użyłam jak pies w studni.
wtorek. nasprzątałam się w swoim życiu po rewolucjach psiego układu pokarmowego — tak uważałam. o tym, że się myliłam, dowiedziałam się we wtorkowe popołudnie.
środa. nasprzątałam się w swoim życiu po rewolucjach psiego układu pokarmowego — po wtorkowym sprzątaniu miałam prawo tak uważać. o tym, że o sprzątaniu nie miałam wcześniej pojęcia, dowiedziałam się w środę późnym popołudniem, zmywając psią krew.
czwartek. piąta rano. wyję z tęsknoty do własnego starego życia*. przy kawie muszę w końcu coś poczytać, bo zwariuję. nie przenoszę bloga, trafiam na dwa wiersze i chcę z powrotem swoje udomowione dwadzieścia tysięcy bogów, bo suki są przynajmniej dwa razy mądrzejsze i fajniejsze od psów — chcę mojego zdrowego kudłatego anioła, nawet jeśli do całego tego tomiku wierszy mam wiele zastrzeżeń.
samotny pies
idący po rozgrzanym letnim
chodniku
zdaje się mieć w sobie moc
dziesięciu tysięcy bogów.
dlaczego?
*
psy i anioły nie różnią się specjalnie
od siebie.
Charles Bukowski, Miłość to piekielny pies,
przeł. Leszek Engelking,
Oficyna Literacka Noir sur Blanc, Warszawa 2018.
______________
* życia, w którym czytam, piszę, zagapiam się na świat. a ja dzięki gazecie nie czytam, przenoszę bloga. nie piszę, przenoszę bloga.
nie czytałam, napisałam kilka słów, nie przenosiłam bloga we wtorek i w środę, sprzątałam po umęczonej, zatrutej czymś suce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz