piątek, stycznia 22, 2021

4109. Więcej grzechów nie pamiętam

Za wszystkie serdecznie dziękuję. Bo Bargielska. Bo wy­daw­nic­two. Znów ibu­ko­skne­ra nie miał prawa głosu, ale uprzej­mie przypomniał, że mam jeszcze zaległe tomiki Poetki do upo­lo­wa­nia. Uprzej­mie przypomniałam, że Poetki nie ćpam, karmię się nią powoli i od czasu do czasu. Dziś chciałam po­ży­wić się tym tomikiem — słowem i grafiką.

Nie da się żyć, nie rozumiejąc więcej i więcej,
to niezależne od nas, jak skurcz mięśnia
na środku jeziora i głos „pokaż, pływaku,
na co cię stać” dobiegający zupełnie znikąd.

*

[Bogdan] z równoległej klasy, który podduszał dziewczynki,
gdy nie mógł się z nimi dogadać. Czy ktoś się kiedykolwiek
dogadał z dziewczynką? No, więc właśnie, Bogdanie.
Inna rzecz, że gdy Bogdan dusił akurat mnie,
wszystko psuła obawa, że w dorosłym życiu
trzeba go będzie znaleźć i się z nim ożenić.

*

I strach, że dziecko spadnie, pewność, że uleci.

*

i tak dalej. Mówisz coś do mnie? Ależ skądże, rzeko,
idę wzdłuż, płynę z prądem, czasem robię zdjęcie.

*

To nie jest tak, że z umarłymi zaprzyjaźniasz się od razu,
nawet jeśli znałeś ich przedtem. Zwłaszcza jeśli
znałeś ich przedtem, jest trudniej. Gdy przychodzą we śnie,
przed nim lub tuż po, gdy przychodzą,
gdy mgły się podnoszą lub opadają, gdy przychodzą,
kiedy cię nie ma, bo poszedłeś ich szukać, jest ciężko.

*

wpuścił psa do domu, jest tak dobrze,
jak może być i to tak strasznie boli.

*

[…]. Jest dużo czasu na decyzję,
ten dom dopiero zaczął się rozpadać
i to nawet nie tu,
tylko tam.

*

To się może wydawać niesprawiedliwe
i pewnie takie jest, ale mnie się podoba ten widok,
a najbardziej, że go oglądasz ze mną,
bo to czyni go jeszcze bardziej prawdziwym.

Przyszłość jest jak robocza wersja esemesa do kogoś,
kto w międzyczasie umiera: masz dużo czasu
na szlifowanie tekstu, tylko po co.

Justyna Bargielska, Dziecko z darów,
Wydawnictwo Wolno, Lusowo 2020.
(wyróżnienie własne)

moje dzieci, kiedy mówią sorry

są jak prehistoryczne stworzenia, które dopłynęły do brzegu praoceanu
i próbują powiedzieć, że coś im nie poszło,
błoto było za gęste, bóg miał inne plany,
w ogóle nie miał planów, to był fajny melanż
i trochę tutaj poleżą, ale nie mów tacie

biorę ich winę na siebie, wyciągam je, wycieram,
całuję, całuję i wrzucam z powrotem

(tamże)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz