy byli traktowani profesjonalnie, mieli umowy sponsorskie, warunki nieodbiegające od warunków sportowców pełnosprawnych. Bilety na igrzyska paraolimpijskie w Londynie były wyprzedane. A u nas co? Korwin-Mikke mówiący, że zawody dla osób z niepełnosprawnościami to jak organizowanie szachów dla debili.

🖇

[K.H.]  Moim ukochanym filmem jest Matrix. Widziałam go z miliard razy, ukształtował mnie. Ja rozumiem go tak, że ten, kto mnie nie kuma, to agent Smith, i trzeba go omijać.

🖇

[K.H.]  Często się uważa, że jak ktoś ma niepełnosprawność, to seks go nie dotyczy. Albo że to fajnie, że w ogóle ma jakiegoś partnera albo partnerkę. Tu według mnie wkraczamy w kwestię przemocy wobec siebie samej, bo to jest sprawa szacunku do siebie. Ja jestem gotowa na miłość, ale nie za wszel­ką cenę. Miłość na równych warunkach.

🖇

[K.H.]  Jak ktoś mówił: „Ale masz marzenia”, to ja się wkurzałam i mówiłam, że nie mam marzeń, tylko mam wielkie cele. Jest to rodzaj daru.

🖇

[K.H.]  […]  mówię od lat: jakby stanął przede mną diabeł i powiedział mi, że zabiera mi niepełnosprawność, ale razem z nią pływanie i ciekawość świa­ta, to prawdopodobnie bym się zgodziła, ale tylko na dwa dni. Mówię poważnie. Dlatego że to pływanie było tak ważne.
     [K.D.]  Ludzie, którzy nie doświadczają niepełnosprawności, mają ten­den­cje do postrzegania niepełnosprawności jako rodzaju braku.

🖇

[K.H.]  Świat powinien być przystosowany do wszystkich, a tak nie jest. Zastanówmy się, co by się stało, gdybyśmy się obudzili w świecie, gdzie większość ludzi ma niepełnosprawności. Co by się stało, gdyby większość była niewidoma bądź głucha? Przestańmy myśleć, że to, że coś pasuje nam, jest dobre dla wszystkich.

🖇

[K.D.]  Czemu nie znosisz tego sformułowania [integracja społeczna]?
     [K.H.]  Bo my jesteśmy częścią społeczeństwa. Najlepiej o tym mówi kon­wen­cja ONZ, która zakłada prawo do niezależnego, samodzielnego życia, pra­wo do edukacji, prawo do aktywności zawodowej, prawo do de­cy­do­wa­nia o sobie i swoich prawach reprodukcyjnych. To jest całość. No i teraz mo­że­my się zastanowić, gdzie, jako kraj, jesteśmy? Polska ra­ty­fi­ko­wa­ła tę konwencję w 2012 roku. W teorii jest to odejście od modelu opiekuń­cze­go do społecznego, czyli wdrożenia osób z nie­peł­no­spra­wno­ścia­mi do spo­łeczeństwa, z założeniem potencjału.

🖇

[K.H.]  Zdarza się, że ludzie pytają: czy gdybyś była zdrowa, to czy mia­ła­byś dzieci? Albo stwierdzają: jakbyś była zdrowa, tobyś miała dzieci, męża i patrzyłabyś na pewne rzeczy inaczej.
     [K.D.]  Czyli ludzie uważają, że to, że nie chcesz mieć dziecka, jest zwią­za­ne z niepełnosprawnością?
     [K.H.]  Mnie to dziwi. Naprawdę można tak myśleć? Ja jestem taką oso­bą, że jakbym się uparła, że chcę mieć dzieci, to pewnie bym je miała. […]  Od zawsze wiem, że to nie jest moje spełnienie marzeń, nie poświęcę życia, nie dostanę czterech garbów tylko po to, żeby zostawić potomka.

🖇

[K.D.]  Chodzenie własnymi drogami ma swoją cenę, prawda?
[K.H.]  Na pewno.

🖇

🖇

[K.H.] […]  niepełnosprawność […]  raz jest obciążeniem, raz jest błogosławieństwem, a innym razem jest kompletnie bez znaczenia.

🖇

[K.H.] […]  w momencie gdy piszemy książkę, żyję za tysiaka miesięcznie – to my­ślę, że to niewiarygodne, że po tylu osiągnięciach można być w takiej sy­tu­a­cji. Pewna część mnie się buntuje, oskarża państwo polskie i pyta: co jeszcze mogę dla was zrobić? Jest też we mnie część, która przyznaje, że takie życie jest trudne, ale uczy też fajnych rzeczy, na przykład minimalizmu.

🖇

[K.H.]  Chyba dopiero protest osób z niepełnosprawnością w Sejmie uświa­do­mił mi, że nie chodzi o to, żeby wszystko po prostu dźwigać na swoich barkach. […]  jako dziecko żyłam w klimacie „padłaś–powstań”. […]  Czy całe życie mam spędzić na tym, żeby nie zostać w tyle? To nie jest życie. Ja bym chciała mieć spokój w sobie, a nie być superbohaterką, bo to jest obciążające i nudne. Ja już siłaczką byłam. Nie ma w tym nic zajebistego.

🖇

[K.D.]  Czym ona jest [mała solidarność]?
     [K.H.]  Wspieraniem się nawzajem wbrew wszystkiemu. Siostrzeństwo, braterstwo, które wynikają ze świadomości, że chcemy kształtować ten świat i wiemy, jak to zrobić. Jak poszłam do podstawówki, to trudno było się spodziewać, że wszystko będzie dostosowane do mnie, wręcz przeciwnie – nic nie było. Więc dzieciaki podawały mi rękę, żebym mogła przejść. I to jest ta mała solidarność. Wyprzedzanie, przechytrzanie systemu w dobrej wierze. Nieocenianie. Wspieranie.
     To jest pewien rodzaj wrażliwości. Zawsze byłam bardzo wrażliwa i to powoduje, że widzę rzeczy, na które inne osoby nie zwracają uwagi. Mała solidarność to umiejętność wykorzystania tej wrażliwości do ulepszania świata. Osoby, które kumają, że świat jest dla wszystkich, jest piękny i zróżnicowany, i stają w jego obronie, są jak Avengersi, a nawet Aven­ger­ki, bohaterki, które ratują świat.
     [K.D.]  Ja to rozumiem tak, że mała solidarność nie oznacza, że ty sięgasz po pomoc, tylko że wszyscy jesteśmy sobie nawzajem potrzebni. Czyli że ona pokazuje społeczeństwu, że stać je na więcej.
     [K.H.] […]  mała solidarność jest świetna i uratowała mi życie, ale sy­stem nie może być oparty tylko na pokonywaniu barier i na małej so­li­dar­no­ści. Mała solidarność używana non stop powoduje, że wszyscy są zmę­cze­ni, mają dosyć. Mała solidarność to jest taki znak, że skoro dajemy ra­dę te­raz, gdy na świecie jest pełno dyskryminacji i wykluczenia, to co będzie, jak zmienimy system? To dopiero będzie wow!

🖇

[K.H.] [mała solidarność]  działa, gdy system nie działa, opiera się na życzliwości ludzi.

Karolina Hamer, Karolina Domagalska, Niezatapialna,
Wydawnictwo W.A.B., Warszawa 2020.
(wyróżnienie własne)

[K.H.]  Ale jak już przytrafiły mi się ten bi­sek­su­a­lizm, ta nie­peł­no­spraw­ność, ta kobiecość, ten ro­dzaj za­czep­ności, to chcę to wykorzystać na maksa. W mo­im ży­ciu nie ma przestrzeni na dzieci. […]  ludzie naprawdę mogą być różni i żyć różnie. Każdy powinien robić to, co chce.

🖇

[K.H.]  Powiedziałam: wystarczy, wyszłam i nie wró­ciłam. Poziom braku godności przekroczony mi­liard­krotnie.

🖇

[K.H.]  Cała ja: sorry, ale to ja decyduję.

(tamże)

*

Tyska Galeria Sportu,
Karolina Hamer. Olimpijka z pasją.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz