Fusy wrażeń nie tylko musiały opaść. Przede wszystkim musiały się we mnie pomieścić, bo każdy bezcenny. Ostatniego piątku powinno być inaczej. Ja zadzwoniłabym do Salvo z urodzinowymi życzeniami i cieszyłabym się, że pójdą w czwórkę na pyszne jedzenie w ten odświętny Czas.
•
Gdybym trzy lata temu z małym hakiem nie odebrała telefonu… nie byłoby tamtego czwartku, spotkań, które przyszły potem, wielu telefonów i esemesów oraz tego piątku i wielu dni, na które mam nadzieję.
Gdyby Salvo nie był tak uparty, jak był, by obdarowywać bliskich, i odpuścił szukanie numeru telefonu, by się ze mną skontaktować… nie byłoby tego piątku.
Gdyby Salvo nie odnalazł zaproszenia na ślub w oliwskiej katedrze, który odbył się ponad pięćdziesiąt pięć lat temu; zaproszenia, na którym Ciocia Irka, swoim pięknym pismem zapisała numer telefonu, którego nigdy nie zmieniłam… nie byłoby tego piątku.
Gdyby, gdyby, gdyby… Nikt w życiu nie obdarował mnie tak bardzo jak Salvo przez cały ten piątek, gdy z nami był.
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
[częściowa asystencja: Sadownik] | |
• Salvo |
|
![]() |
|
fot. Cubú [z:] arch. rodzinne. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz