Jabłoń:
Chodź do jadalni… potrzebuję asystenta…
stół muszę przesunąć, by zrobić zdjęcie…
Sadownik:
Kochana, ja już się dzisiaj nadźwigałem…
zakupy… zgrzewki wody…
żonę na cmentarz zawiozłem, a nawet…
zabrałem ją potem do domu!
Jabłoń:
(docenia, że mogła zapalić światełka
Jej i George’owi, ale też ryczy ze śmiechu,
że dobry pan zabrał ją do domu)
Ale chodź, proszę…
Sadownik:
(poszedł i asystował… bo kocha przecież)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz