wpis przeniesiony 1.03.2019.
(oryginał bez twardych spacji)
Gdy zapisałam Henię na kurs, pękałam w szwach ze szczęścia. Sadownik śmiał się, że tak naprawdę to cieszę się na to, że znów będę miała możliwość czegoś się nauczyć, a nie, że Kudłatą uszczęśliwię.
Mylił się Sadownik, oj, bardzo się mylił.
***
Sierściuch został obdarowany składaną plastikową skrzynką z LerułaMerlę za całe 8 zł. Jest to skrzynka magiczna, bo wrzuca się do niej kulki zrobione z papieru a potem trzy śmierdzące smaczki i... Henia bawi się w psiego detektywa. Czy muszę pisać, że to zabawa w zachwyconego, przejętego, sumiennego detektywa?
*
Zostałam oświecona w kategorii psich zabawek i wczoraj po zajęciach pobiegłam kupić Heni Kong. Zabawka (niby bałwanek) — wypełniona czymkolwiek, co jest maziowate, jadalne i pachnące --- jest źródłem psiego relaksu najwyższych lotów polegającego na gryzieniu, lizaniu, podrzucania, przenoszeniu, łapaniu w łapy, by zabawka z łapek nie uciekła. Heniuta, dzięki tej zabawce, z łatwością ląduje w psim raju pozostając wciąż przy życiu.
*
Dostała się Heni również miękka, szmaciana piłka, gdy zobaczyłam jak dzisiaj podkrada jednemu z psów jego własność i... tonie w zachwycie.
*
Odkryto przede mną świat łamigłówek dla psów. Teraz czuję się jak rasowy ojciec siedmioletniego chłopca, który kupił i kolejkę, i zdalnie sterowany helikopter, by... samemu się pobawić. Rodzicielstwo ma wiele uroków. Henia na to, że psiejstwo też!
*
Jutro czeka nas wisienka na torcie, będzie metodyka szkolenia psów, nie tylko w teorii.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz