poniedziałek, września 22, 2025

5899. Z oazy (CCCLXXX)

Urlo­powe literki. Choć pełne sierści, a może nawet podszerstka, porzucone na rzecz tamtej książki. Przełamane inną lekturą z ogromną ulgą, bo sporo w tej książce dzia­derstwa. Kamieniem nie rzucę, sporo go w sobie też mam. Wyło z rozkoszy, czytając wiele ustępów, ktore celnie, w punkt i bez zbędnych słów opisują otaczające zja­wi­ska społeczne.

Wygląda na to, że na moje skromne potrzeby, dzięki tej lekturze, w końcu zro­zu­mia­łam funkcję bele­try­sty­ki: można w usta bohaterów włożyć kwestie, których nie wy­pa­da lub nie można wy­powiedzieć na głos, a które przecież się myśli lub ma się od długiego już czasu do­głęb­nie prze­my­ślane i odłożone na półkę zrozumienia. Gdy ktoś się oburza, można śmiało za­re­a­go­wać: to nie ja, to on, bohater, takie rzeczy wy­gaduje!

Precyzyjnie, inteligentnie (arcy) i z psim kłaczkiem napisana opowieść. Czego chcieć więcej?

[…]  gdy bierze się do domu psa, zmienia się całkowicie krajobraz są­siedz­kich znajomości. Zaczynamy rozmawiać z ludźmi, mijanymi dotąd obo­jęt­nie przez lata, bo okazuje się, że mają psa, tak jak my mamy. Wczoraj sze­dłem bez ciebie naszą ulicą i pani Magda mnie nie poznała, bo gdy ty mi nie towarzyszysz, staję się niewidzialny. Jesteś moim znakiem roz­po­znaw­czym, hasłem rzuconym w świat: oto ja, Wojciech Borsuk, właściciel Ziutka, po Ziutku mnie poznacie!

🖇

Jezu, przestań! Uspokój się! Nie ciągnij tak! Nie wy­trzy­mam z tobą, uduszę cię! […]  miłości mojego życia.

🖇

Ja dopiero od kiedy mam ciebie, zaczynam mądrzeć i podążać jasną drogą samoświadomości. Oczywiście jest to prosta droga na cmentarz, ale lepiej iść na cmentarz prostą drogą, bez zbytecznego pośpiechu, niż kluczyć krę­ty­mi ścieżkami, łudząc się, że nie dotrze się do celu. Nie, cel jest jasno wy­zna­czo­ny, droga wytyczona i trzeba zrobić wszystko, by ten marsz nie był peł­nym cierpienia i lęku miotaniem się w czarnym lesie, lecz przepełnionym spokojem spacerem ku nicości.

🖇

A potem dołożyłem kilka komunałów o tym, że przecież panta rhei, że carpe diem i że trzeba szukać arystotelesowskiego złotego środka. No i że epi­ku­re­izm, wbrew temu, co się o nim myśli, nie oznacza bezrozumnego he­do­ni­zmu, tylko znajdowanie spełnienia w przyjemnościach biernych. Na koniec wyłożyłem Tomaszowi, że musi przede wszystkim uwolnić się od strachu przed samotnością. Jeśli uda mu się pokonać ten lęk, będzie wolny i może nawet na swój sposób szczęśliwy.

🖇

[…]  zgadzali się na moje potrzeby, ale, jak to mówili, w granicach roz­sąd­ku. Na zawsze zapamiętałem to „w granicach rozsądku”, więc przez resztę życia widziałem wokół siebie żywe ilustracje tego „w granicach rozsądku”. Ludzi mądrych – ale w granicach rozsądku, ludzi pięknych – ale w gra­ni­cach roz­sąd­ku, ludzi szczęśliwych – ale w granicach rozsądku, lu­dzi uta­len­to­wa­nych – ale wyłącznie w granicach rozsądku. Według moich ro­dzi­ców roz­są­dek był cnotą wartościującą wszystko. Nie istniała aktywność ani ce­cha charakteru, której nie można by było ograniczyć ani zdusić gra­ni­ca­mi roz­sąd­ku. I nie było człowieka, którego granicami rozsądku nie dałoby się wykastrować z oryginalności, poczucia wolności i niezależnej myśli. Wokół nas, kudłaczu, żyją setki tysięcy, miliony ludzi, których życie zawodowe, artystyczne czy osobiste zostało zrujnowane przez granice zdrowego rozsądku.

🖇

Od kiedy wprowadzono segregację odpadów, osobne kontenery na szkło, pla­stik, papier, biodegradowalne oraz zmieszane, to śmieci wypełzły na uli­ce, place, skwery i deptaki. Jak gdyby wielki wysiłek umysłowy, po­trzeb­ny do tego, by dokonać rozróżnienia i wybrać kontener, przerastał prze­cięt­ne­go mieszkańca tego miasta.

🖇

[…]  piwo w naszym kraju właściwie nie jest alkoholem, to raczej coś w rodzaju herbaty dla mężczyzn.

🖇

Nagle stacje benzynowe zamieniły się w świetnie zaopatrzone sklepy mo­no­po­lo­we, gdzie przy okazji sprzedawano drobne akcesoria do samochodów, płyn do spryskiwaczy oraz papierosy i słodycze. Większym wysiłkiem było nie kupić alkoholu, niż go kupić. Alkohol, od najgorszego piwa po porządne whisky, był w każdym sklepie, prócz warzywniaka i piekarni, z tym że licz­ba sklepów z alkoholem przewyższała kilkukrotnie liczbę tych z pieczywem i owocami, warzywami, serami, wędlinami, o sklepach rybnych nie wspo­mi­nając.

🖇

Zadziwiające, ile miejsca w łóżku może zająć nieduży pies! Nie, nie, nic ci nie wypominam, po prostu byłoby dobrze, gdybyś o tym wiedział i wziął pod uwagę też moje potrzeby.

🖇

Byłem człowiekiem przerażająco wręcz normalnym, co powodowało, że każ­dy cios rzeczywistości odczuwałem o wiele boleśniej niż ci tak chętnie i publicznie opowiadający o swojej nadwrażliwości, depresji, lękach i zdia­gno­zo­wanych ku ich satysfakcji zaburzeniach, dzięki którym mogli się po­zbyć jakiejkolwiek odpowiedzialności za wszystkie kurewstwa czynione naj­bliższym. Moda na zburzenia osobowości doskonale pomogła psy­cho­pa­tom i socjopatom w sianiu spustoszeń wśród normalnych ludzi bez ko­niecz­no­ści ponoszenia najmniejszych konsekwencji.

🖇

Ja chcę! Mnie się należy! Daj mi! Daj mi!
Nie wiem, czego chcę, ale chcę to mieć!

🖇

[wielomiliardowa ludzka szarańcza] im szybciej rozwija się pod względem tech­nologicznym, tym prędzej traci jakąkolwiek umiejętność abstrak­cyj­ne­go myślenia, przewidywania przyszłości, wyciągania wniosków z prze­szło­ści, a nawet nie jest w stanie zrozumieć własnego zachowania. […]  Spośród wielkich wymierań, a było ich dotychczas pięć, kiwaczku, czyli ordowickie, dewońskie, permskie, triasowe i kredowe, najstraszliwsze jest wymieranie obecne – umysłowe.

🖇

Tymczasem posłuchaj: jeśli ktoś ci mówi, że zwariowałeś, za­cho­wu­jesz się irracjonalnie, pędzisz ku zagładzie, to może oznaczać, że ten ktoś, zazwyczaj bliski, czuje, że wymykasz mu się z rąk, wylatujesz z jego orbity, i jest z tego powodu zwyczajnie zły.

🖇

Dekalog naiwności stanowił, że gospodarka będzie się rozwijać w sposób nie­skoń­czony, PKB rosnąć bez limitu, społeczeństwo będzie nieustannie pokonywać kolejne etapy rozwoju cywilizacyjnego, każdy obywatel zwięk­szy z dnia na dzień swoje kompetencje kulturowe, kleptokracja, ko­rup­cja i kolesiostwo przegrają nieodwołalnie z europejskimi standardami służby społecznej i tak dalej, i tak dalej.

🖇

Boże, jak ja często myślę, że chciałbym być psem! Jak ja chciałbym czasami być tobą, nie masz pojęcia!
     […]  Jakże ja ci zazdroszczę tej umiejętności nagłego zasypiania ka­mien­nym snem, tej oceanicznej obojętności na świat, która cię wówczas ogarnia.

🖇

Niedojrzałość emocjonalna szła pod rękę z dziecinnością polityczną, świa­to­po­glądową i niedorozwojem psychicznym. Wszyscy oni byli wykształceni […].
     Ty również jesteś głupolem, kudłaczu, ale przynajmniej nie masz ra­dy­kal­nych poglądów politycznych, a to już dużo.

🖇

Tak, Ziutku, człowiek często zapomina o niepodważalnych prawach natury […]. Wylatuje mu gwałtownie z głowy wiedza, że nawet jeśli wzniesie nowy dom, zasadzi kolejne drzewo i spłodzi następnego syna, to nie odegna szczu­płej żniwiarki w długiej sukni i ze spokojnym wzrokiem, albowiem zmart­wych­wstanie pożądania i ponowne narodziny fizycznych pragnień nie unie­waż­niają przeżytych lat.

🖇

Chciałem pociągnąć Tomasza za sobą w odmęty mizantropii, by ratować jego umysł i zbawić jego zbłąkaną duszę, czyli po prostu układ limbiczny. Dusza, Ziutku, znajduje się bowiem u człowieka gdzieś między płatem czo­łowym a płatem ciemieniowym, jestem o tym przekonany.

🖇

[…]  przechodziłem na jasną stronę życiowego realizmu, czasami ocie­ra­ją­cego się o cynizm, ale był to cynizm homeopatyczny. Małe dawki na tyle bezpieczne, żeby nie poczuć się frustratem, ale uznać siebie za człowieka znającego mechanizmy świata.

🖇

[…]  oddaliłem się od świata na największą możliwą odległość. Nie masz pojęcia, Ziutku, jak daleko można uciec, nie ruszając się z własnego mieszkania.

🖇

Człowiek gotowy, by oddać za darmo swój bezcenny czas, pozbyć się mo­żli­wo­ści samodzielnego myślenia i zyskać możliwość wydawania mnóstwa pieniędzy, ma dziś do wyboru Ligę Mistrzów i Kościół katolicki. Tertium non datur.

🖇

Milion razy dziennie dzieje się na świecie tak, że ktoś nie może zrozumieć prostych mechanizmów życia, głównie dlatego, że nagle zaczynają dotyczyć akurat jego życia, więc stają się nieprawdopodobnie skomplikowane. Gdy­by dotyczyły innych ludzi, łatwo moglibyśmy mu wytłumaczyć, o co chodzi.

🖇

Czasami warto być ponurakiem, Ziutku, a nie wesołkiem. I lepiej błaznem niż pajacem, bo błazen to mędrzec w świecie pajaców zaludniających ten świat.

🖇

Spójrz czasem w górę, nie tylko w ziemię, oderwij nos od chodnika i zrozum, że świat nie kończy się na tym obsranym i zaśmieconym trawniku, tylko idzie w górę, ku niebu!

Krzysztof Varga, Śmiejący się pies,
Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2025.
(wyróżnienie własne)

Posiadanie psa to pewien wybór życiowy, brzemienny w skutki, wybór poważniejszy niż małżeństwo, a po­nie­kąd nawet rodzicielstwo.

🖇

Widzisz, Ziutku, wszystko na dobrą sprawę sprowadza się do udanego dobrania leków, wszelkie problemy emo­cjo­nalne i egzystencjalne da się rozwiązać za po­mo­cą farmakologii. […]
     No dobrze, wezmę hydroksyzynę i pójdziemy spać. Jutro może wybierzemy się na Pole Mokotowskie, co? Dawno tam nie byliśmy, przed końcem świata po­win­ni­śmy zrobić sobie długi spacer.

🖇

Prawdziwe szczęście niewiele kosztuje. Jeśli jest dro­gie, niedobrego jest rodzaju” – tak napisał de Cha­teau­briand, Ziutku, i to jest najmądrzejsze zdanie o szczę­ściu, jakie przeczytałem.

(tamże)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz