Jakiś czas temu Sadownik niechcący stłukł Drzewku jej ulubiony kubek do kawy. W poniedziałek, również niechcący, wytłukł drugi, ostatni z przedstawicieli czeskiej porcelany w ulu, więc zaordynował uzupełnienie floty statków z uchem. Drzewko, by nie ganiać Sadownika do czeskiego sklepu, zrobiła klik, klik w ulubiony kształt — niech będzie z Bolesławca — i zapomniała, kiedy zostanie dostarczony. Tak rodził się potencjał na dzisiejszą niespodziankę.
Po trzydziestu sześciu nocach dzielonego na drobne kawałeczki snu, bo maksymalnie co godzinę trzeba było pomóc Drzewku zmienić pozycję, przyszła pierwsza, którą Sadownik przespał w dwóch kawałkach: pierwszym malutkim i drugim od pierwszej w nocy do samego rana, bo Drzewko w końcu odzyskało możliwość samodzielnej zmiany jednej pozycji do spania na drugą… i z powrotem!
🍆
*
Jabłoń:
(dziś, po pierwszej rehabce pęka z dumy, że w końcu
mogła dać pospać Sadownikowi,
a po chwili dostaje
niewiarygodnie piękny i zaskakujący zestaw kawowy)
To w ramach podziękowań za przespaną noc?
Pan Ciasteczko:
(38. dzień w wymuszonym przez życie trybie home office)
Pomyśl, co przywiózłbym ci z delegacji?
Sadownik & Jabłoń:
(ryknęli zdrowym, rozmarzonym śmiechem)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz