sobota, sierpnia 05, 2023

5135. Z oazy (CLXVIII)

Odliczanie literek, przeczytanych po powrocie do ula po operacji, raz. Z kro­ni­kar­skie­go we­wnętrz­ne­go musu i re­habilitacyjnej potrzeby.

W audycji radiowej Autor powiedział:

Pozbawienie człowieka nadziei jest torturą.

I natychmiast Jego najnowsza książka, która trafiła na stosik czytelniczy w dniu swo­jej premiery, wbiegła na jego szczyt. Rzuciłam wszystko, co czytałam, by chwycić tę. To przede wszystkim hołd złożony Lidii Ostałowskiej, piękny, wart nie­śpiesz­ne­go czy­ta­nia, któ­ry jak każda książka Autora kończy się zbyt szybko, bez względu na to, jak wolno się czyta.

Zamyśliło mnie… Słowa Lidii Ostałowskiej z roku 2017 wciąż są boleśnie aktualne. Szkoda, że nie może już skomentować ostatnich twórczych działań policji, tak dziel­nie broniących kobiet przed nimi samymi.

Zamyśliło mnie… Jest taki jeden prominentny niedouk, populista karny, magister prawa, co skończył studia, zrobił aplikację prokuratorską, ale nie dostał etatu w pro­ku­ra­turze — czy zrozumiałby cokolwiek, z tego, o czym jest ta książka? Czy zacznie cokolwiek rozumieć dopiero wtedy, gdy trafi do więzienia?

Zamyśliło mnie… Jest w tej książce Maria Łopatkowa, której skurwysyństwo za­dzi­wiło mnie i przekreśliło wszystko to, co myślałam o niej, będąc młodą czy­tel­nicz­ką jej ksią­żek wieki temu.

W moim najgłębszym przekonaniu skazywanie młodocianych na dożywocie jest niemądre i niemoralne. Kara dożywotniego pozbawienia wolności, wy­mie­rza­na także osobom dojrzałym, w kształcie obowiązującym w Polsce jest torturą. Każda tortura jest łamaniem praw człowieka. […]  Dotychczas w tej sprawie często posługiwano się półprawdą, a tylko cała prawda może być początkiem uczciwej debaty. Wierzę, że moja książka otworzy publiczną dyskusję na temat dożywocia i doprowadzi do zmian w prawie.

*

Jej [Moniki Osińskiej]  historia nadaje się na opowieść o prawie i spra­wie­dli­wo­ści w polskiej wersji, o postkomunie, o odwecie, o po­pu­liz­mie, o zarządzaniu gniewem, o niedojrzałości naszej demokracji.

*

Kobieta zabija w kuchni swojego oprawcę – mówiła Lidia – takie zabójstwo mieści się w naszym kodzie kulturowym.
     To znaczy: mieści nam się w głowach. Kobiety, która się broni, nie ska­zu­ją na dożywocie. Mężczyzna zabija na tle rabunkowym, seksualnym i każ­dym innym: zawiedziona miłość, upokorzenie, porachunki, zemsta – takie historie znamy z książek i filmów. Monikę ludzie chcieliby widzieć w kuchni jako tę, która niebawem zostanie żoną, urodzi dzieci i będzie strzegła do­mo­we­go ogniska. Nie będzie! Bo wchodząc do mieszkania numer 32, wkro­czy­ła na terytorium zarezerwowane dla mężczyzn. […]  Gdyby Monika była chłopcem, mówiła Lidia, media by się nim nie za­in­te­re­so­wa­ły, przy­naj­mniej nie aż tak, nie wpadłyby w histerię, nie wywierałyby presji na sąd, gdyby na ławie oskarżonych nie siedziała dziewczyna, sąd pomieściłby tę zbrodnię w głowie, od tego jest sądem karnym, oceniłby sprawę trzeźwo i wydałby sprawiedliwy wyrok.

*

[…]  doświadczenia mogą być różne. Czasem sprzeczne, nawet w jednej opowieści, w jednej rodzinie.

*

Denerwowała się [Lidia Ostałowska]  – mówi Magdalena Kicińska – kiedy profesor Marcin Król użył w słynnym wywiadzie udzielonym „Gazecie” liczby mnogiej: „Byliśmy głupi”. Pytała: jacy my?
     […]  Dzisiaj autorytety mówią, że byliśmy głupi. Ja odpowiedziałam so­bie buńczucznie – nie byłam głupia. Nie zamknęłam oczu na roz­cza­ro­wa­nia, na degradację. Ton tych samokrytycznych wypowiedzi mnie irytuje, bo ich autorzy za chwilę znów czują się mądrzy, bo przecież zdali sobie sprawę, że byli głupi. Ale byli głupi i głupi pozostali. Głupota polegała na wierze, że pieniądze doprowadzą nas do szczęścia.

*

„Kobieta to dla rządzących tylko fantom, a nie świadoma jednostka. Cmok­nię­cie w rękę nie chroni nas przed skutkami bezdusznych ustaw i zakazów, a przepuszczanie w drzwiach nie zapewnia prawdziwej podmiotowości. Szansę na to daje jedynie demokratyczne państwo prawa. Oddalamy się od niego na razie. Ale kobiety coraz częściej pokazują, że nie chcą, by jedynie macierzyństwo dawało im poczucie wartości”.
     „Teraz fundamentaliści zbierają podpisy pod nowym projektem. Planują zakaz aborcji, gdy płód jest nieodwracalnie uszkodzony. Biskupi to po­pie­ra­ją, wielu polityków im ulega. Zasady religijne chcą jeszcze mocniej wpisać w prawo, choć konstytucja mówi o rozdziale Kościoła od państwa. Męż­czy­źni na stanowiskach tkwią głowami w XIX wieku. Snują fantazje o świecie, którym rządzą Bóg i patriarchat. W kobiecie widzą istotę prze­zna­czo­ną do rodzenia dzieci. Nadal nie rozumieją, że mamy sumienia. Że jesteśmy do­ro­słe. Że pracujemy na wzrost PKB. Że chcemy decydować o własnym zdro­wiu i życiu. Bo świat się zmienił, a demokracja jest i dla nas”.
Lidia Ostałowska, 2017.

*

Przemoc wobec mniejszości, opresja kobiet. Nie tylko religia za to zło od­po­wia­da, zdaniem Lidki, nie tylko biskupi utrudniają życie ko­bie­tom, poniżają je i dyskryminują. Ale też państwo, prawo, insty­tu­cje. To naturalne, że zwróciła uwagę na krzywdę kobiety nie­spra­wie­dli­wie ska­za­nej na zawsze. Wszyscy inni byli w tej sprawie ślepi, głusi, znie­czu­le­ni. Lidka patrzyła szeroko, widziała daleko, czuła głęboko. Wy­prze­dza­ła w tym swoją epokę.

*

W więzieniu najgorszy jest krzyk. Kojarzy mi się tylko ze złą wiadomością. Kiedy słyszę płacz i krzyk pod telefonem, przechodzi mnie zimny dreszcz.

*

Kara dożywotniego pozbawienia wolności, funkcjonująca w polskim po­rząd­ku prawnym, to wciąż eksperyment. Nie wiemy, co ta kara w istocie oznacza i ile w rzeczywistości trwa, nikt bowiem z blisko czte­ry­stu od­by­wa­ją­cych ją więźniów nie osiągnął progu, który umożliwia opu­szcze­nie za­kła­du karnego w ramach warunkowego przedterminowego zwolnienia. Sądy, skazując na tę karę, mimo że funkcjonuje ona w Polsce od blisko dwudziestu lat, nie wiedzą, jaką w istocie karę wymierzają. Czy jest to kara, której głów­nym celem jest izolacja i wyeliminowanie nie­po­praw­ne­go i nie­po­pra­wial­ne­go sprawcy na zawsze ze społeczeństwa, czy tylko jest nauczką – choć niezwykle dolegliwą, to jednak dającą nadzieję na zakończenie życia po drugiej stronie więziennego muru? Nadzieję na śmierć w innym miejscu niż więzienie, bo szans na ułożenie sobie życia dawać ona z pewnością nie może (Barbara Błońska, Maria Ejchart-Dubois).

*

Za spacerem z psem tęsknisz. Za chodzeniem po plaży gołymi stopami, za wiatrem, słońcem, gwiazdami. Za zjedzeniem czegoś, na co ma się ochotę. Choć nie za jedzeniem się tęskni, raczej za atmosferą przy stole. Za ciastem mamy. Za kąpielą w wannie, za siedzeniem w fotelu. Za kilkoma parami butów. Za mieszkaniem w pokoju, w którym nikt inny nie mieszka. Za zga­sze­niem światła o dowolnej porze. Za pracą. Za bieganiem.

*

Lidka nie usprawiedliwiała tego, co zrobiłam. Powtarzała: powinnaś siedzieć, ale już wystarczy. Stała po mojej stronie.

*

Maria Ejchart-Dubois, prawniczka z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, która naukowo przygląda się kobietom skazanym na dożywocie, w wię­zie­niu odwiedza także Monikę. To kara niesprawiedliwa – mówi – niemoralna i nieskuteczna. Nikt nie powinien być na nią skazywany. Kara dożywocia jest następczynią kary śmierci. Przejęła jej funkcję. Sądy wysyłają czło­wie­ka na całe życie za kraty, kiedy chcą go wyeliminować. To kara nieludzka i ostateczna. Wyrok śmierci wielu skazanym wydaje się bardziej humanitarny. […]  jeśli dożywocie mamy rozumieć dosłownie, to jak wo­bec tego pracować z więźniami dożywotnimi? Nie ma resocjalizacji, kie­dy nie ma celu. Nie ma perspektywy. Jak kara ma spełnić swoje zadanie, kiedy nie bardzo wiadomo, jakie ono jest?

*

[…]  zemsta niczemu nie służy,
za to świadczy o nas.

*

Wiele małżeństw, związków partnerskich rozpada się z braku pożycia. Ko­bie­ty, w przeciwieństwie do skazanych mężczyzn, rzadko otrzymują na­gro­dę w postaci widzenia w oddzielnym pomieszczeniu. Albo w danym za­kła­dzie jest to niepraktykowane, albo zachodzi obawa zajścia w ciążę. Męż­czy­zna w zakładzie karnym ma możliwość zaspokajania tego typu potrzeb, je­mu wolno spłodzić dziecko na tak zwanym intymnym i nikogo to już nie in­te­resuje, że jego partnerka z braku funduszy poda go o alimenty. Męż­czy­źni mają siłownię, więcej zajęć kulturalno-oświatowych, szkół, pracy wol­no­ścio­wej. I więcej osób na liście widzeń.

*

W tym wszystkim tylko łzy są prawdziwe. Kobiety statystycznie są częściej zostawiane, stają się samotne w walce o przetrwanie i o powrót do domu, którego mogą już nie mieć.

*

Monika do nieżyjącej Lidii [Ostałowskiej]: Ty wiesz, bo przegadałyśmy nie­raz ten temat, jak ogromne znaczenie ma dla mnie data końca kary. Wiesz, że większa część mojego życia to czekanie. Czekanie na wszystko. Na te­le­fon, na widzenie, na paczkę, zajęcia, spotkania, np. z Tobą, na otrzymanie P2, dotrwanie do pierwszej wokandy. Takie życie od–do. Dziś pier­wszy raz mogę powiedzieć, że odliczam dni.
     Jak mam Ci opisać to, że ponownie jestem pierwsza? Jak mam ubrać w sło­wa mój żal, że Ciebie nie będzie z nami? Jak mam ponownie przeprosić za to, że Cię rozczarowałam?
     Pokazałaś mi inną twarz dziennikarza. Człowieka dziennikarza. Nie przy­puszczałam, że tyle lat nasza rozmowa będzie trwała. Prze­cież ona nadal płynie. Nie zostawiłaś mnie pomimo wszystko, stawiasz na mojej drodze kolejnych ludzi i przypominasz o sobie. Chce Ci się tam palić? Często o Tobie myślę, kiedy podpalam papierosa. Tak, popalam. Uwierzysz, że parę razy Ci zazdrościłam, że tam jesteś? Tam jest spokój, którego potrzebowałam.
     […]
     Głowę mam pełną myśli, wiesz, bo nie wiadomo, co będzie, gdy prze­kro­czę bramę. Powracam i do tego, ile musiałam przejść, by dzisiaj tu być. Po­win­naś to ze mną przeżywać, przy papierosie pogadać, gdzie mo­gły­by­śmy pójść. Jak dziwnie się to pisze, że będę mogła gdzieś pójść. Bez wy­zna­czo­ne­go miejsca, bez ograniczonego metrażu, nawet bez celu. Poza gra­fi­kiem, bez regulaminu. Tak po prostu przed siebie. […]
     Dopinguj mnie, zrobię wiele, byś była ze mnie dumna, ob­ser­wuj ­i uśmiechaj się nad moją pierdołowatością, gdy przyjdzie mi uczyć się nowych rzeczy. Chroń mnie i do zobaczenia. Niedługo Cię odwiedzę.

*

Blizny mają dziwną moc przypominania nam, że przeszłość wydarzyła się naprawdę.

Wojciech Tochman, Historia na śmierć i życie,
Wydawnictwo Literackie, Kraków 2023.
(wyróżnienie własne)

Płacz kobiet mnie boli.
Lidia Ostałowska

*

Czy reporterowi łatwo być sobą?
     Wydobywa przecież z ludzi najgłębsze zwierzenia i lę­ki, by je przedstawić publicznie. Podlega terminom, kli­kal­ności i cenzurze, zewnętrznej lub wewnętrznej, bo pewne rodzaje cenzury trzymają się mocno nawet w wol­nym kraju.
     A jak obronić w sobie prawdziwka, gdy ograniczenia się zaciskają? Gdy ideologia i polityka zamykają część mediów przed niezależnymi reporterami i dzielą ludzi?
 // Małgorzata Szejnert

*

Mędrczyni. Chyba najbardziej z nas wiedziała, o czym piszemy, o czym jest reportaż, jaki jest głęboki sens opowieści.
 // Włodzimierz Nowak o Lidii Ostałowskiej

*

Miała klasę, cywilną odwagę. Była moim prywatnym dowodem na to, że szlachetność człowiek nosi w sobie, że dobroć, moralność i zwykła przyzwoitość może być w nim i bez religii, nie z powodu strachu przed ogniem piekielnym, ale z powodu wartości, które wyznaje. Nie znam wielu kobiet, z którymi można się było napić piwa, i to mi się bardzo w niej podobało. Wyłaziła ze wszystkich stereotypów.
 // Katarzyna Surmiak-Domańska o Lidii Ostałowskiej

*

Lidia nie wkładała ludzi do szuflad, sama nie lubiła być szufladkowana.

*

Nie ma jej od kilku dni, próbuję przypomnieć sobie jej charakterystyczny śmiech z chrypą, wisiory (ulubiony z bryłką węgla, od Ślązaków), korale. I kolczyki, duże, kolorowe. Letnie sukienki. Jeszcze espresso, mocna ka­wa. Ciastka z cukierni na Bielanach. Przygarniane psy i koty. Dzikie zwierzęta, które podchodziły pod płot jej ogrodu. Donosiła w SMS-ach: „No otóż ten dzik spod okna, co mówiłam, wielki strasznie, okazał się kobietą ciężarną! Gruba jak wół była. Wykopywała trawy z po­la­ny i zanosiła w jedno miejsce, najbardziej ukryte. W inter­ne­cie piszą, że to zaciszna ostoja. Nie widziałam jej do dziś. Wynurzyła się, nadal gruba, ale pod pachami jakby mniej, pojadła sobie i wróciła do gniazda. Czekam, aż wyprowadzi pasiastych. Ojej!”.
 // Magdalena Kicińska

*

Wiesz, różne są ścieżki dobroci.

(tamże)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz